Daimos

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Daimos

Generał Daimos – robot, mańkut z protezą lewej ręki. Jego specjalny atak to wysuwające się z wypustek na klatce piersiowej narządy wietrząco – dmuchające, wywiewające wroga z pola bitwy. Przed transformacją jest połączeniem wielkiej lokomotywy jądrowo-elektrycznej z ciężarówką o nazwie Tanzer. Całość uruchamia się hasłem kojarzącym się ze znanym współczesnej młodzieży zagranicznym piosenkarzem, słynnym bardziej ze skandali niż z piosenek. Pojawia zawsze zza skały i ciągle przekracza dozwoloną prędkość. Stacjonuje w tajnej bazie i statku kosmicznym zarazem Daimowiku, o którym i tak wszyscy wiedzą. Podobno na jakimś przylądku Japonii naprawdę jest baza wojskowa o takiej nazwie (dlatego nie zdziwcie się, kiedy będziecie jechać japońską autostradą, a przed wami wyskoczy 300 000 tonowa ciężarówka[1].). Instrukcja BHP w razie problemów na autostradzie w pobliżu Daimowika, a zarazem bardzo dobry sposób na pozbycie się korków.

Pilot[edytuj • edytuj kod]

Jego pilotem jest Kazuya vel Casanova, przydomek stąd, gdyż ciągle jest zakochany. Brał udział w szalonych wyścigach swoją małą wyścigówką, która zamienia się w fotel u Daimosa. Przekraczając dozwoloną prędkość,wyjechał kiedyś kilkadziesiąt metrów przed Tanzerem i nie miał jak do niego przeskoczyć. Zawsze podczas walki zakłada dziwny biały strój, w którym wygląda jak idiota[2].

Pilot Daimosa w całej okazałości

Przesłanie[edytuj • edytuj kod]

Daimos bije wszystkich nunchaku i ma taaakie rakiety i karabiny [3]. Przy okazji dowiadujemy się też, że bycie złym nie jest dobre. [4]

Pochodzenie[edytuj • edytuj kod]

Jego korzenie znajdują się w Japonii, gdzie został wyprodukowany w 1978 przez niejakiego profesora Izumi oraz ojca Casanovy Urazakiego. Został stworzony do walki z Bamisjanami (Anioło-kosmitami, którzy zaatakowali Ziemię, którzy z wyglądu nie przypominają współczesnych kosmitów przedstawianych w Archiwum X, ani tym bardziej rodaków tytułowego bohatera serialu Alf, nie mówiąc już o kosmitach z filmu Znaki, w ogóle też nie wyglądają oni jak E.T., ani tym bardziej jak Muzzy).

Wrogowie Daimosa[edytuj • edytuj kod]

To oczywiście Bamisjanie, a w szczególności:

