Cytaty:Chłopaki nie płaczą
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
A
- – A jak Bolec coś nagra, to załatw, żeby to było pierwsze miejsce na liście przebojów.
– Ale to chyba ludzie decydują...
– To dowiedz się, jacy to ludzie i porozmawiaj z nimi po swojemu. - A jeżeli będą chcieli iść do muzeum lotnictwa, to zabierzesz ich do muzeum lotnictwa, kurwa jego mać!
C
- Chcieliście wydymać Freda, to teraz Fred wydyma was.
- – Co to było? Walnęliśmy w jakiegoś psa?
– Chyba jeżozwierza.
– Jakiego jeżozwierza?
– Takiego dużego jeża.
– Grucha, czy ty naprawdę jesteś taki tępy? W tym kraju nie ma takich zwierząt. Jest żubr, bóbr, kurwa, łoś, lis, wilk, kuna, koń, wydra, ryjówka, zając. To są zwierzęta, które żyją w Polsce!
– Wszystko jedno, co to było, skoro już tego nie ma.
– No i tu się mylisz, Grucha. Wiesz, co to jest reinkarnacja? Słyszałeś w swoim życiu taki długi wyraz!? - Człowieku, nie bądź takim materialistą. Trzeba się wyluzować.
D
- – Dlaczego wyjadasz mi frytki? Nie możesz sobie kupić?
– Nie jestem głodny.
– Jak nie jesteś głodny, to zostaw te frytki... A jak jesteś, to se kup.
– Grucha, widzisz, co to żarcie robi ci z mózgu? Poza tą bułką i frytkami świat dla ciebie nie istnieje. To tylko kawałeczek pierdolonego ziemniaka, a ty zachowujesz się tak, jakbym krzywdził twoją matkę. Idę się odlać, Grucha, bo nie chcę na to patrzeć. - – Dobra, dogadajmy się, 200 złotych i jako premia ten bezcenny argentyński kaktus!
– A na chuj mnie ten kaktus!
– Rozwalił Pan komuś brykę!
– Nauczy się parkować w garażu! A ty koleżko... Cii, cii, kurwa, to chyba mój![...] A teraz wisisz mi pięć razy tyle!
– W kieszeni mam jeszcze 100 złotych!
– Człowieku, puść go!
– Nieee!
– Czesiek, może trochę sztuki, ten ludzik jest chyba ze złota?
– Nieee, to jest afrykański czarodziej, nawet się nie ważcie... [...]
– Dziewczyny, opuszczamy lokal! - Droga koleżanko, taka pobłażliwość wobec studentów jest niedopuszczalna! Gotowi będą pomyśleć, że my tu jesteśmy dla nich!
H
- Halo, Magda? Cześć, tu mówi Oskar. Nie wiesz, jaki Oskar? A pamiętasz, jak byłaś miesiąc temu w klubie „Trzynastka”? No i tam Cię podrywał taki przystojny blondyn w czarnym golfie. Tak, zapytał, czy może się dosiąść. No, miał dołeczki, jak się uśmiechał. I on był z kolegą. No właśnie, i ja wtedy siedziałem dwa stoliki dalej. I oni mi powiedzieli, że jesteś... yyy... bezpośrednia i chętna, więc pomyślałem, że może... Halo? Halo?
I
- – I co? Są bunkry?
– Bunkrów nie ma. Ale też jest zajebiście!
J
- – Ja też kiedyś zaufałem pewnej kobiecie. Wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć.
– I wiesz co? I bym teraz, kurwa, nie miał ręki! - – Jaki Ty jesteś twardy!
– Jestem człowiekiem z miasta.
– Ale ty masz silną psychikę!
– Zajebiście silną. Zawsze patrzę w oczy, kiedy z kimś rozmawiam, nigdy nie wykonuję niepotrzebnych ruchów. Wystarczy mi dziesięć pierwszych słów, pięć pierwszych gestów jakiegokolwiek koleżki i już wiem, że w jego psychice czai się strach. On jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że wkrótce będzie miał pełne portki. A wiesz, dlaczego? Dlatego, że jego słaba psychika już wysłała mu maila do nadciągającej kupy, że spotkanie jest w spodniach.
– To niesamowite...
– Uuu, e, skoczę na chwilę do klopa. - – Jest tu jakiś cwaniak?
