Nonźródła:Gdzie bzykają pszczółki?
Scena I[edytuj • edytuj kod]
Ciemny pokój. Na suficie świeci sama żarówka. Drewniany, kwadratowy stół pośrodku, przy nim dwa proste, drewniane taborety. Na przeciw siebie siada Janko Muzykant i Śledczy. Ten drugi pali papierosa i wpatruje się w chłopaka.
Śledczy
To co powiedziałeś, że zrobiłeś ze skrzypcami?
Janko Muzykant
Ksiądz mówił, że są przeklęte. Wyrzuciłem je do pobliskiej rzeki...
Śledczy
Czy ksiądz wiedział o ich kradzieży? Wiedział, że to ty zrobiłeś, Janku?
Janko Muzykant
Tak, wiedział. Powiesił się następnego dnia w szopie.
Śledczy
Powiesił, bo poparł kradzież?
Janko Muzykant
Nie, bo przyszło wezwanie do zapłaty alimentów. Chociaż... mi nic nie mówił o takich sprawach... Kler ma własne sprawy, prawda?
Śledczy
zamyślając się
Istotnie. Ale wróćmy do skrzypiec.
Janko Muzykant
Co z nimi?
Śledczy
No... ukradłeś je. Potem zniszczyłeś, bo powiedziałeś, że wrzuciłeś do rzeki.
Janko Muzykant
To prawda.
Śledczy
Wiesz, że to jedynie działa na twoją niekorzyść. Gdyby skrzypce udało się odzyskać, miałbyś niższą karę. Może obyłoby się bez ćwiartowania...
Janko Muzykant
z przerażeniem
Ćwiartowanie?!
Śledczy
Ups! Chyba powiedziałem o jedno zdanie za dużo. Tak, Janku, ćwiartowanie, czy też bardziej właściwie - rozrywanie. To bardzo bolesna kara. Prawdopodobnie wcześniej połamią ci kończyny, potem przywiążą każdą z nich do jednego konia. Potem konie pobiegną, wyrywając nogi i ręce z korpusu. Prawdopodobnie coś zostanie, więc resztki odetniemy toporem. Znaczna większość skazańców żyje jeszcze podczas obcinania kończyn. Bardzo krzyczą. Oczy wychodzą im z orbit o tak.
Demonstruje jak oczy wychodzą mu z orbit. Janko mdleje i osuwa się na ziemię.
Co to? Już wysiadłeś? Dopiero zacząłem. Chciałem pokazać jak skazaniec traci życie, jak błaga o łaskę, prosi o życie, krztusi się własną krwią.
Wychodzi. Po chwili wraca z wiadrem wody, które wylewa na Janka. Muzykant budzi się, krztusząc wodą.
Jak już mówiłem, ukradłeś skrzypce niewłaściwej osobie.
Janko Muzykant
płaczliwie
Nie wiedziałem. Ta muzyka na zewnątrz tak pięknie grała. Myślałem, że...
Śledczy
Źle myślałeś, Janku. Źle. Ukradłeś je bogatemu człowiekowi, co ma wpływy. Widzisz, jednak lepiej było zdychać na gruźlicę we własnym łóżeczku.
Janko Muzykant
płacząc
I co teraz ze mną się stanie? Co moja mama pocznie?
Śledczy
Twoja mama, w myśl prawa o odpowiedzialności zbiorowej, zostanie ścięta. Tak samo co drugi mieszkaniec twojej wioski, a prawe dłonie reszty obywateli zostaną odcięte.
Janko głośno wyje. Śledczy uderza go z liścia w twarz.
Uspokoiłbyś się! Przynajmniej wobec śmierci przyjąłbyś odważną postawę!
Do kogoś poza sceną
Wyprowadzić go!
Scena II[edytuj • edytuj kod]
Sala sądowa. Strażnicy przy podeście w ławce po prawej siedzie Janko Muzykant i jego adwokat. Po lewej stronie prokurator i Bogacz.
Strażnik
Powstać! Sąd idzie!
Wchodzi starszy Sędzia Pokurvius. Siada, otwiera akta.
Sędzia Pokurvius
Otwieram rozprawę dotyczącą kradzieży skrzypiec. Stronę oskarżoną reprezentuje pan adwokat R. Skobel. Stronę pozywającą pan prokurator Z. Klask. Czy oskarżony... Hyh-hyh-hyh!
