Duck Hunt
Duck Hunt – jedna z wielu gier wydanych na NESa, a także na Famicoma i jego klony. Wymaga ona podłączenia nie tylko dżojpada[1], ale i też pukawki, a co za tym idzie – także telewizora kineskopowego, bo na LCD nie będzie działać.
Rozgrywka
Zanim rozpoczniemy pierwszą rundę w trybach A i B, widzimy jak pies się wałęsa na bliżej nieokreślonym polu z drzewem i krzakiem. Następnie skacze za trawę. Wylatuje kaczka (w trybie B – dwie). Musimy ją zestrzelić, a jak pies podniesie wirtualną zwłokę, i tak jej nie zje, bo nie przytacha jej do oddalonego o 200 kilometrów kota. Musimy w pierwszych kilku rundach zestrzelić 5 kaczek, potem liczba będzie stopniowo rosnąć do 10.
Za spudłowanie w trybie A pies się śmieje. Za podwójne spudłowanie w trybie B – też, ale nie podwójnie.
Tryb C to strzelanie do jajek z lokalnej kurzej fermy[2]. Graficy przenoszą nas na inne pole wśród gór, nie ma już psa. Musimy – tak jak w obu poprzednich trybach – zestrzelić najpierw minimum 5 jaj, a potem nie możemy się pomylić o włos.
Nie wolno dać kaczkom ani jajom zwiać. Kaczka ucieknie za granicę[3], a jaja przetrwają upadek z prędkości 180 km/h.
Magazynek jest naprawdę skąpy, chociaż i tak jest nieco większy niż w strzelbie – pomieści tylko 3 naboje.
Wersja VS
Oczywiście ta gra powstała też na automaty. Już nie wybieramy trybu gry na ekranie głównym, ale celujemy w ekran i zaczynamy grę.
Rozgrywka jest zdecydowanie inna – najpierw przenosimy się na to samo pole i strzelamy do dwóch kaczek na ekranie. Dostajemy tyle samo naboi, co w wersjach na konsolę, ale gdy wyczerpiemy magazynek, wyskoczy powiadomienie na górze telewizora, którego nie było na NESie.
Po krótkiej strzelaninie do kaczek, przenosimy się na pole z umiejscowioną niedaleko tą samą kurzą fermą i rozbijamy jajka.
Potem jest runda bonusowa, w której musimy zestrzelić jak najwięcej kaczek, ale nie psów-zbiegów z pobliskiego schroniska. Za strzał w chociaż jednego zbiega nie dostajemy bonusa.
Dalsze rundy się powtarzają.