  • Admirał Richiter – dumny, butny, chmurny. Budzi szacunek swoich poddanych i przerażenie swoich wrogów. Boi się tylko jednego: że ktoś zajmie jego miejsce na stanowisku głównodowodzącego podwodną bazą. Ale jak sam powiada: Pożyjemy, zobaczymy. Największy wróg, a zarazem przyszły szwagier Kazuyi, nie lubi go, ponieważ zawsze psuje zbudowane przez jego ludzi roboty, które wcześniej zaprojektował z pomocą klocków Lego. Trudno na jego widok nie zakrzyknąć: „O Zeusie Gromowładny!”, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę częstotliwość rzucanych przez niego gromów nie tylko na wrogów, ale i na podwładnych, którzy go kompletnie zawodzą. Gdy admirał się wścieka, zwykle używa wiązanki słów nieurodziwych [5]. Trudno jednak mu się dziwić, że tak robi, bo w końcu ile można przegrywać z tym samym przeciwnikiem? Święci takiego bilansu porażek by nie wytrzymali nerwowo, a co dopiero śmiertelnicy. Trzeba by cudotwórcy najgenialniejszego z genialnych, by móc stworzyć robota bojowego milion razy silniejszego od Daimosa (jeden taki cudotwórca się ostatecznie znalazł – ze stopniem profesora, na dobitek najlepszy kumpel admirała, tylko szkoda, że nie zabawił dłużej w podwodnej bazie i w ogóle w całej historii). Sądząc po długości jego włosów, można by pomyśleć, że miał tego samego fryzjera, co popularny wśród Ziemian muzyk o nazwisku Jon Bon Jovi. Żyje w przekonaniu, że Ziemianie zabili jego ojca, i ślepo ufa swoim ludziom, jak widać na końcu całej historyjki bardzo się myli. Typowy samuraj, honorowy i odważny, ale też głupi i narwany. Gdy na końcu nic mu się nie udaje, popełnia harakiri za pomocą statku kosmicznego i planety Jowisz. Z powodu częstej ilości nieurodziwych słów wypowiadanych przez admirała serial ten w wielu krajach jest cenzurowany.
  • Generał Balbas – starszy odpowiednik Cartmana z South Parku, ale ze skrzydłami. Kosmiczny odpowiednik nazisty, uważa rasę Baamisjan za jedyną która powinna istnieć. Nosi na czole naszyjnik węża, który oznacza rasę doskonałą. Prowadzi roboty zaprojektowane przez Richitera. Współpracuje z Laizą jako „mięśnie” tandemu. Wszyscy chwalą jego siłę, ale nie inteligencję. Być może jest po temu jakiś powód. W dzieciństwie uwielbiał grać w statki, co mu się przydało w dorosłym życiu przy namierzaniu i zestrzelaniu wszystkiego, co się porusza.
  • Generał Laiza – posiada tytuł inżyniera, zajmuje się budową robotów, które potem psuje Casanova Daimosem. Jest zakochana w Richiterze, jednak on jest za tępy, żeby to zauważyć. Jej atrybutem jest bat, za pomocą którego wybija z głów leniuchom obijanie się i buntownikom myśli o stawianiu się jej lub jej szefostwu. Non stop obiecuje Richiterowi robota doskonałego, jednak potem olewa całą sprawę i robi wszystko na przysłowiowy odpierdol. Ale widocznie to jest wina materiałów, z których robione są te roboty, albowiem są oznaczone napisem made in China. W efekcie walkę jej robotów bojowych z Daimosem można podsumować krótkim stwierdzeniem: veni, vidi i nici, w domyśle – nici z robotów bojowych. Współpracuje z Balbasem jako „mózg” tandemu.
  • Wielki Generał Olban – zły król wszystkich Bamisjan, wkurza go fakt że Japonia jest lepsza od jego armii. Zlecił zabójstwo Leona (ojca Richitera oraz Eriki) rozpętując I wojnę kosmiczno-światową. Jak każdy czarny charakter, nigdy się nie uśmiecha. Nigdy się nie goli, przez co ma olbrzymi zarost (stąd jego ksywka), a w zimę dorabia sobie jako bamisjański mikołaj. Ostatecznie zabił go, nienawidzący konkurencji, Richiter.
  • Komendant Gero – przytyłkowiec Olbana, który zabił Leona dostając w zamian paczkę tanich papierosów dla których, jak widać, zrobi wszystko. Wazeliniarz i włazidupek. Z wyglądu przypomina fioletowego dzwonnika z Notre Dame, oczywiście ze skrzydłami [6] – w ogóle zachodzi podejrzenie, że jest on nieślubnym synem Quasimoda, lecz fakt ten nie został potwierdzony przez twórców. Jak ongiś w powieści „Awantura o Basię” o aktorze Antonim Walickim, tak teraz o Gero polski pisarz Kornel Makuszyński mógłby napisać: Byłoby przesadą nazwanie go egzemplarzem okazałym. Nie ulega wątpliwości, że wielki rzeźbiarz grecki Fidiasz nie zatrzymałby się na widok tej postaci i nie złapałby się z zachwytu za głowę. Ma wadę zgryzu przez co zawsze wyszczerza żółte zęby. Zanim został szefem bezpieki cara Olbana próbował swych sił jako aktor w reklamie pasty do zębów, jednak z oczywistych powodów nie przyjęto go. Gdy doszedł do władzy zaczął się odkuwać na całym Baamie za swoje niepowodzenia. Olban zatrudnił go u siebie, bo spodobał mu się jego program wyborczy, gdy kandydował na szefa jego osobistej policji[7]. Jak każdy drań w tym serialu w końcu i on się doigrał, gdyż Richiter zabił go nożem, kiedy odkrył, że to on skasował jego ojca.
  • Komandor Miwa – największy fanatyk na Ziemi. Czerpie przyjemność w zabijaniu Baamisjan i osobistym mordobiciu. Psychol i świr, nie posiadający żadnych zdolności strategicznych i dowódczych, co czyni go najlepszym kandydatem na stanowisko Naczelnego Komendanta Sił Azjatyckich. Nie spocznie, dopóki nie dowie się, gdzie jest podwodna baza Baamisjan[8]. Materialista, uwielbia dostawać nagrody i medale, co jest konsekwencją rozpieszczenia go przez mamusię. Należy do partii nazistowskiej, rasista, prowadził kampanię przeciwko innym rasom niż Ziemianie. Najbardziej nie lubi, kiedy się go ciągnie za wąsy. Próbował przejęć funkcję bossa na Daimowiku, co mu się nie udało. Ostatecznie wygnany z Japonii i zamknięty w wariatkowie.

