Nonźródła:Król Trefl – Rozdział I
8 wrzesieńber, Anno Dominiol 666, mija właśnie dwunasty dzień naszej wyprawy. Postanowiłem w końcu rozpocząć pisanie mojej powieści. I tak za długo zwlekałem. Hm, to może by tak...
Ja oraz mój kompan zostaliśmy oddelegowani na niesamowicie ważną misję – mamy oraz przywrócić pokój w naszym ukochanym królestwie, Zielonorusi. Albowiem nasz różnorodny, przecudowny kraj znajduje się w głębokim stanie wojennym, mimo iż grudzień jeszcze nie zastał. Przemierzymy lasy, łąki, pustkowia, pustynie i ch wie co jeszcze byle tylko osiągnąć nasz cel. Każdy z nas dostał zadanie: Ja opisuję wydarzenia, a mój towarzysz, zwany dalej „Tajemniczym Wędrowcem”...
– Zdzichu, nie pl, przecież wiesz jak się nazywam...
– Eh, no dobra – rzekłem poirytowany – Ja oraz Stefan Łazarczyk zobowiązaliśmy się zabić króla. Tak właściwie, cała historia zaczęła się wiele wieków wcześniej...
– Półtora roku temu...
– Stefan, cicho bądź... O czym to ja... A, król. No więc półtora roku temu nasz miłościwy panujący padł ofiarą straszliwego zamachu, a na jego miejsce wstąpił tyran – Royal Flush, znany jako Król Trefl.
– Jaki ka zamach stanu? Upiła się stara pierdoła i, hik!, przegrała królestwo w pokera!
– Zamknij mordę Stefan, staram się tu budować napięcie – zaczynałem mieć mojego kompana naprawdę dosyć.
– Jak sobie chcesz. Kelner! Jeszcze dwa kufeleczki grogu na koszt Rady Starszych proszę, ale, hik!, migusiem!
– Ja pę... Wracając do opowieści, rządy tyrana nie mogły trwać za długo. Rada Starszych, niegdyś pomocnicy króla, dziś...
– ... dziś stuknięte stare pryki...
– ... dziś wypędzeni ze stolicy, zaplanowali wielką rewolucję. Wiele tygodni zajęło im odnalezienie odpowiedniego wojownika...
– Chyba raczej debila który się podejmie ich chorego planu...
– ...znającego wyspecjalizowane umiejętności przetrwania, perswazji oraz sztuki walki...
– A jak! Ciosy karate ćwiczyłem z, hik!, bratem! Kelner! Jeszcze raz to samo!
– Słuchaj Stefan, ja wiem że jesteś tylko wkurzającym menelem, wystającym zazwyczaj pod marketem tego starego Niemca, Biedronkasteina. W dodatku masz być zbawcą świata, a nawet nie potrafisz prosto uderzyć kijem ażeby przy okazji nie złamać sobie ręki. Ale dostałem, ka zadanie, aby wykreować Cię na bohatera, więc do ku nędzy nie utrudniaj mi pracy! – wykrzyknąłem w końcu.
Rozejrzałem się po brudnej spelunie, w której się znajdowaliśmy. „Czysty szczur”, też mi nazwa. Ludzie parzyli na nas z zaciekawieniem. Jeden z nich wyglądał jakby zaraz miał powiadomić Królewską Gwardię Porządkową. To by oznaczało koniec naszej misji. Postanowiłem się więc uspokoić.
– No więc, Rada Starszych, bo dokonaniu wyboru odpowiedniego kandydata, poinstruowała go i wyjaśniła cel misji. O dziwo, heros ów, mój towarzysz, nie zażądał za ten szlachetny cel ani rozgłosu ani pieniędzy.
– Tylko dożywotniego darmowego wstępu do wszystkich pijalni w mieście! Kelner...
– Niestety... Wracając jednak do rady starszych, cała czwórka, na tajnym posiedzeniu...
– Piątka.
– Piątka? – zdziwiłem się – Nestor Starszus, Dwulicus, Janusz Dziadyga i U.P. Rdliwystaruch... – wyliczałem – Cały skład Rady Starszych. Kto oprócz nich był na tym tajnym posiedzeniu?
– No przecież był też tam Janko. Mył podłogę.
– Na tajnym... A zresztą, nieważne. Rada Starszych po naradzie przyjęła kandydaturę naszego bohatera wyposażyła go, wysłała mnie, nawiasem mówiąc nie wiem za jakie grzechy, jako jego skrybę i tak rozpoczęła się nasza Wielka Wyprawa.
Jak już wspominałem, dziś mija dwunasty dzień naszej tułaczki. Mamy odnaleźć wielkiego maga i mędrca zarazem, Gandalfusa. Jednak jak na razie, po dwunastu dniach, doszliśmy jedynie do KARCZMY, dwie ulice od Tajnej Siedziby Zbuntowanej Rady Starszch sp. z.o.o. .
WIĘC MOŻE BYŚMY, KA WRESZCIE WYRUSZYLI?!
– Nie.
Nienawidzę tej roboty.