Nonźródła:Dowcipy o Janie i hrabim
Dowcipy o hrabim i jego kamerdynerze.
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:
–No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...
–Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.
Hrabia pyta kamerdynera:
–Janie, czy cytryna ma nogi?
–Raczej nie, proszę pana.
–Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty.
Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera:
–Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?
–Nie, proszę pana.
–A niech ich... Znowu mnie przywieźli w bagażniku.
Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamedyner.
–Janie, czy moja żona jest w domu?
–Tak, proszę pana.
–Czy jest ze swoim kochankiem?
–Tak, proszę pana.
–Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?
–Tak, proszę pana.
–To zabij tego chama.
- Po chwili:
–Zrobione, proszę pana.
–Hmm...Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.
- Mija kolejna chwila:
–Zrobione, proszę pana.
–I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.
–Przecież pańska żona nie miała psa.
–Zaraz...Czy to na pewno numer 666 767 766?
Rozmawia dwóch hrabich:
–Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem...
–Smutne.
–E tam, i tak miałem go zwolnić...