Mieszkańcy Daimowika[edytuj • edytuj kod]

  • Kazuyaczłowiek, który nigdy na oczy nie widział grzebienia. W rezultacie jego włosy wyglądają jak stara miotła, w którą strzelił piorun. Lubi szybko jeździć swoją furą (Trajperem) którą dostał od profesora Izumi, narażając Japonię na straty finansowe z powodu pokrywania jego mandatów. W wolnych (od bójek z robotami Baamisjan) chwilach trzaska na perkusji (być może kiedyś był uczniem samego Ringo Starr, perkusisty Beatlesów). Jako jedyny człowiek na świecie posiada uprawnienia do prowadzenia Daimosa, jednak niestety czasami jadąc do walki zapomina odpalić Tanzera, przez co ląduje w wodzie. Zakochał się w dziewczynie, którą przez całą wojnę widział z dwa, może trzy razy, stąd ksywka Casanova. Uwielbia rozwalać sobie pięści na korze drzew i nie boi się krojenia na żywca podczas operacji, co może zakrawać na masochizm. Gdy ma stawać do walki z kolejnym robotem bojowym Baamisjan, nuci sobie pod nosem: No i znów bijatyka/ No, znów bijatyka/ No, bijatyka cały dzień./ I porąbany dzień,/ I porąbany łeb/ Razem, bracia, aż po zmierzch. [9]
  • Erika – Bamisjanka, pacyfistka, dziewczyna Casanovy a zarazem siostra Richitera. Miłość do Casanovy tak ją oślepiła że nie zauważyła kiedy brat skazał ją na śmierć. Z racji ukończonych studiów medycznych uważa się ją za baamisjańską koleżankę po fachu Marusi Ogoniok z serialu „Czterej pancerni i pies”. Choruje na manię prześladowczą, przez co spędzenie z nią 5 minut jest bardzo uciążliwe, bo cały czas nawija o Kazuji, którego w ogóle nie zna. Najgorzej cierpi z tego powodu Margareta, niania Eriki która musi tego słuchać przez 15 godzin dziennie.
Kijoshiro na swoim romecie
  • Kijoshiro – niedorozwinięty kolega Kazuyi, a zarazem kolejny po nim idiota który dostał uprawnienia do pilotażu samolotów i kartę motorowerową. Jest przedstawicielem disco-szału lat 70. Choć się do tego nie przyznaje nawet przed sobą samym, uwielbia w chwilach wolnych od pomagania Casanowie w tłuczeniu robotów wroga słuchać Boney M. i The Ottawans. Łatwo go rozpoznać po pedalskich różowych okularach (pewnie po to, żeby widzowie myśleli, iż on jest niepoprawnym optymistą) oraz wielkim afro z którym się urodził. Łazi zawsze z kijem udając że zna karate. Jest taki chudy, że przy nieznacznej zmianie charakteryzacji mógłby udawać swój własny miecz. Uwielbia jeździć swoim Rometem stwarzając na drodze większe zagrożenie niż Kazuya. Swoim filozofowaniem o wszystkim i o niczym może słuchaczy przyprawić o ból głowy. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, iż jego ksywka pochodzi od dwóch słów: kija (wiadomo dlaczego), i shira (sylwek) tłumacząc na polski jego ksywa brzmi sylwek kijował.
  • Nana – młodsza siora Kazuyi, uwielbia go i patrzy w niego jak w obrazek. Stara się go naśladować w każdym calu. Podobnie jak brat odziedziczyła jego pasje do szybkich bryk i samolotów, a także mordobicia. Straszna nerwuska, gdy się zdenerwuje, to lepiej nie wchodzić jej w drogę (przypomina w tym aspekcie Kaczora Donalda). Okropna feministka, poza Kazuyą i Izumim nie szanuje żadnych mężczyzn. Wraz z Kijosziro pilotuje myśliwiec Galber FX-2, co powoduje więcej zamieszania niż pomocy dla Daimosa (wyobraźcie sobie, że sobie spokojnie walczycie z robotem i już wygrywacie, gdy tu nagle wasza głupia siora wyskakuje nie wiadomo skąd