NonNews:Polski kapitan po pijanemu zatopił statek: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Szoferka. Autor wycofanej wersji to 83.29.197.214.)
M (Usuwanie szablonu {{ok}}.)
Linia 14: Linia 14:
[[Kategoria:32 tydzień, 2007|{{PAGENAME}}]]
[[Kategoria:32 tydzień, 2007|{{PAGENAME}}]]
[[Kategoria:NonNews:Świat 2007|{{PAGENAME}}]]
[[Kategoria:NonNews:Świat 2007|{{PAGENAME}}]]

{{ok|news}}

Wersja z 19:20, 6 paź 2010

6 sierpnia 2007

Już nie rower, nie motocykl, nawet nie samochód, a 95 metrowy statek rozbił po pijanemu nasz rodak.

Szczeciński kapitan, płynąc na podwójnym gaziku statkiem z ładunkiem zboża, władował się na platformę wiertniczą u wybrzeży Wielkiej Brytanii. Kapitan kraksę tłumaczył imieninami żony, złymi warunkami pogodowymi oraz kiepskim stanem nawierzchni morza.

Pierwszy oficer jednak złożył wyjaśnienia, które rzucają nowe światło na tę sprawę. Kapitan miał podobno wypić duszkiem butelkę wódki, wyjść na mostek, wziąć ster w ręce i powiedzieć: A teraz ...yyyk... popłyniemy, kurwa, na skróty! Następnie po zauważeniu na kursie platformy wiertniczej wyraził się słowami: A co to za jebana zawalidroga ...yyyk... ja jej, kurwa, zaraz pokaże, gdzie jej ...yyyk... miejsce!

Nie bacząc na uwagi oficerów będących na mostku, że platforma wiertnicza raczej nigdzie sama nie odpłynie, użył kilkukrotnie syreny okrętowej najwyraźniej biorąc ją za klakson. Próbował także dawać (bezskutecznie) sygnały światłami długimi i wyrażał się obelżywie o konstruktorach statku, poddając krytyce sposób prowadzenia się ich rodzicielek. Uderzywszy w platformę, nieustraszony wilk morski, zakrzyknął: Hej, hej, hej sokoły omijajcie ...yyyk... góry, lasy, doły... po czym, objąwszy czule koło sterowe, usnął ukołysany morską falą.

Źródło