Edytujesz „Nonźródła:Pamiętniki farmaceuty: Sen pierwszoroczniaka”

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.

Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.

Aktualna wersja Twój tekst
Linia 15: Linia 15:
Kolejny nudny dzień w pracy. Tak nudny, że przysnąłem.
Kolejny nudny dzień w pracy. Tak nudny, że przysnąłem.
Śniło mi się, że na uczelnię miałem jechać [[tramwaj]]em.
Śniło mi się, że na uczelnię miałem jechać [[tramwaj]]em.
– Pam, ta, ta, tam… – słyszę.
– Pam, ta, ta, tam, Pam, ta, ta, tam, Pam, ta, ta, tam, Pam, ta, ta, tam, Pam, ta, ta, tam... – słyszę.
Ach, Gdańska 8, jak zwykle [[Konstal 105Na|akwarium]], jak zwykle spóźnione. Choć chyba lepszym określeniem jest [[konserwa]], bo żaden normalny człowiek tyle ryb do [[akwarium]] by nie wpychał. No i poza tym [[ryba|rybom]] się na bieżąco [[tlen]]u dostarcza, nie liżesz sopli z karoserii [[zima|zimą]], a [[lato|latem]] nie smażysz na niej kiełbasek. O dziwo było miejsce siedzące, choć dość nietypowe. Refleksji się oddałem (a tak przynajmniej ostatnio nazywam gapienie się przez okno po raz n-ty na tę samą trasę), nie wiem ile siedziałem, ale zdecydowanie dłużej niż powinienem.
Ach, Gdańska 8, jak zwykle [[Konstal 105Na|akwarium]], jak zwykle spóźnione. Choć chyba lepszym określeniem jest [[konserwa]], bo żaden normalny człowiek tyle ryb do [[akwarium]] by nie wpychał. No i poza tym [[ryba|rybom]] się na bieżąco [[tlen]]u dostarcza, nie liżesz sopli z karoserii [[zima|zimą]], a [[lato|latem]] nie smażysz na niej kiełbasek. O dziwo było miejsce siedzące, choć dość nietypowe. Refleksji się oddałem (a tak przynajmniej ostatnio nazywam gapienie się przez okno po raz n-ty na tę samą trasę), nie wiem ile siedziałem, ale zdecydowanie dłużej niż powinienem.
Nagle jakiś [[Menel]] mnie pyta:
Nagle jakiś [[Menel]] mnie pyta:
''Jak żyć?''
- ''Jak żyć?''
''[[Dupa|Rzyć]] boli.'' odpowiadam, nie wiem czy dobrze, bo na tej trumnie z tyłu na pół dupy dłużej się nie da.
- ''[[Dupa|Rzyć]] boli.'' - odpowiadam, nie wiem czy dobrze, bo na tej trumnie z tyłu na pół dupy dłużej się nie da.
A to był tylko jeden przystanek. [[Drzwi]] się otwarły i oddech złapałem, nurkiem dosyć dobrym zawsze byłem, to jakoś wytrzymałem.
A to był tylko jeden przystanek. [[Drzwi]] się otwarły i oddech złapałem, nurkiem dosyć dobrym zawsze byłem, to jakoś wytrzymałem.
Na następnym przystanku wszedł mnich z łysą głową i puchem mniszka za uchem.
Na następnym przystanku wszedł mnich z łysą głową i puchem mniszka za uchem.
Niemal odruchowo krzyczę: ''Taraxacum officinale! Caput monachi!''
Niemal odruchowo krzyczę: ''Taraxacum officinale''! ''Caput monachi''!
Mnich spojrzał na mnie z dziwnym i nieco złowrogim wyrazem twarzy, pozostali nieco podobnym, acz ze sporą nutą zdziwienia. Wysiadł już na kolejnym przystanku, ja dziwię się trochę temu, aż puściłem gumowy uchwyt i o mało bym nie upadł ze schodków, gdyby nie masy ludzi wdzierających się do tramwaju. Stanąłem z tyłu oparty tylko o kabinę motorniczego przekonany, że wszystko co złe już mnie spotkało…
