Edytujesz „Forum:Rozmawiałem sobie z Vae, czyli o przyszłości Nonsy”

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.

Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.

Aktualna wersja Twój tekst
Linia 67: Linia 67:




<small>Nonsensopedyści,
Nonsensopedyści,
zacznę może na dobry początek od słów z najsłynniejszego utworu pewnej grupy Vavamuffin, ''Sekty'': „za dużo krytyki daje kiepskie wyniki”. Choć sam nie będę zapewne słodzić, to jednak warto się zastanowić nad tymi słowami. Dlaczego? Bowiem coraz częściej główny głos mają typowi krytykanci, którzy na portalu udzielają się mizernie bądź reprezentują kto wie jakie interesy, a - kolokwialnie mówiąc - z gębą pierwsi wyjeżdżają, rozjątrzając byle co jak za przeproszeniem kiepska opozycja.
zacznę może na dobry początek od słów z najsłynniejszego utworu pewnej grupy Vavamuffin, ''Sekty'': „za dużo krytyki daje kiepskie wyniki”. Choć sam nie będę zapewne słodzić, to jednak warto się zastanowić nad tymi słowami. Dlaczego? Bowiem coraz częściej główny głos mają typowi krytykanci, którzy na portalu udzielają się mizernie bądź reprezentują kto wie jakie interesy, a - kolokwialnie mówiąc - z gębą pierwsi wyjeżdżają, rozjątrzając byle co jak za przeproszeniem kiepska opozycja.


„Za dużo krytyki daje kiepskie wyniki”. Celowo jest napisane „za dużo”. Krytyka konstruktywna zawsze ma sens, temu nie zaprzeczy nikt. Ja poprzez analogię zawartą dzięki tym słowom pragnę jednak Wam przedstawić, że taką ''krytyką'' można nazwać moderację. Za mało - źle. Za dużo - kicha. Niezależnie od tego, jakie są pokolenia Nonsensopedystów, kto się z kim kłóci, najważniejsze pozostają jednak ARTYKUŁY. A skoro to są artykuły, to ich wyznacznikiem jest JAKOŚĆ. Co przez to należy rozumieć? W przypadku jednej gazety będzie to rzetelność, w przypadku innej sprawiedliwe podanie wad i zalet produktu, w naszym - czy się to komuś podoba czy nie - jest to HUMOR. Artykuł na Nonsensopedii powinien powodować pękanie ze śmiechu tych zapluwanych, równanych z szambem IP-ków. Tyle utopii.
„Za dużo krytyki daje kiepskie wyniki”. Celowo jest napisane „za dużo”. Krytyka konstruktywna zawsze ma sens, temu nie zaprzeczy nikt. Ja poprzez analogię zawartą dzięki tym słowom pragnę jednak Wam przedstawić, że taką ''krytyką'' można nazwać moderację. Za mało - źle. Za dużo - kicha. Niezależnie od tego, jakie są pokolenia Nonsensopedystów, kto się z kim kłóci, najważniejsze pozostają jednak ARTYKUŁY. A skoro to są artykuły, to ich wyznacznikiem jest JAKOŚĆ. Co przez to należy rozumieć? W przypadku jednej gazety będzie to rzetelność, w przypadku innej sprawiedliwe podanie wad i zalet produktu, w naszym - czy się to komuś podoba czy nie - jest to HUMOR. Artykuł na Nonsensopedii powinien powodować pękanie ze śmiechu tych zapluwanych, równanych z szambem IP-ków. Tyle utopii.


