NonNews:Wiślacy jadą na wycieczkę do Barcelony!

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

13 sierpnia 2008

Dzisiaj zaplanowane zwiedzanie stadionu Camp Nou przez naszych polskich piłkarzy! Dzięki biletowi jaki Polacy wylosowali pod koniec lipca udało im się wylecieć do Hiszpanii na kilkudniową wycieczkę. To nie byle błachostka - po wczorajszym zwiedzaniu kurortów i hoteli w Barcelonie przyszedł czas na odwiedzenie legendarnego stadionu Camp Nou!

Składy

Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Cleber, Junior Diaz, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński, Radosław Sobolewski, Tomas Jirsak, Mauro Cantoro, Rafał Boguski - Paweł Brożek.

Víctor Valdés, Dani Alves, Puyol, Márquez, Abidal, Xavi, A. Iniesta, Keita, Pedro, Henry i Eto'o.

Pierwsza połowa

Jest ciekawie. I dla nas, i dla zawodników Wisły. Piłkarze doszli do wniosku, że to jedyna okazja by zaznajomić się z takim obiektem jak Camp Nou i w spodenkach przemycili aparaty fotograficzne, koce i termos z herbatą. Usiedli grzecznie na trawce i zaczęli dowcipkować. Tymczasem gracze FC Barcelony nie liczyli się z grzecznymi intencjami zawodników Wisły i zaserwowali ostrą strzelaninę na bramkę Pawła Mariuszka... ee, to znaczy, Mariusza Pawełka. Najpierw świetną okazję zmarnował jak zwykle zawodny Henry, ale już kilka minut później wszystko wróciło na swoje miejsce i Eto'o wykorzystał drzemkę obrońców pokonując rozkraczonego Pawełka. Wiślacy po tym wydarzeniu rzucili swoje termosy i zaczęli grać w piłkę. W prawdziwie polskim wydaniu! To jest kopiąc po autach i bezsensownie tracąc piłkę w środku pola. Po kilku minutach względnego przebudzenia naszych orłów powróciła konsternacja i nuda w szeregach Wisły. Prawdziwe wylegiwanie się na murawie wykorzystał Xavi i strzałem z daleka pokonał bramkarza. Co na to Wisła? Wszyskie piłki na Brożka! Ile to dało? Tyle co nic...

Przerwa

Panów w studiu nie opuszcza dobry humor. Ekspert TVP uśmiecha się tak, jakby ten cały mecz był wielką konspiracją i oszustwem ze strony Hiszpanów i wierzył w to, że wszystko wróci na swoje miejsce w drugiej połowie. Jego niedoczekanie...

Druga połowa

Jak tak dalej pójdzie, do Krakowa zjedzie się chyba czternasta drużyna z Katalonii, to jest Barcelona Y... Bądź też woźni z szatni Camp Nou. Co za różnica? Jedyne co ciekawego się na razie dzieje, to problemy z komentarzem - słyszymy dziwne echo. Napisalibyśmy "polska technologia", ale w pierwszej połowie nasz niezawodny komentator tłumaczy, że to wina hiszpańskiego przekaźnika! Węszymy spisek! Tymczasem mamy 50. minutę i 3:0 dla FC Barcelony. Zawodny jak dotąd Henry stał się przez sekundę niezawodny i przelobował naszego bramkarza. Sad but true. JEZUS MARIA! Panie Turek, kończ pan ten mecz! Pawełek mija się z piłką po wykonanym rzucie rożnym, ta trafia w poprzeczkę i ląduje pod nogami któregoś z piłkarzy Barcelony. Ten strzela, ale obok słupka! Mamy 60. minutę i jedną z nielicznych okazji Wisełki - schemat na Brożka, ale polski napastnik przegrywa wyścig po piłkę z Valdezem. Mamy zmianę: za Pedro wchodzi Yaya Toure (nie śmiejemy się z imienia, w ogóle). Komentator mówi, że to jeden z najgorzej opłacanych piłkarzy Blaugrany. Nie dziwimy się. Za takie imię? Tymczasem piłkarze Barcelony bawią się w berka i z tej gry nieźle zakręceni zawodnicy Wisły dostają kolejne ostrzeżenie - zablokowany co prawda, ale strzał. 68. minuta! Uwaga! Wchodzi Niedzielan. Noo, to teraz o wynik się nie boimy - to będzie gra do zera. Andrzej chyba nas posłuchał i próbował strzelać po zagraniu Brożka. Niestety nie zaliczył hatricka, a jedynie żurawia w polu karnym. Nie ma jedenastki. Nasz komentator z nudów i jednostronności gry organizuje konkurs: Co właśnie mówi do swoich zawodników Guardiola? My obstawiamy... Nie, nic nie obstawiamy, po prostu ręce nam opadają patrząc na grę Wiślaków. Inieście chyba też znudziła się ta gra i upodobał sobie deptanie Pawełka... 78. minuta i kolejne uderzenie Barcelony. Tym razem nad bramką. 4:0 - Eto'o... Wiślacy kładą się na murawie... Zmiany (nie wiem w sumie po co): Za Henry'ego Hleb. Swoją drogą, koło Białorusina stał Wiślak, który również czekał na zmianę. Ciekawe co sobie myślał Hleb? "O, to pewnie ten, który zakładał u mnie kafelki w Anglii". Oby nie. Sędzia dolicza 3 minuty. Ostatnie 3 minuty polskich piłkarzy na tym wpaniałym stadionie...

Podsumowanie

Grali jak nigdy, przegrali jak zwykle... Witaj, Pucharze UEFA...

Źródło

  • [TVP2], 13 sierpnia 2008.