Weterynarz

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Weterynarz – prawie jak lekarz, prawie bo jego pacjenci jakoś nie chcą dawać łapówek. Zawsze z chęcią pochyli się nad twoim psem lub kotem i sprawi że nagle twój zwierzak nabierze zdolności chodzenia po suficie. Z reguły nosi nieco zaplamiony krwią fartuch i rozpowiada w koło jak on to nie kocha zwierząt, ale nie daj się zwieść, pedofile też mówią, że kochają dzieci!

Pochodzenie

Lekarzy weterynarii kształci się na wyższych uczelniach oraz tanich pubach, głównie za pomocą alkoholu i zakazanych ziół. Podczas nauki studenci weterynarii z reguły dogłębnie zaprzyjaźniają się z dwoma, czy trzema martwymi zwierzakami mieszkającymi w formalinie. W zimę, prawdopodobnie dla rozgrzewki, chadzają do obory i grzebią krowom w tyłkach. W pozostałe pory roku z upodobaniem torturują wszystkie zwierzęce formy życia, począwszy od obcinania prosiakom ogonów, a skończywszy na zabijaniu żab o kant stołu. Podobno powołaniem każdego weterynarza jest uratowanie tylu zwierząt, ile wykończył podczas studiów.

Wizyta

W momencie gdy wchodzisz do gabinetu, nerwowo stara się ukryć zwłoki jakiegoś psa pod stołem operacyjnym. Potem z uśmiechem odwraca się do ciebie i dyskretnie wycierając zakrwawione ręce w fartuch, zagaja:
A cóż stało sie milusiemu zwierzaczkowi?
Gdy zaczynasz się wycofywać, zamyka drzwi i jednym ruchem porywa twojego stwora na stół wesoło oświadczając:
Zbadamy perrectum, nasz skarbelek lubi!
Potem rozwiera paszczękę zwierza i gmerając w niej ubabranymi w g...e paluchami mówi, że ten nieprzyjemny zapach to sprawka kamienia nazębnego. Następnie obmacując lubieżnie naszego pupila po całym ciele, z mądrą miną stwierdza, iż wyczuwa jakieś guzki. Wreszcie mówi, iż trzeba koniecznie zrobić USG, rentgen, tomografie, morfologie i w zasadzie, że to cud, że ten zwierzak jeszcze żyje. Na pytanie ile płacę? unosi wzrok ku górze, jakby szukał natchnienia w gwiazdach, i skromnie mówi:
360 zł.

Szablon:Stubzaw