Użytkownik:Bart-W/Hela: Różnice pomiędzy wersjami
M („Użytkownik:Bart-W/Hela” przeniesiono do „Użytkownik:Bart-X/Hela”: Przenosiny zarządził Trollapodian) |
M („Użytkownik:Bart-X/Hela” przeniesiono do „Użytkownik:Bart-W/Hela” nad przekierowaniem) |
(Brak różnic)
|
Aktualna wersja na dzień 13:54, 19 paź 2010
Wstęp i wstępne przygody
Pewnego dnia pani Hela jechała Maybachem z niewyjaśnionych powodów. Gdy nasz premier w pościgu zapalił rakietę, spalił robotnika, który zmienił się w Ojca Dyrektora. W walce utworzyli przenośnik między wymiarami- Trójkąt Światła. Zostali tam wchłonięci razem z prałatem Jankowskim i znaleźli się na stacji kolejowej. Wykupili oczywiście pociąg do Torunia, a w drodze do normalnego wymiaru spotkały ich tutaj opisane przygody...
W przedziale Rydzyk rozwiązywał krzyżówkę.
-Ksiądz antysemita na R, kończy się na K, sześć liter...
Ktoś powiedział:
-Chyba... Ojciec Rydzyk, nie uważa pan?
Rydzyk strzelił mu w głowę, a do przedziału weszli SOK-iści. Rydz wstał i w zwolnionym tempie kopnął ich w dwie różne strony. Pech chciał, że jeden spadł na hamulec bezpieczeństwa, a pociąg pędził ponad 100 na godzinę. Z kół poleciały metrowe iskry i pociąg zatrzymał się w Tczewie. Oczywiście „trochę” za stacją.
- Muszę kupić jakiś apartament – powiedział Rydzyk, gdy wysiadali w polu.
- Ja zajmę się radiem – powiedział Jankowski.
-A ja beretami – stwierdziła wesoło pani Hela.
Do Tczewa przyjechał też inny pociąg. Z Tuskiem na pokładzie.
Nocleg w Tczewie i początek poszukiwań
Rydzyk płacił kasjerce oczywiście fałszywymi setkami, a Jankowski fałszywą pięciozłotówką. Pani Hela za to używała prawdziwych pieniędzy. Kradzionych.
Gdy Ojciec Dyrektor zobaczył apartament, chciał go odsprzedać z powodu braku osprzętu. Jednakże po przybyciu pani Heli i Jankowskiego od razu sobie przypomniał, że jest w innym wymiarze i może robić co chce. Tak też w domku pojawiło się całe wyposażenie.
-Proszę, zastąpcie mnie w Rozmowach Niedokończonych. Muszę przenocować w Tczewie -tłumaczył Rydzyk ks. Jerzemu rozmawiając przez beret.
W Radiu Maryja leciała piosenka „Nie działa mi dekoder TV TRWAM”. Pani Hela stwierdziła:
-Nie chciałabym być w takiej sytuacji...
Następnego dnia szukali pociągów do Torunia. Pani Hela powiedziała, że mogli by się teleportować. Ale Rydzyk znów stwierdził, iż „woli coś bardziej komfortowego”. Pociąg znaleźli, i to całkiem niezły. Musieli się jednak przygotować na kolejne spotkanie z premierem, który ich w to wszystko wciągnął.
Na stacji wszystko poszło OK. Domyślili się jednak, że muszą przejść do zwykłego wymiaru, bo tam nikt nie będzie mógł słuchać Ojca Rydzyka. Pani Hela więc kupiła (czyt. ukradła) bilety, ale premier wszystko widział i dokupił dalszą podróż.
Ani pani Hela, ani Jankowski, ani Rydzyk nie domyślali się obecności Tuska. W rzeczywistości byli w wagonie obok.
-OK. Za niedługo pani Hela i Rydz zostaną zdezintegrowani – śmiał się Tusk, wchodząc do starego wagonu PKP, gdy nasza „trójca (nie)Święta” zajmowała miejsca w najnowszym bezprzedziałowym wagonie.
Tak rozpoczęła się podróż. Pani Hela w swojej „empetrójce” ustawiła fale 88,90 MHz. Jankowski czytał „Nasz Dziennik”. Rydzyk nadal rozwiązywał krzyżówkę, w której było już dawno napisane jego nazwisko.
-Legendarny przenośnik do innego wymiaru... Trójkąt Światła, no tak! Przecież dlatego tu jestem! – mówił – Niech Tusk mi się wymknie z łap...
Tusk usiadł na swoim miejscu, gdy Rydz przeszedł koło jego przedziału. Nie zdołają utworzyć Trójkąta Światła. Tusk wymknął się z wagonu i poszedł za nim do WARS-a. Spojrzeli na siebie i zaczęli „wymieniać się” promieniami. Premier zręcznie unikał ognistych kul, Ojciec Dyrektor też nieźle radził sobie między jego bronią przypominającą długie nitki zbudowane z prądu. Wszyscy uciekli z restauracyjnego wagonu. Rydzyk przerzucił się nagle na walkę wręcz i wyrzucił swojego przeciwnika przez okno. Rywal Rydza nie miał już prawie żadnych szans. Jednakże użył swojego ekwipunku – po włączeniu magnetycznych butów był już na dachu. Szybko dostał się do swojego przedziału.
