Cytaty:Wpadki z sesji RPG
Wpadki i „kwiatki” słowne z sesji RPG:
Warhammer
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
A
Gracze wracają do opanowanego przez zarazę, rodzimego miasta.
- BG 1: A co z moim synem? Gdzie on jest?!
- MG: Ale przecież ty masz córkę.
- BG 1: Serio?
- MG: Albo będzie kakao, albo nie gramy!
B
- MG: Bo mnie wkurza! Jest taki chudy i brzydki. Jeszcze raz mnie dotkniesz i umierasz. Już! Kamień na ciebie spada! Nie żyjesz.
- G: Jeszcze nie zaczęliśmy grać.
C
- MG: Co robisz?
- BG: Dzwonię po znajomego.
- MG: Hahaha. Komórka mu się rozładowała. Hahaha. To średniowiecze. <dodaje z powagą>
- BG 1: Czy chciałbyś mi pomóc?
- BG 2: W czym? Ja dzieci nie robię.
- BG 1: Nie mamy heala.
- BG 2: Czekaj, dzwonię do klera. Jak jeszcze się nie upił to przyjdzie.
D
Gracze spotykają w trakcie wędrówki niziołka, który nie chce im pomóc.
- BG 1: Do niczego nam się nie przyda, zabijmy go.
- BG 2: Ale to jest złe.
- BG 1: Co? Niziołki?
I
Z notatnika początkującego (pierwsza przygoda) MG (podpatrzone mimo zakazów), dokładnie napisane, co mówić graczom:
- Idziecie. Co robicie?
- Widzicie guzik. Co robicie?
- Naciskacie go. Co robicie?
- Otwiera się zapadnia.
- Spadacie. Co robicie?
- Widzicie strumień lawy. Co robicie?
- Widzicie linę. Co robicie?
- Chwytacie ją. Co robicie?
- Wspinacie się.
- MG: Idziesz na rynek, gdzie niziołki sprzedają krasnoludy, a elfy sprzedają swoje usługi w ciemnym zaułku.
- MG: Im szybciej was zabiję, tym szybciej pójdę do domu.
J
- BN: Jeszcze słowo, a rzucę na ciebie milczenie! Bo milczenie jest złotem!
- BG: Dawaj! Kasa zawsze się przyda!
K
- BG 1: Kup te za 300!
- BG 2: Ssij. Sam se kup.
- BG 1: Ale ty masz kasę.
- MG: A ty jesteś elfem. Hahaha.
- BG: Kupuję 3 konie i jednego dostaję gratis.
- MG: To ja też chcę mieć z tego coś gratis.
- BG: Mhm... To kupuję 2 i 2 dostaję gratis?
- MG: Ok.
- BG: To idę do łóżka z kupcem.
- MG: Masz 4 konie.
M
- MG: Masz 39 krzepy. Głupi jesteś. Ja za ciebie rzucam!
N
- MG: Na plac wychodzą biedni chłopi i uciekinierzy z innych wiosek. W większości są ranni. Cały swój dobytek dźwigają w workach...
- BG: Super, będzie co kraść!
- MG: Pogięło cię?
- MG: Na polanie leżą ciała zmasakrowanych ofiar.
- BG: Co mają przy sobie? Co mają przy sobie?
- MG: <głębokie milczenie z powodu nieosiągnięcia zamierzonego efektu>
- MG: Niby jak chcesz teraz wydać punkt przeznaczenia? Jesteś przywiązany za obie nogi do dwóch różnych sosen i zaraz jeden z tych Khornitów przetnie linę.
- BG 1: Ej no, trzeba mi było powiedzieć, że jak pójdę do ich obozu, to poznają, że jestem ubrany w strój strażnika!
- MG: ...
- BG 2: Daj mu szansę, niech zużyje 2 PP.
- MG: Masz niesamowite szczęście i jedna z lin zrywa się. Lecisz jakieś 5 minut w powietrzu, po czym wpadasz na... (eeem) na bardzo miękkie drzewo. Jesteś połamany, bez ubrania, ekwipunku, PP i rzucimy ci na 2 choroby psychiczne.
- BG 1: Ej, a daleko od miasta wylądowałem?
- MG: Nie, zbiegiem okoliczności trafiłeś w drzewo za miastem...
- MG: Nowa runda, co robicie?
