Trolejbusy w Tychach

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Trolejbusy w Tychach – sieć czegoś, co jest połączeniem autobusu i tramwaju w mieście sypialni.

Historia

W złotej epoce PRL wspaniały rząd aby przeciwdziałać kryzysowi paliwowemu (który sami wywołali), postanowili uruchomić sieci trolejbusowe, żeby się także upodobnić do swoich radzieckich towarzyszy. I tak w latach 80 powstały trolle trolejbusy w Tychach.

Tabor

Początkowo jeździły radzieckie ZIUtki, które było słychać w Katowicach, później Jelcze. W przeciwieństwie do reszty Polski żaden z tych złomów już nie jeździ! Teraz są tylko Solarisy i raczej się to nie zmieni.

Linie

Na początku były cztery linie w zwykłej numeracji. Potem dla odmiany (a co!) wprowadzili literację. Jeszcze kilka lat temu było tylko 5 linii a teraz aż 8! A Tychy nie aż tak dużym miastem są… Oto najciekawsze:

  • A – kursuje z dworca na tereny przemysłowe właściwie cały czas przez przedmieścia. Mimo ciągłych strajków kursują aż co 20 minut! Po drodze nie ma nic ciekawego oprócz ruin hali sportowej i czystego powietrza w strefie przemysłowej.
  • B – dla odmiany tędy przez połowę drogi jedziemy przez lasy i parki. Jadąc z dworca na Paprocany możemy podziwiać stadion gieksy GKS Tychy.
  • E – kiedyś najbardziej kultowa linia ale TLT chciało żeby przez połowę drogi jechało bez podpięcia do prądu (technologia poradziecka). Ciekawostką jest to, że przystanek Śródmieście znajduje się po środku pola.
  • F – ma tak pogmatwaną trasę, że kierowcy nie wiedzą jak jechać.
  • G – jedzie przeciwnie niż E.
  • H – kiedyś linia autobusowa 291 ale w ramach radzieckich eksperymentów znowu połowę drogi jedzie bez zasilania. Trasa tak samo skomplikowana jak polski system podatkowy i dlatego zawsze przyjeżdża minimum 15 minut po czasie co jest dobrym wynikiem.

Mieszkańcy Tychów burzą się, że żaden trolejbus nie przejeżdża obok browaru.

Zobacz też