Zespół numetalowy

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Typowy zespół numetalowy w rzeczywistości

Zespół numetalowy – specyficzny podgatunek zespołu pochodzenia amerykańskiego powstały, by pokazać digitus impudicus wszystkim, którzy uważali, że metalu nie można skrzyżować z hip-hopem. Twór silnie inwazyjny, swego czasu rozprzestrzenił się z Ameryki na resztę świata, jednak większość populacji wymarła na początku wieku, po nabraniu przez nastolatków odporności stadnej na nu metal.

Skład zespołu numetalowego[edytuj • edytuj kod]

Gitarzysta[edytuj • edytuj kod]

Utwór numetalowy opiera się o gitarowe riffy. Po ich analizie okazuje się, że można je zagrać nawet na rozstrojonej gitarze akustycznej bez kilku strun. Gitarzysta numetalowy jest absolutnie niezdolny do wykonania solówki i jego rola sprowadza się do tworzenia metalowo brzmiącego tła dla wokalu. Nie ułatwia sobie przy tym sprawy poprzez częste korzystanie z gitary siedmiostrunowej. Już samo zagranie riffu jest dla niego zadaniem tak niewyobrażalnie ciężkim, że zapomina nastroić instrument[1].

W większości potrafi śpiewać, acz nie afiszuje się z tym. Jego wokal usłyszymy dopiero na solowych nagraniach lub po wielu, wielu latach, gdy nu metal będzie już martwy, a zespół zacznie nagrywać coś nie mającego nic wspólnego ze swoimi korzeniami.

Gitarzysta powinien być obowiązkowo brzydki jak noc. Mile widziane są elementy charakterystyczne, np. dredy lub inna dziwna fryzura, przy czym dopuszczane są tylko długie włosy, nie zdejmowane nigdy słuchawki, maska na twarzy, jeszcze dziwniejszy makijaż lub kontrowersyjne zachowanie a'la Daron Malakian. A najlepiej wszystko razem. Istnieje też znaczne prawdopodobieństwo otyłości.

Basista[edytuj • edytuj kod]

Gra basisty jest jak zupka z proszku, szybka i prosta. Wizualnie podobny do gitarzysty, niemal zawsze widziany z brodą.

W przypadku basisty numetalowego prawdopodobieństwo, że odejdzie on z zespołu, umrze lub też zapadnie w śpiączkę jest bardzo wysokie. W takim wypadku muzyk ów zostaje przez fanów uznany za jedynego kanonicznego z basistów, a jego następcy będą musieli liczyć się z groźbą linczu społecznego. Gdy kolejni zastępczy basiści nie wytrzymują presji psychicznej, oryginał powraca do składu, często nawet, gdy umarł lub zapadł w śpiączkę.

DJ[edytuj • edytuj kod]

Nu metal to jedyny gatunek metalu, a może i w ogóle muzyki gitarowej, w którym można spotkać DJ-a. Dołącza do składu chcąc tworzyć zaawansowaną technicznie muzykę, jednak szybko zostaje spacyfikowany i kończy grając na samplerze. Albo nikt go nie słyszy, albo nikt nie słyszy zespołu. Najczęściej to pierwsze, dlatego by zostać DJ-em numetalowym należy być cichym, stojącym z tyłu sceny elementem dekoracji.

Bywa, że nie pojawia się nawet w teledyskach, ale za to z chęcią je wyreżyseruje, bo z pewnością ukończył jakieś dziwne studia, np. robienie efektów specjalnych do filmów. Z wyglądy nie jest podobny do reszty zespołu, przypomina raczej grającego po godzinach studenta politechniki.

Wokalista[edytuj • edytuj kod]

Szczególny obiekt zazdrości tró metalowców, którzy nie potrafią przełknąć faktu, że w przeciwieństwie do ich idoli potrafi śpiewać. I to wysokim, czystym głosem mającym kilknaście oktaw. Lubuje się w różnorakich krzykach oraz naśladowaniu odgłosów zwierząt z zoo. Ci bardziej ekstremalni sięgają po growl tak brutalny, że nawet norwescy blackmetalowcy uciekają, gdzie pieprz rośnie. W przypadku braku rapera w składzie potrafią zarapować, choć to nigdy nie brzmi dobrze.

Niemal każdy wokalista pokryty jest warstwą tatuaży i posiada kolczyki w najbardziej wymyślnych miejscach. Jeśli chodzi o jego aparycję, to istnieją dwie opcje: albo wokalista będzie piękny niczym gwiazda popu (co przyciąga na zespół oskarżenia o bycie homoseksualistami boys bandem) lub też przywodzi na myśl obrzydliwego, żywiącego się wyłącznie masłem na głębokim tłuszczu, amerykańskiego kierowcę ciężarówki.

Perkusista[edytuj • edytuj kod]

Najspokojniejszy element zespołu. Grzeczny, wrażliwy na piękno świata i niewyrażający żadnych emocji intelektualista. Nie przekłada się to jednak na grę! Perkusista numetalowy z całej siły bije w bębny i talerze, czym zdarza mu się zagłuszać cały zespół. Muzykuje w myśl zasady „zespół sobie, a ja sobie”, czym podkreśla swój indywidualizm.

