Użytkownik:Szklarz/Wojsko Nonsensopedii/historia: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(Hahaha, za to powinienem medal dostać :D)
 
M (przelink)
 
(Nie pokazano 3 wersji utworzonych przez 2 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
{{:Użytkownik:Szklarz/Wojsko Nonsensopedii/nav}}

Siadł raz marszałek Szaszłyk ze swymi kadetami<br />Napić się łyka bimbru, zagryźć biszkoptami<br />''– Mistrzu, opowiedz proszę, jak to było przed latami!<br /> Gdy żołnierze walczyli z pedofilią, smokami!''<br />Marszałek, słysząc prośbę, bierze bałałajkę<br />I zaczyna opowiadać długą, smętną bajkę...
Siadł raz marszałek Szaszłyk ze swymi kadetami<br />Napić się łyka bimbru, zagryźć biszkoptami<br />''– Mistrzu, opowiedz proszę, jak to było przed latami!<br /> Gdy żołnierze walczyli z pedofilią, smokami!''<br />Marszałek, słysząc prośbę, bierze bałałajkę<br />I zaczyna opowiadać długą, smętną bajkę...


''Przed latami wieloma, gdy wszędzie były śniegi<br />Zapełniły się userami groby aż po brzegi<br />Umierali admini jeden, drugi trzeci<br />IPki wandalizowały, po kolei, jak leci<br />Wtem użytkownik jeden, dzielny i odważny<br />Postanowił, że nie umrze, tak jak wtedy każdy<br />Nick on miał długi, dłuższy niż trzy psy<br />Mianowicie – był to FanZarąbistejNonGry
''Przed latami wieloma, gdy wszędzie były śniegi<br />Zapełniły się userami groby aż po brzegi<br />Umierali admini jeden, drugi trzeci<br />IPki wandalizowały, po kolei, jak leci<br />Wtem użytkownik jeden, dzielny i odważny<br />Postanowił, że nie umrze, tak jak wtedy każdy<br />Nick on miał długi, dłuższy niż trzy psy<br />Mianowicie – był to FanZarąbistejNonGry''


Było wtedy ciężko, jak za Kononowicza<br />Niewesołe były generałów lica<br />Fan miał wspólnika – Andrzeja dziewiętnaście<br />Lubiącego kaszę i pierogi w omaście<br />Lecz w Wojsku były poważne braki<br />Nikt się nie zapisał, specjalnie, dla draki<br />Brakowało kadetów, nie było też zadań<br />Fan z Andrzejem z nerwów nie jedli śniadań<br />Na domiar złego, sam założyciel<br />odszedł, nim zaczął się nowy dzień<br />Na szczęście Artur, król, wziął ten burdel pod opiekę<br />Pomógł kogoś zwerbować, postawił aptekę<br />Gdy żołnierzy było już aż czterech<br />Utworzono zadania, by wrogów wygnać w cholerę
''Było wtedy ciężko, jak za Kononowicza<br />Niewesołe były generałów lica<br />Fan miał wspólnika – Andrzeja dziewiętnaście<br />Lubiącego kaszę i pierogi w omaście<br />Lecz w Wojsku były poważne braki<br />Nikt się nie zapisał, specjalnie, dla draki<br />Brakowało kadetów, nie było też zadań<br />Fan z Andrzejem z nerwów nie jedli śniadań<br />Na domiar złego, sam założyciel<br />odszedł, nim zaczął się nowy dzień<br />Na szczęście Artur, król, wziął ten burdel pod opiekę<br />Pomógł kogoś zwerbować, postawił aptekę<br />Gdy żołnierzy było już aż czterech<br />Utworzono zadania, by wrogów wygnać w cholerę''