Sędzia spogląda na Janka i oniemiewa. Z ust toczy mu się piana, a oczy wychodzą na wierzch.
Mój Boże! On jest piękny! Taki piękny!
Wskakuje na biurko, rozdziera szaty do nagiej piersi i rzuca się do stóp Janka.
Mój piękny chłopcze! Chyba zakochałem się w tobie na zabój! Proszę weź mnie ze sobą, błagam!
Adwokat
nieśmiało
Panie sędzio...
Sędzia Pokurvius
Milcz Adwokacie! Właśnie znalazłem sens życia!
Przytula do siebie nogi Janka Muzykanta.
Błagam, chodź ze mną. Nauczę cię grać... dam skrzypce... będziesz literalnie rzępolił całymi dniami. Tylko obiecaj, że będziesz chłostał me stopy!
Janko Muzykant
Nie wiem o co chodzi, panie sędzio.
Sędzia Pokurvius
Ale ja wiem. Musisz przyjść do mojego domu, a twe kary zostaną zniesione. Tylko błagam, chcę czuć twoją miękką skórkę...
Bogacz
zbulwersowany
Co z moimi skrzypcami?!
Sędzia Pokurvius
Odwracając się do strażników
Zabierzcie go i wepchnijcie mu w gardło tyle skrzypiec ile się zmieści.
Zwracając się ponownie do Janka
Chcę spędzić z tobą resztę swojego życia. Chcę byś mnie bił, byś mnie chłostał. Chcę czuć podeszwy twoich butów na mojej rozbitej twarzy.
Strażnicy wyprowadzają krzyczącego Bogacza
Janko Muzykant
Co teraz ze mną będzie?
Sędzia Pokurvius
Pójdziesz ze mną! Ja się tobą zaopiekuję! Na pewno!
Adwokat
Nachylając się do Janka
Lepiej zrób co mówi. To moja rada.
Od tego momentu, aż do końca sceny partia śpiewana. Muzyka Webbera do głównego utworu z musicalu "Upiór w Operze"
Janko Muzykant
chwytając Sędziego za dłoń
On sądzić przybył mnie, teraz zbawić chce,
ja w nim boga wciąż, z rozkoszą widzieć chcę.
A gdy w kazamatach swych, sznurem zwiąże się,
To sędzia Pokurvius będzie na wiekiii...
mym panem złym...
Sędzia Pokurvius
Już w rękach trzymam cię, na wieki już,
moja moc nad tobą też, przypieczętowana jest.
Więc teraz dusza twa i szlachetne serce twe,
nigdy nie wyrwie się, ze szponów rozpusty mej.
Gdyż jam jest sędzia Pokurvius zły, tak bardzo zły...
Podest się odsuwa. Otwiera tylna ściana, gdzie oczom zebranych ukazuje się tunel z wodą. Janko i sędzia siadają w łódce i odpływają.
Scena III[edytuj • edytuj kod]
Cmentarz. Janko Muzykant i sędzia Pokurvius stoją przed dużym grobowcem. Trzymają się za ręce
Janko Muzykant
Co to ma znaczyć, sędzio Pokurviusie?
Sędzia Pokurvius
To grobowiec powstańców styczniowych. Leżą tutaj biedni i zapomniani. Szumią nad nimi brzozy.
Wskazuje na szumiącą brzozę
Janko Muzykant
Co to oznacza?
Sędzia Pokurvius
Musisz ściąć tę brzozę.
Janko Muzykant
Co? Ale przecież to będzie profanacja!
Sędzia Pokurvius
Zetnij brzozę. Widzisz, tam jest siekiera oparta o grobowiec.
Janko Muzykant
Ale... przecież...
Sędzia Pokurvius
stanowczo
Natychmiast to zrób!
Janko ścina brzozę, która spada obok grobowca
Janko Muzykant
Teraz nad powstańcami nie szumią brzozy.
Sędzia Pokurvius
Widzisz? Czy to nie lepsze?
Janko Muzykant
Lecz czuję w sercu wyrzuty sumienia.
Sędzia Pokurvius
Zabrałem cię tutaj, by wyjaśnić pewną zasadniczą rzecz, lecz aktualnie ją zapomniałem... Hmm... nad Powstańcami już nie szumią brzozy.
