Edytujesz „Cytaty:Paragraf 22”

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.

Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.

Aktualna wersja Twój tekst
Linia 3: Linia 3:


== A ==
== A ==
* ''– Ale co pan o tym sądzi w świetle ostatniego okólnika generała Peckema na temat właściwego stroju wojskowego w strefie przyfrontowej?<br />– Peckem? zachmurzył się generał Dreedle.<br />– Tak jest, panie generale – powiedział pułkownik Cathcart służalczo. – Generał Peckem zaleca nawet, abyśmy wysyłali naszych żołnierzy do walki w mundurach wyjściowych, aby wywierali dobre wrażenie na nieprzyjacielu, jeżeli zostaną zestrzeleni.''
* ''– Ale co pan o tym sądzi w świetle ostatniego okólnika generała Peckema na temat właściwego stroju wojskowego w strefie przyfrontowej?<br />– Peckem? zachmurzył się generał Dreedle.<br />– Tak jest, panie generale – powiedział pułkownik Cathcart służalczo. – Generał Peckem zaleca nawet, abyśmy wysyłali naszych żołnierzy do walki w mundurach wyjściowych, aby wywierali dobre wrażenie na nieprzyjacielu, jeżeli zostaną zestrzeleni.''


== C ==
== C ==
* ''– Co oni mogą mi zrobić – spytał konfidencjonalnie – gdybym odmówił dalszych lotów?<br />– Prawdopodobnie będziemy cię musieli rozstrzelać – odpowiedział były starszy szeregowy Wintergreen.<br /> – Jak to „będziemy”? – krzyknął zaskoczony Yossarian. – Co to znaczy „będziemy”? Odkąd to jesteś po ich stronie?<br />– Mam być po twojej stronie, kiedy cię będą rozstrzeliwać? – odparł Wintergreen.<br />Yossarian skapitulował. Pułkownik Cathcart znowu go wykiwał.''
* ''– Co oni mogą mi zrobić – spytał konfidencjonalnie – gdybym odmówił dalszych lotów?<br />– Prawdopodobnie będziemy cię musieli rozstrzelać – odpowiedział były starszy szeregowy Wintergreen.<br /> – Jak to „będziemy”? – krzyknął zaskoczony Yossarian. – Co to znaczy „będziemy”? Odkąd to jesteś po ich stronie?<br />– Mam być po twojej stronie, kiedy cię będą rozstrzeliwać? – odparł Wintergreen.<br />Yossarian skapitulował. Pułkownik Cathcart znowu go wykiwał.''
* ''Czy jest pan absolutnie pewien, że nigdy pan nie widział żadnego z tych dokumentów?<br />– Gdyby tak było, podpisałbym je.<br />– Czyim nazwiskiem? – spytał podchwytliwie drugi facet z Wydziału Śledczego. – Swoim czy Washingtona Irvinga?<br />– Swoim własnym – odpowiedział major Major. – Ja nawet nie wiem, jak ten Washington Irving się nazywa.''
* ''Czy jest pan absolutnie pewien, że nigdy pan nie widział żadnego z tych dokumentów?<br />– Gdyby tak było, podpisałbym je.<br />– Czyim nazwiskiem? – spytał podchwytliwie drugi facet z Wydziału Śledczego. – Swoim czy Washingtona Irvinga?<br />– Swoim własnym – odpowiedział major Major. – Ja nawet nie wiem, jak ten Washington Irving się nazywa.''