i narzuca się wam z pomocą, powodując mnóstwo bałaganu, to może wkurzać, nie?). Chodzi skąpo ubrana (koszulka i spodenki), przez co piloci, jak np. Kijosziro, mają sporo problemów, gdyż zamiast walczyć gapią się na jej nogi. Niewątpliwie kocha swego braciszka bardzo mocno, jest o niego zazdrosna (oj, pachnie to kazirodztwem), ale przyprawia go często o ból głowy. Po godzinach dorabia sobie jako niania dzieci państwa Darling, chodzi wówczas w futrze z psa rasy bernardyn, które opada na nią tak mocno, że wszyscy myślą, że jest naprawdę psem. Ale to bynajmniej nie o niej pisał ongiś niejaki Emil Zola w swojej słynnej powieści, tylko o jej imienniczce z zupełnie innego kraju.
  • Izumi – szurnięty naukowiec, opiekun Kazuyi i Nany, najwyższy boss na Daimowiku, kumpel nieżyjącego już ojca Kazuyi, współtwórca Daimosa. Uczył się karate od samego Bruce'a Lee, później także od Chucka Norrisa, zaś swoją wiedzą na temat sztuk walki podzielił się z Kazuyą. Geniusz Izumiego jest poddawany chwilami pod wątpliwość. Pomimo tego potrafi zbudować z byle czego coś świetnego (taki japoński MacGyver). Niskie fundusze od rządu japońskiego zmuszają go do szukania innych źródeł. Niewątpliwie jest o niebo mądrzejszy od Kazuyi i jego przyjaciół, służy im chętnie radą i pomocą, ale czasami zachowuje się dziecinnie (lubi lizaki[10], ogląda bajki na video). Płacenie mandatów Kazuyi i kupowanie ubrań do Nany omal nie doprowadziło go do bankructwa. Dąży do szybkiego zakończenia wojny, w końcu, ile forsy na to idzie, ile ludzkich istnień ginie, a także ile drzewek zostaje pozbawionych korzeni podczas jej trwania...
  • Okane – kucharka na Daimowiku, kobieta mająca problemu z nadwagą i zdobyciem męża. Straszna nerwuska, wkurzona daje wciry każdemu, kto ją rozdrażnił, najczęściej patelnią. Przeważnie jej ofiarą pada Kairo, kiedy ją porządnie wnerwi. Nadopiekuńcza, ale kochająca, gotuje świetne potrawy.
  • Kairo – mały, czerwony, złośliwy robocik, pracujący na Daimowiku. Czerpie dziwnie perwersyjną przyjemność w upierdliwianiu ludziom życia (zwłaszcza Nanie i Okane), za co zresztą dostaje wpierdol. Ma skłonności sadomasochistyczne i nienawidzi kąpieli. Jego największym wrogiem jest mydło. Mały MacGyver, potrafi zrobić coś z niczego, geniusz techniczny, lubi popisywać się swoją wiedzą. Planowano kiedyś przerobić go na komputer, ale z powodu wadliwości konstrukcji zrezygnowano z tego planu. Ponieważ ma skłonność do obliczania wszystkiego, co popadnie, powinien raczej zostać przerobiony na kalkulator.
  • Gente – siostrzeniec Okane, największy złośliwiec i upierdus na Daimowiku. Lubi psocić i utrudniać ludziom życie. Kairo to przy nim grzeczny chłopiec. Cierpiał na głupikus-złośliwus, połączone z kleptomanią, lubił kraść, zwłaszcza drogie i szybkie samochody typu Triper, którymi następnie uwielbiał się rozbijać po drogach. Później, oddany pod opiekę super niani, poprawił swoje zachowanie.
  • Kido – dowódca żołnierzy na Daimowiku, niczego sobie facio, ma jedną wadę, nienawidzi wszystkich Baamisjan, gdyż ci podczas ataku zabili mu żonę i dzieci. Z ich strony była to przysługa, ale on tego nie uznał za pomoc i zaczął ich maniakalnie zabijać i prześladować. Dopiero Kazuja, bawiąc się w psychoanalityka wyjaśnił mu, że nie wszyscy Baamisjanie są źli. Adorator Okane, która odwzajemniała jego uczucia.