Mnich spojrzał na mnie z dziwnym i nieco złowrogim wyrazem twarzy, pozostali nieco podobnym, acz ze sporą nutą zdziwienia. Wysiadł już na kolejnym przystanku, ja dziwię się trochę temu, aż puściłem gumowy uchwyt i o mało bym nie upadł ze schodków, gdyby nie masy ludzi wdzierających się do tramwaju. Stanąłem z tyłu oparty tylko o kabinę maszynisty przekonany, że wszystko co złe już mnie spotkało…
Jednak potem okazało się, że może być jeszcze gorzej – jakiś [[owca|baran]] wszedł. Dosłownie, wszedł facet z baranem i na dodatek wziął z zaskoczenia zwolnione sekundę temu ostatnie [[wolne miejsce]] i to wcale nie dla siebie, tylko dla tego kosmatego stwora. O dziwo całkiem inteligentne się wydaje, z uwagą obserwuje jak jakiś bachor popyla na [[tablet|tablecie]] większym od siebie. Choć lepszym słowem by było raczej ogląda. Chyba „Było sobie życie” albo coś podobnego, ale się nie zaklnę, bo zaklęć żadnych nie znam, ani tym bardziej nic nie wyczaruję. Oprócz [[pavulon]]u, bo jego składniki mam zawsze przy sobie, a jak nie, to wyczarowuję sobie z czegoś innego – czary.
Jednak potem okazało się, że może być jeszcze gorzej – jakiś [[owca|baran]] wszedł. Dosłownie, wszedł facet z baranem i na dodatek wziął z zaskoczenia zwolnione od sekundy ostatnie [[wolne miejsce]] i to wcale nie dla siebie, tylko dla tego kosmatego stwora. O dziwo całkiem inteligentne się wydaje, z uwagą obserwuje jak jakiś bachor popyla na [[tablet|tablecie]] większym od siebie. Choć lepszym słowem by było raczej ogląda. Chyba „Było sobie życie” albo coś podobnego, ale się nie zaklnę, bo zaklęć żadnych nie znam, ani tym bardziej nic nie wyczaruję. Oprócz [[pavulon]]u, bo jego składniki mam zawsze przy sobie, a jak nie, to wyczarowuję sobie z czegoś innego – czary.
Wracając, nasz baran dość dobrze posługuje się [[wulgaryzmy|łaciną]]. Nie ten, ten bardziej człowiekowaty baran. Jakkolwiek to nie brzmi. Ten drugi baran próbował powtarzać to, co mówi [[lektor]]. Po angielsku.
Wracając, nasz baran dość dobrze posługuje się [[wulgaryzmy|łaciną]]. Nie ten, ten bardziej człowiekowaty baran. Jakkolwiek to nie brzmi. Ten drugi baran próbował powtarzać to, co mówi [[lektor]]. Po angielsku.
Jak na razie osiągnął poziom przeciętnej polskiej [[nauczycielka angielskiego|nauczycielki angielskiego]], a jego „be” było nawet bliższe oryginałowi, bo przynajmniej zmiękczone. Spojrzałem na właściciela i tak myślę: Kto z nich jest większym baranem? Nie wiem już czy ludzie baranieją, czy na odwrót.
Jak na razie osiągnął poziom przeciętnej polskiej [[nauczycielka angielskiego|nauczycielki angielskiego]], a jego „be” było nawet bliższe oryginałowi, bo przynajmniej zmiękczone. Spojrzałem na właściciela i tak myślę: Kto z nich jest większym baranem? Nie wiem już czy ludzie baranieją, czy na odwrót.
Na tablecie bachora obrazek niestety znany – układ pokarmowy. Pokarm baaardzo leniwie wędruje przez [[żołądek]]… Aż mi się anatomia przypomniała:
Na tablecie bachora obrazek niestety znany – układ pokarmowy. Pokarm baaardzo leniwie wędruje przez [[żołądek]]… Aż się anatomia przypomniała:


''<nowiki>*Retrospekcja*</nowiki>''
''<nowiki>*Retrospekcja*</nowiki>''
Linia 55: Linia 55:
Coś zaczęło śmierdzieć.
Coś zaczęło śmierdzieć.
Tak, mogłem się tego spodziewać. Ten baran się zesrał równocześnie razem z tym tabletowym ludkiem, synchronizacja lepsza niż u tych emerytek, co przychodzą dokładnie w godzinach otwarcia [[Żabka|Żabki]], punkt 6, ja nie wiem skąd one się biorą. Wracając do tego gównianego barana – mowa tu oczywiście o [[człowiek|tym drugim baranie]]. Tym mniej włochatym. Chyba.
Tak, mogłem się tego spodziewać. Ten baran się zesrał równocześnie razem z tym tabletowym ludkiem, synchronizacja lepsza niż u tych emerytek, co przychodzą dokładnie w godzinach otwarcia [[Żabka|Żabki]], punkt 6, ja nie wiem skąd one się biorą. Wracając do tego gównianego barana – mowa tu oczywiście o [[człowiek|tym drugim baranie]]. Tym mniej włochatym. Chyba.
Kolejny przystanek, baran na komendę „do [[noga|nogi]]!” zszedł z siedzenia do drugiego barana. Tak, jego właściciel przez całą drogę stał wiernie jak [[pies]], nawet z lekka poruszał biodrami jakby chciał ogonem machnąć, ale nie mógł z powodu braku tegoż. Wyszli na miasto, a ja patrząc na nich, kolejny raz zadałem sobie pytanie: Kto z nich jest większym baranem? Mógłby wziąć go na barana. Chociaż z drugiej strony baran na baranie, oba prowadzone przez barana…
Kolejny przystanek, baran na komendę „do [[noga|nogi]]!” zszedł z siedzenia do drugiego barana. Tak, jego właściciel przez całą drogę stał wiernie jak [[pies]], nawet z lekka poruszał biodrami jakby chciał ogonem machnąć, ale nie mógł z powodu braku takowego. Wyszli na miasto, a ja patrząc na nich, kolejny raz zadałem sobie pytanie: Kto z nich jest większym baranem? Mógłby wsiąść go na barana. Chociaż z drugiej strony baran na baranie, oba prowadzone przez barana…
Nie, nie, już lepiej że było, jak było.
Nie, nie, już lepiej że było, jak było.
Dalej było dużo przyjemniej, nawet udało mi się na następnym przystanku upolować [[wolne miejsce]]. Choć w sumie chyba lepiej było stać, bo siedzenie było tak zalepione [[guma]]mi, że oderwać się nie szło. Po raz pierwszy w życiu chciałem, by ktoś oderwał mnie w końcu z tego fotela… Szarpałem się jak [[dzik]]. Albo jak te [[menel]]e, gdy to „przypadkiem” [[10 zł|dychę]] upuszczałem.
Dalej było dużo przyjemniej, nawet udało mi się na następnym przystanku upolować [[wolne miejsce]]. Choć w sumie chyba lepiej było stać, bo siedzenie było tak zalepione [[guma]]mi, że oderwać się nie szło. Po raz pierwszy w życiu chciałem, by ktoś oderwał mnie w końcu z tego fotela… Szarpałem się jak [[dzik]]. Albo jak te [[menel]]e, gdy to „przypadkiem” [[10 zł|dychę]] upuszczałem.
Linia 79: Linia 79:
Przyznać trzeba, że dziewczę urodziwe. Mrugnęła do mnie, cały w skowronkach byłem. Bo w prawej dłoni klatkę dzierżyła z tymi ptakami. Dziwne, skoro skowronków się w domu raczej nie trzyma.
Przyznać trzeba, że dziewczę urodziwe. Mrugnęła do mnie, cały w skowronkach byłem. Bo w prawej dłoni klatkę dzierżyła z tymi ptakami. Dziwne, skoro skowronków się w domu raczej nie trzyma.
Może ona była z tych od zwierząt, [[WWF|WTF]] czy jak im tam, nieważne.
Może ona była z tych od zwierząt, [[WWF|WTF]] czy jak im tam, nieważne.
Z kolejnymi było do bólu zwyczajnie – trzech klientów po APAP, czterech po Asprinę i jeden dziadek, co przyszedł, ale zapomniał co chciał kupić. Całkiem niezły utarg się zapowiada, zacierałem rączki jak jarmarczny [[żyd]] i patrząc przez drzwi, myślę: ''oj grubo dziś będzie''.
Z kolejnymi było do bólu zwyczajnie – trzech klientów po APAP, czterech po Asprinę i jeden dziadek, co przyszedł, ale zapomniał co kupić. Całkiem niezły utarg się zapowiada, zacierałem rączki jak jarmarczny [[żyd]] i patrząc przez drzwi, myślę: ''oj grubo dziś będzie''.
Bo do drzwi dobija jakiś łysol co przez drzwi ledwo przeszedł. Pytał o [[doping|czeską fetę]], ja się dziwię. Bo to sklep spożywczy ewidentnie nie jest. Choć z drugiej strony tam kasa, tu kasa, tam klient, tu klient…
Bo do drzwi dobija jakiś łysol co przez drzwi ledwo przeszedł. Pytał o [[doping|czeską fetę]], ja się dziwię. Bo to sklep spożywczy ewidentnie nie jest. Choć z drugiej strony tam kasa, tu kasa, tam klient, tu klient…
Wydaje mi się szczególnie zabawne, gdy pomyślę że robiłem studia z myślą o tym, by nigdy w życiu za ladą więcej nie stanąć. Zresztą, wracając – feta w [[Czechy|Czechach]]? Przecież wszyscy wiedzą, że najlepsza feta pochodzi ze [[Szwecja|Szwecji]]. [[Grecja|Chyba]]. Nigdy nie byłem dobry z geografii…
Wydaje mi się szczególnie zabawne, gdy pomyślę że robiłem studia z myślą o tym, by nigdy w życiu za ladą więcej nie stanąć. Zresztą, wracając – feta w [[Czechy|Czechach]]? Przecież wszyscy wiedzą, że najlepsza feta pochodzi ze [[Szwecja|Szwecji]]. [[Grecja|Chyba]]. Nigdy nie byłem dobry z geografii…
Cc-white.svg Wszystko, co napiszesz na Nonsensopedii, zgadzasz się udostępnić na licencji cc-by-sa-3.0 i poddać moderacji.
NIE UŻYWAJ BEZ POZWOLENIA MATERIAŁÓW OBJĘTYCH PRAWEM AUTORSKIM!
Anuluj Pomoc w edycji (otwiera się w nowym oknie)

Szablony użyte w tym artykule: