Użytkownik:Argh!/Vib0vit

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru


Ten materiał nie był przejrzany ani poprawiany. Miejscami reprezentuje różną jakość. Jego celem nie jest trafienie na główną.


Jakkolwiek wydawałoby się, że świat reklamy jest nieograniczony niczym, wygląda na to, że wiele zabiegów marketingu nie jest w stanie wykroczyć poza pewien poziom umysłowy, choć dziwnym trafem, klient, świadomie czy nie, wybiera produkt, który wyszedł spod konkretnych palców maszyn. Jakże natomiast jest z telewizyjną reklamą pewnego przydatnego rozpuszczalnego suplementu diety? Materiał, przeznaczony dla młodszych odbiorców, prezentuje treści związane z dziecięcą wyobraźnią. Czy do końca wiążą się one z wesołością i beztroską? Zaraz się przekonamy dzięki poniższej analizie piosenki zawartej w spocie.

Wgląd ogólny[edytuj • edytuj kod]

Koncept utworu jest oparty na przejściu poprzez poszczególne dni tygodnia. Warto zwrócić zatem uwagę na fakt, iż ukazywanie dziejów na tle poszczególnych części kalendarza stosowane jest głównie wtedy, gdy tekst ma na celu analizę stopniowego rozwoju bądź upadku (a zgodnie z drugą zasadą termodynamiki, przeważnie upadku!) głównych bohaterów. W historii na przykład znane jest nawiązywanie do pór roku, od Rejowego Żywota człowieka poczciwego począwszy, a na soundtracku pewnego współczesnego filmu o uzależnieniach skończywszy.
Dlaczego jednak są to właśnie dni tygodnia? Wydawałoby się przecież, że nie reprezentują sobą żadnych metafizycznych treści, gdyż nie posiadają żadnych przyrodniczych znaków szczególnych tak jak wspomniane już pory roku. Prawda jest cokolwiek inna. W Europie przez długi czas dni tygodnia utożsamiano z siedmioma ciałami niebieskimi, znanymi i opisywanymi jeszcze za czasów Sumerów. Z tej zależności często korzystali nie tylko astrolodzy, ale i alchemicy. Biorąc pod uwagę, że reklamowany specyfik jest suplementem diety, analogia ta wcale nie wydaje się być przypadkowa.

Poniedziałek[edytuj • edytuj kod]



Cquote2.svg

W poniedziałek, chmurny dzień, na bieganie czuję chęć
Cquote2.svg

Podmiot liryczny nazywa poniedziałek chmurnym dniem, chociaż bywają przecież poniedziałki, podczas których panuje inna pogoda. Ponieważ nikt nie przepada za poniedziałkami, można byłoby przypuszczać, że bohater po prostu podkreśla w ten sposób swoją niechęć do tegoż dnia.
Może to jednak być coś więcej – oznaka obecności starotestamentowego Boga, ponieważ według Biblii Stwórca za dnia ukazywał się w słupie obłoku. Co zaś do samego poniedziałku, to właśnie wtedy oddzielono wody podziemne od niebieskich, co ładnie komponuje się z przedstawianą w tekście prognozą pogody. Wygląda więc na to, że poniedziałki to zaiste sądne dni!
Warto tu porównać całą linijkę do fragmentu dzieła Myslovitza:



Cquote2.svg

Lecz czasem dziwny głos przed siebie każe biec
I na powietrze wyjść, gdy pada deszcz
Przed siebie ciągle biec do ostatniego tchu


Cquote2.svg

.

Czyżby zatem uczucie chęci nie wynikło z własnej natury podmiotu? Może to Bóg[1] każe mu biegać? Byłoby to zatem zakwestionowanie wolnej woli, niczym u Schopenhauera...
Jednocześnie jednak, bieg nieodłącznie wiąże się z ucieczką; być może zatem Głupiec niedługo uświadomi sobie swoje położenie. Na razie jednak mamy poniedziałek, dzień Księżyca, a więc uśpienia...

Wtorek[edytuj • edytuj kod]



Cquote2.svg

A we wtorek myślę tak: abym chodził wciąż na wspak
Cquote2.svg

Tym razem podmiot liryczny już myśli. Nikt mu niczego nie narzuca, przeciwnie – udaje mu się dokonać samodzielnej aktywności umysłowej. Zwróćmy jednak uwagę na treść tych myśli: chodzenie na wspak. Kojarzy się ono ze sprzeciwem, tym bardziej, że wtorek jest poświęcony Marsowi, bogu wojny. Można zatem przypuścić, że podmiot liryczny próbuje zostać anarchistą, co byłoby niewątpliwie śmiałym krokiem względem poprzedniego stanu rzeczy. Przysłówek wciąż wskazuje jednak bardziej na sam antykonformizm, a jak wiadomo, jest on tak samo ograniczony w liczbie możliwości, jak konformizm (są one, jakby nie patrzeć, zależne od tego samego czynnika). Niemniej jest to ważny krok w drodze do wyzwolenia.