-Uff. Wreszcie mogę odpocząć po tej walce – odparł wykończony „Father Rydzz”.
Był pewien, że to nie koniec. Nie mylił się. Gdy po zmroku dojechali do Warszawy, na moście zauważyli robotników, jakby rozświetlonych. W jednym z nich pani Hela poznała Palikota. Wyjaśniło się to, gdy Jankowski spojrzał do notatek, a Rydz na prędkość pociągu. Prałat zobaczył „zauważyłem pociąg widmo”, a Dyrektor Radia Państwowego – 0 km/h. Zaraz potem pojawił się za oknem pociąg widmo*, a robotnicy zniknęli. W pociągu do Katowic były otwarte drzwi. Leciutko wiało. Tuska było widać na końcu pociągu widmo. Rydzyk wiedział już, o co tu chodzi.
-Białoruś! Jesteśmy na…Białorusi! Łukaszenka! Bia-ło-ruś!
Rydzyk miał rację. Mały oddział był w Homlu, ponieważ Tusk przestawił zwrotnicę.
Na następny dzień trójka naszych bohaterów powędrowała ze swoim prowiantem wzdłuż strumienia wody – byli pewni, że wyjdą z białoruskiego lasu. Nagle usłyszeli w krzakach szelest – cóż to mogło być? Oddziałek Armii Czerwonej? Z krzaków wyłonił się – Bogu dzięki – zwykły pies. Na obroży pisało bohater w języku rosyjskim, bo герой**.
-Pies rządowy! – cicho krzyknął Jankowski.
-Dlaczego? – spytała się Pani Hela.
- Rosyjski to jedynie język urzędowy Białorusi – zaczął wygłaszać wykład Ojciec Dyrektor – nie jest często używany, więc to musi być CANIS LUKASENKUS.
Gieroj i pijany Rusek
Z krzaków wyłonił się nagle jakiś człowiek. Było widać, że jest pijany. Chwiał się i zataczał, a Hela, Rydzyk i Jankowski szybko uciekli za krzewy. Gieroj zaczął szczekać w kierunku uciekinierów, ale pijak tego widocznie nie zauważył.
-Czego, Gh…ierojy- powiedział z rosyjskim akcentem łamaną białoruszczyzną.- wiem, zże… tam jest…
Rydzyk się wystraszył.
-Gazociong – powiedział menel, a Rydzyk odetchnął z ulgą- Bałtycki…
Nasi bohaterowie poczuli powiew strachu. A jeśli pijak ich zauważy?
Wtem oddziałek został otoczony przez żołnieży.
- Stać! – usłyszała nasza „Wycieczka” – kim jesteście, po co jesteście, skąd jesteście, jak jesteście, i Hał old ar ju.
Ostatnie słowa, krótko mówiąc, z angielskim akcentem wypowiedziane nie były.
- Eeee…Jestem Henryk Jankowski.. – zaczął prałat – a to Helena Kowalska i Tadeusz Rydzyk.
- Rydzyk…
Szef ekspedycji zapalił papierosa, warto dodać, że bez filtra.
-Słyszeliśmy o nim. Wredny antykomunista…
Wtedy Rydzyk zainicjował ucieczkę. Przeskoczył wraz z panią Helą oraz Jankowskim przez krzaki, zabrał menelowi nóż i wybiegł na ścieżkę.
-Dar losu – pomyślał „Father Rydzz” – Jeep.
Radiowcy bez wahania wsiedli da samochodu. Za kierownicą pojazdu usiadła Pani Hela i puściła radio.
- Rydzyk, Jankowski i Hela, to połączenie międzywymiarowe. Mamy trójkąt. Mówi o.Piotr. Hela, masz pluskwę w berecie, możemy was przez to znaleźć. Dzięki trójkątowi znamy wasze myśli.
Hela zdumiona pomyślała:
-Jak mamy się wydostać?
- To proste – spieszył z pomocą o. Piotr – jedźcie do mojego znajomego, Chucka Norrisa. Poznacie jego dom, koleś mieszka z Romkiem i
Andrzejem, wynajmują u niego mieszkania. Tam jest druga część trójkąta.
-Dobra – powoli myślał jankowski – Ale gdzie on mieszka?
-1400 Missouri Street, Dallas 94043, Texas – powiedział ojciec Piotr. Hela, w berecie masz Internet, komórkę i faks. Wyślę ci kartę
płatniczą. PIN: 13666.
Kilka godzin póżniej pani Hela szczęśliwie płynęła kajakiem, w świetle zachodzącego słońca, na polską część Kanału Augustowskiego.
Następnego dnia ekipa leciała już do Teksasu, by odebrać trójkąt. Stało się to już na lotnisku.
IN „PRZYGODY PANI HELI NA SPŁYWIE KAJAKOWYM”