Raper[edytuj • edytuj kod]

Raperzy numetalowi występują w dwóch podgatunkach, co utrudnia ich klasyfikację oraz czyni niemożliwe stworzenie jednej, uniwersalnej charakterystyki jak w przypadku innych członków grupy.

Ja-Tu-Tylko-Rapuję[edytuj • edytuj kod]

Twarz zespołu, nieangażująca się w żaden sposób w muzykę grupy. Brzydki jak noc, można nim straszyć niegrzeczne dzieci. Ubiera się niczym typowy raper, w dresy, lub też niczym nawiedzony metalowiec. Nie potrafi na niczym grać, więc jego obecność sprowadza się do rapowania i chodzenia po scenie w trakcie koncertów. Najczęściej bardzo agresywny i napakowany testosteronem. W pewnym momencie Ja-Tu-Tylko-Rapuję może przejść kryzys egzystencjalny spowodowany spadkiem sprzedaży płyt i wtedy zostaje wokalistą.

Żadnej-Pracy-Się-Nie-Boję[edytuj • edytuj kod]

Niekwestionowany lider grupy. Ojciec chrzestny, generalissimus i Najwyższy Przywódca, który ma pierwsze i ostatnie zdanie w każdej kwestii. Z początku zajmuje się wyłącznie rapowaniem, jednak szybko zaczyna odczuwać potrzebę przejęcia większej kontroli nad tworzoną przez zespół muzyką. Sięga więc po instrumenty klawiszowe i gitarę, uczy się obsługiwać sampler, ściąga do studia kwartety smyczkowe i z uporem maniaka uczy się grać na wszystkich możliwych instrumentach. Nie obchodzi go, że potrafi zagrać tylko trzy dźwięki na zapomnianej harfie uzbeckiej, więc i tak wplecie ją do któregoś utworu. Pisze teksty i z czasem staje się głównym kompozytorem, a resztę zespołu traktuje jak muzyków studyjnych. Z czasem zaczyna zauważać, że rapowanie go ogranicza, więc zaczyna też śpiewać, stając się raperem i wokalistą. Jeśli grupa ma już wokalistę, to zrobi wszystko, by zredukować jego obecność na nowej płycie. Nim ktoś zdąży się obejrzeć, Żadnej-Pracy-Się-Nie-Boję projektuje już okładki albumów i zostaje producentem nagrań.

Ma monopol na wywiady i nawet jeśli basista chce udzielić jakiegoś sam, to raper do niego dołączy. Rozmowy z samym sobą sygnuje natomiast nazwą zespołu, dając do zrozumienia, że to on jest całą grupą, Z Łaski Bożej Carem i Wodzem. Kariera solowa oraz osiemset projektów pobocznych obowiązkowe.

Zespoły numetalowe[edytuj • edytuj kod]