<s>Cofnijmy się o parę lat, kiedy przychodziłem na Nonsensopedię. Meh, co to były za czasy. Szoferka kończyła działalność, popularne było ''Przedszkole Miśka'', na IRC-u w Top50 byli ludzie wypowiadający po 15 tysięcy słów, ale też ludzie się kłócili, były spory o to, w jaką stronę prowadzić Nonsensopedię. Coś jednak było innego. Każdy człowiek tutaj (również i ja, wtedy znający Nonsę i chcący pisać) miał przeczucie, że tworzymy coś innego niż wszystko. Coś, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Coś, gdzie tematy nieraz niepopularne były w cwany sposób ośmieszane. Poprzez grę stereotypami, poprzez i prosty humor sytuacyjny, i coś ''kopiącego w jaja 90% społeczeństwa'' - ale każdy z werwą dokładał te cegiełki do tej wieży. Coś mi się wydaje, że kiedyś ludzie przychodzili na Nonsensopedię z myślą ''kiedyś napiszę ANM, będę na głównej, cytowany przez kumpli''. Dziś - ''kiedyś będę adminem i banować''. Hm... każda działalność internetowa potrzebuje zarządu, nie zbieram nikogo na siłę, bo chce poadminować, wolę kogoś, kto by jednak chciał pisać. Garnąłem się na Nonsensopedię te kilka lat temu, ponieważ wtedy wręcz chciało się być w tej społeczności, którą tworzyli ludzie inteligentni, z pasją i z charakterem. Wyraziści. Były spory, nie było idealnie, może i grupa była mniej zgrana, prawda.
Cofnijmy się o parę lat, kiedy przychodziłem na Nonsensopedię. Meh, co to były za czasy. Szoferka kończyła działalność, popularne było ''Przedszkole Miśka'', na IRC-u w Top50 byli ludzie wypowiadający po 15 tysięcy słów, ale też ludzie się kłócili, były spory o to, w jaką stronę prowadzić Nonsensopedię. Coś jednak było innego. Każdy człowiek tutaj (również i ja, wtedy znający Nonsę i chcący pisać) miał przeczucie, że tworzymy coś innego niż wszystko. Coś, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Coś, gdzie tematy nieraz niepopularne były w cwany sposób ośmieszane. Poprzez grę stereotypami, poprzez i prosty humor sytuacyjny, i coś ''kopiącego w jaja 90% społeczeństwa'' - ale każdy z werwą dokładał te cegiełki do tej wieży. Coś mi się wydaje, że kiedyś ludzie przychodzili na Nonsensopedię z myślą ''kiedyś napiszę ANM, będę na głównej, cytowany przez kumpli''. Dziś - ''kiedyś będę adminem i banować''. Hm... każda działalność internetowa potrzebuje zarządu, nie zbieram nikogo na siłę, bo chce poadminować, wolę kogoś, kto by jednak chciał pisać. Garnąłem się na Nonsensopedię te kilka lat temu, ponieważ wtedy wręcz chciało się być w tej społeczności, którą tworzyli ludzie inteligentni, z pasją i z charakterem. Wyraziści. Były spory, nie było idealnie, może i grupa była mniej zgrana, prawda.


Może odniosę się do kilku słów. Twitterowo: '''@Serbuś''' - waż słowa. Nazywasz również i mnie niekonsekwentnym, co wzburza, gdyż czego nienawidzę, to właśnie niekonsekwencji. Ja stawiałem sobie w pracy tutaj poszczególne cele (mieć ANM, mieć GNM, trafić do Czywiesza, wygrać konkurs, potem i administrowanie) i każdego dnia do nich dążyłem. Pomimo tego, że się tu paliło, waliło, były dni dobre i zawieruchy takie, że ten temat to tylko przyszczyk - ja jednak pracowałem, ''robiłem swoje'' i własnym wysiłkiem osiągnąłem, co mam, a nie wazeliniarstwem i krętactwem. Bliżej do