Kryptyda: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (dr. popr.)
M (mały błąd)
Linia 15: Linia 15:
:''Wczoraj po wydojeniu krowy poszedłem do domu, by spróbować trochę [[bimber|samogonu]], co mi go Józek przyniósł. Nagle słyszę za oknem „chrum chrum”. Biorę widły i biegiem za stodołę. Patrzę, a tam moja [[koza]] zabita! A dookoła jakieś dziwne ślady! Pokazuje je Zenkowi, a on mówił, że oglądał takie coś w telewizorze i że to się yeti nazywa.''
:''Wczoraj po wydojeniu krowy poszedłem do domu, by spróbować trochę [[bimber|samogonu]], co mi go Józek przyniósł. Nagle słyszę za oknem „chrum chrum”. Biorę widły i biegiem za stodołę. Patrzę, a tam moja [[koza]] zabita! A dookoła jakieś dziwne ślady! Pokazuje je Zenkowi, a on mówił, że oglądał takie coś w telewizorze i że to się yeti nazywa.''


Po zbadaniu sprawy okazało się, że to sąsiad pana Stanisława wjechał [[Ursus]]em w kozę, a że jej właściciel był w stanie upojenia alkoholowego, źle zinterpretował poszlaki. Niestety jego wieś nie zyskała sławy z powodu ataku pierwszego w historii ataku Yeti.
Po zbadaniu sprawy okazało się, że to sąsiad pana Stanisława wjechał [[Ursus]]em w kozę, a że jej właściciel był w stanie upojenia alkoholowego, źle zinterpretował poszlaki. Niestety jego wieś nie zyskała sławy z powodu pierwszego w historii ataku Yeti.


[[kategoria:Biologia]]
[[kategoria:Biologia]]

Wersja z 17:51, 24 wrz 2011

Kryptydy to szczwane bestie – specjalnie dają się sfotografować w dziwnych pozycjach, żeby nikt nie uwierzył w autentyczność fotografii

Szablon:Tzwierzę albo roślina, które niby jest, ale go nikt nie widział. Dowodem na jego istnienie jest kiepskie zdjęcie przerobione w Paintcie. Najczęściej jest to wielki, krwiożerczy, skrzydlaty stwór z kosmosu. Zostają one wymyślone przez Indian lub pijanych bezrobotnych po to, by przyciągnąć żądnych wrażeń turystów.

Przykłady kryptyd

Relacja ze spotkania z kryptydą

Świadectwo niejakiego pana Stanisława, którego trzodę zaatakowała kryptyda:

Wczoraj po wydojeniu krowy poszedłem do domu, by spróbować trochę samogonu, co mi go Józek przyniósł. Nagle słyszę za oknem „chrum chrum”. Biorę widły i biegiem za stodołę. Patrzę, a tam moja koza zabita! A dookoła jakieś dziwne ślady! Pokazuje je Zenkowi, a on mówił, że oglądał takie coś w telewizorze i że to się yeti nazywa.

Po zbadaniu sprawy okazało się, że to sąsiad pana Stanisława wjechał Ursusem w kozę, a że jej właściciel był w stanie upojenia alkoholowego, źle zinterpretował poszlaki. Niestety jego wieś nie zyskała sławy z powodu pierwszego w historii ataku Yeti.