Cytaty:Breslau forever
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Breslau forever – cytaty.
A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
D
- – Dziewczyno, gdzieś ty się uczyła niemieckiego?
– No, w Związku Radzieckim. Wywieźli całą rodzinę i pojechaliśmy do kołchozu. Szczęście mieliśmy. Bo innych wieźli... -– zawahała się – no, wiecie gdzie.
Obaj skinęli głowami.
– No i w tym kołchozie poznałam takiego profesora. Buraki wykopywał. To był światowej sławy profesor od germanistyki. Jakieś prace wypisywał o niemieckiej poezji. No, ale był Rosjaninem, a ja po rusku słabo rozumiem. Jak nas razem dali do wożenia gnojowicy, to mnie trochę nauczył. No i tyle umiem. – Spuściła oczy. – Żadnych szkół nie kończyłam.
J
- – Ja wam pokażę – wybełkotał Kuger z pełnymi ustami. – Tu jest zapadka, która zatrzaskuje drzwi, jak ktoś włączy przycisk alarmowy w biurku. Chyba ktoś z was włączył przypadkiem kolanem. Ja wam zaraz wszystko pokażę.
– Co on mówi? - spytał Miszczuk.
– Że mi wszystko pokaże! Ale ja nie chcę widzieć! – Tłumaczka obróciła się na krześle. – Jestem kobietą. - – Jesteśmy. – Odwrócił się na koźle. Wymienił należną kwotę. – A wiecie, panowie, że tu sam Hitler przemawiał? Jest honorowym obywatelem Breslau.
– Wiemy, wiemy – odparł Kuger. – Brakuje jeszcze, żeby papież też został honorowym obywatelem naszego miasta. A najśmieszniej będzie, jeśli okaże się Polakiem. I też będzie występował w tej hali.
– Zupełnie zwariowałeś. Nigdy nie wybiorą Polaka. Toż to zawsze sami Włosi.
– Boże, powtarzałem ci to tyle razy. Ty ich nie znasz. Oddadzą dusze diabłu, oddadzą wszystko, co mają. Ale nie popuszczą.
K
- Kuger się przestraszył.
– Ja nic nie wiem! – krzyknął. – Ja prosty policjant. Nie wzięli mnie na wojnę, bo jakiś Ślązak rękę mi okaleczył. A potem ruski bombowiec nogę urwał! Jestem... Byłem – poprawił się – zwykłym policjantem. Tak jak i wy.
Tłumaczka była niezła:
– On mówi, że był bombowcem, a z was to zwykłe policjanty.
– Nie żadne policjanty – wydarł się Miszczuk. – My jesteśmy z Milicji Obywatelskiej!
Kobieta dawała z siebie wszystko:
– On mówi, że nie są z policji, tylko... tylko... z pospolitego ruszenia.
– Boże. Nie rozumiem.
– No... – Nie mogła się skupić. – Aufstand. Powstanie. „Hej, kto Polak, na bagnety!” – usiłowała mu wytłumaczyć, śpiewając.
Nie pojął.
– Jakie bagnety? Przecież wygraliście wojnę.
– No, nie rozumiesz? - Zanuciła znowu: - „Strzelcy maszerują, ułani werbują... zaciągnę się!”.
– Kompletnie nic nie rozumiem.
Przetłumaczyła:
– Absolutnie odmawia współpracy. Jest zagorzałym nazistą i powiedział, że Hitler zwycięży.
O
- Obaj dostali do podziału ogromną paczkę z UNRRA. Miszczukowi przypadła tandetna, ale fajna amerykańska kurtka. Wasiakowi porządne wojskowe buty. Reszta poszła na pół. Nie wiedzieli tylko, co zrobić z takimi gumkami w nawoskowanym papierze. Rozpakowali jedną, żeby zobaczyć, co to jest. Zwykły krążek zwiniętej gumy. Nikt w komendzie nie miał pojęcia, do czego to służy. Nawet komendant, bo aż do niego dotarli.
– No, chyba na chuja założyć – zażartował i wrzucił prezerwatywę do kosza. – Tylko po co?
S
- Szli na piechotę. Jeepy i ciężarówki były dla bezpieki. Miszczuk i Wasiak nie okazali się aż tak godni jak oficerowie UB – Wilenstein, Blugenwitz czy Rozewidzki, żeby ich wozić amerykańskimi autami.
- Opis: Andrzej Ziemiański widać nie lubi żydokomuny
W
- – Wasiak, jak się pisze autochton? – spytał kolegę w pokoju.
– Nie wiem. - Tamten zamyślił się na chwilę. – Zaczyna się chyba na „A”.
– O kurrrrr... Jakie „h”?
– Nie wiem. Daj mi spokój. – Wasiak o mało nie wylał „zabarwionej na czarno wody”, jak nazywali amerykańską kawę z dostaw. – Ja ze wsi jestem. Nie wiem, jak się pisze „h”.- Opis: rozmowa dwóch milicjantów