Wish You Were Here

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Wish You Were Here to koncept[1] album nagrany przez fajfokloków z zespołu Pink Floyd. Miał być hołdem dla byłego członka zespołu, Syda Barreta, który to odszedł z powodu swej zbytniej psychodeliczności[2]. Generalnie to Flojdzi twierdzili, że żal im było Syda, ale tak naprawdę to świetnie się bawili we własnym sosie, mając go w dupie i ogólnie hipokryzja. A więc muzycy zebrali się w Abbey Road Studios i zaczęli grać.

Morały i prawidła[edytuj • edytuj kod]

Treść albumu nie skupia się tylko na Barrettcie. Część kompozycji odsłania hipokryzję i zło, jakie szerzy się w przemyśle muzycznym. Szok! I to mówią artyści, którzy mają miliony, podpisali korzystny kontrakt, mają pełne prawa do piosenek i do tego wytwórnia nie ingeruje w zawartość albumu...

Shine on You Crazy Diamond[edytuj • edytuj kod]

„Shine on you...” i tak dalej to główna część płyty. Jako że Columbia, nowy wydawca Pink Floyd, przyobiecał trzymać swoje brudne łapska z dala od perełki Flojdów, ta piosenka ma 26 minut. Żeby słuchacz się nie połapał, jakie to jest długie, sprytni muzycy podzielili piosenkę na dwie 13 minutowe części[3]. W piosence tej widać słychać żal, rzewność i łąbędzi śpiew za Barrettem. Długie, płaczliwe instrumentalne kompozycje podkreślają rozpacz i żałosność[4] tekstu. Jednak w tej samej piosence umieszczono także skoczne funkowe granie, zupełnie nielicujące z rapsodyczną powagą utworu. Widać im to nie przeszkadzało...

Podczas nagrywania „Shine on You Crazy Diamond” do studia wparował Barret. Gruby i łysy, nie został rozpoznany przez kumpli z zespołu... Jeden z techników myślał, że to naćpany harekrysznowiec. Dopiero po chwili rozpoznali byłego członka zespołu. Zagrali mu jakiś utwór, a potem zaproponowali mu, żeby zagrać go jeszcze raz, ten spytał „Po cholerę?”. Gdy zagrali „Wish You Were Here” stwierdził, że brzmi to jakoś staro. Wszyscy byli bardzo smutni i było im żal, ale jak potem Barrett prosił o podwózkę, to kurwa nie!

Welcome to The Machine[edytuj • edytuj kod]

„Welcome to The Machine” to też nie jest taka krótka piosenka, ma raptem 8 minut, jednak w porównaniu z „Shine on You i tak dalej” da się znieść. W tej piosence jest wiele dziwnych efektów (jak na przykład przewijanie taśmy), które jednak zostały powklejane bez ładu i składu, co zmniejsza piosence poziom tru. Tekst jest o źle w wytwórni płytowych, jak to one kontrolują wykonawców, kradną, mordują, gwałcą...

Have a Cigar[edytuj • edytuj kod]

„Miej cygaro” na pierwszy rzut oka propaguje palenie, ale tak naprawdę jest to sprytnie zawoalowana piosenka o głupocie dziennikarzy, rzekomo inspirowana prawdziwymi wypowiedziami[5]. Piosenka sama w sobie jest jedną z najbardziej ognistych floydów, a wokale, jako że Watersa bolało gardziołko, nagrał Roy Harper. Jakimś głupim sposobem ta piosenka przechodzi[6] w „Wish You Were Here”...

Wish You Were Here[edytuj • edytuj kod]

„Wish You...” No kurwa, czemu te tytuły muszą być takie długie? W każdym razie piosenka to ballada na gitarę akustyczną i gitarę akustyczną, której treść można streścić następująco: „Syd, jesteś chory psychicznie, ale i tak cię kochamy.” Po tej piosence następuje druga część „Shine on You Crazy Diamond” i papa!

Sukces![edytuj • edytuj kod]

Nie był to może taki przebojowy album jak ten z 73, ale wciąż można było balangować i zarabiać miliony. Także było bardz dobsz.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy

  1. Czyli z pomysłem!
  2. W sensie że ćpał i miał choroby psychiczne
  3. Mądrale, no nie?
  4. W obu znaczeniach!
  5. Taaa, jassne...
  6. Jacyś Dziadkowie i radio jakieś, coś...