Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Logo uczelni. Piękne, prawda?

Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie – jedna z wielu pseudo-wyższych szkół wsi Lublin, cechuje się niesamowitym klimatem oraz poczuciem humoru zarówno studentów jak i wykładowców.

Historia[edytuj • edytuj kod]

Uniwersytet Przyrodniczy należy do najstarszych placówek wyższego szkolnictwa rolniczego w zniszczonej wojną Polsce. Korzeniami sięga bowiem 1944 roku. Jedenaście lat później przyjęto nazwę Wyższa Szkoła Rolnicza (w skrócie WysRol), a następnie 23 września 1972 roku nadano jej chlubną nazwę Akademia Rolnicza (inaczej Akademia Relaksu lub AR). W roku A.D. 2008 stała się kolejnym Uniwersytetem Lubelskim – tym razem przyrodniczym, swą nazwą chcącym zamaskować swoje wiejskie pochodzenie. Studenci protestowali aby nie zmieniać nazwy, jednak władze uczelni były nieugięte. Czyżby się wstydziły? Brać studencka proponowała nazwę Lubelski Uniwersytet Matematyczno-Przyrodniczy, aby pieszczotliwie nazywać swą uczelnię LUMP`em, ale się nie udało. Więc teraz panują nowe hasła promocyjne uczelni:

  • „UP – ujdzie płazem”
  • „studiujemy na UP czyli w dCenzura2.svg
  • „Uniwersytet Przyjemności”

Klimat uczelni[edytuj • edytuj kod]

Jest to jedyna taka uczelnia w Polsce.

Jeżeli chcesz wiedzieć czemu twój osioł ma kolkę, albo czemu twojemu kaktusowi ciągle chce się pić, musisz zostać żakiem tej uczelni. Jest tutaj prowadzonych wiele nowatorskich kierunków np. zielarstwo.

Felin[edytuj • edytuj kod]

Niepowtarzalny kompleks akademicko–wypoczynkowy. Umiejscowienie jest przecudne, kiedy miniemy ostatni sklep na trasie Lublin – Świdnik, zauważymy obóz koncentracyjny Majdanek, za nim znajduje się ogromne pole, pośród którego stoją dwa 10-piętrowe betonowe mrówkowce, duma i chluba Uniwersytetu – akademiki Manhattan i Broadway. Umiejscowienie gwarantuje cisze jak makiem zasiał, takie zadupie. Lecz w okresie wiosennym ma to swoje uroki. Któż może uczyć się na kocyku pośród rosnących kartofli – tylko UP-owcy. Zawsze można skręcić jakieś ognicho, a jak się spijemy to wiemy że nic nam nie grozi, bo po tych polach nikt o zdrowych zmysłach się nie przechadza. Zresztą trudno się tu zgubić, dwa akademiki rozświetlają drogę do domu niczym latarnia na Helu.