Gra:Strona 124
Wzlatujesz majestatycznie w powietrze i razem z drugim sobą i trzecim sobą kotłujecie się w powietrzu niczym śliwki w skarpecie[1]. W końcu upadasz na ziemię, trzymając szczoteczkę do zębów w swoim awokadowym ogonku, próbując nią podciąć raz swoją zwierzęcą postać, raz ludzką.
Zastanawiasz się nad absurdem tej sytuacji. Najwyraźniej hinduiści mają rację z tą reinkarnacją? Masz nadzieję, że znajdujesz się na najniższym możliwym poziomie kastowym wśród istot żyjących. Gorsza byłaby już byłaby tylko zamiana w żuka przygniecionego wtoczoną przez siebie kupą gówna...
Budzisz się później w jednym ze swoich trzech wcieleń i zabijasz siebie lub giniesz zabity przez innego samego siebie. W końcu dopada Cię obłęd i tracisz własną osobowość, stając się tysiąc sto dwudziestą ósmą żywą inkarnacją amazońskiego sułtana Ibna'dżachara-Pieczara Zgniła-Jama VII o pięciu nogach i piętnastu pachach.
Przegrałeś – oszalałeś[edytuj • edytuj kod]
- ↑ Jest takie powiedzenie, przysięgam... Co? Jaki kompot? Kto normalny wrzuca owoce do soku, ohyda.