Inne postacie[edytuj • edytuj kod]

  • Margarette – niania Eriki, jej zaufana przyjaciółka, wychowała ją jak własną córkę. Charakteryzuje ją cierpliwość i mądrość, z niebywałym skupieniem i spokojem wysłuchuje historyjek Eriki i stara się jej pomóc jak może. W wyjątkowych tylko sytuacjach puszczają jej nerwy. Zdała studia psychologiczne i zapowiadała się na świetną panią psycholog, ale ostatecznie została babysitter. W tej roli sprawdza się niezawodnie. Właściwie odwala całą brudną robotę za Erikę, pomagając jej być z Kazuyą. Z tego też powodu na końcu ginie zaszlachtowana przez ludzi Olbana.
  • Baranduk – szefuńcio [11] tajnej bazy Utopia, która zrzesza ludzi i Baamisjan, chcących jak najszybciej zakończyć wojnę (w końcu, ile ona kosztuje; nie mówiąc już o tym, że z powodu wojny nawet rekiny i inne drapieżniki odpłynęły w spokojniejsze miejsce, bo nie znoszą konkurencji i nie chcą zapaść na anoreksję). Pacyfista, nienawidzący wojen i Olbana. Pomagał Erice ukryć się przed jej fanatycznym braciszkiem. Uratował też Izumiego. Zginął zastrzelony z rozkazu Miwy.
  • Profesor Banks – uczony z wyspy Nowa Garlandia [12], reprezentuje jej rząd. Podobnie jak Izumi ma fioła na punkcie zakończenia wojny i zdobycia nagrody Nobla. Spiskował z Barandukiem jako „druh drużynowy” Ziemian-pacyfistów. Uratował Kazuyę, kiedy Miwa chciał go udupić przed ONZ. Uzależniony od tytoniu, nałogowo pali fajkę. Dzięki niemu sklepy z fajkami i tytoniem znacznie zwiększyły swoje obroty.
  • Cindy – najlepsza kumpela Eriki z czasów dzieciństwa. Sto razy od niej mądrzejsza i bardziej odważna. Nie boi się walczyć o to, co kocha. Psychiatra-amator. Pomaga Erice przezwyciężyć stres i korki uliczne, a także walczyć z depresją maniakalno-miłosną. Ostatecznie zginęła, kiedy pomagała Erice uciec do Kazuyi.
  • Melwi – siostrzeniec generała Olbana, jego ulubieniec i szara eminencja na jego dworze. Wolno mu było wszystko, gdyż był ulubieńcem wuja. Gdyby tego młodzieńca Kornel Makuszyński poznał, to o nim właśnie przez wzgląd na jego diabelski spryt powiedział, iż jest to: szatan z siódmej klasy, a także brat diabła i bliski kuzyn czarownicy. Nosił ksywkę „Don Juan” i cieszył się wśród dam zasłużenie najgorszą opinią. Z powodzeniem stosował w praktyce zasadę: „1, 2, 5, 9” [13], zastanawiające jest tylko, że żadna z jego „ofiar” nie wniosła do sądu pozwu o alimenty. Do drużyny pacyfistów dostał się dlatego, że podczas występów jego studenckiej grupy teatralnej wypatrzyli go zastępowi pacyfistów i uznali, że świetnie się nadaje na ich agenta. Osobom bardziej podatnym może działać na nerwy, możliwe że miał tak już od dziecka, podobnie jak Fred Weasley, a także George Weasley. Tylko osoby z charakterkiem Małej Mi śmiało mogłyby go przegadać. Ponieważ poważniał tylko na dźwięk imion swoich zastępowych, na wypadek, gdyby zasnął twardo i nie chciał się obudzić, można mu ryknąć do ucha imię któregoś z jego szefów, to najlepsza pobudka. Lubił panienki i dobre napoje wyskokowe, w czym trochę był podobny do kapitana Jacka Sparrowa, nic zatem dziwnego, skoro tak chętnie wcielał w życie hasło: Lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem. Prawdopodobnie zamiłowanie do procentów zaszczepił mu sam Dionizos, aktorstwa uczył się od Apollina i muz na Parnasie, a sztuki bycia doskonałym kurierem nauczał sam Hermes. Przez niego domy publiczne i sklepy monopolowe powiększyły znacznie swój budżet. Krążą plotki, jakoby to o nim swego czasu śpiewała Maryla Rodowicz w piosence Mówiły mu, aczkolwiek zdania na ten temat są podzielone. Sam na pewno chętnie by na okrągło słuchał utworu Brunetki, blondynki Kiepury oraz Noś długie włosy Elektrycznych Gitar, których hippisowskiej zasady wiernie przestrzegał. Gdyby