– Nie ma tu żadnego cwaniaka!
– To daj piątaka!
– Ja jestem cwaniak i wypierdalaj stąd, ale już.
– Siwy, tu jest jakiś cwaniak!
– Taak? To od pana piątak a od cwaniaka trzydzieści! - Jestem Laska. Z Polski.
K
- Kaczka to maks, co może z ciebie być.
- Kobiecie trzeba założyć chomąto. Tak robili do XII wieku polscy chłopi, zakładali babom chomąto i orali nimi pole!
- – Kula trafiła w tytanową płytkę wstawioną w miejsce płata czołowego...
– A co on jest, kurwa, Robocop?!
M
- – Masz pitbula, który wygląda jak jamnik. Gibasz się jak pierdolony rezus. Zachwycasz się panem Kunta Kinte. Marnujesz mojemu kumplowi ścieżkę najlepszego proszku, a na końcu puszczasz nam film o facecie w łódce. I ty chcesz, abyśmy ubili interes?
– No właśnie, kim ty w ogóle, kurwa, jesteś, pajacu?
– Może rzeczywiście nie wszystko wyszło, jak należy, ale zaraz przyjdą dziewczyny i ubijemy ten interes.
– Po tym, co tu zobaczyłem, nie wiem, czy chciałbym z tobą ubić muchę w kiblu. - Może i ten sweter jest wieśniacki, ale taki właśnie ma być, bo mnie, w przeciwieństwie do ciebie, gówno obchodzi, co myśli o mnie facet, którego mam rozwalić. Nie uważam też, żeby to, kurwa, miało jakiekolwiek znaczenie, czy się kogoś rozwala z klasą, czy bez. A poza tym nie wierze w aniołków, re... inkarnację, podwodne cywilizacje ani Świętego Mikołaja. Wiem natomiast jedno, że każdy facet, jak się do niego strzela z odległości kilku centymetrów, może ci zabryzgać marynarkę za trzy tysiące baksów. A historii tego swetra i tak byś nie zrozumiał.
- – Mógłbyś nie palić w moim wozie?
– Lubię zapalić przed egzekucją.
– Ale nie u mnie w wozie, nie chcę się biernie zaciągać.
– Będę trzymał fajkę za oknem.
– Wszyscy tak mówią, słyszę to na okrągło. Dla mnie, Grucha, możesz nawet go trzymać w dupie, ale nie w moim samochodzie. - Muszę ci powiedzieć, że mam już dosyć tego twojego Freda, kurwa jego w dupę zapierdolona mać. Dzwoni do mnie codziennie o szóstej rano i pyta o kasę. Nawet we Wronkach mnie tak wcześnie nie budzili.
N
- Nie będziesz dzwoniła do byłych fagasów z mojej komóry, bejbe. Pakuj się!
- – Nie możesz się podnieść i otworzyć?!
– Ja przedwczoraj ściszałem telewizor! - – Nie radzę. Byłem u Harrego z Tybetu, chciałem, żeby naładował mnie energią. Facet dotknął mojego karku, pogładził mnie po udach i wziął za to półtorej bańki.
– I co?
– Kark mnie napierdala, a na udach dostałem wysypki. - – No cześć! Bolec jestem.
– Andrzej, ręce Ci się pocą.
– Myłem przed chwilą.
– Fred.
– Co słychać, chłopaki, w wielkim świecie?
– A co, gazet nie czytasz?
– No, nie... Hehe... To co, zapraszam na górę, szefa jeszcze nie ma, ale to nic nie szkodzi, napijemy się trochę wódeczki, potem wpadną dupeczki... albo odwrotnie.
O
- O czym ty do mnie rozmawiasz, głowa cię nie boli?
- – O, spójrz, jak oni się ruszają! Te kocie ruchy! Te gesty rękami!
– A po co nasi chłopcy mieliby się tak gibać?
– Po co? Po co?! Po to, żeby nie wyglądać jak żelbetonowy kloc! Polski gangster nie ma luzu. Rusza się jak wóz z węglem, a przydałoby się trochę polotu i finezji w tym smutnym jak pizda mieście... Nie jest tak, Czarnuchu? - – Ojciec często pana wspomina.
– Naprawdę?
– Tak. Mówi, że jak szli na panienki i zabierali ze sobą Zajączka, to nigdy nie mogli nic wyrwać.
