Natchnienie: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(nowa strona)
 
Linia 14: Linia 14:


Prawda?
Prawda?

Wchodząc na Nonsensopedię, a także do niej pisząc można poczuć się jak cyrkowa małpka, której każe się raz po raz jeść banana. To jest dla niej męczące, ale taki już los. Tak więc ten wpis niech będzie odskocznią od tego wszystkiego, niech to będzie naprawdę... oryginalne. Bez złośliwego tonu, po prostu prawdziwe.

Wersja z 15:09, 13 kwi 2009

Natchnienie - stan umysłu będący podźcem do wykonywania twórczych, a niekiedy nawet produktywnych czynności, najczęściej pożądany przez ludzi piszących wpisy takie jak te, które właśnie czytacie. Podstawowym wyznacznikiem akceptacji wpisu na Nonsensopedii jest, niczym w mantrze, wyrażenie: zero prywaty. Już ze względu na wcześniejsze zdanie ta strona zostałaby unicestwiona przez złego i wrednego administratora™, ale wyraz natchnienie siedzące w mojej głowie nie pozwala mi się do tego tematu nie odnieść w sposób zupełnie osobisty.

Czytelnicy! Pamiętajcie, nonsensopedysta to również człowiek, a i jemu natchnienie, to jest, jego zupełny brak, może zrujnować pomysł na tekst. Tak jak i wy, redaktor ma prawo do gorszego dnia i absolutnej bezproduktywności, tak jak i do rozwolnienia po obiedzie lub kaca po zakrapianej imprezie. Nie trudno wyobrazić sobie taką sytuację: kumpel zaprasza cię na piwo, potem wołacie panien... To jest, siadasz przed komputerem, otwierasz listę najpotrzebniejszych stron, a w głowie totalna pustka. Nawet pozostawiony do dyspozycji opis dyskografii Pink Floyd nie zachęca do odwiedzin. Bo niby po co? Niczym Barton Fink, siedzący tępo przed maszynopisem, tak i my siedzimy przed monitorem, swoim osobistym krzyżem, dźwianym każdego dnia. Wybaczcie za całkowity patos, nie piszę tego tekstu czując się winny, ale zażenowany. Zażenowany głównie sobą, własną huśtawką nastrojów.

I to mnie wkurwia. Wkurwia mnie, że w zależności od dnia moje teksty wyglądają jak wypociny niedorozwiniętego emocjonalnie dzieciaka. Że zamiast bogatego i ciekawe wprowadzenia podważam kolejną zasadę jak nie pisać:

Chuck Norris – najlepszy, najsilniejszy karateka w całym Układzie Słonecznym, który jednym kopnięciem rozbija wszystkie inne układy, mistrz nad mistrzami. Geniusz taktyki, sławetny i dzielny łowca bandyckich skalpów, zasłużony mąż stanu, oddany krajowi i sprawie superbohater amerykański.

Przykład złego początku wpisu.

I czy właśnie wkleiłem ten cytat, aby wypełnić pusty tekst? Albo żeby dokładniej i bardziej zrozumiale wgłębić się w temat? Kto wie. Najgorsze jest to, że taki wpis niechybnie zostanie usunięty. Wbrew duchowi Nonsensopedii. Po prostu - nie wpisuje się w schemat tej strony. Wybaczcie mi wręcz te żeliwne łzy, pretensjonalny wydźwięk tego tekstu, brak absurdalnego humoru, którego pożądacie, wchodząc pod ten adres. Tego chcecie, prawda?

Prawda?