Edytujesz „Nonźródła:Schody w remoncie cz. 4”

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.

Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.

Aktualna wersja Twój tekst
Linia 23: Linia 23:
Zostawszy sam, decyduję się wydrążonym w skałach płytkim kanałem. Podążając nim docieram do wąskiej bramy w wysokim na około pięć metrów płocie z drutu kolczastego wspartego na betonowych słupach. Nad bramą zamontowano napis po [[Język włoski|włosku]], wykonany z pospawanych metalowych rurek. ''Lasciate ogni speranza, voi ch'intrate''. Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie. Niezbyt to optymistyczne. Mimo to sceneria za płotem zdaje się temu przeczyć. Poprzez szczeliny w płocie dostrzegam bowiem gęsto obsadzone ziemniakami, chmielem, winogronami, konopią, makami i innymi roślinami służącymi do produkcji wszelkich znanych ludzkości używek. Między nimi uwijają się ludzie, obserwowani przez demony, niczym piekielnych nadzorców, a w oddali dostrzegam prymitywne robotnicze baraki. Prawdę powiedziawszy spodziewałem się jednak czegoś gorszego. Oczami wyobraźni widziałem ognie piekielne, w których cierpieć mieli grzesznicy, tortury, których nie wyobrażali sobie nawet najlepsi średniowieczni kaci. Właśnie ta różnica stanu oczekiwanego i zastanego zabiła we mnie wątpliwości dotyczące przejścia przez bramę. Wchodzę więc do wnętrza piekła z podniesioną głową i przeświadczeniem, że nie dam się w żaden sposób zmusić do pracy w polu. Podążam spokojnie dalej drogą, która nie różni się niczym od zwykłych dróg gruntowych, jakich setki już widziałem. Chociaż mijam po drodze kilka czartów żaden z nich nie zaczepia mnie, zupełnie jakby podobne przechadzki były czymś normalnym. Zresztą samo określenie „demony” wobec tych istot wydaje się nieco na wyrost. Od ludzi odróżnić je można było tylko bowiem po czerwonych oczach, niewielkich różkach na czole i kompletnych czarnych zbrojach, które nosili pomimo upału. A może właśnie dlatego. W końcu co za problem założyć w i tak ciężkim pancerzu klimatyzację, skoro funkcję chłodzenia mają już nawet telefony. Serio.
Zostawszy sam, decyduję się wydrążonym w skałach płytkim kanałem. Podążając nim docieram do wąskiej bramy w wysokim na około pięć metrów płocie z drutu kolczastego wspartego na betonowych słupach. Nad bramą zamontowano napis po [[Język włoski|włosku]], wykonany z pospawanych metalowych rurek. ''Lasciate ogni speranza, voi ch'intrate''. Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie. Niezbyt to optymistyczne. Mimo to sceneria za płotem zdaje się temu przeczyć. Poprzez szczeliny w płocie dostrzegam bowiem gęsto obsadzone ziemniakami, chmielem, winogronami, konopią, makami i innymi roślinami służącymi do produkcji wszelkich znanych ludzkości używek. Między nimi uwijają się ludzie, obserwowani przez demony, niczym piekielnych nadzorców, a w oddali dostrzegam prymitywne robotnicze baraki. Prawdę powiedziawszy spodziewałem się jednak czegoś gorszego. Oczami wyobraźni widziałem ognie piekielne, w których cierpieć mieli grzesznicy, tortury, których nie wyobrażali sobie nawet najlepsi średniowieczni kaci. Właśnie ta różnica stanu oczekiwanego i zastanego zabiła we mnie wątpliwości dotyczące przejścia przez bramę. Wchodzę więc do wnętrza piekła z podniesioną głową i przeświadczeniem, że nie dam się w żaden sposób zmusić do pracy w polu. Podążam spokojnie dalej drogą, która nie różni się niczym od zwykłych dróg gruntowych, jakich setki już widziałem. Chociaż mijam po drodze kilka czartów żaden z nich nie zaczepia mnie, zupełnie jakby podobne przechadzki były czymś normalnym. Zresztą samo określenie „demony” wobec tych istot wydaje się nieco na wyrost. Od ludzi odróżnić je można było tylko bowiem po czerwonych oczach, niewielkich różkach na czole i kompletnych czarnych zbrojach, które nosili pomimo upału. A może właśnie dlatego. W końcu co za problem założyć w i tak ciężkim pancerzu klimatyzację, skoro funkcję chłodzenia mają już nawet telefony. Serio.