== J ==
== J ==
Linia 13: Linia 13:


== K ==
== K ==
* ''– Kiedy byłem małym chłopcem – odpowiedział Orr – całymi dniami chodziłem z dzikimi jabłkami w ustach, po jednym z każdej strony.<br />Yossarian położył worek z którego zaczął wykładać przybory toaletowe, i zastygł podejrzliwie w pozie pełnej napięcia. Po minucie nie wytrzymał i spytał:<br />– Dlaczego?<br />Orr zachichotał zwycięsko.<br />– Bo są lepsze niż kasztany – odpowiedział.
* ''– Kiedy byłem małym chłopcem – odpowiedział Orr – całymi dniami chodziłem z dzikimi jabłkami w ustach, po jednym z każdej strony.<br />Yossarian położył worek z którego zaczął wykładać przybory toaletowe, i zastygł podejżliwie w pozie pełnej napięcia. Po minucie nie wytrzymał i spytał:<br />– Dlaczego?<br />Orr zachichotał zwycięsko.<br />– Bo są lepsze niż kasztany – odpowiedział.
* ''Kiedy sforsował wejście, zobaczył, że Joe Głodomór trzyma w ręku rewolwer i szarpie się z Huple'em, nie pozwalającym mu zastrzelić kota, który pluł i szarżował raz po raz na Joego Głodomora, nie pozwalając mu zastrzelić Huple'a. Obaj ludzcy adwersarze byli w wojskowej bieliźnie. Goła żarówka nad głową tańczyła szaleńczo na drucie i wszędzie miotały się i podrygiwały chaotyczne, czarne, splątane cienie, aż cały namiot zdawał się wirować. Yossarian nie mógł złapać równowagi i z rozpędu rzucił się wspaniałym szczupakiem, przygniatając wszystkich trzech walczących do ziemi. Powstał z tego stosu ciał rzymając jedną ręką za kark Joego Głodomora, a drugą kota. Joe Głodomór i kot patrzyli na siebie z nienawiścią. Kot pluł wściekle na Joego Głodomora, a Joe Głodomór usiłował zdzielić go pięścią. <br />– Walka musi być uczciwa – orzekł Yossarian i wszyscy, którzy przybiegli przerażeni hałasem, zaczęli wznosić ekstatyczne okrzyki w ogromnym przypływie ulgi. <br />– Odbędzie się uczciwa walka – oświadczył Yossarian oficjalnie Joemu Głodomorowi i kotu, wyniósłszy ich na dwór i nadal trzymając ich za karki z dala od siebie. – Pięści, kły i pazury, ale bez broni palnej – uprzedził Joego Głodomora. – I bez plucia – upomniał surowo kota. – Zaczynacie, kiedy was puszczę. Zwarcia będę przerywał i wznawiał walkę na środku. Start! <br />Zebrał się wielki oszołomiony tłum żądnych rozrywki gapiów, ale kot okazał się podszyty tchórzem i uciekł sromotnie, w momencie gdy Yossarian go puścił.''
* ''Kiedy sforsował wejście, zobaczył, że Joe Głodomór trzyma w ręku rewolwer i szarpie się z Huple'em, nie pozwalającym mu zastrzelić kota, który pluł i szarżował raz po raz na Joego Głodomora, nie pozwalając mu zastrzelić Huple'a. Obaj ludzcy adwersarze byli w wojskowej bieliźnie. Goła żarówka nad głową tańczyła szaleńczo na drucie i wszędzie miotały się i podrygiwały chaotyczne, czarne, splątane cienie, aż cały namiot zdawał się wirować. Yossarian nie mógł złapać równowagi i z rozpędu rzucił się wspaniałym szczupakiem, przygniatając wszystkich trzech walczących do ziemi. Powstał z tego stosu ciał rzymając jedną ręką za kark Joego Głodomora, a drugą kota. Joe Głodomór i kot patrzyli na siebie z nienawiścią. Kot pluł wściekle na Joego Głodomora, a Joe Głodomór usiłował zdzielić go pięścią. <br />– Walka musi być uczciwa – orzekł Yossarian i wszyscy, którzy przybiegli przerażeni hałasem, zaczęli wznosić ekstatyczne okrzyki w ogromnym przypływie ulgi. <br />– Odbędzie się uczciwa walka – oświadczył Yossarian oficjalnie Joemu Głodomorowi i kotu, wyniósłszy ich na dwór i nadal trzymając ich za karki z dala od siebie. – Pięści, kły i pazury, ale bez broni palnej – uprzedził Joego Głodomora. – I bez plucia – upomniał surowo kota. – Zaczynacie, kiedy was puszczę. Zwarcia będę przerywał i wznawiał walkę na środku. Start! <br />Zebrał się wielki oszołomiony tłum żądnych rozrywki gapiów, ale kot okazał się podszyty tchórzem i uciekł sromotnie, w momencie gdy Yossarian go puścił.''