Janko Muzykant
Tak właśnie mówiłem.
Sędzia Pokurvius
Ale wkrótce ktoś zasadzi inne drzewo. Czy to cię nie przeraża?
Janko Muzykant
Przecież powstańcy zrobili tyle dla naszej ojczyzny... Należy im się, aby jakieś drzewo oddawało im hołd.
Sędzia Pokurvius
Nie, zupełnie nie należy!
Wyciąga pejcz i chłoszcze nim chłopca przez plecy
Janko Muzykant
Au! Za co to!
Sędzia Pokurvius
Za patriotyzm.
Janko Muzykant
Dlaczego? Jestem Polakiem i powinienem mieć patriotyzm.
Sędzia uderza Janka pejczem dwukrotnie
Ała!
Sędzia Pokurvius
Żadne drzewo nie będzie szumiało nad grobami martwych. Nad martwymi nic nie ma szumieć. Dlatego na wszelki wypadek musisz zniszczyć grobowiec.
Janko Muzykant
O nie! Tego nie zrobię!
Sędzia Pokurvius
O grób stoi oparty kilof. To proste, wystarczy, że rozbijesz grobowiec u nasady.
Janko Muzykant
Przecież to już będzie bezczelna profanacja!
Sędzia Pokurvius
Jestem sędzią, pamiętasz? Ja przebaczam wszystko!
Janko rozbija grobowiec
Janko Muzykant
Wydaje mi się, że widzę...
Sędzia Pokurvius
Co?
Janko Muzykant
Gnijące zwłoki.
Sędzia Pokurvius
Co wobec tego?
Janko Muzykant
Sprofanowałem grób wielkich bohaterów.
Sędzia Pokurvius
Przyzwyczajaj się.
Scena IV[edytuj • edytuj kod]
Sędzia i Janko leżą nadzy pod skórą niedźwiedzią i tulą się do siebie. Po lewej płonie ogień w kominku. Obok leży pusta butelka po winie.
Sędzia Pokurvius
Co czujesz po profanacji grobu weteranów i bohaterów?
Janko Muzykant
Odkupienie.
Sędzia Pokurvius
Wiesz... wszedłem w ciebie już cztery razy.
Janko Muzykant
To pełne chwały.
Sędzia Pokurvius
Czy nie jesteś na mnie zły, że opętałem cię swoją seksualną manią do młodych chłopców?
Janko Muzykant
Już poddałem się całkowicie, więc nic zrobić nie mogę. Tylko te skrzypce...
Sędzia Pokurvius
Nie można pozwolić, by skrzypce znalazły się między nami... Chociaż... mogę załatwić dla ciebie skrzypce.
Janko Muzykant
Naprawdę możesz to zrobić?
Sędzia Pokurvius
Nie wiem, czy moje wpływy sięgają tak daleko. Wiesz jak trudno o skrzypce...
Janko Muzykant
Przypuszczam. Dlatego taka surowa kara miała mnie spotkać?
Sędzia Pokurvius
I spotka.
Janko Muzykant
Co?!
Sędzia Pokurvius
Ha, ha, nie myślałeś chyba, że ci się upiecze?
Janko Muzykant
Dałem ci dupy czterokrotnie, myślałem, że to wystarczy!
Sędzia Pokurvius
To dopiero początek. Jutro spotykam się z trójką znajomych i wszyscy zamkniemy się z młodymi ludźmi - takimi jak ty - na 120 dni w tym domu.
Janko Muzykant
Hmm, nie brzmi zbyt legalnie.
Sędzia Pokurvius
Pamiętaj, kto tutaj dba o legalność...
Janko Muzykant
Ty, sędzio!
Sędzia Pokurvius
To właśnie chciałem usłyszeć... Czy opowiadałem ci o pszczółkach i kwiatkach?
Janko Muzykant
Na przykładach.
Sędzia Pokurvius
W rzeczy samej. Odwróć się teraz, chcę teraz dobić do piątki, czyli tyle, ile było ran chrystusowych. Czy to nie cudowne?
Janko Muzykant
Ja jestem męczennikiem, czy ty?
Sędzia Pokurvius
Biorąc pod uwagę mój wiek i fizyczne możliwości - to raczej ja.
Rozlega się losowa piosenka Kaczmarskiego. Zapada kurtyna