Nonźródła:Czystononsensowy wiersz: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to 188.146.164.238. Ofiarą rewertu jest 86.63.108.247.)
M
Linia 77: Linia 77:
{{stubnie}}
{{stubnie}}
[[Kategoria:Czysty nonsens]]
[[Kategoria:Czysty nonsens]]
[[Kategoria:Nonźródła:Liryka|Czystononsensowy wiersz]]

Wersja z 01:25, 27 cze 2011


Witam was wszystkich, panowie i panie.
Jacek już poszedł na grzybobranie,
więc czas już zrobić ogromne pranie.
Kup se Red Bulla,
By zabić żula,
Lecz Kret jest lepszy,
Bo jest w granulach.
Skoczmy po kota,
Gdy jest Toyota,
Wiadomo – kot lepszy od kojota.
Słodzik wysypał się tej na tułów,
Przybiegło potem cne stado mułów;
I woń wilgotnych skarpet szop czuł ów.
Wtem z zewnątrz ruszyły antylopy
Piszących w śpiączce coś na imprezie
Spadły na asfalt w czarne okopy
To inwalidzki wózek powiezie.
A przybyła do nich stara babka
Która ze smakiem połknęła klapka,
Dziadek po lesie półboso lata,
Na Księżyc wzleciał, do złego brata,
Który mu walnął kratą wprost w kieckę,
Potem w rzece se zapalił świeckę.
Kiedyś w gitarze były dwa szczury,
Lecz teraz Bill Gates jeździ do góry.
Więc patrz dalej, drogi czytelniku
Miast topić się w małym dywaniku
Byli raz sobie Jaś i Agata,
Lecz wujek Staszek jest już w zaświatach,
I się skończyła cała sałata.
A kiedy menel zje dwa kasztany,
Zrobi się torcik kawą polany.
Pamiętaj, maluch zawsze jest taki,
Jakby gdyby zjadły go trzy robaki.
Bo kiedy bombą Andrzej nie zwleka,
Wżdy twoja stara szybko ucieka.
Wiemy, że kropka lubi korale,
Lecz, gdy jest kupa, nie zje ich wcale.
Bo żyto, jęczmień i sedes kota
Zjedzą Metina, gdy jest ochota.
A zaraz Kubie założę wapik
Bum! I tak powstanie nam Chocapic!
Bo kiedy stoją wielkie badyle,
Ja mam ochotę sprzątać akryle.
Byłem ja niczym kot na morelach,
Które wypiły dziś po fortelach,
Aczkolwiek często były kolegą
Mięsa z żyta wegetariańskiego
Ja jestem bowiem człekiem i bogiem
W świńskiej grypie po prezesa mowie
I wam powiadam – Linux się wiesza
Jak wiewiórki z papierem wymiesza
Wyrwałem włosy z głowy królowej
Byłem pewien, że nie dam się krowie
Natomiast on, patriota lokalny,
Mawiał kłamstwa o adminie marnym.
My uznaliśmy: kot-akolita
Wciąż babcię Stefcię z pasztetem wita,
Jednak nie powiem Ci już dlaczego:
To tajemnicą jest klocków Lego.
Nie było wiedzieć, czy małe drewno
Potrafi kopnąć boga na pewno,
Więc ludu drogi, umyjcie nogi,
Potem wyczyśćcie wasze barłogi,
Wszak nad morałem się zastanawiałem,
I coś takiego nawymyślałem:
Jak kamikaze, lecę w wir walki,
by zrobić pranie, trzeba mi pralki.
A jeśli kto tu jeszcze coś zmieści,
Inteligent jest z kawiarni w cieście.



Autorzy nie odpowiadają za wszelkie uszczerbki na zdrowiu psychicznym, które mogą powstać po przeczytaniu powyższego wierszydła. Szablon:Stubnie