Tame Impala

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.
Zapuszczenie włosów do ramion wystarczy, by fani uznali Cię za nowego Chrystusa

A co tu się odtameimpala?

Przeciętny słuchacz zaznajamiający się z twórczością zespołu

Ej a wiedzieliście że to tak naprawdę tylko jeden chłop?

Przeciętny fan Tame Impala gdy usłyszy o nich jakąś wzmiankę

Tame Impalaaustralijski projekt muzyczny, składający się z Kevina Parkera oraz czterech przybocznych grajków na koncertach. Parker, gdyby mógł, sklonowałby się cztery razy i sam obstawiłby wszystkie instrumenty, ale niestety nie można mieć wszystkiego. Podstawowymi założeniami Tame Impala jest granie psychodeli o samotności i porzuconych dziewczynach oraz mówienie, że narkotyki są takie sobie, znaczy, są nawet fajne, ale nie róbcie tego w domu, bo przestaną nas brać na festiwale.

Historia

Parker od dziecka lubił wydawać dźwięki zarówno z siebie, jak i ze wszelkich dostępnych instrumentów. Doprowadziło to do tego, że gdy Kevin miał 9 lat, z okolic jego rodzinnego Perth uciekł ostatni kangur. Dzień później przerażone zwierzę znaleziono w samolocie do Łodzi, gdzie zdesperowane miało zamiar skorzystać z profesjonalnej pomocy medycznej.

W okolicach roku 2005 Kevin, już trochę doszkolony, zaczął się brać za muzykę bardziej na poważnie i po graniu w kilku pomniejszych zespołach stwierdził, że zrobi swój, z pokerem i dziwkami, i nazwie go The Dee Dee Dums. Albo jednak nie, może Tame Impala. Jako człowiek zafascynowany klasycznym rockiem starał się grać jak klasycy, ćpać jak klasycy i używać życia jak klasycy rocka.

Pierwsza EPka zespołu miała na swojej okładce napisane słowa: Tame Impala: Antares, Mira, Sun. Do tej pory zespół zastanawia się, jak to się stało, że przez cały 2010 rok australijscy dziennikarze muzyczni pisali o wydawnictwie o tytule Antares, Mira, Sun, a nie – jak przecież podpowiada logika – Tame Impala.

Wraz z wydaniem pierwszego albumu popularność zespołu w Australii wzrosła. Po wydaniu drugiego albumu stali się dość znani na świecie, a trzeci album zapewnił im dość szeroką popularność, na tyle znaczną, że dziennikarze twierdzą dość zgodnie, że Tame Impala made psychedelia great again. Każdy fan uważa, że najlepsza płyta Tame Impala to ta, którą poznał jako pierwszą, a reszta jest bezpłciowym graniem po kwasie (Innerspeaker), 50-minutowym użalaniem się (Lonerism) chCenzura2.svg popem (Currents), albo podróbą Currents (The Slow Rush), ale i tak uwielbia je wszystkie i nie da na nie złego słowa powiedzieć.

Od kilku lat Kevin chętniej udziela się w collabach niż w swoim własnym zespole, co fani obserwują z niezadowoleniem, widząc, jak czas od jednego albumu do następnego za każdym razem rośnie o rok.

Członkowie

Zeżarliśmy tabletki na kaszel i jest fajnie
  • Kevin Parker – frontman w pełnym tego słowa znaczeniu, sam nagrywa, komponuje i produkuje płyty zespołu. Gdyby doszyto mu jeszcze osiem rąk, występowałby na scenie bez poniższych i byłby najbardziej pokracznie wyglądającym muzykiem w historii.
  • Jay Watson – dobry kumpel Kevina, na koncertach obstawia gitarę, klawisze i znaczną część fanek. Gra przy okazji w pokrewnym zespole Pond, który podróżuje z Tame Impala, bo to swoje ziomki są.
  • Julien Barbagallo – perkusista, nawet nie w połowie tak dobry jak Kevin, ale przecież frontmanowi nie wypada siedzieć przy garach jak w jakimś Genesis.
  • Cam Avery – brzdąka na klawiszach i basie, też był z Pond, dlatego w ogóle gra w tym składzie.
  • Dominic Simper – cóż, basista. Czasem jednak dopuszczą go też do syntezatora.

Dyskografia

Jak do tej pory zespół wydał trzy albumy, każdy bardziej popowy od poprzedniego. Dzieli to więc fanów na tych, którzy wolą stare dobre Tame Impala z wyraźną gitarą i perkusją oraz normików, którzy poznali zespół w radiu wraz z trzecią płytą i nie wiedzą, że da się inaczej.

  • Innerspeaker – 53 minuty psychodelicznego rocka o tym, że ona mnie nie chce i walcie się wszyscy. Lubiane przez zasmuconych nastolatków z dobrym gustem muzycznym, którzy nie mogą wyjść z podziwu, jak relatable teksty są w tym albumie.
  • Lonerism – 52 minuty psychodelicznego rocka o tym, że ona mnie nie chce i walcie się wszyscy. Drugie zdanie znacie.
  • Currents – odejście od rocka i skupienie się na bardziej funkowych i popowych brzmieniach, czego wielu fanów nie może zespołowi wybaczyć. Parker i spółka nie mają jednak powodu do narzekań, bo nowe nastoletnie fanki chętnie jeżdżą na koncerty i tańczą do The Less I Know the Better, o – a jakże – związku, do którego nie dochodzi przez tego trzeciego. Cóż za klasyczny motyw.
  • The Slow Rush – Kevinowi trochę się normuje w życiu i śpiewa o tym, że bycie w tym słynnym mainstreamie to trochę fajnie, a trochę jednak dziwnie. Nadal mało gitar, ale przez jeszcze wyraźniejszą inspirację Supertrampem płyta podchodzi każdemu fanowi.

Ciekawostki

  • Na jedną z tras koncertowych zespół miał zamówić trzysta iPadów, bo nie zrozumieli się z telemarketerką, o jakie tablety chodzi.
  • Liczba groupies, które jeżdżą z zespołem, by, yy… posłuchać dobrej muzyki, jest większa niż liczba mieszkańców Świdnicy, zaś w 2019 Kevin wziął ślub. Nie przeszkadza to jednak Parkerowi pisać kolejnych piosenek o samotności i nieruchaniu.