na Baamie wydawano magazyny plotkarskie, byłby jedynym celebrytą, o którym pisano by bez ustanku choćby z tego powodu, że był wdzięcznym tematem do plotek dla Baamisjan. Tryb życia, jaki wiódł, raczej nie pozwalał mu na ożenek – dla kogoś takiego jak ten panicz żona byłaby tym samym, czym kotwica dla statku. Jedno wszakże jest pewne – to najbardziej „zbuntowany anioł” ze wszystkich Baamisjan. Farbował włosy fioletową farbą do włosów, ale w sumie i tak wyglądał jak brat bliźniak nastoletniego Syriusza Blacka. Spiskował z Barandukiem, przez co musiał udawać idiotę, tchórza i obiboka. W związku z tym ze względu na wybitne zdolności aktorskie powinien startować w wyścigu po Oscara dla najlepszego aktora. Jeśli idzie o umiejętności szpiegowskie (i nie tylko), to z niego taki as pod tym względem, że spokojnie mógłby wysłać agenta 007 na jak najwcześniejszą emeryturę. Jak na porządnego tajnego agenta przystało, miał licencję na po(d)rywanie, z czego skwapliwie korzystał. By uwolnić Erikę z więzienia komandora Miwy, pożyczył od Zgrywusa materiały wybuchowe. Chciał pomóc Erice spotkać się z Kazuyą i dzięki nim dążyć do zakończenia wojny, ale zginął, gdy jego statek zestrzelił Balbas.
  • Aizo – najlepszy przyjaciel admirała Richitera z czasów studiów. Posiada tytuł profesora, jest baamisjańskim kolegą po fachu Alfreda Nobla, Wilhelma Roentgena, Marii Skłodowskiej-Curie, Piotra Curie i wielu innych uczonych znanych Ziemianom. Ma na koncie tyle wynalazków, że bank za mały, a urząd patentowy ledwie nadąża z opatentowaniem nowych. Być może był uczniem Ateny, skoro był takim geniuszem. W każdym razie w porównaniu z nim kilkakrotnie tutaj wywoływany do tablicy MacGyver to uczeń pierwszej klasy podstawówki. Nawiasem mówiąc, gdyby Hermiona Granger się dowiedziała o tym, że pan profesor jest miliard miliardów razy od niej inteligentniejszy, dostałaby takiego szoku nerwowego, że trzeba by było ją hospitalizować na oddziale zamkniętym Szpitala Świętego Munga. Warto zwrócić uwagę na jego grzywkę przystrzyżoną w stylu beatlesowskim. Życiowym mottem Aizo było hasło Dzięki nauce przyszłość mamy dziś, które mówił za każdym razem, gdy przedstawiał Richiterowi oraz innym swoim kumplom swój najnowszy wynalazek[14]. Ogólnie rzecz biorąc, profesor Aizo był dla Admirała Richitera tym, kim dla agenta 007 był Q. Ponieważ do twarzy mu było w czarnej zbroi, mógłby znakomicie zagrać Zawiszę Czarnego w baamisjańskiej rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem. Aizo przybył do podwodnej bazy, by na rozkaz Wielkiego Cara Baamisjan (czyli Olbana) zabić Admirała. Ze względu jednak na długoletnią sztamę z szefem podwodnej bazy Baamisjan rozkazu nie wykonał, choć ryzykował: a) w najlepszym przypadku obcięcie funduszy na dalsze badania i eksperymenty naukowe, b) w najgorszym przypadku karę śmierci z rąk najbliższych podwładnych Olbana I Groźnego. (Jeżeli kiedykolwiek zdarzyło się wam uratować swego kumpla przed waszym nawiedzonym szefem, mimo że sporo ryzykowaliście, to niezawodny znak, że braliście przedtem korepetycje z lekcji prawdziwej przyjaźni od samego Aizo.) To on właśnie dzięki swemu najnowszemu wynalazkowi, to jest ultracząsteczkom[15], ulepszył roboty bojowe Laizy, dzięki czemu Kazuya miał prawdziwy orzech do zgryzienia walcząc z tymi maszynami po tuningu. Na swoje nieszczęście, Aizo podczas swoich eksperymentów poddał się silnemu napromieniowaniu (nawiasem mówiąc, coś podobnego przydarzyło się wywołanej już do tablicy Marii Skłodowskiej-Curie), wskutek czego śmiertelnie zachorował. Ponieważ nikt śmiertelnie chory nie lubi powoli umierać, a tak było również w przypadku Aizo, więc ów uczony postanowił zginąć w walce z Daimosem, oszczędzając sobie cierpień.

