Wegetarianizm

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 18:40, 15 sty 2009 autorstwa Sir Damiinho (dyskusja • edycje) (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to 82.143.154.169. Autor wycofanej wersji to 84.10.232.61.)

Gdyby Bóg nie chciał żebyśmy jedli zwierzęta – nie robiłby ich z mięsa.

Prawda o wegetarianizmie

Wegetarianizmdieta polegająca na wyłącznym spożywaniu naci pietruszki, kiełków sojowych, otrębów i jabłek.

Ludzi wyznających tę zbrodniczą tezę na temat prowadzenia życia nazywa się wegetarianami; cechują się oni nieproporcjonalnością ciała (albo sa mikrzy i można im złamać kręgosłupy w palcach, albo łatwiej ich przeskoczyć, niż obejść), odrzucaniem teorii ewolucji oraz brakiem podstwowej wiedzy w dziedzinie ekonomii.

Wodzem wszystkich wegetarian jest wielki Soja, który swoim wyglądem z czasem zaczął przypominać mięso, mleko albo inny produkt spożywczy (z którym tak naprawdę niewiele ma wspólnego)po to, by móc zmylić osobę, która nie ma zwyczaju czytania etykiet na tym, co je (bądź pije). Spożycie takiego produktu u normalnego człowieka kończy się halucynacjami lub odruchem wymiotnym.

Wegetarianizm bywa też uznawany niejednokrotnie za chorobę o podłożu psychicznym, bo ludzie nim owładnięci mają w zwyczaju częste bredzenie na temat gospodarki, życia społecznego i historii, jak również twierdzą, że identyfikują się emocjonalnie z kotletami.

Ponadto zdaje się nie być genetyczna, bo nie słyszano jeszcze o niemowlęciu pijącym mleko sojowe. W młodym wieku zazwyczaj wynika z presji rodzica wegetarianina lub z presji otoczenia, co jest związane z dziwnym przekonaniem, że niejedzenie mięsa (w tym nawet schabu i kiełbasy, które – jak wiadomo – są władcami tej części wszechświata) pozwala na szybkie i łatwe schudnięcie, jak również zapobiega wielu groźnym chorbom.

Wegetarianizm, jako ruch społeczny, na razie wydaje się być niegroźny, ale czas pokaże, czy jego lekceważenie jest dobrym pomysłem...

Wierzenia

U podstaw ideologii wegetariańskiej leży głęboka wiaro w to, że ludzie to świnie, a świnie to ludzie. Wierzenia te rozciągają się zresztą na większą ilość gatunków. To pozwala wegetarianom w radykalny sposób powiększyć liczbę posiadanych krewnych, bowiem w poczet członków rodziny mogą obok świni teściowej i męża wieprza dopisać chociażby całe stada popegeerowskich świń z dumnej ziemi koszalińskiej.

Istnieje wiele odmian wyznawanej ideologii różniącej się zakresem gatunków objętych współodczuwaniem i jednostronnym wyrzeczeniem się ich zjadania. I tak na przykład, jedni jedzą ryby, a inni je wypuszczają. Jedni zjadają kurze nienarodzone dzieci, a inni pozostają tylko o trawie i rzodkiewkach pędzonych azotynami i pestycydami. Wśród wszystkich grup istnieje wszelako zgoda co do tego, że mięso zwierzęce w postaci robali i bakterii jeść można. Nawet najbardziej ortodoksyjni mistrzowie hinduscy nie zadają sobie już dzisiaj trudu, aby zjadane zielsko obrać wcześniej z bakterii, włosienic i robali, które po nim łażą. Istnieje też zgoda co do tego, że każda glista ludzka żyjąca w ciele wegetarianina, tudzież tasiemiec i owsik, mogą zostać strawione bez uszczerbku dla kultu. Praktyka ta, ma jak się wydaje oparcie w przekonaniu, że w końcu po śmierci wegetarianina, robale i bakterie zjedzą go bez żenady, a więc vice versa, z chamami nie będziemy się bratać.

Nie ma wiarygodnych informacji odnośnie tego, czy doktryna dopuszcza jedzenie ekskrementów. Można jednak dowodzić, że skoro roślina żywi się nawozem wydalanym przez mięsożernego lwa, to człowiekowi też wolno taki pokarm spożywać.

