Zalewajka

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.
Pomorska parodia prawdziwej zalewajki, serwowana dla śmiechu w Pile

Zalewajka – zupa jednocześnie regionalna i występująca od Kielecczyzny po Kujawy. Każda zapadła wiocha robi ją po swojemu i każda twierdzi, że to ichniejsza jest ta prawdziwa. Szczególne ambicje do zostania światową stolicą zalewajki ma Radomsko, z braku lepszych atrakcji którymi mogłoby się pochwalić.

Punkty wspólne

Podstawowym punktem wspólnym dla wszystkich odmian zalewajki jest głód. Głodów jest wiele rodzajów i każdy z nich jest w stanie popchnąć człowieka do strasznych rzeczy. Mało to się słyszy o strasznych skutkach głodu alkoholowego albo nikotynowego? Właśnie. Jednak do stworzenia zalewajki przyczynił się ten nieco bardziej przyziemny rodzaj głodu, głód zwyczajny. Kiedy jedynymi jakkolwiek nadającymi się do spożycia produktami w chałupie okazują się być ziemniaki i żur, łaknienie bierze górę nad rozumem, obiera ziemniaki[1], zalewa to żurem i poddaje całość obróbce termicznej. Nie smakuje to dobrze, nie pachnie zbyt ładnie, ale zapycha flaka i to się liczy.

Schizma

Ziemniaki zalane żurem to mus, ale dalej przepisy się rozchodzą w najróżniejsze, czasem dziwne strony. Ponieważ autor tego artykułu ma swój własny ulubiony typ zalewajki, dalsza część tej sekcji jest całkowicie subiektywną tyradą na temat herezji w kuchni zalewajkowej. Przepraszamy.

  • Cebula – niby fajnie, niby cebula pasuje do wszystkiego, a jednak nie końca. PoCenzura2.svgło cię do reszty, surową cebulę do zalewajki? To ma być rosół? Jak cebulka to tylko podsmażona, najlepiej wraz z następnym punktem.
  • Słonina – czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Oczywiście podsmażona z cebulką jak należy. Pamiętaj po smażeniu zalać patelnię odrobiną wody i zamieszać, żeby to co najlepsze i najbardziej niezdrowe przelać do gara. Mniam.
  • Marchewka – przecież to niedobre, przecież to słodkie, gdzie mi z tym… Mówiłem, jak chcesz gotować rosół, to weź sobie inny garnek!
  • Czosnek – jedno krótkie pytanie: po co. Dodatek zbędny, acz tolerowalny.
  • Śmietana – no to to jest herezja zupełna. Przecież żur jest biały, po co to jeszcze zabielać? Jak ci za mało gęste wyszło to zmień dilera następnym razem kup coś porządniejszego. Ewentualnie zapraw to mąką, niezawodna metoda.
  • Grzyby – to akurat przydatne, ale w umiarkowanych ilościach, koniecznie suszone. Można się obejść bez.
  • Wędzony boczek lub kiełbasa – nie jest wymagane (ważne żeby były skwarki), ale jak najbardziej mile widziane. Mięsko!
  • Sól, pieprz – no raczej.
  • Ziele angielskie, liście laurowe – nie ma co kombinować, ale jak lubisz i koniecznie musisz…

Oczywiście ilu wielbicieli zalewajki, tyleż opinii na temat jej składników. Spotkanie osób z dwóch różnych stref wpływów (na przykład Radomsko kontra Toruń albo Sieradz kontra Kielce) może skończyć się kłótnią, a w skrajnych przypadkach nawet bitką na chochle i noże kuchenne, dlatego zaleca się unikać tego tematu jak ognia. W razie goszczenia przybyszy z innej części kraju można dla bezpieczeństwa nazwać zalewajkę barszczem albo innym żurkiem. Popatrzą wtedy podejrzliwie, ale przynajmniej nie zatłuką cię za nazywanie zupy z marchewką zalewajką.

Zobacz też

Przypisy

  1. Lub nie, zależy od tego jak mocno burczy w brzuchu