- BG 1: Strzelam... <rzut na trafienie udany>... trafiony... <rzut na obrażenia d10 wypada 10>... krytyk.
- MG: Zaraz... zaraz... A ty nie powinieneś przeładowywać kuszy w tej turze?
- BG 1: A już myślałem, że się nie zorientuje.
O
- MG: Ok, panowie, losujemy postacie.
- BG: Ja chcę być naramiennikiem!
- MG: Ok, zabiłaś ostatniego zwierzoludzia, co teraz robisz?
- BG: Wycieram miecz o zwłoki i chowam go do pochwy...
- MG: Hahahaha! Nie żyjesz! Miecz był dwuręczny!
- G: On idzie ze mną za 200 koron.
- MG: Hahaha. Najdroższe dziecko świata.
S
- MG: Słyszycie jakieś głosy i zauważacie ognisko, co robicie?
- BG 1 (człowiek): Skradam się...
- BG 2 i BG 3 (krasnoludy): Idziemy normalnie i śpiewamy sprośne krasnoludzkie piosenki.
- <Po pewnym czasie...>
- MG: Rycerze informują was, w którym miejscu jest miasto.
- BG 1: Idę w tamtą stronę.
- BG 2 i BG 3: No to my się skradamy.
U
- MG: Udało ci się przecisnąć przez właz do ścieków, ponieważ jesteś niziołkiem. Wpadasz w coś, co jest klejące, ciepłe i lepkie. Nie widzisz co to, bo jest naprawdę ciemno.
- BG 1: Czy poznaję, w co wpadłem?
- MG: Nie, czujesz tylko to, co powiedziałem wcześniej.
- BG 1: Aha, czyli coś jak kisiel babuni?
- MG: Nie, nic jak kisiel babuni.
- BG 2: To może jak Dr. Oetker?
- MG: Taki jak z Biedronki... przypominam, że próbujecie uciec z lochu.
- MG: Udało wam się zdobyć kufer złota i ekwipunku.
- BG: Ekwipunek zostawiamy, a złoto pójdzie za nami.
W
- MG: W oddali widzicie, jak bandyci plądrują miasto...
- BG: Idziemy na nich!
- MG: Przez miasto przewala się banda szuroludzi. Nigdy ich nie dogonicie. Bandyci zniknęli.
- BG: Co?
- MG: Wchodzi do twojego warsztatu i mówi...
- BG: Ładna. Za ile?
- MG: Ekhem... Pewnie jesteś zdziwiona.
- MG: Widzicie ścianę z cegieł. I czujecie smród orków. Co robicie?
- BG 1: Staram się ją rozwalić za pomocą kopniaka.
- MG: Boli cię od tego noga. A ściana stoi.
- BG 2: Spoglądam dokładnie na ścianę.
- MG: Widzisz, że jedna cegła jest wysunięta.
- BG 2: Wciskam ją.
- MG: Ściana się otwiera i... widzicie kolejną ścianę, i znów smród orków. Co robicie?
Gracz grający postacią inżyniera (niska siła, duża inteligencja) zaczepia dwóch osiłków.
- BG: Widzicie ten pręt?
- BN: No.
- BG: Był w otworach waszej starej.
Gracze odgrywają bardzo głupich, brzydkich i słabych chłopów. MG postanawia wprowadzić coś, co sprawi, że gracze oniemieją. Pojawia się wielki jednorożec z błyszczącą grzywą i wielkim rogiem.
- Jednorożec: Witajcie biedni śmiertelnicy, pomogę wam w waszej chwalebnej przygodzie.
- BG 1: Ej, koniu... dlaczego masz coś takiego na czole i dlaczego do nas mówisz?
- MG: Dzisiaj nie ma PD'ków.
- G: Wybiegamy bardzo szybko z jaskini.
- MG: Przed jaskinią, w oddali, widzicie płonące barykady ze sprzętu domowego. Słychać odgłosy walki.
- G: A nie widać?
- MG: Jest tak dużo dymu, że w ogóle nic nie widać.
- MG: Wysysacie ze mnie mózg. (do nadpobudliwych graczy)
- G: No to się nie najemy. <w tym momencie gracz poniósł niechybną śmierć>
Z
Jeden z graczy pochyla się nad martwym rycerzem, który walczył po ich stronie.
- BG 1: Zdejmuję mu hełm.
- MG: No, widzisz jakiegoś kolesia z blond włosami zaczesanymi do tyłu.
- BG 1: Zakładam hełm z powrotem.
- MG: Zdolności... szybkie ciągnięcie...
- BG: Wyciągnięcie!
- MG: Zwierzołak wbija ci kły w nogę.
- BG 1: No to ja te kły wyjmuję. (błyskawicznie)
Zew Cthulhu
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
I
- MG: I chociaż nie dostrzegacie niczego nadzwyczajnego, nie może opuścić was przerażające wrażenie, że jest tu jakaś potężna i złowroga moc, której nienawiść do was bije z każdego miejsca tego przerażającego domu... Z każdą mijającą sekundą czujecie, jak to tajemnicze zagrożenie rośnie. Nagle na ścianie głównego hallu dostrzegacie dziwną, czarną maź, która zdawałoby się, chociaż podświadomie mówicie sobie, że to nieprawda – porusza się...
- BG: Czekajcie, muszę iść się wylać.
M
- MG: Miasteczko jest nieduże. Takiej mniej więcej wielkości. (pokazuje Graczom narysowany przez siebie plan)
- BG 1: Ojoj! Takie małe! Jak my się tam zmieścimy?
Mistrz Gry daje na początku gry jednemu z Graczy pistolet maszynowy Thompson.
- BG 1: Nie dawaj mu Thompsona! To nieuczciwe! Przecież ja miałem tylko takie małe buraczane coś!
O
Jeden z Graczy (Aleksandr Potiomkin) tłumaczy zachowanie drugiego Gracza (kpt. Jenkinsa)
- BG 1: Oczywiście kolega żartuje. To psychopata.
Gracze wbrew wyraźnym planom Mistrza Gry, usiłują dostać się do pewnego klasztoru. W tym celu szukają czarnego materiału, by uszyć sutanny albo habity. Naturalnie w całym mieście (nawet w zakładzie pogrzebowym!) nie ma nawet skrawka niczego czarnego... Uparci Gracze włamują się do zakrystii i rozwalają szafę, w której wiszą sutanny.
- BG 1: Otwieram szafę! I co jest w środku?
- MG: Trzy kolorowe sutanny!
R
- MG: Rzuć kostką!
- BG 1: Ja nie rzucam! Najpierw muszę wiedzieć, co widzę!
U
Gracz znajduje dziwaczną, metalową skrzyneczkę, z której dociera wprost do jego mózgu głos.
- MG: Uwolnij mą duszę! <jako głos ze skrzynki>
- BG: Po chuj?!
- MG: Wypuść mnie!
- BG: Chuj ci w dupę! Nie wypuszczę!
- MG: Wypuść mnie! Natychmiast! Rozkazuje! Dlaczego mnie nie wypuszczasz?!
- BG: Spierdalaj! Nie mam klucza!
- MG: ???
Cyberpunk
D
- MG: Do budynku wpada granat. Co robicie?
- BG: Ja go biorę do ręki i go identyfikuje.
- BG: Dobra, to ja poczekam na niego w tym barze.
- MG: Ale spotkanie będzie za osiem godzin, a ty już wydałeś resztę pieniędzy na to małe piwo.
- BG: No to piję je powoli, bardzo powoli, bo ja jestem smakosz... To co? Przylazł już na to spotkanie?
Wiedźmin
I
- MG: Idziecie powoli korytarzem wewnątrz statku, przed wami znajduje się stanowisko straży 15 46 28...
- BG: MG, co ci?
- MG: Cicho, prawie udało mi się zasnąć.
T
- BG: To skaczę na tą wyvernę z moim toporem i okrzykiem bojowym na ustach.
- MG: Czy już wspominałem, że jesteście na wąskiej półce skalnej 60 metrów nad ziemią, a wyverna jest jakieś 2 metry od półki?
W
- MG: Wchodzisz do karczmy, widzisz karczmarza, który za ladą czyści kufel.
- BG: Podchodzę do niego i mówię: „Karczmarzu, potrzebuję informacji.”
- MG: „A jakich?” – pyta karczmarz.
- BG: „Nie twój zasrany interes!”
- MG: Widzicie przed sobą Bonharta...
- BG: Kogo?
Neuroshima
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
B
- MG: Boss zaczyna wam grozić – rozzłościliście go swoimi żądaniami...
- BG: Wyjmuję granat, wyciągam zawleczkę i krzyczę „Nie ruszać się, bo wszyscy zginiemy!”
- MG: <wali głową w ścianę z powodu nieudanej próby złagodzenia sytuacji>
Gracz jest pod działaniem silnego narkotyku. Sam jednak nie jest tego świadom.
- MG: Budzisz się na zielonej łące, dookoła trawa, drzewa, malutkie zwierzęta polne hasają dookoła ciebie, ptaszki ćwierkają, itp. Nagle podchodzi do ciebie Pan Ryba. Wiesz, że Pan Ryba jest twoim najlepszym przyjacielem. Wtem spostrzegasz, iż jesteś ślimakiem.
- BG 1: Chwila... jak to kurwa ślimakiem?
C
- BG: Co gotujesz?
- NPC: Grzyby...
- BG: Spoooko.
E
- BG: Ej, chodźcie, zróbmy przygodę, w której będę miał działo laserowe...
M
- MG: Masz przestrzelone obie ręce.
- BG 1: No to idę do szpitala!
- MG: Na drzwiach wisi kartka „Pukać”.
- BG 2: Ja podchodzę i pukam.
- MG: Rzucaj na siłę woli. <rzucił> Wpadasz w szał, chwytasz CKMa i uderzasz drzwi, potem niszczysz wszystko dookoła.
W
- MG: Widzicie przed sobą puszkę Coli. Wygląda na pełną.
- BG: Biegnę jak najszybciej i otwieram ją!
- MG: W środku znajdowała się zamaskowana bomba. Giniesz w wyniku eksplozji...
- BG: ...
- MG: Wychodzicie z zarośli, widzicie przed sobą drogę, która biegnie przez las...
- BG: Gonimy ją!
Z
Gracze jadą przez pustynię. W oddali widać czarną chmurę (Tornado).
- BG 1: Zbiera się na burzę.
- BG 2: Jesteś Kret.
- BG 1: Sam jesteś kret! Zaraz cię wypierdolę z tego samochodu.
- BG 2: ... Jarosław Kret.
D&D
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
C
- BG: Czy w tym całkowicie ciemnym pomieszczeniu jest jakaś szansa na ukrycie się w cieniu?
- MG: Nieee...
- MG: Dobra, teraz nie gramy, bo muszę wymyślić, co dalej.
D
Przygoda rozgrywa się w lochach.
- BG: Dobra, to ja odczytuję ten zwój.
- MG: Masz pecha. Zwój jest przeklęty – razi cię piorun.
- BG: W podziemiach?!
- MG: OK, udaję wam się wyjść z podziemi. (zaraz po wyjściu z lochów) Z nieba spada na ciebie błyskawica i spopiela cię... (do gracza od pechowego zwoju)
Gracz ucieka z płonącego statku.
- MG: Drzwi są zamknięte, jedyna droga na zewnątrz prowadzi przez okno.
- BG: W takim razie skaczę przez okno. (rzuca k20 – wypada 20)
- MG: Ok. Po drodze zahaczyłeś o cztery krzesła w locie, zbudowałeś z nich tratwę.
- MG: I idą kolejne orki, hmmm, piętnaście!
- BG 1: No nie, tak nie można, mistrz gry robi się wredny.
- MG: Niebo się chmurzy... Musieliście wzbudzić gniew boski.
I
- MG: Idziesz po polanie i widzisz piękną niebieskooką elfkę pochyloną nad kwiatem róży.
- BG: Łapię od tyłu i upajam się godziną świetnego seksu.
- MG: Hmm... Chciałbym ci przypomnieć, że jesteś niziołkiem.
- BG: To jest kurwa dyskryminacja!
- BG 1: Idź pozbierać informacje, dowiedz się, gdzie się tu można przespać.
- BG 2 (kobieta bard): Ok, idę do najbliższej karczmy.
- MG: Ok, wchodzisz do karczmy i widzisz zgraje rozwrzeszczanych brodaczy, barbarzyńców a nawet orków.
- BG 2: Ok, wchodzę na stół i mówię: kto mnie przenocuje...?
- MG: Może następne 8 godzin pominiemy, hmmm, chcesz najpierw rzucać na chorobę czy obrażenia? (załamując ręce)
- BG 2: Ale jak to?
- MG: Hmmm, jesteś niziołkiem...
N
- MG: Nic sobie z tego nie robi, czytaj: ma redukcję obrażeń.
- BG 1 (paladyn Kelemvora – boga śmierci): Niech Kelemvor ma was w swojej opiece.
- MG: Ta, jasne, dzięki... (odpowiada za tłum chłopów)
O
Gracz robi kartę postaci.
- MG: Ok, dobrze. Wzrost, waga jest. Oczy...
- BG: No dwa.
R
- NPC: Rozumiem, że demon porwał jednego z waszych przyjaciół.
- BG 1: Tak, Elyanora.
- BG 2: I co z tego? Przecież to pedał!
S
- MG: Słyszysz kroki dużej grupy orków.
- BG: Wchodzę na drzewo i mam ich w dupie.
- MG: Stoisz pośrodku głównej ulicy małego miasteczka. Otaczają cię pobliskie budynki, na ulicy nie ma ludzi. Na polu dostrzegasz pracującego przy rzepie chłopa. Co robisz?
- BG: Wołam go.
- MG: Jak go wołasz?
- BG: „Chłopieee!”
- MG: Chłop podchodzi do ciebie i z wyraźnie rysującą się na twarzy irytacją, poirytowanym tonem odpowiada: „Po pierwsze, to ja nie jestem żaden chłop, a po drugie, to czego tu chcesz?”
- BG: Po pierwsze, to nie było do ciebie, a po drugie, to jak już przyszedłeś, to powiedz, jak się te miasteczko nazywa...
Ś
- BG 1: Śniło mi się, że kocham się z pięknym, jasnowłosym mężczyzną, a potem ten wbija mi nóż w plecy.
- BG 2: To pewnie oznacza, że zdradzi cię ktoś bliski.
- MG: Optymista!
T
- BN: To cenne płótna, na pewno przydadzą się tak znamienitym podróżnikom.
- BG: A wsadź se to w dupę.
- BN: A ten cenny talizman chroniący przed...
- BG: A wsadź se go w dupę.
- BN: A ten cenny...
- BG: Słuchaj, dużo masz jeszcze miejsca w tej swojej dupie?
- MG: Ok, rzut na ilość miejsca w dupie: gobliny mają +2, a handlarze +3, razem +5...
- MG: To teraz epilog tej przygody: rzuć k20 na zauważanie.
- (Gracz rzuca, wypada mu 20)
- MG: Zauważasz, że podczas ucieczki zgubiłeś sakiewkę.
- MG: Troll rzuca w ciebie ogromnym toporem. Co robisz?
- BG: Próbuje odskoczyć przed bronią.
- MG: Nie udaje ci się – topór odrąbuje ci rękę i obydwie nogi. Co robisz?
W
- MG: Wchodzicie do ciemnej jaskini, jest ciemno, nic nie widać. Co robicie?
- BG: Wyciągam zapałkę i ją zapalam.
- MG: Widzicie wielką przepaść. Po lewo schody... Ej, zaraz, skąd macie zapałki?
- BG 1 (niziołek): Wczoraj w nocy zaliczyłem 16 kobiet. 17. się opierała.
- BG 2: Jak to zrobiłeś? Miałeś podstawianą drabinkę?
- MG: Więc idziecie przez las i dochodzicie do wielkiego drzewa...
- BG: Czy na drzewie jest mech?
- MG: Tak.
- BG: To wsiadam do mecha i rozwalam las!
Z
- MG: Zatrzymaliście się i rozbiliście obóz. Wokoło są pola pszenicy. Co robicie?
- BG: Podpalam pola! Podpalam pola!
- MG: Radzę to przemyśleć. Podpowiem, że twój towarzysz paladyn, mógłby po czymś takim powiesić cię za jajca.
Pewne miasto. Gracz siedzi na ławce przy fontannie.
- MG: Zauważasz niewielki cień na dachu.
- BG: Jest noc, idioto!
- MG: Zjadł cię bóg wojny. Co robisz?
Wampir: Maskarada
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
C
Finałowa walka – gracze stają naprzeciw Ravenosa i wszystkich wzięło na cytowanie klasyki filmowej.
- BG 1: Celuję z łuku w jego głowę. „Hasta la vista, Baby.”
- BG 2: Rzucam w niego sztyletem, wyciągam następny i biegnę w jego stronę. „Die, Motherfucker!”
- BG 3: Macham efektownie mieczem i wolno ruszam w jego stronę.
- MG: Nic nie mówisz?
- BG 3: Eee... „Power Rangers!”
O
Kolejna sesja z czasów, gdy graczy frapował każdy aspekt wampirzego życia: jeden z graczy (nowy w RPG), śpiąc w trumnie, z jakiegoś powodu się przebudził.
- MG: Otwierasz wieko trumny w pokoju, widzisz w szparach między deskami okiennic delikatne promienie słońca...
- BG: Otwieram okno, żeby sprawdzić! (wykrzykuje z entuzjazmem)
- Gracze: Co ty robisz, Łysy cię zabije! („Łysy” w slangu tamtejszych wampirów oznaczał słońce)
- BG: Jak to?! To łysi goście nie lubią wampirów?!
P
Pewien gracz wygrał w kości od wieśniaka cały jego dobytek, łącznie z kołkami od płotu, które niósł uradowany po udanej grze.
- BG 1: Po ile te kołki?
- BG 2: Jak dla ciebie, to za darmo. Tylko nie bierz sobie tego za bardzo do serca...
S
Pewne wydarzenia zasiały wśród graczy wielką nieufność względem siebie nawzajem. Dało się to zauważyć, gdy doszło do prezentacji graczy.
- BG 1: Smith. (przedstawia się)
- BG 2: Brown. (odpowiada z niewzruszonym wyrazem twarzy)
T
MG opisuje postać NPC.
- MG: Taki typowy Żyd. Pejsy, broda, jarmułka, Koran pod pachą...
- Gracz (wampir): To ja wychodzę na parkiet i tańczę, dopóki nie zmęczę się i nie spocę.
W
Gracze wpadają do rzekomej kryjówki poszukiwanego.
- MG: Widzicie otwartą trumnę, a obok niej ponętną Brujahkę. Ravenosa nigdzie nie widać.
- BG: Chuj z tym! Bierzemy, co jest!
GURPS
*
- BG: <ziewa>
- MG: Mucha wlatuje ci do gardła.
O
BG dostaje kulkę z karabinu.
- MG: Ok, kula wbiła się w twój tors, jeszcze tylko rzut na HT, ok, padasz nieprzytomny na ziemi.
- BG: Jak to dobrze mieć kamizelkę kuloodporną.
- MG: A, no tak, jeszcze kamizelka!
Ostatnie słowa
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
A
- A, te paskudztwa. Już kiedyś z takimi walczyłem.
B
- Bezpieczniej będzie, gdy się rozdzielimy.
- Będą kolejne uszy elfa do kolekcji!
- Będę was osłaniał.
- Biegnę na chama przez ten korytarz... (pułapka)
- Bogowie nie istnieją. Pokażę wam. Odyn jest palantem! Odyn jest palantem! No i co? Nic się nie dzieje!
C
- Chłopaki, dla dobra drużyny będziemy musieli kogoś poświęcić...
- Chodź do wody, tu nie ma żadnych rekinów.
- Chowam jego głowę do worka i udaję, że nic się nie stało.
- Chowam kielich do plecaka i szybkim krokiem wychodzę ze świątyni.
- Chowam miecz i mówię, że nie będę walczył z tym głupkiem.
- Chyba wzięliście pochodnie?
- Co rozumiesz przez „obcięli ci nogi”?
- Co to było za „ups!” na końcu czaru, który rzuciłeś?
- Czemu moje piwo ma metaliczny posmak?
- Czemu te elfy są czarne?
- Czy mi się wydaje, czy właśnie przeleciała nad nami 100-metrowa wywerna?
- Czy wy też słyszeliście: „Soolkaaan!”?
D
- Dlaczego nie rzucasz cienia?
- Dlaczego przestali nas gonić? (bagno)
E
- Eee tam... to tylko iluzja.
- Ej, wariacie!
G
- Gdzie moja broń?
H
- Ha, ha! Nie masz już kul, poddaj się! (miał drugi pistolet)
- Ha, ha! Zatemperowany ołówek nic mi nie zrobi!
- Hej, czemu pochodnie zgasły?
- Hej, kolego, po co ci mój miecz?
I
- Idę pierwszy.
J
- Ja tu wcześniej siedziałem! Spadaj pan.
- Jak dla mnie, jesteś tylko przerośniętym nietoperzem.
- Jak mogłeś to zrobić?
- Jak to konie uciekły?
- Jak to król nie chce się ze mną spotkać? Krzyczę na cały głos: „Zejdź do nas, ty głupi, złamany kutafonie!”
- Jedna złota korona, to moje ostatnie słowo.
- Jesteś pewien, że dobrze zasłoniłeś okno?
K
- Kładę się na ziemi i udaję trupa.
- Która godzina?! To ile czasu nam jeszcze zostało?!
- Który z was gwizdnął?
M
- Macka?! Jaka macka?
- Mam magiczną zbroję.
- Masz stępiony topór, tępy przyjacielu.
- Milutki demonie, zgadnij, kto cię przyzwał.
- Mistrz gry oszukuje...
- Mistrz gry się stacza! Żyjemy!
- Mistrzu gry, dam ci kawałek pizzy jak zabijesz jednego gracza z drużyny...
- Możesz sobie wsadzić tą pikę w d...
N
- Na pewno znajdziesz coś bardziej jadalnego od nas.
- Nazywasz się Brack? Ale głupie imię jak na barbarzyńcę.
- Nic mi nie zrobisz! Jestem Jedi!
- Nie martw się, mój krąg przyzwań jest doskonały.
- Nie przejdziesz!
- Nie wierzę w bogów.
- Nie zjecie mojego konia bojowego!
- Niemożliwe, żeby w tym pysznym jedzonku była jakaś trucizna.
- Niezła lalunia...
- Normalne wróble nie są takie duże!
O
- O kurwa...
- Odłóż te widły, chłopcze!
- Odrzućmy broń i pogadajmy.
- Ojej, to już jest widno?
- On już nie żyje, prawda?
- On nie jest zły tylko nerwowy.
- Orki?! Przecież nie jesteśmy nad morzem...
- Osłaniaj nas!
P
- Panie kapitanie! Czy statki zawsze pływają dziobem w dół?
- Patrzę w stronę przeciwną do tej, w którą ucieka wojsko.
- Po co ci ten nóż?
- Po co ci ten pentagram?
- Podchodzę do dwóch trolli i mówię: „Cześć chłopaki, szukam kolegów”.
- Podchodzę i kopię jego zwłoki...
- Poddaję się.
- Pokazuję mu język.
R
- Raz kozie śmierć.
- Rozumiem, że wielkością miecza chcesz zrekompensować sobie inne rozmiary.
S
- Spluwam mu prosto w twarz.
- Spoko, te ziemie już od dawna nie należą do orków. (ciekawe dlaczego)
- Spoko, trzeba przeciąć niebieski kabelek...
- Spoko, zombiaki nie wdrapią się za nami na kolumnę. (ale przewrócić ją mogą)
- Stefan, schowaj miecz, ja tylko żartowałem.
- Szybko uciekam!
Ś
- Ściągam płytówkę i wypływam na powierzchnię.
T
- Ta bomba to robota amatora.
- Ten gatunek nie jest jadowity.
- To ja jeszcze żyję?
- To ja już sobie pójdę.
- To jakiś słaby nekromanta, nie może mieć wielu szkieletów...
- To musi się udać!
- To na pewno gobliny?
- To na pewno strażnicy miejscy?
- To nie może być prawda!
- To nie może mieć skutków ubocznych!
- To prawda, że kobiety krasnoludów mają brody?
- To tylko draśnięcie.
- To tylko kilka zombi. Sześć, dziewięć.
- To w takim razie jesteśmy gdzieś w okolicach strzelnicy.
- Twój topór jest bardziej tępy niż ty.
U
- Uciekam na najbliższe drzewo.
- Ups! To dynamit, a nie świeczka...
- Ustawiam głowę na wysokości jego kuszy, żeby mógł łatwiej trafić.
W
- Wcale się z ciebie nie śmiałem.
- Wyciągam zawleczkę, wkładam mu granat do spodni i szybko uciekam.
- Wycie? Jakie wycie? Pewno wam się zdawało...
- Wyluzuj, z tej odległości nie trafią nawet w słonia...
- Wyrzucam zwłoki za mur i udaję, że szukam grzybów.
- Wyskakuję przez okno (zapomniał że to nie parter).
Z
- Z drogi baranie, bo cię butem potraktuje!
- Zapolujemy na elfy?
- Zaraz zginiesz ty plugawy pomiocie Chaosu!
- Zgubiliśmy ich.