W końcu docieram do wielkiego pałacu posadowionego pośród pól uprawnych. Ze środka do moich uszu dociera muzyka pasująca do miejsca – [[Black metal]]. Zachęcony podchodzę bliżej w kierunku drzwi. Do moich nozdrzy dociera drażniący smród palonych skrętów. Zachęcony jeszcze bardziej wchodzę do środka. Moim oczom ukazuje się normalna sala klubowa, gdzie całkiem sporo demonów i ludzi oddaje się pijackiej zabawie. Mimo wszystko taka przyszłość zdaje się przemawiać do mnie znacznie bardziej niż gapienie się w oblicze brodatego faceta.
W końcu docieram do wielkiego pałacu posadowionego pośród pól uprawnych. Ze środka do moich uszu dociera muzyka cokolwiek pasująca do miejsca – [[Black metal]]. Zachęcony podchodzę bliżej w kierunku drzwi. Do moich nozdrzy dociera drażniący smród palonych skrętów. Zachęcony jeszcze bardziej wchodzę do środka. Moim oczom ukazuje się normalna sala klubowa, gdzie całkiem sporo demonów i ludzi oddaje się pijackiej zabawie. Mimo wszystko taka przyszłość zdaje się przemawiać do mnie znacznie bardziej niż gapienie się w oblicze brodatego faceta.
:– Hej ty! Nowy! Chodź no tutaj! – słyszę podejrzanie znajomy głos, który z łatwością przekrzykuje dolatujący z monstrualnych głośników [[growl]]. Odwracam się w kierunku, z którego dochodził i dostrzegam czarnowłosego kurdupla opartego plecami o ścianę. Rozpoznaję [[Ronnie James Dio|Ronniego Jamesa Dio]], wokalistę [[Black Sabbath]], którego twórczość niegdyś bardzo lubiłem.<br>– Podoba ci się tutaj, nie? – zapytał, gdy podszedłem w jego stronę.
:– Hej ty! Nowy! Chodź no tutaj! – słyszę podejrzanie znajomy głos, który z łatwością przekrzykuje dolatujący z monstrualnych głośników [[growl]]. Odwracam się w kierunku, z którego dochodził i dostrzegam czarnowłosego kurdupla opartego plecami o ścianę. Rozpoznaję [[Ronnie James Dio|Ronniego Jamesa Dio]], wokalistę [[Black Sabbath]], którego twórczość niegdyś bardzo lubiłem.<br>– Podoba ci się tutaj, nie? – zapytał, gdy podszedłem w jego stronę.
:– Pewnie – odpowiedziałem z uśmiechem – Ale jakieś to odległe od wizji, której się spodziewałem.
:– Pewnie – odpowiedziałem z uśmiechem – Ale jakieś to odległe od wizji, której się spodziewałem.
:– Bo i nie zawsze to tak wyglądało – rzekł muzyk wyjaśniająco – Kiedy przyszedłem tutaj wyglądało to zupełnie inaczej. Wszędzie płomienie, wrzeszczący torturowani ludzie w kotłach smoły i ogólnie syf. Poszedłem więc do Lucyfera i mówię mu jak do przyjaciela: „na co ci to wszystko? Powinieneś odpocząć, zabawić się, a nie tylko torturujesz niewinnych ludzi” Lucek przemyślał sprawę i oto efekty... Jeśli chcesz tu zostać powinieneś z nim porozmawiać, inaczej zostaniesz przeniesiony na plantacje.
:– Bo i nie zawsze to tak wyglądało – rzekł muzyk wyjaśniająco – Kiedy przyszedłem tutaj wyglądało to zupełnie inaczej. Wszędzie płomienie, wrzeszczący torturowani ludzie w kotłach smoły i ogólnie syf. Poszedłem więc do Lucyfera i mówię mu jak do przyjaciela: „na co ci to wszystko? Powinieneś odpocząć, zabawić się, a nie tylko torturujesz niewinnych ludzi” Lucek przemyślał sprawę i oto efekty... Jeśli chcesz tu zostać powinieneś z nim porozmawiać, inaczej zostaniesz przeniesiony na plantacje.
:– Gdzie go znajdę? – zapytałem czując, że chyba naprawdę trafiłem do piekła zwanego rajem. Oczywiście długo w tym przeświadczeniu nie dane mi było żyć.
:– Gdzie go znajdę? – zapytałem czując, że chyba naprawdę trafiłem do piekła zwanego rajem. Oczywiście długo w tym przeświadczeniu nie dane mi było żyć.
:– Pewnie kręci się w okolicach baru... Ale uważaj! Lubi młodych chłopców, a w twoim stroju możesz zadziałać na niego wyzywająco.
:– Pewnie kręci się w okolicach baru... Ale uważaj! Lubi młodych chłopców, a w twoim stroju możesz zadziałać na niego cokolwiek wyzywająco.
Przełykam ślinę, co wywołuje u muzyka śmiech. Byłby spokój, byłby raj. Niemniej wolę mieć to spotkanie jak najszybciej za sobą.
Przełykam ślinę, co wywołuje u muzyka śmiech. Byłby spokój, byłby raj. Niemniej wolę mieć to spotkanie jak najszybciej za sobą.


Cc-white.svg Wszystko, co napiszesz na Nonsensopedii, zgadzasz się udostępnić na licencji cc-by-sa-3.0 i poddać moderacji.
NIE UŻYWAJ BEZ POZWOLENIA MATERIAŁÓW OBJĘTYCH PRAWEM AUTORSKIM!
Anuluj Pomoc w edycji (otwiera się w nowym oknie)

Szablony użyte w tym artykule: