Mały Głód

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 23:19, 21 paź 2021 autorstwa 5.173.19.27 (dyskusja) (Annullata la modifica 123281110 di Parma1983 (discussione))

Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.


Mars napada Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, Mars napada. Owoce pracy naszej zjada. Hej, hej, ludkowie biedni. Kolejny zlew powszedni. Nad Bałtykiem rozpoztarli swoje skrzydła ludzie z Marsa. Atakować w taki sposób, to jedna wielka farsa. Bo tłum gapi się zdziwiony nowej szuka podniety. Cywilizacyja wroga z innej planety. W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy. Albo anty ryba psuje się od głowy. A każdy z prawem tutaj jest na bakier. John Malkovich jak grał ruska, to mówił madier fakier. Inwazja planetarna do plaży się zbliża Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliża. Co to była za film, co na nim wciąż się ruchali. Za heroinę panie ludzie wszystko by oddali. Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane. jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem. Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty. Do portu się zbliżają z Marsa istoty. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, alarm dla wybrzeża, zagrożenie się rozszerza. Hej, hej, alarm dla Trójmiasta i niferein staine, rabata prasta. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Jesteś moją królewną. Do Bydgoszczy zbliża się flota totalnie uzbrojona Popularny pięściarz, twarz jakaś jego znajoma. Dwóch rywali nie pokonał na potańcówce w mózgu. I boi się mafii, chyba trafił na rusków. Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki. Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy. Podobno jeszcze broni się jeszcze Gdańsk-Orunia Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia. Czy to żeglarz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi. Czy ma sens, że się trudziś weź nie, pierdol. To mnie nudzi. Radio Marii nadaje chodziaż pod bombardowaniem. Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie. Z Marsa generałowie pokazują ważne cele. Przerażony lud szuka nadziei w kościele. Nie wiedzą biedacy, ze nie pójdą już do pracy. Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy. Hej, hej, Mars napada, przerażonej tłuszczy gromada. Hej, hej, Mars atakuje, jak kochanie się czujesz. Hej, hej, Mars napada, lada traktor, traktor, lada. Hej, hej, Mars atakuje, na prostych ludzi poluje. A tym całym burdelu jedno wiem na pewno: jesteś moją królewną zwiewną.. To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku. Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe. Prezydent nie uciekł do Rumunii, jak kiedyś. Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy. Ninja, rockstery, mówią, że jestem żydem. Ale wiary mało we mnie, nie jestem Hasydem. Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki. Gdzieś ten kokon, wypuście Krakera z klatki. Uciekając z sejmu posłowie pogubili notatki. Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki. A ile nakradliśta, ale co począć z taką wiedzą. Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą. Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje. Twierdzi, że w akademikach najlepiej się pije. Zachodnia flota Śląsk, wschodnia na Kraków. Kraków: dawna stolica Polaków. Hej, hej, Mars napada. Dookoła ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, żadnej litości nie czuje. Hej, hej, napada Mars, płonie ziemia, skąd Sawa i Wars. Hej, hej, u wrót stoi głód. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno. Ty jesteś moją królewną. Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają. Oni mają pusto we łbach, za babami latają. Powiedz proszę jak poeta ukochał swą ojczyznę. We Francji popracuje i języka liznę, liznę. Najpierw dobrobyt, a potem demokracja. Akcje na wakacjach, kolejna męki stacja. W Katowicach ruch oporu z najeźdżcą walczy. Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy. Pod Krakowem dla odmiany małe grupki powstańców. Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców. Lokalnymi potyczkami ich związały siły wroga. Wszędzie ruchawka, zniszczenie i pożoga. Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali Przesuwają się na zachód. Wisła się pali. Może można walić takoż pod obraz i z pamięci. Chociaż płonął, to krzyczał. A jednak się kręci. A jednak się kręci słońce dookoła ziemi. Zaświadczą o tym księża palcami swemi. Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale Czemu ciągle do mnie mówisz per, Ty pedale. wojenna armada na Wrocław się kieruje. Może Pan Bóg się nad nimi ulituje. Może nas uratuje, to już zamknięcie matni. Wrocław od zawsze poddaje się ostatni. Temu, czy temu [Jezus Christ] Zrób to samemu [Jezus Christ]. Ja też tu byłam [Jezus Christ]. Sama sobie zrobiłam [Jezus Christ]. Hej, hej, Mars napada, przerażona ludzi gromada. Hej, hej, Mars atakuje, a teraz mi powiedz, jak się czujesz. Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno: Jesteś moją królewną. Przestań. Nic nie słyszę, co mówisz.