Pokémon GO: Różnice pomiędzy wersjami
(lang) Znacznik: edytor źródłowy |
Znaczniki: przez API rewert |
||
Linia 10: | Linia 10: | ||
[[Plik:Pikachu się śmieje.gif|thumb|Pikachu ciśnie z Ciebie, bo go nie znajdziesz]] |
[[Plik:Pikachu się śmieje.gif|thumb|Pikachu ciśnie z Ciebie, bo go nie znajdziesz]] |
||
[[Plik:Wizard World 2014 Pikachu.jpg|thumb|O złapaniu takiego gryzonia w ogóle zapomnij]] |
[[Plik:Wizard World 2014 Pikachu.jpg|thumb|O złapaniu takiego gryzonia w ogóle zapomnij]] |
||
Gejmplej jest prosty – łazisz po okolicy, łapiesz Pokémony, walczysz |
Gejmplej jest prosty – łazisz po okolicy, łapiesz Pokémony, walczysz z innymi. Co ciekawe, ten prosty na pierwszy rzut oka koncept został koncertowo zjebany. |
||
To nie Pokémony, tylko gracz zdobywa levele – łapiąc stworki i walcząc. Gracz ma opcję ''customizacji'' wyglądu, a raczej czegoś, co ma ją przypominać – możesz sobie wybrać kolor czapeczki, koszulki, galotów, butów i plecaka. Jest ich trzy na krzyż. Gdy już wybrałeś sobie kolor trampków, możesz ruszać. |
To nie Pokémony, tylko gracz zdobywa levele – łapiąc stworki i walcząc. Gracz ma opcję ''customizacji'' wyglądu, a raczej czegoś, co ma ją przypominać – możesz sobie wybrać kolor czapeczki, koszulki, galotów, butów i plecaka. Jest ich trzy na krzyż. Gdy już wybrałeś sobie kolor trampków, możesz ruszać. |
Wersja z 21:31, 4 sie 2016
Pokémon GO – pierwsza gra z serii Pokémon dostępna na smartfonach[1] typu Andrzej i Ajfon.[2] Grę stworzyło studio Niantic we współpracy z Nintendo. Pokémon GO działa w rzeczywistości rozszerzonej, co znaczy że ten Caterpie, którego chcesz złapać, to model 3D nałożony na obraz z kamery. Tak, ten Caterpie, który odwraca Twoją uwagę od latarni, w którą zaraz wleziesz.
Geneza
Od 1996 Nintendo chciało namówić dzieciaki do wyjścia z domu przy użyciu gier Pokémon. Najpierw dali kabelek, żeby wymieniać się z kolegami. Niestety, gracze nie mieli kolegów. Dekadę później więc wprowadzono możliwość walki z obcą osobą na ulicy. Ale po pierwsze nikt nie chciał się przyznać, że łoi w poki[3], a po drugie mama mówiła, żeby nie rozmawiać z obcymi.
Jednak gdzieś w 2015, gdy szefostwo Nintendo w przerwie w usuwaniu z YouTube kolejnych filmów, w których chociaż mignął mikroskopijny wizerunek Mario ktoś wpadł na pomysł, by wmówić tym głąbom, że mogliby sobie poszukać stworków na własnej ulicy. Mimo, iż wydawało się to być wyjątkowo ryzykownym pomysłem, biorąc pod uwagę poprzednie wyniki klienci łyknęli to jak Pelipper Magikarpia.[4]
Zawartość
Gejmplej jest prosty – łazisz po okolicy, łapiesz Pokémony, walczysz z innymi. Co ciekawe, ten prosty na pierwszy rzut oka koncept został koncertowo zjebany.
To nie Pokémony, tylko gracz zdobywa levele – łapiąc stworki i walcząc. Gracz ma opcję customizacji wyglądu, a raczej czegoś, co ma ją przypominać – możesz sobie wybrać kolor czapeczki, koszulki, galotów, butów i plecaka. Jest ich trzy na krzyż. Gdy już wybrałeś sobie kolor trampków, możesz ruszać.
Łapanie Pokémonów
Czyli pierwsza z bolączek gry. Stworki, tak, jak zazwyczaj, zdobywamy, łapiąc je. Co ciekawe jednak, nie walczymy z nimi przed rzuceniem Pokéballa. W takim razie po co komu starter? Zwłaszcza, że jego też trzeba złapać. Poza tym nie myśl, że złapiesz sobie, dajmy na to, Blazikena, dostępnych jest tylko 151 stworków z pierwszej generacji. A znalezienie co poniektórych graniczy z cudem.
Żeby nie rozpisywać się o łuku lotu Pokéballa i innych fizyczno-matematycznych bzdurach, które usmażyłyby Twój mózg, specjalnie dla Ciebie, czytelniku, opiszemy proces łapania Pokémona w prostych punktach.
- Wychodzisz z domu.
- Mieszkasz na kompletnym zadupiu, więc w okolicy nie ma stworków. Idziesz 10 km do miasta.
- Kręcisz się, jak gówno w przeręblu, żeby coś znaleźć.
- Po czym zauważasz, że zapomniałeś włączyć nawigację w telefonie.
- Spotykasz Pokémona.
- Pięknie, kolejny Zubat.
- Rzucasz Pokéball. Chybiasz.
- Rzucasz kolejny. Trafiasz.
- Łajza się wyrywa.
- Rzucasz jeszcze raz.
- Znów chybiasz, bo Zubat kiwa się jak pijaczek.
- Zaczynasz się denerwować, ale rzucasz, bo EXP.
- Łapiesz gnidę. I dobrze, bo to był Twój ostatni Pokéball.
- Serwer znów trafia szlag. Tracisz Zubata i EXP.
Poza tym można sobie jeszcze zrobić ze swoimi Pokémonami jajeczko. I zasuwać jak osioł kilka kilometrów, żeby się wykluło.
PokéStopy, Sale i walki
Tak, jak w grach na konsole, po świecie rozsiane są Centra Pokémon (tu jako PokéStopy) i sale, w których można walczyć z innymi. Za obronę sali dostajemy PokéSzekle. Jeżeli jednak to pretendent zwycięży, przejmuje salę dla swojej drużyny. Można też zasiedzieć dla swoich pustą salę, a takie są. I wcale nie walczymy z trenerami, a z ich Pokémonami, które siedzą tam i świecą oczami za nieodpowiedzialnego idiotę, którego zwą mistrzem. W grze dostępne są trzy drużyny:
- Team Instinct – banda ułomów wielbiąca Wielkiego Ptaka z Ulicy Sezamkowej;
- Team Mystic – banda ułomów wielbiąca mrożonego kurczaka;
- Team Valor – banda ułomów wielbiąca płonące chicken wingsy.
Poza kolorkiem i ptakiem między drużynami nie ma różnic – to takie same małpy obrzucające się wzajemnie tym samym gównem. PokéStopy i sale są umieszczone w ustalonych przez programistów miejscach – np. przy komendzie, z której ostatnio odbierałeś pijanego ojca lub pod domem tego ponurego starca, którego boją się nawet Twoi starzy.
Poza tym możesz trafić na dodatkowe bonusy: awarię przeciążonego serwera, łysych panów, którym podoba się Twój telefon, trupa w rzecze, czy Koffinga w Muzeum Holocaustu.