Linia 25: Linia 25:


== O ==
== O ==
* ''– Oni chcą mnie zabić – powiedział spokojnie Yossarian.<br />– Nikt nie chce cię zabić – krzyknął Clevinger.<br />– To dlaczego do mnie strzelają? – spytał Yossarian.<br />– Oni strzelają do wszystkich – odpowiedział Clevinger. – Chcą zabić wszystkich.<br />– A co to za różnica?.''
* ''– O to właśnie chodzi – powiedział chory na malarię chorąży. – Dlaczego akurat on? W tym systemie kar i nagród nie widać żadnej logiki. Spójrzcie, co mnie się przytrafiło. Gdybym złapał za te pięć minut rozkoszy na plaży syfilisa albo trypra, można by mówić o jakiejś sprawiedliwości, tymczasem ugryzł mnie ten cholerny komar. Malaria! Kto mi powie, dlaczego malaria ma być skutkiem rozpusty? – kręcił głową zdumiony chorąży.<br />– A co ja mam powiedzieć? – wtrącił Yossarian. – W Marakeszu wyszedłem kiedyś wieczorem z namiotu, żeby sobie kupić cukierków, i złapałem tego twojego trypra, kiedy pewna dama z Kobiecego Korpusu Pomocniczego, którą pierwszy raz widziałem na oczy, wciągnęła mnie w krzaki. Miałem naprawdę ochotę na cukierki, ale czy mogłem odmówić?<br />– To rzeczywiście wygląda na mojego trypra – zgodził się chorąży – a ja tymczasem nadal mam czyjąś malarię. Chciałbym przynajmniej raz zobaczyć jakiś porządek w tych sprawach, tak żeby każdy dostał dokładnie to, na co zasłużył. Nabrałbym może trochę zaufania do wszechświata.''
* ''– O to właśnie chodzi – powiedział chory na malarię chorąży. – Dlaczego akurat on? W tym systemie kar i nagród nie widać żadnej logiki. Spójrzcie, co mnie się przytrafiło. Gdybym złapał za te pięć minut rozkoszy na plaży syfilisa albo trypra, można by mówić o jakiejś sprawiedliwości, tymczasem ugryzł mnie ten cholerny komar. Malaria! Kto mi powie, dlaczego malaria ma być skutkiem rozpusty? – kręcił głową zdumiony chorąży.<br />– A co ja mam powiedzieć? – wtrącił Yossarian. – W Marakeszu wyszedłem kiedyś wieczorem z namiotu, żeby sobie kupić cukierków, i złapałem tego twojego trypra, kiedy pewna dama z Kobiecego Korpusu Pomocniczego, którą pierwszy raz widziałem na oczy, wciągnęła mnie w krzaki. Miałem naprawdę ochotę na cukierki, ale czy mogłem odmówić?<br />– To rzeczywiście wygląda na mojego trypra – zgodził się chorąży – a ja tymczasem nadal mam czyjąś malarię. Chciałbym przynajmniej raz zobaczyć jakiś porządek w tych sprawach, tak żeby każdy dostał dokładnie to, na co zasłużył. Nabrałbym może trochę zaufania do wszechświata.''