Wegetarianie wierzą, że dieta bezmięsna pozbawia ludzi agresji i czyni ich spokojnymi. Hipotezę to potwierdza doświadczenie obozów koncentracyjnych, których więźniowie karmieni wyłącznie ziemniakami z wodą faktycznie nie byli zdolni do żadnych agresywnych zachowań. Kobiety wegetarian wierzą też, że dieta ta doprowadzi je na skraj anoreksji i uczyni atrakcyjnymi dla każdego mężczyzny. Ta hipoteza z kolei jest prawdziwa tylko w zakresie pierwszej części jej tezy, a i to nie zawsze.

Geneza

Wegetarianizm narodził się na terenach starożytnych Indii. Tamtejsi mieszkańcy od zarania dziejów jedli wszystko co się rusza i nie rusza, bo już zdechło. Jednak wkrótce okazało się, że wszystko co smaczne zostało już zjedzone, a na polu pozostały jedynie zielska, przez co sytuacja społeczna stała się trudna do opanowania.

Nastały czarne czasy kanibalizmu zwane Epoką Kali. Ta nowa praktyka rozładowywała nieco problemy przerostu populacji i niepokoje społeczne przygasły. Pozwalało to władcom na powrót do praktyki trenowania chwytów Kamasutry w spokoju i przez całą dobę. Jednakże niebawem okazało się, że wyznawcy Kali coraz zuchwalej spoglądają w kierunku tłustych tyłków rządzących elit. Nie można było tolerować dłużej tej bomby zegarowej, zwłaszcza, że władcy Indii do czasu podboju ich przez białego człowieka, nie posiadali bomby atomowej, którą mogliby uspokoić masy.

Kapłani wymyślili czym prędzej nowe zasady organizacji społeczeństwa stanowiące, że ludzie mogą jeść wyłącznie zielsko. Ta myśl stała się kanonem nowej wiary nazwanej od imienia czwartego dziecka mistrza Osho - Suzanne Vega, wegetarianizmem właśnie (z hinduskiego Vegetarianizm). W przeciągu niecałych stu lat niezwykle dotychczas silny i wpływowy Kult Kali zaniknął, gdy wszyscy jego członkowie zjedli się nawzajem. Od tego czasu wegetarianizm stał się ideologią panującą powszechnie wśród najniższych klas społecznych Indii. Wegetarianizm z różnych przyczyn i mody opanował następnie wszystkie kontynenty. Do Polski wegetarianizm zawitał pierwotnie w czasach PRLu, kiedy wobec braku mięsa w sklepach władza wmawiała narodowi, że niejedzenie mięsa jest cool. Później, na fali rosnącego dobrobytu lat 90-tych przygasł nieco aby rozbłysnąć nową siłą na podbudowie New Age i mody na anoreksję i szpanowanie negacją zachodniej kultury dostatku. Wegetarianizm wpisał się dobrze w jedynie słuszną poprawność polityczną głoszącą, że wszyscy musza być kizi kizi i nie wolno muszkom odrywać skrzydełek, nawet jak się jest dorosłym. W takich klimatach, głoszenie, że nie tylko muszek ale nawet świń nie wolno zabijać wykreowała nową jakość proroków Nowej Ery.

Ekspansja genetyczna

Utożsamienie samych siebie ze świniami, kurczakami a nawet mrówkami powoduje, że wegetarianie, jako gatunek zyskują zupełnie niespotykaną w przyrodzie różnorodność genetyczną, a ich obszar występowania obejmuje niemal każdy zakątek Ziemi. Problem polega jednak na tym, że nowi krewni wegetarian niekiedy nie dostrzegają włączenia ich do tej elitarnej grupy i bez opamiętania zżerają siebie nawzajem, i to bez żadnych skrupułów (a nawet ze smakiem!). Jest to jednak mała niedogodność w porównaniu z rozmiarem ekspansji gatunku wegetarian, którzy wierzą zresztą w rychłe nadejście przełomu, po którym już nikt nikogo nie będzie zjadał. Być może wiara ta wynika z jakiegoś głębokiego atawizmu rodzącego przekonanie, że kolebka kultu - Indie użyją wreszcie swoich bomb atomowych i wszystko co biega i gryzie przeniesie się na rajskie zielone pastwiska, gdzie trawy nikomu nigdy nie zabraknie.

Sławni wegetarianie

  • Adolf Hitler – został wegetarianinem i skombinował III Rzeszę. Co z tego wynikło, wiadomo.
  • Albert Einstein – przeszedł na wegetarianizm i 3 miesiące później skonał. Nie wymyślił już w tym czasie ani jednej teorii względności.