Przypisy

  1. Ciekawe, ile słoni albo wielorybów by się w niej zmieściło? No, ale odpowiedź na to pytanie zna tylko Kairo, który ma tendencje do obliczania przeróżnych rzeczy
  2. aczkolwiek niektórzy twierdzą, że kask z tego mundurka do złudzenia przypomina samurajski hełm, a reszta wygląda jak strój kierowcy rajdowego
  3. Gdyby ten serial powstał w Polsce, to Generał Daimos biłby wrogów ciupagą jak sam Janosik, ewentualnie szablą niczym niejaki Michał Wołodyjowski
  4. Ten cytat pochodzi z Lego Star Wars: Kroniki Yody (konkretnie z trzeciej części Kronik Yody), gdzie akcja ma miejsce co prawda w odległej galaktyce, ale tam też źli walczą z dobrymi, więc użycie tego cytatu jest tutaj jak najbardziej wskazane.
  5. Takich jak: fuzja, muszkiet, strychnina, cykuta, zaskrońce, podagra i malaria
  6. Zdaniem jednego pingwina z pewnego znanego kwartetu Gero wygląda tak, jakby przejechał po nim pociąg towarowy, potem drezyna, potem jeszcze większy pociąg towarowy, a na końcu przebiegła po nim wycieczka szkolna. Ktoś inny by powiedział, że Gero wygląda jak po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z robotem o wdzięcznej nazwie Zonnekaiza
  7. A brzmiał on: „Kara śmierci dla wszystkich wrogów państwa oraz dentystów i producentów pasty do zębów”
  8. odpowiedź na to pytanie brzmi: Pod wodą, oczywiście.
  9. Dla niekumatych – jest to refren piosenki marynarskiej pod tytułem To 24 był lutego (tytuł alternatywny Bijatyka).
  10. Porucznik Kojak też lubił lizaki, ale najwyraźniej dlatego, że glukoza w nich zawarta dobrze działa na pracę mózgu
  11. innymi słowy – „druh hufcowy” wszystkich pacyfistów
  12. nie mylić z Nową Zelandią, a tym bardziej z Grenlandią, i tak nie wiadomo, gdzie to jest dokładnie, sam zaś profesor i za dziesięć ton najlepszego tytoniu do fajki nie powie wam, gdzie się znajduje jego kraj, więc darujcie sobie wszelkie próby przekupstwa
  13. W tej zasadzie chodzi o 1 łóżko, 2 osoby, 5 minut, 9 miesięcy
  14. Zafascynowany działalnością przyjaciela Richiter podczas takiej prezentacji reagował spontanicznym okrzykiem Nauka jest niesamowita!, który podkradł mu potem niejaki Ash Ketchum w Pokemonach i używał go wtedy, gdy jego kumpel Clemont próbował nieudolnie udawać Aizo
  15. dla niewtajemniczonych owe ultracząsteczki mogą się wydawać abstrakcją albo greczyzną