T
- – Tato, nie mówiłeś mi, że mam brata.
– Silnoręki wziął go rok temu dla okupu, rodzice nie chcieli zapłacić i tak już został. - – To jak ty się właściwie nazywasz, bo zapomniałem. Kolec? Stolec?
– Bolec.
– A więc uważnie mnie posłuchaj, Bolek. Byłeś w Stanach?
– Nie.
– No właśnie, a ja znam kogoś, kto był i opowiedział mi to i owo. Wiesz, skąd się wzięli czarni w Ameryce?
– Z Afryki?
– No właśnie, handlarze niewolników przywieźli ich z Afryki. A czy ty myślisz, że to taka prosta sprawa wysiąść na plaży w Afryce, złapać w siatkę silnego, zwinnego Murzyna i wywieźć go za ocean?
– Chyba nie.
– No jasne, że nie. Udało im się to, ponieważ wywozili tylko takich, co nie potrafili spierdolić przed siatką albo byli największymi głąbami w plemieniu i wódz ich sprzedawał za paczkę fajek, bo i tak nie miał z nich żadnego pożytku. I ci wszyscy nieudacznicy pojechali do Ameryki. Pożenili się, porobili dzieci, świat poszedł do przodu. Pojawiły się komputery, amfetamina, samoloty, ale co z tego, jeżeli ich serca pompują tę samą krew. Są potomkami człowieka, który dał się złapać w siatkę na własnym podwórku. Dlatego nie uważam, że naszym chłopakom brakuje luzu, kapujesz?
U
- – Uprawia Pan seks... z kobietami? No, albo z mężczyznami, wszystko jedno.
– To może Panu jest wszystko jedno. - – Uwaga, frajerzy, mam ważny komunikat. Do kogo należy czarna Alfa Romeo, która blokuje wjazd dla mojej fury?
– Do kolegi. I do mnie.
– Możesz coś dla mnie zrobić, gogusiu? Przeparkuj wasz samochodzik.
– Tego akurat nie mogę dla ciebie zrobić. Ale mogę zrobić coś innego...
W
- – Wie pan, ja mogę przyjąć zgłoszenie, tylko że to będzie mała szkodliwość społeczna czynu.
– Jak mogłeś dać sprać się jakimś frajerom? Przecież jesteś człowiekiem z miasta!
– Uuu, wzięli mnie z zaskoczenia...
– Ma pan jakiś dowód osobisty?
– Jak ty teraz wyglądasz? Wygolili ci głowę?!
– Świadkowie twierdzą, że nie tylko głowę.
– Panie, pytał pana ktoś o coś?!
– Pan... Jarosław Psikutas?
– Panie! Widzi Pan tam „s” na końcu?! No! To proszę czytać dokładnie. Ooo, Jezu...
– Faktycznie nie ma „s”. Czyli „Psikutas” bez „s”! - Wypatrzyłeś ten sweter w jakimś nowym katalogu mody? A może do końca nie wiesz, co na siebie założyłeś? Albo czujesz, że się wygłupiłeś, a teraz nie chcesz się do tego przyznać? Chodzi mi o ten sweter, co go masz na sobie. Zajebałeś go z pomocy dla powodzian? Pies Ci go wszamał, a potem zwrócił? Chciałbym poznać historię tego swetra! Jak byłem w technikum, to nam takie na warsztatach dawali. Spójrz na mnie! Widzisz, jak jestem ubrany? Wiesz, ile kosztowała mnie marynarka? Tysiąc pięćset papierów. Kupiłem sobie ten garniak na takie chwile jak ta. Zapłaciłem tysiąc pięćset baksów za to, żeby koleś, którego mam rozwalić, zapamiętał sobie dobrze, jak wyglądam. Żeby opowiedział kolegom aniołkom w niebie, że kulkę posłał mu facet z klasą, kapujesz? A Ty w swoim sweterku wyglądasz jak kmiot. Nie różnisz się od Rumuna, który pucuje mi lampy, kiedy stoję na światłach. Jak facet opowie w niebie, jak wyglądał ten, co go załatwił, to aniołom ze śmiechu puszczą zwieracze i spadnie na nas gówniany deszcz. Tobie to i tak wszystko jedno, bo na tym sweterku nikt nie zauważy różnicy. Ale pomyśl o mnie.