Cytaty:Wolna sobota
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wolna sobota – cytaty.
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
C
- – Co to?
– Turysta. Żmija go ugryzła.
– Uuu! To niedobrze! Gdzie pana ucięła?
– W palec.
– No to widzę, że nie w dupę, ale pytam w jakim miejscu, nad potokiem?
– Aaa, na łące, nad tym co to się nazywa panie, na połoninie.
– Ahhh.
– Ledwo zacząłem śniadanie…
– Gdyby to było nad potokiem, to mógłby być padalec. No to wtedy po strachu, nie? Na pewno żmija?
– Na pewno. Zabiłem ją.
– Uuuh. Toś pan dwa głupstwa strzelił za jednym razem.
– Panowie, błagam, na pogotowie.
– Siadaj pan! Pierwsze primo, żeś pan namiot na połoninie rozbił. Słoneczko grzeje, zwierzątko lubi sobie łeb pogrzać na południowym stoku. Drugie primo, żeś pan ją zatłukł.
– Panowie! Jadowitą żmiję?
– A jaka ma być, niejadowita? Już Pan Bóg wiedział dlaczego i po co ją zrobił. Jak byśmy tu wytrzymali bez żmii?
– Panowie, róbcie coś! Może macie jakieś zastrzyki z surowicy?
– Panie, to przed sezonem, to u nas nic nie ma, nie?
– To jedźmy gdzieś! Naprawdę, w mojej sytuacji, ja nie mogę słuchać, co to jest żmija.
– Rypniewski! Wal pan do Borusiaka, niech daje konie. Piorunem! No widzisz pan, sam pan mówisz, że nie wie co to jest żmija, a za kamień łapie i po łbie tłucze.
– Panie, błagam pana!
– A kto, kto myszy w polu rąbie, co? A szczury, a krety? To mówię panu, u nas w Bieszczadach to żmije bardziej potrzebne niż turyści. To mówię panu wprost! No pokaż pan ten palec. Żonaty pan?
– Panie, dokąd pan mnie zawiezie, może jaki felczer blisko?
– Nawet niedaleko, ale niedawno byłem u niego z leśnikiem. Ja tam pana do złego człowieka nie zawiozę. Żona w namiocie?
– Nie, w domu.
– W domu? I pan tak sam w taki świat?
– Mhm.
– Że też się panu chciało. A w domu pewnie łazienka, ciepła woda, nie? Radyjko gra, płytki pcw, że aż miło boso pochodzić. Tak, a teraz to mi pan zepsuje całą wolną sobotę.
– Panie kierowniku, to może kto inny pojedzie, mnie wszystko jedno.
– Jak to kto inny? Co to znaczy wszystko jedno? Człowiekiem jestem, nie?- Opis: rozmowa turysty z wozakami
Z
- – Znaczy się od małpy.
– Co od małpy?
– Człowiek.
– Ponad wszelką wątpliwość!
– Niby kogo ma pan na myśli?
– Człowieka.
– Dajmy na to, i mnie też?
– Również.
– Może mnie pan to powtórzyć jeszcze raz?
– Proszę bardzo. No więc, pochodzi pan w prostej linii od małpy. Tu u góry...
– Ożesz!
– No panie, coś pan?
– Ożesz ty, żeby cię kobyła osrała. To ty mnie pierwszy raz na oczy widzisz i już mnie ubliżasz?
– Tylko nie batem, tylko nie batem!
– Czym mam lać, jak nie batem? To ja całą wolną sobotę konia od zagłady chciałem uratować, a ty mnie od małpy będziesz ubliżał? Łosz ty, to co ja ojca, matki ni mam?- Opis: wozak wiozący prelegenta na odczyt