rzeczy: jeśli szukasz niekonsekwencji, to poszukaj, jak niekonsekwentny był np. Ptok, jak jest (nieważne) ze swoimi ''odejściami na zawsze''. Ale zwracasz uwagę na ważny problem. I dodać trzeba, że kto nie widzi w tym racji, to nie widzi tak naprawdę problemu. Koresponduje to z powyższym akapitem, niestety. Trzeba sobie uświadomić, że nowe pokolenie jest niekonsekwentne i nie widząc osobistych korzyści, nie da sięgo zmusić. Może ''socjologizuję'', niestety tak jest. Warto usiąść i pomyśleć, czy potrafimy dążyć do celu. Zwróćmy uwagę, że Nonsensopedię tworzą przede wszystkim ludzie. A ludzie mają lepsze lub gorsze cechy. Zawsze się piętnuje te gorsze, obojętnie od tego, kto to jest. Żeby udowodnić wyższość, czy coś. A tu nie, może warto pomóc komuś niedoświadczonemu. Nie mówię o kimś, kto sadzi na lewo i prawo wandalizmami, jest wulgarny itp., chociaż w sumie na co komuś szacunek kogoś, kogo zna się tylko z nicka, nie? Dużo ludzi jak spięte gacie, którzy nawet nie potrafią żartować z siebie, omija Nonsensopedię, bowiem tu trzeba umieć, bo tu społeczność jest ważna i dobre rozumienie się to podstawa. <br>Jeszcze jedno. Skoro, jak sam twierdzisz, ''Nonsensopedia to też syf'' - po co w tym syfie siedzisz? Nazywasz nas zgrają socjologów, poniekąd that's a good point. Jednak sam zauważ, że Ty się zachowujesz (ew. można porównać) jak filmowy bezdomny z Central Parku, stojący z kartką o zagładzie na Wall Street i rozpowiadający, że to i to złe. Jeden posłucha i się załamie, drugi opieprzy i przegoni, ale jednak zdecydowana większość Cię oleje. Nie mówię tak, by wywoływać jakiś konflikt, bo nie taka moja rola - chcę tylko przypomnieć to, z czego (zapewne) zdajesz sobie sprawę. Cenię sobie Twoje zdanie, bowiem zawsze potrzebny jest ktoś, kto ma punkt widzenia ''nieco z zewnątrz'' i umie wyciągnąć wnioski. Ale nie integrujesz się ze społecznością, bo np. nie wchodzisz na IRC, z każdego posta w Twoim kierunku próbujesz doszukać się agresji (i chyba vice versa też, koledzy). Choć umiesz pisać, bo masz już medal, a artykuł o Quebecu to dzieło z pierwszej półki, większość ludzi kojarzy Cię tylko z wojenek, podsycania złego klimatu, co niestety też mnie się udzieliło. Przez to nie traktują poważnie. Nawet, gdy gadasz z sensem. Miarkuj słowa, nie zawsze spotaksz drugiego, który Twoje zdanie uszanuje. To miłe, że próbujesz ''ten syf'' zmienię.</s> <br>Racja, Serbuś - główna wygląda źle. Promowanie artykułów jest niedostateczne. Co jest innego, na co zwrócę uwagę Społeczności, a co mi Ty podsunąłeś, co koresponduje z Twoją uwagą - te wszystkie komunikaty ''okołononsensopedyczne'' są drętwe. Weźmy na przykład system oceniania. Od 1 do 5: ''Wyjątkowo słabe, Marne, Warto przeczytać, Dobry, Rewelacyjny''? Geez, nie lepiej byłoby śmieszniej, niekoniecznie z chamskim humorem, jak ''Sztywne jak trup na palu, Zalatuje Saharą, Daje radę, Jest gitez, Laczki wirują!''? Zalogowałem się. Może zamiast ''zaloguj się'' napisać na przycisku ''wbij na kwadrat''? Mały szczegół, a cieszy, a takie są istotne! Najeżdżam myszą na link do strony usera -> ''Moja osobista strona''. Dużo bardziej podobała mi się stara wersja ''Moja strona użytkownika, tylko moja!'' Nie wiem, czym były kierowane te zmiany.
