Half-Life
Half-Life (ang. połówka-życia) - pierwsza gra komputerowa Valve Software wydana w 1998 roku przez Sierra Entertainment (ówcześnie Sierra On-Line). First-person shooter od ponad dekady notorycznie uznawany za najlepszą grę wszechczasów i nazwany przez ok. 50 serwisów internetowych, czasopism i gazet Grą Roku Któregoś Tam. Obecnie do nabycia w systemie Steam za jedyne 9,99 $. W Polsce można jedynie w Antologii, którą oferuje CD Projekt
Bazuje na silniku graficznym GoldSrc, czyli przetworzonym nie do poznania Quake Engine z 1996 roku. GoldSrc stanowił podstawę do jedenastu gier, z których ostatnia miała premierę w 2004. Obecnie jest uznawana za grę wybitnie drewnianą, więc w 2004 została podłożona pod silnik Source, co pozwoliło jej zdobyć nowych nabywców. W tym też roku wyszedł oficjalny sequel, Half-Life 2.
Fabuła
Przez całą grę gracz steruje poczynaniami Gordona Freemana. Od samego początku do końca gry nie uroni on żadnego dźwięku, więc gra stawia pierwszą zagadkę - za co on nie potrafi mordy otworzyć? Rozwiązania są trzy - albo jest niemową, albo nie ma absolutnie i kompletnie nic do powiedzenia, albo też nie pozwala na to silnik gry. Zazwyczaj wybiera się tą trzecią opcję, bo twórcy stwierdzili, że pozwoli to graczowi bardziej wczuć się w postać. Freeman ma 27 lat i ta liczba nie zmieni się przez następne kilka dekad. Został zatrudniony w Black Mesa Research Facility i 5 maja 2000 roku kazano mu założyć kombinezon HUV i uczestniczyć w eksperymencie w komorze testowej C-33/a, w którym miał przesunąć o dziesięć metrów wózek z próbką. To arcytrudne zadanie się nie powiodło, a skończyło się kaskadą rezonansową.
Otworzyły się wszystkie portale, jakie były w instytucie, a każdy wyposażony w Windows komputer dostał choroby niebieskiego ekranu śmierci, przez co doszło do typowej sytuacji typu nikt nic o niczym nie wie. Portale prowadziły do innego wymiaru, tzn. Xen, z którego zaczęły wychodzić złe obce (ang. bad aliens). Po wypadku zginęło mniej więcej 80% personelu naukowego, a w kilka godzin później liczba ta urosła o 17%, gdyż nieostrożne wykształciuchy próbowały się ratować każdą szparą, w której już zalęgły się potworki, dla których klimat instytutu, wypełniony lotnymi konserwantami z napojów gazowanych i wody sodowej i substytutami białej farby olejnej był nadzwyczaj korzystny i leczniczy.
Główny bohater był jednak jako tako inteligentny, więc zaopatrzył się w latarkę i znalazł łom do wyciągania gwoździ, który okazał się później bronią potężniejszą z małego dystansu niż granat. Zaczął przedzierać się przez korytarze Black Mesa na których ciągle się coś rozwalało i zabijać wszystko co chciało go zamordować. Musiał też uciekać przed systemami zabezpieczeń, które oszalały, gdyż ich firmware opętała aktualizacja pobrana na krótko przed incydentem przed incydentem z serwisu Windows Live!. W wolnej chwili Freeman zadzwonił do centrum obsługi Microsoftu, aby wydano łatkę. Automatyczna sekretarka zapisała jednak nagranie notując niewłaściwą datę, przez co odpowiedź nadeszła dwadzieścia lat później (Gordon odbiera ją w Half-Life'ie 2). No i musiał niszczyć drooogi sprzęt.
W pewnym momencie do gry wkraczają komandosy, które rozstawiają wszędzie automatyczne, szybkostrzelne działka. Ci upierdliwi przeciwnicy będą przeszkadzać Freemanowi przez następne kilkanaście poziomów, kiedy to odechce im się ginąć z jego ręki.
Ostatecznie główny bohater dostaje się do centrum kompleksu, rdzenia Lambda, w którym znajduje się główny portal do Xen, który został otworzony jeszcze na długo przed kaskadą rezonansową przez różnych idiotów po podstawówce, którzy kupili dyplomy naukowe. Później (przez półtora doby od incydentu przy eksperymencie) próbowali go zamknąć, ale jakaś istota z innego wymiaru to uniemożliwiała. Była tak potężna, że sprawiała, iż nawet Linux zainstalowany na komputerach zawieszał się przy próbach wyłączanie przejścia. W końcu ktoś (a nie był to, o dziwo, Freeman) wpadł na pomysł, aby zabić tego potwora, który uniemożliwia odłączenie rdzenia Lambda. Oczywiście wysłano do Xen głównego bohatera. Pierwsze co spotyka, to Gonarch, który bez przerwy rodził headcraby. Potem trafił do fabryki genetycznie modyfikowanej kukurydzy i żołnierzy, którzy mieli zawładnąć ziemią. Tam zabił cały personel (który akurat i tak protestował i nie chciał walczyć), po czym poszedł dalej.
