Autosan A1010M
Autosan A1010M - ostatni autobus miejski Autosana przed upadkiem Jelcza. Tak beznadziejny, że nawet Jelenia Góra go sprzedała.
Wygląd
Autosan A1010M z zewnątrz jest mieszanką Volvo, Mercedesa, Neoplana, MAN-a i kilku innych zachodnich autobusów. Jedynie patyk ze statecznikiem między prostokątnymi kierunkowskazami szerokości szkolnej linijki przypomina, że to Autosan.
Miejsce na przedni mozaikowy wyświetlacz jest znacznie przerośnięte w stosunku do tego, co jest na nim wypisywane. Na bocznym można było - oprócz końcówki - zobaczyć także następny przystanek (o ile komputer pokładowy nie robił nas w bambuko).
Do środka - w zależności od tego, jak zrobił pijany producent - prowadziły dwie pary drzwi dwuskrzydłych albo to samo i dodatkowo trzecia para jednoskrzydłych. Trzeba było uważać, żeby nimi nie oberwać, bo otwierały się na zewnątrz (na szczęście dość wolno - ale o tym dalej).
Wnętrze
Przestrzeń pasażerska
W środku czekały na nas fotele jak z autobusu podmiejskiego - koszmar dla wandali ("Jak mamy to zniszczyć!? Są tak wygodne..."). Spojrzawszy w przód, zobaczyć było można pionierski system informacji przystankowej - wielki mozaikowy wyświetlacz (fajny dźwięk, jak sie zmieniała nazwa przystanku), który i tak nie zawsze zmieścił nazwę. Melodyjka, jaką słychać było przy otwieraniu i zamykaniu drzwi, budziła mieszane uczucia - komputerowy wznoszący trójton mógł być wkurzający, ale jak w Jeleniej Górze wyłączyli (lub zepsuli) ten dźwięk przy przednich drzwiach, to chyba bardziej denerwował głośny sssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssyk, który ciągnął się w nieskończoność - te wrota otwierały się dość długo (obrazowo - otwieranie dzwi dowolnego gniota trwa 3 razy krócej). Przez to linie obsługiwane tym Autosanem miały wiecznie po dziesięć minut w plecy...
Wnętrze było średniopodłogowe, przez co babcie autobusowe miały problem z wejściem - zwłaszcza, ze kierowca zazwyczaj otwierał jedynie środkowe wejście...
Kabina kierowcy
Rzec by można, wiele rzeczy tam jest inaczej niż w typowym autobusie miejskim. Pedał gazu trzeba przyciskać obiema nogami. Skrzynia biegów na lewej ręce nie jest dziwna, tyle tylko że zamiast tradycyjnych przycisków mamy lewarek, jak w samochodach z automatem. Otwieranie drzwi na prawej ręce także nie jest niczym dziwnym (wszystkie gnioty i Ikarusy tak mają), ale w tym Autosanie ktoś wymyślił, żeby przyciski umieścić na... Drzwiach od kabiny! Przez to kierowca zawsze musiał jeździć z lutownicą, bo każde wyjście zza kierownicy i przejście do przestrzeni pasażersiej powodowało zrywanie wszystkich kabli...
Silnik i skrzynia biegów
Zastosowano silnik Renault, który brzmi podobnie do jednostki MAN-a, ale jest słabszy. Do tego stopnia, że z wysokich obrotów niewiele wynika, co w połączeniu z naciskaniem gazu dwiema nogami i powolnymi drzwiami powodowało gigantyczne opóźnienia. Skrzynia biegów jest firmy... Nie nie, nie ZF ani Voith. Autosan postanowił być oryginalny i kupił skrzynię firmy Allison, co jeszcze bardziej spowolniło ten pojazd...
Miejsca występowania
Odkąd sprzedano egzemplarz jeleniogórski trudno go spotkać nawet w PKS - ach.