Może odniosę się do kilku słów. Twitterowo: '''@Serbuś''' - waż słowa. Nazywasz również i mnie niekonsekwentnym, co wzburza, gdyż czego nienawidzę, to właśnie niekonsekwencji. Ja stawiałem sobie w pracy tutaj poszczególne cele (mieć ANM, mieć GNM, trafić do Czywiesza, wygrać konkurs, potem i administrowanie) i każdego dnia do nich dążyłem. Pomimo tego, że się tu paliło, waliło, były dni dobre i zawieruchy takie, że ten temat to tylko przyszczyk - ja jednak pracowałem, ''robiłem swoje'' i własnym wysiłkiem osiągnąłem, co mam, a nie wazeliniarstwem i krętactwem. Bliżej do rzeczy: jeśli szukasz niekonsekwencji, to poszukaj, jak niekonsekwentny był np. Ptok, jak jest kto inny ze swoimi ''odejściami na zawsze'', albo z pracą ponad wszystko. Ale zwracasz uwagę na ważny problem. I dodać trzeba, że kto nie widzi w tym racji, to nie widzi tak naprawdę problemu. Koresponduje to z powyższym akapitem, niestety. Trzeba sobie uświadomić, że nowe pokolenie jest niekonsekwentne i nie widząc osobistych korzyści, nie da sięgo zmusić. Może ''socjologizuję'', niestety tak jest. Warto usiąść i pomyśleć, czy potrafimy dążyć do celu. Zwróćmy uwagę, że Nonsensopedię tworzą przede wszystkim ludzie. A ludzie mają lepsze lub gorsze cechy. Zawsze się piętnuje te gorsze, obojętnie od tego, kto to jest. Żeby udowodnić wyższość, czy coś. A tu nie, może warto pomóc komuś niedoświadczonemu. Nie mówię o kimś, kto sadzi na lewo i prawo wandalizmami, jest wulgarny itp., chociaż w sumie na co komuś szacunek kogoś, kogo zna się tylko z nicka, nie? Dużo ludzi jak spięte gacie, którzy nawet nie potrafią żartować z siebie, omija Nonsensopedię, bowiem tu trzeba umieć, bo tu społeczność jest ważna i dobre rozumienie się to podstawa. Lecz do tego też trzeba zimnej głowy i rozsądku. <br>Jeszcze jedno. Skoro, jak sam twierdzisz, ''Nonsensopedia to też syf'' - po co w tym syfie siedzisz? Nazywasz nas zgrają socjologów, poniekąd that's a good point i trafiłeś jak nikt wcześniej. Jednak sam zauważ, że Ty się zachowujesz (ew. można porównać) jak filmowy bezdomny z Central Parku, stojący z kartką o zagładzie na Wall Street i rozpowiadający, że to i to złe. Jeden posłucha i się załamie, drugi opieprzy i przegoni, ale jednak zdecydowana większość Cię oleje. Nie mówię tak, by wywoływać jakiś konflikt, bo nie taka moja rola - chcę tylko przypomnieć to, z czego (zapewne) zdajesz sobie sprawę. Cenię sobie Twoje zdanie, bowiem zawsze potrzebny jest ktoś, kto ma punkt widzenia ''nieco z zewnątrz'' i umie wyciągnąć wnioski. Ale nie integrujesz się ze społecznością, bo np. nie wchodzisz na IRC, z każdego posta w Twoim kierunku próbujesz doszukać się agresji (i chyba vice versa też, koledzy). Choć umiesz pisać, bo masz już medal, a artykuł o Quebecu to dzieło z pierwszej półki, większość ludzi kojarzy Cię tylko z wojenek, podsycania złego klimatu, co niestety też mnie się udzieliło. Przez to nie traktują poważnie. Nawet, gdy gadasz z sensem. Miarkuj słowa, nie zawsze spotaksz drugiego, który Twoje zdanie uszanuje. To miłe, że próbujesz ''ten syf'' zmienić. <br>Racja, Serbuś - główna wygląda źle. Promowanie artykułów jest niedostateczne. Co jest innego, na co zwrócę uwagę Społeczności, a co mi Ty podsunąłeś, co koresponduje z Twoją uwagą - te wszystkie komunikaty ''okołononsensopedyczne'' są drętwe. Weźmy na przykład system oceniania. Od 1 do 5: ''Wyjątkowo słabe, Marne, Warto przeczytać, Dobry, Rewelacyjny''? Geez, nie lepiej byłoby śmieszniej, niekoniecznie z chamskim humorem, jak ''Sztywne jak trup na palu, Zalatuje Saharą, Daje radę, Jest gitez, Laczki wirują!''? Zalogowałem się. Może zamiast ''zaloguj się'' napisać na przycisku ''wbij na kwadrat''? Mały szczegół, a cieszy, a takie są istotne! Najeżdżam myszą na link do strony usera -> ''Moja osobista strona''. Dużo bardziej podobała mi się stara wersja ''Moja strona użytkownika, tylko moja!'' Nie wiem, czym były kierowane te zmiany.


