Andrzej Gołota
Andrzej Gołota (ur. 5 stycznia 1968 w Warszawie) – polski pięściarz, brązowy medalista z Seulu.
Prawo a Gołota
Raz dostał list żelazny i tyle. Było wiele przypałowych sytuacji, jednak z reguły Andrzejowi nic się nie stawało, bo był niewinny.
Kariera amatorska
Niewarte wspomnienia, jakby nie patrzeć, świetne, początki. Wygrywał z każdym, kładł na łopatki, wydawałoby się, lepszych od niego i zbierał najwyższe laury. W półfinale Igrzysk Olimpijskich zazdrosny przeciwnik rozciął mu łuk brwiowy i Andrzej musiał się wycofać. W walce o trzecie miejsce oczywiście wygrał i posiadł brąz. Po tym feralnym wydarzeniu Gołota nie wytrzymał i niedługo stał się zawodowym bokserem.
Kariera zawodowa
Provided ID could not be validated.
Odbył 49 walk. 6 razy dostał niesprawiedliwie w bambuko, raz zremisował, a raz podziękował za zabawę i wyszedł z ringu, bo Mike Tyson, wystraszony, najarał się i walka się nie liczy. Resztę udało mu się jakoś wygrać.
Przez kilka pierwszych lat na zawodowym ringu spokojnie wygrywał wszystkie walki podtrzymując świetną passę z amatorskich czasów. W 1996 niczym Zidane Materazziego powalił Danella Nicholsona i nie dostał czerwonej kartki, a miano pięściarza walczącego nieczysto. Po kilku miesiącach tylko to potwierdził, kładąc na dechy Riddicka Bowe bijąc go po jajach i zgarniając dyskwalifikację. Rozpoczęła się bijatyka, ludzie rzucali się czym popadnie. Niebiorący w niej udziału Andrzej dostał w łeb komórką i wylądował w szpitalu. Później znów z nim walczył i znów został zdyskwalifikowany. Jednak gdyby nie niesłuszne dyskwalifikacje (co to za boks bez takiej walki?), miałby dwa zwycięstwa.
Później miał wzloty i upadki, z przewagą tych pierwszych. W walkach o Mistrzostwa Świata był niesprawiedliwie oceniany, a mimo tego nieźle sobie radził, choć dzięki niesprawiedliwym ocenom nie wygrywał. Jak to mówią, biednemu zawsze wiatr w oczy.
Rok 2004 był najgorszym w jego karierze. Wtedy to właśnie stoczył 2 walki o Mistrzostwo Świata federacji IBF i WBA. Zostały one ustawione, więc żeby przegrać nie było potrzebne wyjście z ringu ani ciosy poniżej pasa.
Jest pierwszym człowiekiem, który zamiast swoich pięciu minut, miał swoje 53 sekundy. Czterokrotny wicemistrz świata w boksie zawodowym. Kochany i uwielbiany zrobił sobie przerwę, po której zaczął boksować jak za swoich amatorskich lat i szykuje się do kolejnego ataku na mistrzowski pas, który ma być zwieńczeniem jego kariery.