Słuch absolutny: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M
Linia 15: Linia 15:


{{przypisy}}
{{przypisy}}
{{stubmuz}}

[[kategoria:Genetyka]]
[[kategoria:Genetyka]]
[[kategoria:Teoria i praktyka muzyki]]
[[kategoria:Teoria i praktyka muzyki]]

Wersja z 18:00, 28 wrz 2011

Mów ciszej! Ten koleś ma ponoć absolutny słuch..

Laik o słuchu absolutnym

Słuch absolutny – wrodzona wada genetyczna występująca z bliżej nieznanych przyczyn. I nie jest to wcale śmieszne, bo rzeczywiście trudno wyjaśnić, skąd to cholerstwo się wzięło.

Słuch absolutny bierze się z niezwykle silnie rozwiniętych włosków słuchowych, dzięki czemu trzydziestoletni „absolut” dorównuje szesnastolatkowi[1] w dobrym słyszeniu. Rozszerza także skalę słuchu. Może nie do poziomu nietoperza, ale jednak; tak dajmy od 12–22000Hz[2]. Pozwala także na dokładne określenie częstotliwości dźwięku za pomocą samej percepcji sensorycznej[3].

No, czyli, że co?

A tyle, że sprawa słuchu absolutnego dotyczy w sumie tylko muzyków. I to pod warunkiem, że ten stygmat zostanie odkryty wystarczająco wcześnie[4]. A nawet jeśli jakiś tam pan Kowalski ma absoluta, to jak może określać wysokość dźwięków, skoro nie zna nawet nut i nie potrafi zaśpiewać gamy C-dur solmizacją?

Na szkołę muzyczną liczącą pięciuset uczniów, około czterech ma słuch absolutny, więc niewątpliwie nie są to częste przypadki. Dzieci ze słuchem absolutnym zgarniają szóstki z kształcenia słuchu, problemy już zaczynają się na rytmice, kiedy okazuje się, że wrodzone zdolności to jeszcze nie wszystko.

Słuch absolutny a synestezja

Jako, że tacy słuchowcy tak szczegółowo rozróżniają dźwięki i akordy, często w ich głowach zaczynają się wykształcać poszczególne skojarzenia na ich temat. Czasami dochodzi nawet do powiązania poszczególnych tonów czy trójdźwięków z obrazami, kolorami, miesiącami, a nawet dniami tygodnia. Dziwne, nie? No właśnie.
Na przykład Rimski lubił dury (za wyjątkiem tyfusu oczywiście) i nadał im barwy tak dziwaczne, że wykraczają nawet poza paletę szesnastkową RGB (ok. 17 mln kolorów). Skriabin natomiast, to był robot, nie synesteta, i nadał dźwiękom kolory jak leci, czyli wziął tęczę i automatycznie przydzielił wszystkie barwy po kolei, w wyniku czego częstotliwość C była czerwona, a kolejna na kole kwintowym G pomarańczowa... I tak dalej.
Oczywiście fala dźwiękowa jest różna od fali elektromagnetycznej, więc ewentualne porównania mogą dotyczyć tak naprawdę jedynie niektórych wielkości fizycznych. A prawdziwy słuchowiec po prostu CZUJE to, czuje muzykę i nie powinno się od niego żądać żadnych wyjaśnień co do skojarzeń.
One po prostu są, bo są.
I niekiedy sprawiają mnóstwo kłopotu, gdy przykładowo nie toleruje się jakiejś tonacji, a ona ciągle leci i leci w radiu i to w galerii handlowej. Albo gdy ktoś pyta takiego słuchowca, czemu właściwie nie lubi jakiejś piosenki. A w chórach to już w ogóle oni mają mordęgę, gdy wszyscy mimowolnie zaczynają zjeżdżać, a oni trwają przy właściwej opcji lub kiedy, bez kontroli prowadzącego, każdy śpiewa w ogóle inaczej.

Trwają badania nad tworzeniem filtra, który wykrywałby tonacje w piosenkach i pozwalałby je zmieniać suwakiem. Do tej pory jednak nawet Audacity myli się z tym pierwszym, więc, póki co, słuchowcy muszą wszystko robić ręcznie.

Przypisy

  1. No chyba, że ten drugi to jakiś metal, żeluś albo inny eksploator soob-wooferów.
  2. Dla porównania, skala słuchu normalnego człowieka mieści się w granicach 16–20000Hz
  3. A to, to w ogóle jakiś kosmos jest. Jak to w ogóle możliwe?
  4. Jeszcze w okresie dzieciństwa. Bo później już to może zaniknąć. Smutne.

Szablon:Stubmuz