== P ==
== P ==
* ''Panowie – zaczął pułkownik Cargill przemówienie w eskadrze Yossariana, starannie odmierzając pauzy. – Jesteście oficerami Armii Stanów Zjednoczonych. Oficerowie żadnej innej armii na świecie nie mogą tego o sobie powiedzieć. Zastanówcie się nad tym.''
* ''Prawdę mówiąc, było wiele klubów oficerskich, do budowy których Yossarian nie przyłożył ręki, ale najbardziej szczycił się tym na Pianosie, był to bowiem trwały i okazały pomnik jego silnej woli. Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często, urzeczony tym dużym, pięknym, nieregularnym budynkiem krytym gontem. Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.''
* ''Prawdę mówiąc, było wiele klubów oficerskich, do budowy których Yossarian nie przyłożył ręki, ale najbardziej szczycił się tym na Pianosie, był to bowiem trwały i okazały pomnik jego silnej woli. Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często, urzeczony tym dużym, pięknym, nieregularnym budynkiem krytym gontem. Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.''


Linia 36: Linia 34:


== S ==
== S ==
* ''Sapiąc nerwowo Clevinger wyliczał symptomy choroby Yossariana: nieuzasadnione przekonanie, że otaczają go sami wariaci, morderczy popęd do koszenia obcych ludzi z karabinu maszynowego, przekręcanie faktów, wyssane z palca podejrzenia, że ludzie go nienawidzą i spiskują, aby go zgładzić.''
* ''– Syjon? Zostawmy to w takim razie. Ciekawe, skąd on się tam w ogóle wziął. Czy nie ma pan czegoś wesołego, co nie wspomina o wodach, cieniach i Bogu? W miarę możności wolałbym w ogóle unikać tematów religijnych.<br />– Żałuję bardzo, panie pułkowniku – powiedział kapelan przepraszającym tonem – ale prawie wszystkie znane mi modlitwy mają na strój raczej poważny i przynajmniej mimochodem wspominają o Bogu.''
* ''– Syjon? Zostawmy to w takim razie. Ciekawe, skąd on się tam w ogóle wziął. Czy nie ma pan czegoś wesołego, co nie wspomina o wodach, cieniach i Bogu? W miarę możności wolałbym w ogóle unikać tematów religijnych.<br />– Żałuję bardzo, panie pułkowniku – powiedział kapelan przepraszającym tonem – ale prawie wszystkie znane mi modlitwy mają na strój raczej poważny i przynajmniej mimochodem wspominają o Bogu.''
* ''Szefem tego zespołu lekarzy był dystyngowany, zatroskany dżentelmen, który podsunął Yossarianowi palec pod nos i spytał:<br />– Ile palców widzicie?<br />– Dwa – powiedział Yossarian.<br />– A teraz ile palców widzicie? – spytał doktor wyciągając dwa palce.<br />– Dwa – odpowiedział Yossarian.<br />– A teraz? – spytał doktor nie pokazując ani jednego palca.<br />– Dwa – odpowiedział Yossarian. Twarz lekarza rozjaśnił uśmiech.<br />– Na Jowisza, on ma rację – oświadczył tryumfalnie – on rzeczywiście widzi wszystko podwójnie.''
* ''Szefem tego zespołu lekarzy był dystyngowany, zatroskany dżentelmen, który podsunął Yossarianowi palec pod nos i spytał:<br />– Ile palców widzicie?<br />– Dwa – powiedział Yossarian.<br />– A teraz ile palców widzicie? – spytał doktor wyciągając dwa palce.<br />– Dwa – odpowiedział Yossarian.<br />– A teraz? – spytał doktor nie pokazując ani jednego palca.<br />– Dwa – odpowiedział Yossarian. Twarz lekarza rozjaśnił uśmiech.<br />– Na Jowisza, on ma rację – oświadczył tryumfalnie – on rzeczywiście widzi wszystko podwójnie.''
Cc-white.svg Wszystko, co napiszesz na Nonsensopedii, zgadzasz się udostępnić na licencji cc-by-sa-3.0 i poddać moderacji.
NIE UŻYWAJ BEZ POZWOLENIA MATERIAŁÓW OBJĘTYCH PRAWEM AUTORSKIM!
Anuluj Pomoc w edycji (otwiera się w nowym oknie)

Szablony użyte w tym artykule: