Henryk Sienkiewicz: Różnice pomiędzy wersjami
M |
M (Naprawa linków) |
||
Linia 7: | Linia 7: | ||
==Kariera== |
==Kariera== |
||
Henio całe życie marzył o tym, żeby dostać w/w nagrodę Jobla. Robił wszystko, żeby to osiągnąć, ku utrapieniu wszystkich dokoła. Zadebiutował wierszykiem ''Sielanka młodości'', który jednak bezlitośnie odrzucono. Potem próbował wiele razy – szkicował węglem, jeździł za chlebem]], został latarnikiem, a nawet wykorzystywał starego sługę, co i tak mu nie pomogło, bo go olewano. Postanowił zrobić karierę w [[Stany Zjednoczone Ameryki |
Henio całe życie marzył o tym, żeby dostać w/w nagrodę Jobla. Robił wszystko, żeby to osiągnąć, ku utrapieniu wszystkich dokoła. Zadebiutował wierszykiem ''Sielanka młodości'', który jednak bezlitośnie odrzucono. Potem próbował wiele razy – szkicował węglem, jeździł za chlebem]], został latarnikiem, a nawet wykorzystywał starego sługę, co i tak mu nie pomogło, bo go olewano. Postanowił zrobić karierę w [[Stany Zjednoczone Ameryki|Ameryce]], więc urwał się z Modrzejewską, ale i to nie dało nic. W końcu wkurzył się i napisał [[Ogniem i mieczem]] – wielką powieść z gatunku fantasy, w której [[Polska|Polacy]], walczący z wszystkim i wszystkimi dokoła, nie okazują się totalnymi cieniasami, a wręcz przeciwnie. |
||
==Nagroda Jobla== |
==Nagroda Jobla== |
||
Linia 16: | Linia 16: | ||
==Twórczość== |
==Twórczość== |
||
Henio, który nigdy nie rozbił sobie kolanka, nie zdarł skóry na łokciu, ani nawet nie złamał paznokcia, obdarował tym wszystkim z nawiązką (choćby – wydłubane oczy i obcięty język Juranda) swoich bohaterów. Kazał im nabijać się na pal (Azja Tuhaj-bej), wysadzać w powietrze (Wołodyjowski, Kettling), wpadać w łapy dzikich bestii (chrześcijanie w ''Quo vadis''), itp., itd. W ten sposób kompensował braki w swojej psychice, czego nie dopatrzył się nawet sam [[Zygmunt Freud]]. |
Henio, który nigdy nie rozbił sobie kolanka, nie zdarł skóry na łokciu, ani nawet nie złamał paznokcia, obdarował tym wszystkim z nawiązką (choćby – wydłubane oczy i obcięty język Juranda) swoich bohaterów. Kazał im nabijać się na pal (Azja Tuhaj-bej), wysadzać w powietrze (Wołodyjowski, Kettling), wpadać w łapy dzikich bestii (chrześcijanie w ''Quo vadis''), itp., itd. W ten sposób kompensował braki w swojej psychice, czego nie dopatrzył się nawet sam [[Sigmund Freud|Zygmunt Freud]]. |
||
Ponadto w każdej jego książce można spotkać jakąś ckliwą dziewicę, którą porywa jakiś brutalny cham, a odbija jakiś dzielny Zbysio czy Jasio. Ten schemat stał się tak popularny, że potem naśladowały go wszystkie Harlequiny i seriale, jakie tylko napisano i nakręcono. |
Ponadto w każdej jego książce można spotkać jakąś ckliwą dziewicę, którą porywa jakiś brutalny cham, a odbija jakiś dzielny Zbysio czy Jasio. Ten schemat stał się tak popularny, że potem naśladowały go wszystkie Harlequiny i seriale, jakie tylko napisano i nakręcono. |
Wersja z 21:24, 31 sie 2013
Ten artykuł dotyczy polskiego pisarza. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Szablon:Tnajbardziej znany polski pisarz fantasy i harlequinów, laureat nagrody Jobla.
Początki
Gdy Henio się urodził, rodzice zapragnęli go wychować. Karmili go przeto ptasim mlekiem, podcierali pupcię i ścierali kapkę z noska, żeby najukochańszy Henio miał jak najlepsze warunki rozwoju, a w przyszłości dostał nagrodę Wedla. Nieważne w jakiej dziedzinie, ważne, żeby dostał. Skutkiem tego mały Henio siedział nad gramatyką łacińską pod okiem srogiego guwernera i tęsknym wzrokiem patrzył na dzikie wygłupy swoich rówieśników, zamiast skupiać się nad zawiłościami III deklinacji. Miało to niebagatelny wpływ na jego późniejszą twórczość.
Kariera
Henio całe życie marzył o tym, żeby dostać w/w nagrodę Jobla. Robił wszystko, żeby to osiągnąć, ku utrapieniu wszystkich dokoła. Zadebiutował wierszykiem Sielanka młodości, który jednak bezlitośnie odrzucono. Potem próbował wiele razy – szkicował węglem, jeździł za chlebem]], został latarnikiem, a nawet wykorzystywał starego sługę, co i tak mu nie pomogło, bo go olewano. Postanowił zrobić karierę w Ameryce, więc urwał się z Modrzejewską, ale i to nie dało nic. W końcu wkurzył się i napisał Ogniem i mieczem – wielką powieść z gatunku fantasy, w której Polacy, walczący z wszystkim i wszystkimi dokoła, nie okazują się totalnymi cieniasami, a wręcz przeciwnie.
Nagroda Jobla
Książka odniosła sukces, więc Henio napisał drugi odcinek: Potop, a potem trzeci... Wydawca jednak przeraził się – co będzie jeśli Henio będzie długo, długo żył i zaproponował Heniowi jakiś inny temat. Na przykład: Krzyżaków. Henio nie dał się długo prosić i popełnił tę powieść. A potem jeszcze Quo vadis i W pustyni i w paszczy. I kilka innych. W końcu ludzie nie wytrzymali i dla świętego spokoju przyznali mu tę cholerną nagrodę Jobla, żeby się zamknął i przestał pisać. Heniu dostał nagrodę i zamknął się. Przestał pisać. Świat odetchnął z ulgą. Za długie te powieści.
Henio prywatnie
Odchuchany i odpicowany nie nadawał się do niczego. Lubował się w paniach o imieniu Maria – każda z jego małżonek tak się zwała. Jak mówi wszystkowiedząca plotka, druga żona zażądała z nim rozwodu po tym jak zabronił jej otworzyć okno w pociągu, którym jechali, bo mogłoby zawiać delikatne nereczki Henrysia.
Twórczość
Henio, który nigdy nie rozbił sobie kolanka, nie zdarł skóry na łokciu, ani nawet nie złamał paznokcia, obdarował tym wszystkim z nawiązką (choćby – wydłubane oczy i obcięty język Juranda) swoich bohaterów. Kazał im nabijać się na pal (Azja Tuhaj-bej), wysadzać w powietrze (Wołodyjowski, Kettling), wpadać w łapy dzikich bestii (chrześcijanie w Quo vadis), itp., itd. W ten sposób kompensował braki w swojej psychice, czego nie dopatrzył się nawet sam Zygmunt Freud.
Ponadto w każdej jego książce można spotkać jakąś ckliwą dziewicę, którą porywa jakiś brutalny cham, a odbija jakiś dzielny Zbysio czy Jasio. Ten schemat stał się tak popularny, że potem naśladowały go wszystkie Harlequiny i seriale, jakie tylko napisano i nakręcono.
Posiadłość
Jednak ludzie nie wiedzieli czy Henio na prawdę jeszcze czegoś nie pisze. Dlatego dla pewności z kasy społecznej kupili mu chatę w Oblęgorku, żeby naprawdę dał im spokój i miał czym poszpanować (wtedy nie było srebrnych porschaków).