NonNews:Popis bramkarza-rekordzisty

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „13:43, 2 maj 2020” przez „Ostrzyciel nożyczek (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

24 listopada 2011

W dniu 2011.11.22[1] miało miejsce wiele większych i mniejszych rzeczy. Stało się jednak też coś, co łamie wszelkie rekordy i urasta do rangi „przełomowego dla historii świata momentu”, z którym może się równać obranie Jana Kazimierza na tron polski. Uwaga, ludzie o słabych nerwach – Samoa Amerykańskie po raz pierwszy wygrało mecz eliminacyjny do Mundialu!

Co prawda z niewiele lepszym Tonga, ale zawsze to coś. W końcu, przecież dostawali od tongańskich piłkarzy po 4:0, więc postęp jest, rośniemy w siłę, gramy dostatniej.

Jak podają media (aż dziw, że jakieś media interesuje starcie takich potęg gdzieś na końcu świata), mecz w ramach grupy preeliminacyjnej rozgrywany w Apia, na Samo A Niepodległym zakończył się zwycięstwem Samoa Amerykańskiego 2:1. To był dopiero gol numer trzy i cztery w historii meczów granych o jakieś tam punkty i cele (nawiasem, w towarzyskich kopaninach zdarzało się im wygrać, np. z Wallis i Futuną 3:0, ale w Mata Utu widocznie ciężko o kogoś, kto widywałby piłkę do nogi raz na miesiąc).

Był parny i wilgotny dzień 22 listopada. Blisko równika, półkula odpowiednia, aż zazdrość bierze. W składach same gwiazdy: Samoańczyków Amerykańskich prowadzi Liatama Amisone, obok Uasi Hetela, w Tonga Lafaele Moala i Unaloto Ki Atenoa Feao groźnie patrzą w oczy rywali, ale musi, oczywiście musi być gwiazdor, bramkarz Samoa Amerykańskiego, bramkarz-rekordzista – Nicky Salapu. Czołowy pingpongista kraju, który to trzydzieści jeden razy dawał sobie wbijać piłkę do bramki[2]. Ile wpuści tym razem, pięć, siedem? Gramy.

Opiszmy bramki, bowiem sądząc po sile drużyn, to na podwórku można sobie urządzić mecz na poziomie Samoa Amerykańskiego i Tonga, więc każdy może z kolegami wymalować się na samoański typ etniczny, ubrać jednych na biało, drugich na czerwono i odtworzyć bieg wydarzeń. Ramin Ott, jeden z tych, co już strzelili dla Samoa (czyli doświadczony, bramkostrzelny gracz), tuż przed przerwą uderzył z dystansu pod poprzeczkę. Napatrzcie się dobrze, miejcie co dzieciom opowiadać: 1:0 dla Samoa Amerykańskiego! Gdy zegar wskazał 73. minutę, Shalom Luani dostał piłkę na wolne pole (trochę przypadkowo, ale dostał) i rasowo przelobował wychodzącego bramkarza rywali. Tu się dzieją historyczne historie. Samoa Amerykańskie, najsłabsza drużyna świata, wygrywa 2:0. Co lepsze, najgorszy bramkarz świata, Salapu, zachowuje czyste konto, obronił strzały! Nie dane mu było zachować do końca.

Oto wspomniany Ki Atenoa Feao wykończył za pomocą głowy dośrodkowanie Moali na dłuższy słupek golem, a działo się to na 3 minuty przed końcem. Tonga atakuje, strzela, bo może nie będzie wpadki stulecia, ale Salapu, ten sam Salapu broni bohatersko 4 strzały, nawet z pola karnego, i niczym Gołota lew wychodzi zwycięsko. Wynik – 2:1 dla Samoa Amerykańskiego! Nowy trener, niekoniecznie jak niektórzy czyni cuda, a trener Tonga, który się okazał być najmłodszym selekcjonerem kadry narodowej w piłce nożnej w ogóle, dostanie srogą karę wymierzoną przez tongański związek piłki nożnej. Zwycięstwo jednak chwały nie przyniosło, bo Samoa Amerykańskie dalej jest ostatnie w rankingu FIFA i nie ma punktów. Ale może przyniesie, w końcu San Marino nie wygrało meczu eliminacyjnego, więc od nich są już lepsi! Salapu natomiast teraz na pewno zostanie patronem narodowym. W końcu nie z dnia na dzień puszcza się trzydzieści bramek mniej. Dojście do takiej perfekcji zajęło mu 10 lat...

Polscy kopacze! Można? Można. To tak odnośnie naszego upragnionego zwycięstwa nad Niemcami, i wyjścia z grupy na Euro, i również ku popsuciu atmosfery wo no.

Przypisy

  1. To poprawny format daty, wymóg konstytucyjny! Czy coś takiego
  2. I tak dostał wedle „Przeglądu Sportowego” ocenę 2, czyli gdyby był uczniem, mecz by zdał


Źródło