  • KoЯn – ojcowie założyciele nu metalu, Яównie legendaЯni, co kiczowaci. Po latach nikt się nie pЯzyznaje, że słuchał KoЯna, chociaż pod pЯysznicem wciąż nuci „FЯeak on a Leash”, a gdy Яadio pЯzypomina „Falling Away fЯom Me” to aż łezka kЯęci się w oku.
  • Linkin Park – najwięksi celebryci w świecie nu metalu, których zna każdy, czy tego chce, czy nie. „In the End”, „Crawling”, „Papercut”, „One Step Closer”, „Numb”, „Faint”, „Somewhere I Belong”… Tak, to wszystko nagrał jeden zespół! I to na dwóch płytach, Hybrid Theory i Meteora, które zdefiniowały nu metal. Zdaniem jednych symbol komercji, zdaniem drugich źródło wszelkich prawd objawionych.
  • Deftones – jedna z niewielu grup kochanych zarówno przez krytyków jak i słuchaczy. Przez tró metalowców, którzy nienawidzą nu metalu słuchani po północy w piwnicach, choć gdy puszczają „Change (In a House of Flies)” słyszy ich cała ulica. Nie mogą się jednak publicznie przyznać, że kochają Deftones, bo oni przecież grają nu metal, a nu metal to zło, zło i jeszcze raz zło. Tak więc ich tajemnica poliszynela ma się dobrze, podobnie jak sprzedaż albumów Deftones.
  • Slipknot – sympatyczni chłopcy w upiornych maskach, dla fanów nu metalu jest to odpowiednik Mayhem. Jedyni nu metalowcy, którzy po dziś nie zmienili stylu i wciąż są sławni, choć zaliczyli swego czasu romans z lżejszym graniem (czytaj: gitarowe ballady).
  • Limp Bizkitdisco polo metalu oraz wokalista cierpiący na zespół Tourette'a, czyli mieszanka wybuchowa. Wielkich hitów „Rollin'”, „Break Stuff”, czy nawet „My Way” wstydzi się już nawet MTV przypominać. Legenda głosi, że to właśnie oni zabili nu metal. Przy okazji autorzy ballady uznawanej (przez krytyków!) za najgorszy cover wszechczasów, czyli „Behind Blue Eyes”.
  • System of a Down – legendarny zespół nu metalowy, który nie grał nu metalu, choć wszyscy twierdzili, że grał nu metal. A poza tym Ormianie. To ci od „Chop Suey!” i „Toxicity”. A także „B.Y.O.B.”. Oraz „Aerials”. I „Sugar” też. Tak, również „Lonley Day”. Za pomocą wojowniczych tekstów o pizzy[2], bananach[3] oraz erotycznych bąbelkach[4] próbują zniszczyć kapitalizm, ale im nie wychodzi, bo zespół socjalistów wziął sobie prawicowego perkusistę zakochanego w Trumpie.
  • Disturbed – choć dziś wszyscy kojarzą ich z granym na pogrzebach „The Sound of Silence”, to kiedyś stworzyli słynne „Down with the Sickness”. Choć chcieli grać nu metal, to często mówi się, że byli zbyt spokojni, więc z czasem pokazali publice środkowy palce i przerzucili się na coverowanie Stinga.
  • Drowning Pool – pamiętani i kochani, choć nie zdążyli zostać wielkimi legendami poprzez zgon wokalisty po wydaniu pierwszej płyty.
  • Papa Roach – „Last Resort” i „Scars” to właśnie oni. Skończyli się równie prędko, co zaczęli. Ich raper zaczął śpiewać i dorabia sobie występując u boku mongolskich zespołów folkmetalowych.
  • Godsmack – legendarni za całokształt twórczości, kojarzeni głównie z „I Stand Alone” wykorzystanym w filmie akcji dla nastolatków produkcji Disneya.
  • Mudvayne – upiorna wersja KISS w makijażach przedstawiających… No, w sumie to nie wiadomo co. W każdym razie taki niskobudżetowy Slipknot. Po zmyciu tapet z twarzy dalej nagrywali przeboje, ale nikt ich nie rozpoznawał, więc często uznawani są za dwa różne zespoły.
  • P.O.D. – kiczowaci artyści jednego przeboju, jakim było „Youth of the Nation”. Nawet fani tego koszmaru nie potrafią wymienić ich innych utworów, co zdecydowanie o czymś świadczy. Jako głęboko wierzący chrześcijanie rapują głównie o sprawach religijnych, a mimo to nie chcą być nazywani zespołem chrześcijańskim.
  • Crazy TownBayer Full + gitary + rap. Sytuacja podobna, co z P.O.D., publika zna tylko jeden utwór, „Butterfly”, który raz zanucony nie wychodzi z głowy do końca tygodnia. Żeby było jeszcze śmieszniej, w utworze występują tylko raper, DJ i wokalista, a cała piosenka to zapętlony utwór Red Hotów.
  • Skillet – słynni w Ameryce, gdzie lubi się uduchowione klimaty – grają chrześcijański nu metal! W końcu w USA istnieją rodziny, w których dzieci mogą słuchać tylko chrześcijańskiej muzyki[5], więc oto Skillet zwietrzył interes i tak powstały „Monster”, „Hero”, „Feel Invincible” oraz „Awake and Alive”. Trzon grupy stanowi, po chrześcijańsku, mąż z żoną, a ów mąż uważa się za mesjasza, który gitarą ma zbawić świat. Z Bogiem!
  • Evanescence – wyjątkowa grupa numetalowa, bo prowadzona przez kobietę. Proszę więc połączyć nu metal z naleciałościami gotyckimi i otrzymamy znane każdemu „Bring Me Back to Life”. Spośród wyżej wymienionych grup tej tró metale nienawidzą najbardziej. I nie tylko metale.
  • Dope – grupa o wyjątkowo niskim współczynniku wrogów[6], słynąca z oryginalnego wyglądu i wyrażania swojej nienawiści do wszystkiego, co się rusza. Po latach ich imię zostało przykryte wielką popularnością piosenki „DOPE” pewnego południowokoreańskiego boys bandu i dziś słowo to nie kojarzy się już większości społeczeństwa z zespołem. Trzeba przyznać, że to smutny koniec kariery.
  • Black Sonic – zespół, który może nigdy nie zdobył sławy… No dobrze, mało kto o nim słyszał… W sumie, to oni coś nagrali? Jednak… To jest grupa z Liechtensteinu! Ma nawet stronę na Wikipedii i to w siedmiu językach, choć biorąc pod uwagę, że strony te składają się właściwie tylko ze spisu płyt i składu grupy, można założyć, że artykuły te napisał sam zespół posiłkując się Tłumaczem Google.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy

  1. A przy okazji tego nie umie
  2. Kłania się kompozycja „Chic 'N' Stu”, jeśli jesteś zdania, że to głupi żart
  3. Piosenka „Vicinity of Obscenity”, jeśli nie wierzysz
  4. Utwór „I-E-A-I-A-I-O”, niedowiarku
  5. To znaczy traktującej głównie o strzelaniu do czarnych... Że co? Jezus kazał wybaczać? Tylko dlatego że nie miał Magnuma
  6. Oraz fanów…