Środa[edytuj • edytuj kod]



Cquote2.svg

Za to w środę tak mnie kręci w trampkach pędzić po krawędzi...
Cquote2.svg

Jest to niezwykle dynamiczna linijka, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że środa jest poświęcona skrzydlatemu Merkuremu. Na szczęście pozornie nic nie znaczące obuwie pełni tu rolę stabilizującą. Z drugiej strony jednak, może ono symbolizować resztki skrępowania, chociażby ze względu na sznurowadła.
Co jednak z uczuciami podmiotu lirycznego? Ano zostaje on poddany intensywnym emocjom, poprzez które znów nie jest do końca wolny. Potoczność wyrażenia kręcić kogoś wskazuje na to, że przeżycia te są tak silne, że powodują przekroczenie ograniczeń nadawanych przez towarzyskie maniery. Nie dziwi tu zatem słówko krawędź, zwłaszcza, że środa przecież stanowi granicę między połowami roboczego tygodnia.

Czwartek[edytuj • edytuj kod]



Cquote2.svg

...znów we czwartek, cały czas, w trzech podskokach zwiedzę las
Cquote2.svg

Pozornie widać tutaj sprzeczność, gdyż forma dokonana (zwiedzę) jest połączona z formułą ciągłą cały czas. Czyżby to był potworek w stylu słynnych pomarańczy u Feela? Niekoniecznie. Oznacza to tyle, że bohater cały dzień poświęci na wędrówkę po lesie (więc jest dla niego ważna) i jest pewien, że ją ukończy. Tylko dlaczego trzy podskoki miałyby zajmować tyle czasu? Cóż, to symbol prób, jakie czekają bohatera w lesie – w końcu jest to miejsce dzikie, pełne tajemnic. To w lesie zaczęła się Boska Komedia Dantego, więc może owe podskoki to nic innego, jak trzy pośmiertne krainy? Tylko gdzie jest Wergili i Beatrycze, hę?[2]
Wygląda na to, że podmiot liryczny i tak ma siłę, by przejść te próby. Ba, sprawi mu to przyjemność, gdyż to chłopak się uczący i żadnej wiedzy się nie boi – nawet, gdyby znowu miała zgotować mu piekło.
Całości patronuje Jowisz, ten od spraw ważnych, dostojnych i spektakularnych. Nie dziwi więc oddanie podmiotu lirycznego dla całej wędrówki, choć może to również wynikać ze wspomnianego dzień wcześniej podejścia do życia.

Piątek[edytuj • edytuj kod]



Cquote2.svg

W piątek wierzcie mi, czy nie – w berka zagra ze mną cień
Cquote2.svg

Ujawnia się konflikt podmiotu lirycznego z otoczeniem – bohater stwierdza, że inni mogą mu nie wierzyć. Widocznie w głębi serca to jednak egzystencjalista z nieco wybujałym ego. W końcu to w wielkie czyny zazwyczaj nie można uwierzyć, a zatem podmiot sugeruje, że jego czyn też będzie wielki. Warto jednak zwrócić uwagę na to, co znajduje się w drugiej części tekstu. Gra (jak w Pile?) w berka z własnym cieniem brzmi dosyć mrocznie – i słusznie zresztą. Bohatera COŚ goni, a na dodatek jest to coś, co pochodzi od niego samego; istnieje również powiedzenie bać się własnego cienia. To kulminacja manii prześladowczej. Może również mieć miejsce wersja odwrotna, kiedy to cień jest goniony – wtedy oznacza to pogoń podmiotu za złudzeniami, którymi sam się karmi. Acz piątek to święty dzień islamu – stąd pojawiają się przypuszczenia, że cieniem może być również kobieta w burce. Swoją drogą, w tanich opisach na GG znajduje się aforyzm brzmiący:



Cquote2.svg

Miłość jest jak cień człowieka, kiedy ją gonisz, ucieka, kiedy uciekasz, to goni
Cquote2.svg

.

A że piątek poświęcony jest bogini Wenus, chyba wszystko staje się jasne, tym bardziej, że ludzie nie wierzą już w miłość, zaś ta odpłaca się szaleństwami...

Sobota[edytuj • edytuj kod]



Cquote2.svg

A w sobotę to i owszem – mam w gumowcach odrzutowce!
Cquote2.svg

Linijka ta jest podobna do środowej zarówno ze względu na dynamizm, jak i ponowne zawarcie w treści obuwia. Rodzaj obuwia również nie pozostaje bez znaczenia. Gumowce to buty odporne na warunki atmosferyczne, ale ciężko w nich jest chodzić. Na szczęście – to odrzutowce. Tym większe szczęście, że mamy szabat, a w szabat nie należy wykonywać zbyt wielu kroków; w tym przypadku można jednak wznieść się w powietrze, hen, na dalekie pierścienie Saturna i zadrwić z prastarej zasady.

Niedziela[edytuj • edytuj kod]

Nie ma niedzieli. Czyżby ów dzień był tak straszliwy, że nie nadawał się nawet do takiej reklamy?

Ostatnia część[edytuj • edytuj kod]

Zamiast niedzieli, jest podsumowanie i obietnica:



Cquote2.svg

Tydzień cały tak co dnia, mama znów [nazwa firmy na V] da
Cquote2.svg

.

Wygląda na to, że po tygodniu pełnym walki o zbawienie, pora na dar od kochanej mamusi, który prawdopodobnie ma wpływ na kolejne tygodnie. Czyżby miał on zastąpić Eucharystię? Środowiska kościelne już trąbią na alarm, zwłaszcza, że w komentarzach na YouTube pojawiły się sugestie o LSD...

Przypisy

  1. w postaci twórców reklamy
  2. Hm, na filmie w tym momencie znajduje się dziewczynka...