Nonźródła:Nowe przygody bohaterów Star Wars

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „13:44, 20 lut 2019” przez „Ostrzyciel nożyczek (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

Star Wars (stara Warszawa? Nie...?)

Nowe Przygody (ang. The New Adventures of Star Wars Heroes)

A long time ago, in a galaxy far far away....

Dlaczego akcja ma miejsce tu?

Na czarnym niebie... Nie, nie tak, od początku. Na gwiaździstym niebie... eeeee... gdzieśtam w galaktyce (no,no, ale zaraz nie tak gdzieśtam, co to to nie!) galaktyce krąży flota Imperium z Lordem d'Wiadro na pokładzie (i faktycznie, mosiężne wiadro ma złożone na głowie). Obok niego stoi wielki moff Imperium – Moff Tarka, a obok niego kapitan Piettrucha. Wszyscy trzej wpatrują się w muchę rozdeptaną na podłodze (Jak to w kosmosie. Wyciąć to! reżyser) Wszyscy trzej wpatrują się w małą paczkę Marlboro. Po chwili d'Wiadro odchrząkuje i mówi:

– Khhhhh.... Ma ktoś ogień? Khhhhhhh...(Bardzo majestatycznie)
– Trzymaj – odpowiada Moff Tarka i podaje zapalniczkę lordowi.
– Khhhhh.... Wolałbym być milordem... khhhhhhh.... tak ładnie brzmi... khhhh.... kojarzy mi się z milionem funtów szterlingów... khhhhh – rozmyśla głośno d'Wiadro i zaciąga się kosmicznym kredytem z. No z banku, powiedzmy.
– Nie jest aż tak źle -stwierdza kapitan Piettrucha i klepie z całej siły lorda d'Wiadro w plecy.

Po chwili lord dławi się dymem (okazało się że papieros, znak zapytania, wleciał mu do gardła). Moff podaje mu litr wody i mruczy:

– Jestem przygotowany na każdą ewentualność.
– Naprawdę? -odpowiada z ironią Piettrucha
– Gul, gul mniam, chcę jeszcze.. ee.. chciałem powiedzieć... khykhykhy... (oddech lorda staje się coraz szybszy, widać, że się zdenerwował) Piettrucha chono tu... khhhhhhhhh
– Gulp...- przełyka głośno ślinę Piettrucha
– Zbliż się ..khhhhhh ..nogi mnie bolą! (w tym momencie Tarka wychodzi z pokoju)
– Eeeee... pardon, to się więcej nie powtórzy, jestem głupi i niezdarny.

Lord błyskawicznie łapie Piettruchę za szyję i potrząsa nim jak grzechotką (widać, zawsze chciał powrócić do lat dzieciństwa). Oczywiście lord morduje mocą Piettruchę a jego zwłoki chowa pod dywan mówiąc:

Khhhh... Przeprosiny przyjęte kapitanie Piettrucha! Khhhh... Fuj ale tu śmierdzi, chyba zmienię mieszkanie!



Ponieważ tu wszystkie terminy na kręcenie polskiej wersji Star Wars był zajęte

Tymczasem księżniczka Meia Obrana, Sal Holo i Łukasz Skawaker (a wraz z nimi pominięci w napisach końcowych: Tri-pi-o, Erdwadedwa i miś Kolargol.. ekhm... wookie Czułbaka) podróżują Sokiem Milenium by dotrzeć do wielkiego rockmana Yagody. Łukaszowi latają w głowie.... siedzą w głowie... Łukasz myśli o gadkach starego Obi Einsa Zenobiego.

– Łeeeoeoeoe -wrzeszczy Czułbaka
– To było uczciwe zagranie -oznajmia Tri-pi-o - Artu graj dalej.
– Wroooooouooo -warczy z wściekłością Czułbaka
– Wookie nie lubią przegrywać -stwierdza po dłuższej chwili Sal drapiąc się po brodzie - Gdy przegrają wyrywają przciwnikowi ręce!
– Hmm... Zastosuj nową taktykę Artu, niech Czułbaka wygrywa -proponuje Tri-pi-o
– Blibliblibibi

Nagle Sokiem Milenium trzęsie i rzuca na wszystkie strony. Sal nie wie co robić:

– Nie wiem co robić! Meia, Łukasz i inni do kapsuły ratunkowej
– Ośmielam się zauważyć , że wystrzelenie kapsuły jest niemożliwe, ponieważ jesteśmy na lądowisku wewnątrz Gniazda Śmieci – to oczywiście mówi Tri-pi-o

Załoga Soku Millenium słyszy jakieś kroki... tak... to znaczy nie, wróć do cholery. To lord d'Wiadro wraz ze szturmowcami. Nota bene jeden z nich się potyka, upada na lorda... ziemia wydaje z siebie gargantuiczne „ryms” i... lord leży. Po chwili lord jednak wstaje:

– Khhhhhhhhhhhh.... Cześć, nazywam się d'Wiadro. Khhhhh... Lord d'Wiadro. Mam przyjemność z Meią Obraną i nieprzyjemność z? Khhhhhhhhhh... – po czym całuje w księżniczkę, tam gdzie dam się z reguły nie całuje. W rączkę, daliście się nabrać!
– Łukasz Skawaker, zostaw ją, dobra?
– Sal Holo, zostawcie ją, dobra?
– Tri-pi-o
– Bulbulbulbulbolbol
– Łooooooooooo
– Khhhhhhhhhh.... A ci ostatni to kto? Sorry, nie dosłyszałem. Khhhhhhhhhhhh..
– Erdwadedwa i Czułbaka -odzywa się Tri-pi-o
– Nie mają pcheł? Khhhhhh..
– Nie -odzywa się Sal Holo
– Khhhhhhhhh.... OK, mogą wejść.
– de'Wiadro -woła Łukasz
– Khhhhhhh?
– Zostaw Meię, Okej?
– Khhhhhh... szturmowcy, wywalić ich do celi, a księżniczkę do celi. Khhhhh (to nieco nudne, swoją drogą już się zrobiło).

Następnego dnia de'Wiadro odwiedza Meię w celi. Na podłodze leży Gameboy, Playstation z grą Rogue Squardion a Meia stoi przy oknie i wzdycha do Sala Holo:

– Wzdycham do Sala Holo!

W tym momencie wchodzi czarna postać, rozgląda się:

Khhhhhhh.. Aksjomat!
– d'Wiadro? – pyta się Meia
– Przyszedłem cię odwiedzić i sprawdzić jak się czujesz. Khhhhhh...
– Pffff! Dzięki za fatygę. Dzwoniłeś o 5 rano czy możesz mnie odwiedzić. Jest 9,

tyle czasu zajmuje ci wdrapanie się do windy? Jesteś wolniejszy niż myślałam! –stwierdza sucho Meia

– Khhhhhhh... Byłem po kwiatki na Dagobach, ale przycięły mi się w windzie... Khhhh
– Ach tak?
– A-ksjo-mat! Meio :)
– Tak wiem, chcesz bym przyłączyła się do ciebie, bo mam jakąś wielką moc.
– No właśnie... Khhhhhh.. byłabyś silnym sprzymierzeńcem.. Khhhhhh...
– Ech... To samo mówił Łukasz Skawaker -wzdycha Meia
– Khhhhhh... On to tam guzik umie!
– A jednak chcesz go zabić! Boisz się Łukasza? Hi hi hi a to dopiero!
– Khhhhhhh... masz większy dar od niego.. Khh..
– Trala lala ! Czy tu nie chodzi o samą mnie? -pyta się z zaciekawieniem Meia


Lord namyśla się... w końcu mówi:

– Khhh... W 99%..
– Naprawdę?
– Tak. Aksjomat?


Po chwili Gniazdo Śmieci strasznie się trzęsie. Wbiega szturmowiec i wrzeszczy:

– Lordzie de'Wiadro! Stacja bojowa zderzyła się z flotą Imperatora Palpitacji
– Khhhhhh? Jak to możliwe? -pyta ze zdziwieniem lord
– Boże zmiłuj się, zderzyliśmy się i już. Trwa ewakuacja.
– Akhhhsjomat.... Meio chodź ze mną , to jedyne wyjście. AAKsjomat...
– Nie wiem, a co na to Sal? - martwi się Meia

Gniazdo Śmieci prawie eksploduje. Dopiero spadająca kolumna przekonuje ją. W ostatniej chwili de'Wiadro przecina na pół kolumnę, dzięki czemu Meia unika śmierci.

– Dobra, nie zrzędźcie tyle do cholery, skoro już tak bardzo się upieracie, zabierajcie mnie stąd! – wrzeszczy Meia
– Hurra... chciałem powiedzieć... Khhhhhhh. [Wyciąć, wyciąć to, ma powiedzieć „aksjomat”] chodź ze mną....

Po chwili De 'Wiadro pakuje się z Meią do TIE Fajtera, i wylatuje w kosmos.


The end. Łukasz, Sal i inni przeżywają cudem, a Meia i d'Wiadro osiedlają się na Coursant, gdziekolwiek do cholery to jest.