'''@Metallhead''': co nie znaczy, że mogę ja - odbiorca - jednego dnia iść do opery, a drugiego na koncert Rihanny. To jak dyskusja o tym, jak uznawać utwór techno za klasyczny, bo ludzie po pół roku słuchania nie znudzili się nim, tymczasem inne grupy uznają za klasyk tylko balladę Zeppelinów sprzed 40 lat. Ludzie nie znają Nonsensopedii i trzeba zastanowić się, czemu. Może niedostateczna promocja? W sumie, mamy tam jakąś sekcję ''Przyjaciele'' z lewej strony. Hm, dwóch przyjaciół. Jak tu być popularnym? Współpraca zatem z innymi stronami. Czyli podejść, zagadać, ''no, ja link do Was zamieszczę, a my Wasze logo''. Na innych stronach też pracują ludzie, też można się dogadać. Na dobry początek, może bash.org.pl? Skoro oni ''potrafią śmiać się z siebie'', to chyba za nasz artykuł się nie obrażą, a reklama obustronna pozywtynie wpłynie na popularność obydwu stron. Dalej, niewiarygodne.pl, oni ostatnio poszukują współpracowników, a strona mocno ''ryjąca banię'' skupi ludzi zarówno lubiących tępy humor, jak i lubiących pośmiać się z głupoty. To propozycje, to początek - ale zawsze coś. My, jako non-profit, musimy sami dokładać do tego wolontariatu. Co, będziemy koszulki sprzedawać? Powiedziałem to? Świetny pomysł! Ustalić cenę, zebrać zamówienia, ktoś mo po sąsiedzku taki punkt, zainwestuje, ale kasa jego, popularność nasza. Czyli w zamyśle wszyscy zadowoleni. <br>Metallhead, mówisz o grafikach? No chyba nie będziemy ich kraść? Już i tak copyrightów/niewiadomego pochodznenia jest sporo. Ale tu jest spór trochę bez wyjścia. Czy zmieniać zasady stosowania grafik o różnych licencjach, czy rozwijać np. poprzez wstawienie do każdego arta grafiki z Commons lub Flickra - to temat do dalszej dyskusji. Konkursy fejzbrukowe możecie urządzać - nie mam konta i nie będę mieć, ale portal wart już ponad miliard dolarów chyba ma szerokie możliwości, nie?
'''@Metallhead''': co nie znaczy, że mogę ja - odbiorca - jednego dnia iść do opery, a drugiego na koncert Rihanny. To jak dyskusja o tym, jak uznawać utwór techno za klasyczny, bo ludzie po pół roku słuchania nie znudzili się nim, tymczasem inne grupy uznają za klasyk tylko balladę Zeppelinów sprzed 40 lat. Ludzie nie znają Nonsensopedii i trzeba zastanowić się, czemu. Może niedostateczna promocja? W sumie, mamy tam jakąś sekcję ''Przyjaciele'' z lewej strony. Hm, dwóch przyjaciół. Jak tu być popularnym? Współpraca zatem z innymi stronami. Czyli podejść, zagadać, ''no, ja link do Was zamieszczę, a my Wasze logo''. Na innych stronach też pracują ludzie, też można się dogadać. Na dobry początek, może bash.org.pl? Skoro oni ''potrafią śmiać się z siebie'', to chyba za nasz artykuł się nie obrażą, a reklama obustronna pozywtynie wpłynie na popularność obydwu stron. Dalej, niewiarygodne.pl, oni ostatnio poszukują współpracowników, a strona mocno ''ryjąca banię'' skupi ludzi zarówno lubiących tępy humor, jak i lubiących pośmiać się z głupoty. To propozycje, to początek - ale zawsze coś. My, jako non-profit, musimy sami dokładać do tego wolontariatu. Co, będziemy koszulki sprzedawać? Powiedziałem to? Świetny pomysł! Ustalić cenę, zebrać zamówienia, ktoś mo po sąsiedzku taki punkt, zainwestuje, ale kasa jego, popularność nasza. Czyli w zamyśle wszyscy zadowoleni. <br>Metallhead, mówisz o grafikach? No chyba nie będziemy ich kraść? Już i tak copyrightów/niewiadomego pochodznenia jest sporo. Ale tu jest spór trochę bez wyjścia. Czy zmieniać zasady stosowania grafik o różnych licencjach, czy rozwijać np. poprzez wstawienie do każdego arta grafiki z Commons lub Flickra - to temat do dalszej dyskusji. Konkursy fejzbrukowe możecie urządzać - nie mam konta i nie będę mieć, ale portal wart już ponad miliard dolarów chyba ma szerokie możliwości, nie?


