Przasnysz
Że zabiorą prawko nie mam się co smucić, bo żeby zabrali, najpierw muszą zwrócić, hej!
- Hymn tutejszych kierowców
Przasnysz – górska metropolia położona nad Warszawą. Mają czystą rzekę[potrzebne źródło], parę kościołów i legendarną DK57 przechodzącą przez środek rynku. Prawdopodobnie to tam ukrył się Testoviron kiedy ścigali go z urzędu.
Historia
Około VI wieku p.n.e. ktoś wpadł na genialny pomysł stworzenia osady nad potokiem. Nie wiemy jednak, co się tam dokładnie działo, gdyż żadna z tych mądrych głów nie pomyślała, by w tak ważnym momencie zrobić zdjęcie i wrzucić je do internetu.
W XVI wieku n.e. nastąpiła złota era miasta. Dowiedzieliśmy się także, że przasnyszanie[1] to moczymordy, ponieważ około 250 z 500 zarejestrowanych rzemieślników w mieście było zatrudnionych w piwowarstwie. Dla porównania: było tylko 80 piekarzy, 30 krawców czy 40 szewców. Można z tego wywnioskować, że lokalsi czy goli, czy bosi, z Harnasiem zawsze szczęśliwi[2]. Nawet na czczo.
I wszystko fajnie, Przasnysz był pięknym miastem, kefirem i miodem płynącym. Ale jak wiadomo wszystko musi się zdupcyć. I tak było w tym przypadku. W 1613 wybuchł wielki pożar w mieście, spotęgowany jeszcze potopem szwedzkim (nikt nie wie, jakim cudem woda z potopu nie ugasiła ognia). Innymi słowy – koniec z miasteczkiem. A odbudowa trwała 200 lat.
Po odbudowie działo się niewiele. Głównie potyczki z Rosjanami. No, do czasu. Do czasu kiedy znany austriacki malarz za cel postawił sobie zamalowanie Przasnysza. Jeszcze nie wie, co go czeka. Powalczyli, powalczyli, ostatecznie był „happy“ end. Więc zaczęli znowu budować. Bunkry też.
Turystyka
Piękny ryneczek, na którym znajdują się pomniki wszystkich tragedii, które byłyby ważne, ale nie są, bo to Przasnysz. Oprócz tego zadbane pamiętające carycę Katarzynę kamieniczki i romskie stragany sprzedające magnesy z napisem Przasnysz – stąd się wyjeżdża.
Kultura i sport
Kościoły[3] i wspomniane wcześniej kamienne kloce pomniki. Mają też podobno jakiś klub piłkarski, ale jeszcze go nie potwierdzono, gdyż każdy próbujący zbliżyć się z kamerą do domniemanego boiska był atakowany dzidami, a nawet gdyby klub istniał, jego waga byłaby podobna do tej z pomnikami.