Koniec gry to walka z duużym bossem, którego nazwano Nihilanth. Przypominał noworodka z żółtaczką i chorobą downa, ale miał dużą siłę. W końcu jednak się rozleciał pod naporem amunicji wyrzucanej przez Freemana. Wtedy tajemniczy facet nazywany G-Manem oprowadził go po całym Xen i ostatecznie, w wagoniku kolejki dał mu wybór: praca (dla niego), lub życie (odebrane przez stworki z innego wymiaru). Gordon wybrał to pierwsze, więc wprowadzono go w wolny teleport, z którego wyciągnięto go prawie ćwierć wieku później, by popsuł plany Kombinatu (innej inwazji, która dopadła mieszkańców Ziemi, mających już tego wszystkiego dość).
Uzbrojenie
- Łom - jedyna broń biała w grze wykonana z polerowanej platyny pokrytej masą perłową zmieszaną z pyłem ze szkarłatnych rubinów. Niski zasięg rekompensuje ogromną siłą ognia i brakiem konieczności kompletowania amunicji. Potrafi zakończyć żywot każdego potwora, oczywiście, jeśli przedtem nie zakończy się żywot Freemana. Nadaje się praktycznie do wszystkiego - do rozwijania skrzynek, niszczenia zabezpieczeń, hakowania zamków, hipnotyzowania headcrabów, leczenia uzależnienia od musztardy, odbijania ataków z karabinu maszynowego i odrzucania rakiet z czołgów, a nawet leczenia chorego Windowsa (choć tego Freeman nie odkrył).
- Pistolet 9mm - plastikowa, uniwersalna broń, która z nabojami metalowymi zdaje takie same obrażenia jak z plastikowymi kulkami. Konstrukcja jest bardzo lekka, dlatego wsadzono doń trochę ołowiu, aby sprawiała wagą wrażenie metalu. Jeden magazynek może zmieścić 17 naboi, ale maszyna jest na tyle wolnostrzelna, że na wymarnowanie go potrzebuje trzydziestu sekund. Ma wbudowany system autocelowania oparty na DOS-ie, ale nie można do niego przymocować lunety, kamery podczerwieni, czy chociaż lornetki. Uznawany jest przez to za dość ubogi pod względem funkcjonalności w stosunku do łomu.
- Shotgun - strzelba, która może naraz dźwignąć osiem naboi.Choć ma siłę ognia większą od pistoletu, przeładowuje się ją w sposób niesamowicie wolny - przez wkładanie kolejnych naboi. Staje się to czasami ostatnią czynnością w życiu Freemana. Ilość napotykanej amunicji obniża razem z potępami w grze, przez co dość często jedzie sę na oparach. Wiele potworków inie od jednego strzału. Dla tych, którzy potrzebują więcej lepiej wyciągnąć coś mocniejszego, albo słabszego (bo ma więcej amunicji). Jest dość szybkostrzelna, ale tylko przy salwach, gdyż zawsze musi się nagrzać przed rozpoczęciem ostrzału, co zajmuje około 0,75 sekundy.
- Karabin 9mm - baardzo szybkostrzelna broń, która w 5 sekund może wystrzelić 50 naboi. Te są takie same jak w pistolecie, ale karabin nie może strzelać kulkami, tak jak on. Amunicji jest sporo, broń ma wbudowany system wentylacyjny, aby nie rozgrzewał się system wystrzały i uproszczony ABS, który pozwala na kończenie salw bez uszkadzania magazynka. Ma ja każdy komandos, więc dostaje się ją po zabiciu pierwszego z nich. Potem nie czynią już wielkiego zagrożenia, bo mają o wiele mniejsze zasoby zdrowia niż Freeman.
- Kusza - broń snajperska działająca na bełty. Naraz może pomieścić ich pięć w magazynku, a 45 na zewnątrz. Celność zależy wyłącznie od gracza. Jest jedyną, prócz łomu, bronią działającą pod wodą. Posiada celownik optyczny z lunetą, lornetką, kamerą na podczerwień, czyli wszystkim, czego brakuje w pistolecie 9mm, a ponadto też wbudowanego Tetrisa 8-bitowego, kiedy się nie ma akurat do kogo strzelać.
- Tau Cannon - eksperymentalna broń bez obudowy, o stabilności Windowsa Visty. Zabija wiązką energii, która dociera do celu w trybie natychmiastowym. Działa na baterie AAA.
- Granat - można mieć naraz maksymalnie 25. Mają opóźniony zapłon co może być i wadą i zaletą. Jeśli ma się to gdzieś podłożyć, ma się czas na ucieczkę. Jeśli ma się nim coś zabić - albo to coś ucieknie, albo siła wybuchu będzie za słaba.
- Granatnik przeciwpancerny - wolnostrzelna giwera wyrzucająca duże granaty w kształcie rakiet. Normalne do lufy nie wejdą. Można mieć maksymalnie pięć rakietek, z których każde lecą ze średnią prędkością i mogą być nakierowywane przez celownik laserowy. Niekiedy zdarza się im zapomnieć o grawitacji.
- I inne