NonNews:Grzanka grozy chciała mnie zabić: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Znaczniki: edytor wizualny zrewertowane
M (Wycofano ostatnie edycje użytkownika 83.28.215.234, powód: wandalizm)
Znacznik: rewert
 
Linia 19: Linia 19:
Zatrzymanie grzanki nie oznacza końca problemów dla pana Antoniusza.
Zatrzymanie grzanki nie oznacza końca problemów dla pana Antoniusza.
<br />
<br />
– ''Wyborcy się ze mnie śmieją i pewnie nie wybiorą mnie na kolejną kadencję. Nie mam pojęcia, z czego będę żył. W dodatku straciłem tosta i wciąż jestem głodny.''
– ''Wyborcy się ze mnie śmieją i pewnie nie wybiorą mnie na kolejną kadencję. Nie mam pojęcia, z czego będę żył. W dodatku straciłem tosta i wciąż jestem głodny.''


Dziennikarze NonNews próbowali ustalić, co było przyczyną zamachu na życie pana Antioniusza. Poszli w tym celu do wróżki, która przepowiadziała im, że w ciągu 13 dni wylądują w szpitalu psychiatrycznym, ale nie potrafiła wyjaśnić sytuacji z grzanką. Natomiast [[ksiądz]] egzorcysta z lokalnej parafii stwierdził: ''to na pewno sprawka złych duchów''. Poszliśmy też do producenta opiekaczy, który... ojej, grzanki mi się palą, muszę kończyć. Na razie!
Dziennikarze NonNews próbowali ustalić, co było przyczyną zamachu na życie pana Antioniusza. Poszli w tym celu do wróżki, która przepowiadziała im, że w ciągu 13 dni wylądują w szpitalu psychiatrycznym, ale nie potrafiła wyjaśnić sytuacji z grzanką. Natomiast [[ksiądz]] egzorcysta z lokalnej parafii stwierdził: ''to na pewno sprawka złych duchów''. Poszliśmy też do producenta opiekaczy, który... ojej, grzanki mi się palą, muszę kończyć. Na razie!

Aktualna wersja na dzień 19:33, 24 kwi 2023

Pan Antoniusz przed atakiem morderczej grzanki, jeszcze nie spodziewa się najgorszego...

6 kwietnia 2010

Pan Antoniusz (56 l.) przeżył prawdziwe piekło, gdy wczorajszego ranka postanowił zjeść grzankę na śniadanie. To mogło się przytrafić każdemu z nas!!!

Pan Antoniusz z trudem powstrzymuje płacz, gdy opowiada naszemu reporterowi swoją historię. Zawsze miał w życiu pod górkę. Gdy miał 7 lat, pokłócił się w szatni z kolegą ze szkoły, który pobił go, łamiąc mu rękę. Mając 33 lata wyemigrował za chlebem z Polski do Wielkiej Brytanii, gdzie za marne pieniądze pracował jako premier.
Ciężkie warunki, psie pieniądze i milicja chodząca za mną krok w krok... Jak ja nie cierpię mojej pracy. – żali się pan Antoniusz.
Jednak to, co stało się wczoraj, przerosło najśmielsze fantazje.
Wstałem rano i zrobiłem się głodny, a jedyne co było w domu, to kilka tostów. Wsadziłem jednego z nich do opiekacza i wtedy... wtedy... – głos załamuje się panu Antoniuszowi, gdy wspomina tę traumatyczną chwilę – opiekacz zaczął syczeć i dymić, aż włączył się alarm przeciwpożarowy. Nagle grzanka wyskoczyła prosto na mnie i poparzyła mi ręce. – mężczyzna pokazuje obandażowane dłonie.

Całe szczęście, że zdołałem się uchylić, bo mogłem zostać oparzony w twarz. Strach pomyśleć, jakie mogły być tego skutki.

Na miejsce przyjechała straż pożarna oraz policja. Strażacy ewakuowali wszystkich mieszkańców osiedla South Pavilion, a policja obezwładniła niebezpieczną grzankę i doprowadziła ją do aresztu. Zatrzymany został również opiekacz, ale następnego dnia zwolniono go z aresztu. Badanie alkomatem wykazało, że grzanka była trzeźwa, wyniki badań psychologicznych wciąż nie są znane.

Zatrzymanie grzanki nie oznacza końca problemów dla pana Antoniusza.
Wyborcy się ze mnie śmieją i pewnie nie wybiorą mnie na kolejną kadencję. Nie mam pojęcia, z czego będę żył. W dodatku straciłem tosta i wciąż jestem głodny.

Dziennikarze NonNews próbowali ustalić, co było przyczyną zamachu na życie pana Antioniusza. Poszli w tym celu do wróżki, która przepowiadziała im, że w ciągu 13 dni wylądują w szpitalu psychiatrycznym, ale nie potrafiła wyjaśnić sytuacji z grzanką. Natomiast ksiądz egzorcysta z lokalnej parafii stwierdził: to na pewno sprawka złych duchów. Poszliśmy też do producenta opiekaczy, który... ojej, grzanki mi się palą, muszę kończyć. Na razie!

Źródło[edytuj • edytuj kod]

  • Napis na odwrocie etykiety Kubusia, 5 kwietnia 2010.