Szybko skończyła się ta sielanka<br />Andrzej, nasz generał, zniknął pewnego ranka<br />Przedtem oddał Wojsko swemu kadetowi<br />Który najlepiej walczył na misji w Nairobi<br />Był to do dziś panujący, marszałek Szaszłyk<br />Przynoszący do koszarów codzień pączków koszyk<br />Od tego czasu Wojsko się rozwija<br />Przybywa żołnierzy, nikt się nie obija<br />Ta sytuacja trwa po dziś dzień<br />I na tym się kończy moja smutna pieśń''
''Szybko skończyła się ta sielanka<br />Andrzej, nasz generał, zniknął pewnego ranka<br />Przedtem oddał Wojsko swemu kadetowi<br />Który najlepiej walczył na misji w Nairobi<br />Był to do dziś panujący, marszałek Szaszłyk<br />Przynoszący do koszarów codzień pączków koszyk<br />Od tego czasu Wojsko się rozwija<br />Przybywa żołnierzy, nikt się nie obija<br />Ta sytuacja trwa po dziś dzień<br />I na tym się kończy moja smutna pieśń''


Marszałek się rozejrzał, wszyscy już spali<br />Nudna była ta opowieść jak diabli<br />Szasz zdenerwowany, mówi sam do siebie<br />Popijając piwko zakupione w sklepie<br />''– Następnym razem im włączę pornosa<br />A kto nie obejrzy, tego czeka koza''<br />Zmęczony życiem i patrolem w niedzielę<br />Marszałek zasnął, na stole, jak cielę
Marszałek się rozejrzał, wszyscy już spali<br />Nudna była ta opowieść jak diabli<br />Szasz zdenerwowany, mówi sam do siebie<br />Popijając piwko zakupione w sklepie<br />''– Następnym razem im włączę pornosa<br />A kto nie obejrzy, tego czeka koza''<br />Zmęczony życiem i patrolem w niedzielę<br />Marszałek zasnął, na stole, jak cielę

Aktualna wersja na dzień 21:47, 2 cze 2019

Siadł raz marszałek Szaszłyk ze swymi kadetami
Napić się łyka bimbru, zagryźć biszkoptami
– Mistrzu, opowiedz proszę, jak to było przed latami!
Gdy żołnierze walczyli z pedofilią, smokami!

Marszałek, słysząc prośbę, bierze bałałajkę
I zaczyna opowiadać długą, smętną bajkę...

Przed latami wieloma, gdy wszędzie były śniegi
Zapełniły się userami groby aż po brzegi
Umierali admini jeden, drugi trzeci
IPki wandalizowały, po kolei, jak leci
Wtem użytkownik jeden, dzielny i odważny
Postanowił, że nie umrze, tak jak wtedy każdy
Nick on miał długi, dłuższy niż trzy psy
Mianowicie – był to FanZarąbistejNonGry

Było wtedy ciężko, jak za Kononowicza
Niewesołe były generałów lica
Fan miał wspólnika – Andrzeja dziewiętnaście
Lubiącego kaszę i pierogi w omaście
Lecz w Wojsku były poważne braki
Nikt się nie zapisał, specjalnie, dla draki
Brakowało kadetów, nie było też zadań
Fan z Andrzejem z nerwów nie jedli śniadań
Na domiar złego, sam założyciel
odszedł, nim zaczął się nowy dzień
Na szczęście Artur, król, wziął ten burdel pod opiekę
Pomógł kogoś zwerbować, postawił aptekę
Gdy żołnierzy było już aż czterech
Utworzono zadania, by wrogów wygnać w cholerę

Szybko skończyła się ta sielanka
Andrzej, nasz generał, zniknął pewnego ranka
Przedtem oddał Wojsko swemu kadetowi
Który najlepiej walczył na misji w Nairobi
Był to do dziś panujący, marszałek Szaszłyk
Przynoszący do koszarów codzień pączków koszyk
Od tego czasu Wojsko się rozwija
Przybywa żołnierzy, nikt się nie obija
Ta sytuacja trwa po dziś dzień
I na tym się kończy moja smutna pieśń

Marszałek się rozejrzał, wszyscy już spali
Nudna była ta opowieść jak diabli
Szasz zdenerwowany, mówi sam do siebie
Popijając piwko zakupione w sklepie
– Następnym razem im włączę pornosa
A kto nie obejrzy, tego czeka koza

Zmęczony życiem i patrolem w niedzielę
Marszałek zasnął, na stole, jak cielę

KONIEC