<s>'''@Jasnowidzka''': good point. Na - jak napisałaś - 40 aktywnych, a 13 administratorów. Czyli mniej więcej 1/3 aktywnych! (Statystyka, bowiem są nieaktywni wśród adminów - przyp. Del Penguin) Zacznę starą melodię... ''Jak ja przychodziłem, głupiego rewerta miałem po stażu, po którym niejeden gość dziś ma już admina''. Ale to nie o to chodzi - kiedyś, gdy przychodziłem, adminów było 9, aktynych użytkowników widywało się dużo. I to pomimo tego, że nie było jakichś ograniczeń typu ''admin od 13 lat, kreatywnych 750''. Było dużo redlinków, kupa roboty, to łatwo było się wypromować pracowitością - ale nie każdy był z marszu adminem. Nie mówię, że było dobrze, przeciwnie - urząd adminśki był owiany niedostępnością niemal jak szwedzka twierdza, ale to co teraz (startowanie każdego, kto ma 751 kreatywnych i wczoraj świętował 13. urodziny) też do końca dobre nie jest. Dlatego, że dziś gościu jeden z drugim przegra PUA, to od razu odchodzi, bo ''czemu tylko ja nie''. Tymczasem chodzi o to, że po przegranej trzeba widocznie zakasać rękawy i popracować - albo nad wkładem, albo nad sobą. Ale czego wymagać od grupy, w której są osoby, które wchodzą na urząd admiński i zarz potem znikają. No chyba nie na tym rzecz polega. Nikomu nie zależy na tym, by było mało adminów i mnie też nie, nie mam fobii co do ich liczby. Jasnowidzko, kto ''pisze dla siebie'', jest skazany na porażkę. Może nie tu, tu może uchodzić za geniusza - ale w ogóle. Każdy musi sobie zatem zadać pytanie, czy woli wygrać na tym, czy na drugim polu. Co nie znaczy, że jeśli ktoś umie, to nie może wygrać na obu.
'''@Jasnowidzka''': good point. Na - jak napisałaś - 40 aktywnych, a 13 administratorów. Czyli mniej więcej 1/3 aktywnych! (Statystyka, bowiem są nieaktywni wśród adminów - przyp. Del Penguin) Zacznę starą melodię... ''Jak ja przychodziłem, głupiego rewerta miałem po stażu, po którym niejeden gość dziś ma już admina''. Ale to nie o to chodzi - kiedyś, gdy przychodziłem, adminów było 9, aktynych użytkowników widywało się dużo. I to pomimo tego, że nie było jakichś ograniczeń typu ''admin od 13 lat, kreatywnych 750''. Było dużo redlinków, kupa roboty, to łatwo było się wypromować pracowitością - ale nie każdy był z marszu adminem. Nie mówię, że było dobrze, przeciwnie - urząd adminśki był owiany niedostępnością niemal jak szwedzka twierdza, ale to co teraz (startowanie każdego, kto ma 751 kreatywnych i wczoraj świętował 13. urodziny) też do końca dobre nie jest. Dlatego, że dziś gościu jeden z drugim przegra PUA, to od razu odchodzi, bo ''czemu tylko ja nie''. Tymczasem chodzi o to, że po przegranej trzeba widocznie zakasać rękawy i popracować - albo nad wkładem, albo nad sobą. Ale czego wymagać od grupy, w której są osoby, które wchodzą na urząd admiński i zarz potem znikają. No chyba nie na tym rzecz polega. Nikomu nie zależy na tym, by było mało adminów i mnie też nie, nie mam fobii co do ich liczby. Jasnowidzko, kto ''pisze dla siebie'', jest skazany na porażkę. Może nie tu, tu może uchodzić za geniusza - ale w ogóle. Każdy musi sobie zatem zadać pytanie, czy woli wygrać na tym, czy na drugim polu. Co nie znaczy, że jeśli ktoś umie, to nie może wygrać na obu.


'''@Terrapodian''': i to jest krytyka w punkcie, w którym jest konieczna. Jesteśmy fanatykami - wiem, to już jakieś półtora roku temu stało się oczywiste. Wszyscy tu stajemy się fanatykami, jeszcze do tego wrócę. Młody człowiek, ''styrany szkołą, oj biedactwo, jakie ciężkie życie'' odpala kompa i chce się pośmiać. To jest główna potrzeba. A choćby i z sucharów. Czemu nie można na głównej, obok ANMu, prezentować jakieś 3 losowe artykuły, np. przez parę dni, by czytelnicy zadecydowali, który lepszy? W formie choćby tych pieruńskich gwiazdek. Masz rację, że Nonsensopedia popularna była, gdy nie było jeszcze lżejszego humoru niż ten, jaki prezentowaliśmy. A może chamskiego? Prawda jest taka, że jednak za tym Internetem nadążamy, choć nie widać tego tak od razu.</s>
'''@Terrapodian''': i to jest krytyka w punkcie, w którym jest konieczna. Jesteśmy fanatykami - wiem, to już jakieś półtora roku temu stało się oczywiste. Wszyscy tu stajemy się fanatykami, jeszcze do tego wrócę. Młody człowiek, ''styrany szkołą, oj biedactwo, jakie ciężkie życie'' odpala kompa i chce się pośmiać. To jest główna potrzeba. A choćby i z sucharów. Czemu nie można na głównej, obok ANMu, prezentować jakieś 3 losowe artykuły, np. przez parę dni, by czytelnicy zadecydowali, który lepszy? W formie choćby tych pieruńskich gwiazdek. Masz rację, że Nonsensopedia popularna była, gdy nie było jeszcze lżejszego humoru niż ten, jaki prezentowaliśmy. A może chamskiego? Prawda jest taka, że jednak za tym Internetem nadążamy, choć nie widać tego tak od razu. '''Do trendów każdy z nas się musi choćby w minimalnym stopniu przyzwyczajać, w życiu, jak i tu. Są pewnym wyznacznikiem postępu, a na pewno zmian społecznych'''.


A teraz jeszcze brutalniej. Tak bardzo lubicie się tu bawić w politykę, przekrzykiwać jeden drugiego, grozić, prosić i wyzywać od inkluzów/delecjonistów/jeszcze gorzej. Tymczasem zapominacie, drodzy politycy, że każdy polityk ma cel i każde jego działanie jest kierowane ku określonemu efektowi. A Nonsesopedia nie ma celu. Skoro nie potrafimy nawet zdecydować się, czy pozostać niszowi, czy wybić się na pierwszą dziesiątkę wyszukiwań w Google. Samym nam udziela się klimat Internetu, gdzie każdy widzi agresję w każdym, a dobrej woli zero. Przed dyskusjami trzeba coś jednak sobie szczerze powiedzieć. Nonsensopedia nie była i nie jest, i prawdopodobnie nie będzie '''konkurencją''' dla stron, które Państwo przytoczyli. Konkurują ze sobą firmy, które celują w różnych odbiorców pod względem również psycho-duchowym. Tak jak firma dystrybuująca kawior nie będzie konkurentem dla piekarni, chociaż działają na jednym polu i ich odbiorcy też mają nadrzędny, wspólny cel (zjeść posiłek). Tak i my nie będziemy. Dlatego może właśnie warto wziąć pod uwagę tę skreślaną na starcie opcję o współpracy z JoeMonsterem. Żarty z brodą są śmieszne, bo zawsze ktoś go nie zna. Mnie się dużo projektów nasuwało, można by nawet z Kabaretowym Klubem Dwójki nawiązać współpracę, żeby do ''przeglądu prasy'' wepchnęli coś od nas przy okazji reklamując.
A teraz jeszcze brutalniej. Tak bardzo lubicie się tu bawić w politykę, przekrzykiwać jeden drugiego, grozić, prosić i wyzywać od inkluzów/delecjonistów/jeszcze gorzej. Tymczasem zapominacie, drodzy politycy, że każdy polityk ma cel i każde jego działanie jest kierowane ku określonemu efektowi. A Nonsesopedia nie ma celu. Skoro nie potrafimy nawet zdecydować się, czy pozostać niszowi, czy wybić się na pierwszą dziesiątkę wyszukiwań w Google. Samym nam udziela się klimat Internetu, gdzie każdy widzi agresję w każdym, a dobrej woli zero. Przed dyskusjami trzeba coś jednak sobie szczerze powiedzieć. Nonsensopedia nie była i nie jest, i prawdopodobnie nie będzie '''konkurencją''' dla stron, które Państwo przytoczyli. Konkurują ze sobą firmy, które celują w różnych odbiorców pod względem również psycho-duchowym. Tak jak firma dystrybuująca kawior nie będzie konkurentem dla piekarni, chociaż działają na jednym polu i ich odbiorcy też mają nadrzędny, wspólny cel (zjeść posiłek). Tak i my nie będziemy. Dlatego może właśnie warto wziąć pod uwagę tę skreślaną na starcie opcję o współpracy z JoeMonsterem. Żarty z brodą są śmieszne, bo zawsze ktoś go nie zna. Mnie się dużo projektów nasuwało, można by nawet z Kabaretowym Klubem Dwójki nawiązać współpracę, żeby do ''przeglądu prasy'' wepchnęli coś od nas przy okazji reklamując.
Linia 92: Linia 92:
Zaczynam już grzeszyć z tego wszystkiego, ale na koniec pocieszenie. Pokasujmy copyrighty i poprzyjmy ACTA. Reszta zacznie dziać się sama i jest szansa, że zostaniemy monopolistami.
Zaczynam już grzeszyć z tego wszystkiego, ale na koniec pocieszenie. Pokasujmy copyrighty i poprzyjmy ACTA. Reszta zacznie dziać się sama i jest szansa, że zostaniemy monopolistami.


Tymczasem muszę lecieć, obowiązki wzywają. Konstruktywne zdanie i pomysły będą w najbliższym czasie cenione podwójnie, zatem przejrzyjcie moje propozycje, zgódźcie lub nie. To nie wstęp do konfliktu - po prostu słowa brutalniejszej części prawdy, która - w tym temacie - wcale nie musi leżeć pośrodku. Tym bardziej, że na pewno nie powiedziałem wszystkiego, albo o jakimś aspekcie po prostu zapomniałem. Ave na drogę. {{Del Pacino}} 10:41, lut 8, 2012 (UTC)</small>
Tymczasem muszę lecieć, obowiązki wzywają. Konstruktywne zdanie i pomysły będą w najbliższym czasie cenione podwójnie, zatem przejrzyjcie moje propozycje, zgódźcie lub nie. To nie wstęp do konfliktu - po prostu słowa brutalniejszej części prawdy, która - w tym temacie - wcale nie musi leżeć pośrodku. Tym bardziej, że na pewno nie powiedziałem wszystkiego, albo o jakimś aspekcie po prostu zapomniałem. Ave na drogę. {{Del Pacino}} 10:41, lut 8, 2012 (UTC)

:K, czyli wnioskując z GA nie jest problemem pozyskać nowych, tylko przyciągnąć ich do siebie na dłużej. Moja wypowiedź ''na gorąco'' była zatem zbyt gorąca. Ale, ale, nie ma co opuszczać zakasanych rękawów. Źle, że internauci nie mają ochoty klikać w coraz to nowe linki. Wyjście to chyba tylko zabrać się do roboty i zacząć więcej pisać, jak i również promować. Stare czy nowe, długie czy krótkie – wyciągnąć coś śmiesznego i wrzucić na główną, obok ostatnich zmian losowy polecany artykuł czy coś. Lepiej wyeksponować propozycje tematów też można, bowiem jeden średnio widoczny link to za mało. Jeśli będzie do czego przyciągać, to przyciągniemy. I jeśli będzie się dziać. To tyle, pigułka z mojej wypowiedzi powyżej: główna do odświeżenia – zamiast newsów i portali (skamieniałości do archiwum) więcej miejsca nowym i/lub dobrym artykułom, uśmiesznić techniczną stronę Nonsensopedii (tam mówiłem np. o gwiazdkach, przyciskach); pisanie, w perspektywie współpraca z innymi portalami. {{Del Pacino}} 11:52, lut 8, 2012 (UTC)




Cc-white.svg Wszystko, co napiszesz na Nonsensopedii, zgadzasz się udostępnić na licencji cc-by-sa-3.0 i poddać moderacji.
NIE UŻYWAJ BEZ POZWOLENIA MATERIAŁÓW OBJĘTYCH PRAWEM AUTORSKIM!
Anuluj Pomoc w edycji (otwiera się w nowym oknie)