Edytujesz „Nonźródła:W kineskopie”
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.
Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.
Aktualna wersja | Twój tekst | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{Medal}} |
|||
<center><span style="font-weight:bold;color:#000000;word-spacing:2pt;font-size:3em;font-family:helvetica, sans-serif;line-height:1;">W kineskopie</span></center> |
<center><span style="font-weight:bold;color:#000000;word-spacing:2pt;font-size:3em;font-family:helvetica, sans-serif;line-height:1;">W kineskopie</span></center> |
||
<poem> |
<poem> |
||
Ech, piątek, piąteczek, piątunio. Jak zwykle po robocie zaopatrzyłem się w czteropak złocistego napoju i udałem się do domu celebrować koniec tygodnia przed telewizorem. Nakarmiłem kota, włączyłem pierwszy lepszy kanał, na którym leciał jakiś film, otworzyłem piwo i wyciągnąłem kopyta na kanapie. Żyć nie umierać. Film był nieco nudnawy (zdaje się francuski), więc gdzieś koło drugiego browarka przysnąłem razem z kotem. |
Ech, piątek, piąteczek, piątunio. Jak zwykle po robocie zaopatrzyłem się w czteropak złocistego napoju i udałem się do domu celebrować koniec tygodnia przed telewizorem. Nakarmiłem kota, włączyłem pierwszy lepszy kanał, na którym leciał jakiś film, otworzyłem piwo i wyciągnąłem kopyta na kanapie. Żyć nie umierać. Film był nieco nudnawy (zdaje się francuski), więc gdzieś koło drugiego browarka przysnąłem razem z kotem. |
||
– Dzień dobry! A pan co sądzi o wprowadzeniu całkowitego zakazu abordażu przez rząd? – rozległ się wrzaskliwy głos nade mną. Nagle rozbudzony zerwałem się z krzykiem z kanapy i ujrzałem nad sobą jakiegoś nażelowanego faceta z mikrofonem szczerzącego się do mnie jak głupi do sera. – Rozumiem że jest pan zszokowany projektem tej ustawy – stwierdził żeluś, po czym odwrócił się do kamerzysty (skąd on się tu wziął?) i kontynuował: – Jak sami państwo widzicie samo wspomnienie o całkowitym zakazie abordażu wywołuje szok i niedowierzanie wśród zwykłych mieszkańców [[Warszawa|Warszawy]]. Czy rząd posłucha głosu ciemiężonego suwerena? |
– Dzień dobry! A pan co sądzi o wprowadzeniu całkowitego zakazu abordażu przez rząd? – rozległ się wrzaskliwy głos nade mną. Nagle rozbudzony zerwałem się z krzykiem z kanapy i ujrzałem nad sobą jakiegoś nażelowanego faceta z mikrofonem szczerzącego się do mnie jak głupi do sera. – Rozumiem że jest pan zszokowany projektem tej ustawy – stwierdził żeluś, po czym odwrócił się do kamerzysty (skąd on się tu wziął?) i kontynuował: – Jak sami państwo widzicie samo wspomnienie o całkowitym zakazie abordażu wywołuje szok i niedowierzanie wśród zwykłych mieszkańców [[Warszawa|Warszawy]]. Czy rząd posłucha głosu ciemiężonego suwerena? Dla [[Fakty|Faktów Te Fał En]], Dariusz Prosiecki. |
||
– Koniec wejścia! – krzyknął ktoś z tyłu. – Zbieramy sprzęt i spierdalamy! |
– Koniec wejścia! – krzyknął ktoś z tyłu. – Zbieramy sprzęt i spierdalamy! |
||
Zanim się obejrzałem, żeluś z ekipą się ulotnili, a ja zostałem sam w… No właśnie, gdzie ja właściwie byłem? Dopiero po chwili dotarło do mnie, że stoję na jakiejś ulicy, a kanapa z której się zerwałem wcale nie była kanapą, tylko ławką. |
Zanim się obejrzałem, żeluś z ekipą się ulotnili, a ja zostałem sam w… No właśnie, gdzie ja właściwie byłem? Dopiero po chwili dotarło do mnie, że stoję na jakiejś ulicy, a kanapa z której się zerwałem wcale nie była kanapą, tylko ławką. |
||
Linia 14: | Linia 12: | ||
[[Plik:MoheroweBerety.jpg|right|200px|Jeeeeezuuuu Chryyyysteeee…]]– Chryste panie, co się dzieje… – pomyślałem i zanim zdążyłem się zastanowić, wszystko dookoła nagle ściemniało. Zamrugałem. Byłem w kościele. Typowym polskim kościele, ze świętymi obrazkami, rzępolącym niemiłosiernie organistą, fałszującym księdzem i stadem moherów w ławach. Nawet czuć było kadzidło. |
[[Plik:MoheroweBerety.jpg|right|200px|Jeeeeezuuuu Chryyyysteeee…]]– Chryste panie, co się dzieje… – pomyślałem i zanim zdążyłem się zastanowić, wszystko dookoła nagle ściemniało. Zamrugałem. Byłem w kościele. Typowym polskim kościele, ze świętymi obrazkami, rzępolącym niemiłosiernie organistą, fałszującym księdzem i stadem moherów w ławach. Nawet czuć było kadzidło. |
||
– Któóóryyyyś za naaas cieeerpiaaał raaaanyyyyyy… – zawył ksiądz. |
– Któóóryyyyś za naaas cieeerpiaaał raaaanyyyyyy… – zawył ksiądz. |
||
– Jeeeeezuuuu Chryyyysteeee zmiłuuuuj sięęę naad naaamiiii – zajęczały babcie w ławach przeciągając |
– Jeeeeezuuuu Chryyyysteeee zmiłuuuuj sięęę naad naaamiiii – zajęczały babcie w ławach przeciągając zgłoski najdłużej jak się dało. |
||
Na wszelki wypadek się przeżegnałem i usiadłem w ławie zamurowany. Nagle z góry rozległ się mamroczący, ale zaskakująco donośny głos. |
Na wszelki wypadek się przeżegnałem i usiadłem w ławie zamurowany. Nagle z góry rozległ się mamroczący, ale zaskakująco donośny głos. |
||
– Przerywamy transmisję mszy świętej z parafii świętego Stanisława w Serokomli by nadać ważny komunikat. Przypominamy, jak można przekazać pieniądze na te piękne dzieła ku boskiej chwale, jakimi są [[Telewizja Trwam]] i [[Radio Maryja]] zawsze dziewica. Numer konta fundacji Lux Veritatis to 92 1320 1120 2585 4660 2000 0001, w tytule przelewu prosimy podać… – mamroczący głos gadał dalej, ale nie byłem go już w stanie słuchać. |
– Przerywamy transmisję mszy świętej z parafii świętego Stanisława w Serokomli by nadać ważny komunikat. Przypominamy, jak można przekazać pieniądze na te piękne dzieła ku boskiej chwale, jakimi są [[Telewizja Trwam]] i [[Radio Maryja]] zawsze dziewica. Numer konta fundacji Lux Veritatis to 92 1320 1120 2585 4660 2000 0001, w tytule przelewu prosimy podać… – mamroczący głos gadał dalej, ale nie byłem go już w stanie słuchać. |
||
W kościele jakby przycichło, a ze sklepienia spadł wielki transparent z napisem „REKLAMA” i kościół błyskawicznie przeobraził się w gabinet lekarski. Za biurkiem siedziała baba w białym stroju ze stetoskopem zawieszonym na szyi. Na biurku stała kartka z jebutnym „DR AGNIESZKA MALINOWSKA – SPECJALISTA DO SPRAW LEKARSKICH”. |
W kościele jakby przycichło, a ze sklepienia spadł wielki transparent z napisem „REKLAMA” i kościół błyskawicznie przeobraził się w gabinet lekarski. Za biurkiem siedziała baba w białym stroju ze stetoskopem zawieszonym na szyi. Na biurku stała kartka z jebutnym „DR AGNIESZKA MALINOWSKA – SPECJALISTA DO SPRAW LEKARSKICH”. |
||
– Moje pacjentki często skarżą się na problemy z hemoroidami – powiedziała patrząc mi głęboko w oczy. Nie powiem, zaniepokoiło mnie to nieco. – Jak im pomóc? Najważniejsza jest szybka ulga, zawsze polecam PROCTO HEMOROL. Krem PROCTO HEMOROL szybko zwalcza ból, pieczenie i swędzenie w okolicach odbytu – mówiła bardzo pewnym i spokojnym głosem, co sprawiało że czułem się coraz bardziej nieswojo. – PROCTO HEMOROL! Pozbądź się żylaków odbytu już dziś! |
– Moje pacjentki często skarżą się na problemy z hemoroidami – powiedziała patrząc mi głęboko w oczy. Nie powiem, zaniepokoiło mnie to nieco. – Jak im pomóc? Najważniejsza jest szybka ulga, zawsze polecam PROCTO HEMOROL. Krem PROCTO HEMOROL szybko zwalcza ból, pieczenie i swędzenie w okolicach odbytu – mówiła bardzo pewnym i spokojnym głosem, co sprawiało że czułem się coraz bardziej nieswojo. – PROCTO HEMOROL! Pozbądź się żylaków odbytu już dziś! |
||
Baba rozwiała się gdzieś razem z biurkiem |
Baba rozwiała się gdzieś razem z biurkiem i gabinetem, a gdzieś z góry dobiegło donośne: |
||
– A teraz zapraszamy na film historyczny ukazujący prawdę o zbrodniczych działaniach Niemców wobec Polaków podczas drugiej wojny światowej! |
– A teraz zapraszamy na film historyczny ukazujący prawdę o zbrodniczych działaniach Niemców wobec Polaków podczas drugiej wojny światowej! |
||
Naraz dookoła zawrzało, zza winkla wyskoczyła gromada szkopów z karabinami, którzy wrzeszcząc coś niezrozumiale poczęli strzelać do innej gromadki, zdaje się Polaków. Stwierdziłem, że nic tu po mnie i zacząłem uciekać gdzie pieprz rośnie, byle dalej od tych wariatów. Ucieczka by się pewnie nawet udała, gdyby nie to, że pewien Polak strzelający na oślep krzycząc „Bogurodzica dziewica!” trafił mnie w nogę. Upadłem i zemdlałem. |
Naraz dookoła zawrzało, zza winkla wyskoczyła gromada szkopów z karabinami, którzy wrzeszcząc coś niezrozumiale poczęli strzelać do innej gromadki, zdaje się Polaków. Stwierdziłem, że nic tu po mnie i zacząłem uciekać gdzie pieprz rośnie, byle dalej od tych wariatów. Ucieczka by się pewnie nawet udała, gdyby nie to, że pewien Polak strzelający na oślep krzycząc „Bogurodzica dziewica!” trafił mnie w nogę. Upadłem i zemdlałem. |
||
Linia 33: | Linia 31: | ||
– Ale mój brat nie jest upośledzony! – krzyknąłem. Lekarze wymienili porozumiewawcze spojrzenia, wyciągnęli jakąś strzykawkę i coś mi podali. Wyrywanie się wiele nie dało. Facet z wnętrza głowy kontynuował: |
– Ale mój brat nie jest upośledzony! – krzyknąłem. Lekarze wymienili porozumiewawcze spojrzenia, wyciągnęli jakąś strzykawkę i coś mi podali. Wyrywanie się wiele nie dało. Facet z wnętrza głowy kontynuował: |
||
– Tomasz ma omamy wynikające z utraty krwi i próbuje zaklinać rzeczywistość. |
– Tomasz ma omamy wynikające z utraty krwi i próbuje zaklinać rzeczywistość. |
||
Do pokoju weszła jakaś kobieta i stanęła |
Do pokoju weszła jakaś kobieta i stanęła demontracyjnie na środku. Ktoś podstawił jej tabliczkę: |
||
{{Cytat2|'''''ANDŻELIKA KOWALSKA, l. 23'''''<br/>''nienawidzi swojego brata''}} |
{{Cytat2|'''''ANDŻELIKA KOWALSKA, l. 23'''''<br/>''nienawidzi swojego brata''}} |
||
– Nienawidzę mojego brata – zaczęła z udawanym przejęciem. – Jak byłam mała zawsze podbierał mi cukierki, a kiedy skarżyłam ojcu, to on nic nie robił. Dobrze mu tak, niech zdycha. |
– Nienawidzę mojego brata – zaczęła z udawanym przejęciem. – Jak byłam mała zawsze podbierał mi cukierki, a kiedy skarżyłam ojcu, to on nic nie robił. Dobrze mu tak, niech zdycha. |
||
Linia 39: | Linia 37: | ||
---- |
---- |
||
[[Plik:Gmina Piecki, Poland - panoramio (74).jpg|200px|right|Ach, sielanka]]Obudziłem się w lesie nad jakimś jeziorem. Po ranie postrzałowej nie było śladu, czułem się też znacznie lepiej. Widać coś mi się przyśniło. Gdzieś zza drzew rozległ się kojący kobiecy głos. |
[[Plik:Gmina Piecki, Poland - panoramio (74).jpg|200px|right|Ach, sielanka]]Obudziłem się na w lesie nad jakimś jeziorem. Po ranie postrzałowej nie było śladu, czułem się też znacznie lepiej. Widać coś mi się przyśniło. Gdzieś zza drzew rozległ się kojący kobiecy głos. |
||
– Wyjątkowym bogactwem przyrodniczym charakteryzują się obszary leśne klimatu umiarkowanego, uzależnione od silnego uwilgotnienia gleb i od okresowego zalewania wodą. |
– Wyjątkowym bogactwem przyrodniczym charakteryzują się obszary leśne klimatu umiarkowanego, uzależnione od silnego uwilgotnienia gleb i od okresowego zalewania wodą. |
||
Skądś znałem ten głos… Rozsiadłem się wygodnie na mchu i słuchałem uważnie, zawsze to jakaś odmiana od nieustannego wrzasku. Pani o przyjemnym głosie gadała chyba z godzinę o czaplach, bobrach, |
Skądś znałem ten głos… Rozsiadłem się wygodnie na mchu i słuchałem uważnie, zawsze to jakaś odmiana od nieustannego wrzasku. Pani o przyjemnym głosie gadała chyba z godzinę o czaplach, bobrach, sosnach, bukach i trawach bagiennych. |
||
– …a jednocześnie niezwykłych i fascynujących miejsc. Czytała [[Krystyna Czubówna]]. |
– …a jednocześnie niezwykłych i fascynujących miejsc. Czytała [[Krystyna Czubówna]]. |
||
Linia 60: | Linia 58: | ||
---- |
---- |
||
Bezdenna przepaść, jak to zwykle bywa, wcale nie była bezdenna, tylko bardzo głęboka. Po kilku minutach wylądowałem miękko w jakiejś zatęchłej piwnicy. Miałem tego wszystkiego dość – to wszystko to był sen? Delirium alkoholowe? Jakieś przedśmiertne omamy? Czy może ktoś po prostu robi sobie ze mnie jaja? Postanowiłem znaleźć odpowiedź na to pytanie za wszelką cenę. W piwnicy do której trafiłem stało |
Bezdenna przepaść, jak to zwykle bywa, wcale nie była bezdenna, tylko bardzo głęboka. Po kilku minutach wylądowałem miękko w jakiejś zatęchłej piwnicy. Miałem tego wszystkiego dość – to wszystko to był sen? Delirium alkoholowe? Jakieś przedśmiertne omamy? Czy może ktoś po prostu robi sobie ze mnie jaja? Postanowiłem znaleźć odpowiedź na to pytanie za wszelką cenę. W piwnicy do której trafiłem stało biurku z [[komputer]]em i krzesło. Podszedłem ostrożnie do komputera, w końcu to mógł być podstęp. |
||
Nagle zza biurka wyskoczył ubrany w fluoroscencyjną marynarkę i wściekle czerwone spodnie facet z mikrofonem. Czyli jednak podstęp. |
Nagle zza biurka wyskoczył ubrany w fluoroscencyjną marynarkę i wściekle czerwone spodnie facet z mikrofonem. Czyli jednak podstęp. |
||
– DYSK TYSIĄC! PROCESOR |
– DYSK TYSIĄC! PROCESOR INTEL! – zaczął ryczeć żywo gestykulując dookoła komputera. – EKRAN CZTERY KA ULTRA HAAA DEEE! GRAFIKA CZTERY GIGA! JUŻ TERAZ W RATACH ZERO PROCENT! |
||
Miałem absolutnie dość. Zawróciłem i udałem się do drzwi, które były, jak się okazało, zastawione pralką. |
Miałem absolutnie dość. Zawróciłem i udałem się do drzwi, które były, jak się okazało, zastawione pralką. |
||
– NAJNOWSZA PRALKOSUSZARKA BOSZ! KLASA ENERGETYCZNA A PLUS PLUS PLUS PLUS! – ryczał do mojego ucha, gdy ja się trudziłem przy jej przesuwaniu. – SZEŚĆ TYSIĘCY OBROTÓW NA MINUTĘ! ZOSTAW NAM SWOJĄ STARĄ PRALKĘ A OTRZYMASZ NAWET DO DWUDZIESTU ZŁOTYCH! – jego krzyk niósł się jeszcze długo korytarzem, do którego udało mi się wreszcie dostać po przesunięciu tej cholernej pralkosuszarki, cokolwiek to jest. |
– NAJNOWSZA PRALKOSUSZARKA BOSZ! KLASA ENERGETYCZNA A PLUS PLUS PLUS PLUS! – ryczał do mojego ucha, gdy ja się trudziłem przy jej przesuwaniu. – SZEŚĆ TYSIĘCY OBROTÓW NA MINUTĘ! ZOSTAW NAM SWOJĄ STARĄ PRALKĘ A OTRZYMASZ NAWET DO DWUDZIESTU ZŁOTYCH! – jego krzyk niósł się jeszcze długo korytarzem, do którego udało mi się wreszcie dostać po przesunięciu tej cholernej pralkosuszarki, cokolwiek to jest. |
||
Linia 71: | Linia 69: | ||
– Mmm, widzę pan jest człowiekiem zdecydowanym, tak, ma pan za sobą długą przeszłość. Zdecydowanie wygląda na to, że chce pan się wyzwolić z uścisku, mhm, tak. Tu się pokazuje układ wolny, pan nie chce zobowiązań, zgadza się, prawda. Mhm, tak. |
– Mmm, widzę pan jest człowiekiem zdecydowanym, tak, ma pan za sobą długą przeszłość. Zdecydowanie wygląda na to, że chce pan się wyzwolić z uścisku, mhm, tak. Tu się pokazuje układ wolny, pan nie chce zobowiązań, zgadza się, prawda. Mhm, tak. |
||
Stałem chwilę zamurowany. |
Stałem chwilę zamurowany. |
||
– Tak, proszę państwa, pamiętajcie na dole ekranu jest numer telefonu, proszę dzwonić, ale na dziś już kończymy program, szkoda, bo dzisiaj jest magiczna wibracja dnia. Dziękuję, żegna się z państwem |
– Tak, proszę państwa, pamiętajcie na dole ekranu jest numer telefonu, proszę dzwonić, ale na dziś już kończymy program, szkoda, bo dzisiaj jest magiczna wibracja dnia. Dziękuję, żegna się z państwem Wróż Maciej. |
||
Facet rozpłynął się w powietrzu, a ja nadal stałem zamurowany. Na biurku zostały jego bibeloty, więc z braku ciekawszych alternatyw podszedłem je obejrzeć z bliska. Kwiatek okazał się być sztuczny, lusterko plastikowe, a kryształowa kula była chyba z akrylu. Przyjrzałem się dokładniej akrylowej kuli – coś w niej było widać! To coś nawet wyglądało jak mój salon. |
Facet rozpłynął się w powietrzu, a ja nadal stałem zamurowany. Na biurku zostały jego bibeloty, więc z braku ciekawszych alternatyw podszedłem je obejrzeć z bliska. Kwiatek okazał się być sztuczny, lusterko plastikowe, a kryształowa kula była chyba z akrylu. Przyjrzałem się dokładniej akrylowej kuli – coś w niej było widać! To coś nawet wyglądało jak mój salon. |
||
Na mojej własnej kanapie leżał rozwalony jak sarmata mój kot zwany pieszczotliwie Behemotem, tyle że kilka razy większy niż zwykle. W jednej łapie trzymał piwo, a w drugiej pilota od telewizora. |
|||
– Ale… Co? Jak? – wydukałem. Kot obrócił głowę, spojrzał na mnie i odparł basowym głosem: |
– Ale… Co? Jak? – wydukałem. Kot obrócił głowę, spojrzał na mnie i odparł basowym głosem: |
||
– A tak! Tyle razy mi żałowałeś żarcia i teraz masz za swoje! A pamiętasz jak mnie ciągnąłeś za ogon dla zabawy? Ha! – wykrzyknął kocur, po czym pokazał mi środkowy pazur. – A teraz cię wyślę… Hmmm, o, wiem. Słyszałem, że lubisz disco-polo – mruknął, po czym wstukał coś na pilocie. Zanim zrozumiałem co właściwie się stało, wylądowałem w garażu samochodowym. Z głośników buchnęła skoczna muzyka przyprawiona zbyt dużą ilością kiczowatych syntezatorów, a na maski samochodów weszły półnagie dziewczęta i zaczęły tańczyć do rytmu. Zza winkla wyskoczyło dwóch mocno nażelowanych gości z akordeonem. |
– A tak! Tyle razy mi żałowałeś żarcia i teraz masz za swoje! A pamiętasz jak mnie ciągnąłeś za ogon dla zabawy? Ha! – wykrzyknął kocur, po czym pokazał mi środkowy pazur. – A teraz cię wyślę… Hmmm, o, wiem. Słyszałem, że lubisz disco-polo – mruknął, po czym wstukał coś na pilocie. Zanim zrozumiałem co właściwie się stało, wylądowałem w garażu samochodowym. Z głośników buchnęła skoczna muzyka przyprawiona zbyt dużą ilością kiczowatych syntezatorów, a na maski samochodów weszły półnagie dziewczęta i zaczęły tańczyć do rytmu. Zza winkla wyskoczyło dwóch mocno nażelowanych gości z akordeonem. |
||
{{Youtube|wrm9kgQ04KI|width=300|''Każda fajna laska kocha mechanika!''}}– ''Iza z matiza, Agata z fiaaataaa, lata za mną, lata każda małolata!'' – zaśpiewał kozim głosem mocno wspomaganym |
{{Youtube|wrm9kgQ04KI|width=300|''Każda fajna laska kocha mechanika!''}}– ''Iza z matiza, Agata z fiaaataaa, lata za mną, lata każda małolata!'' – zaśpiewał kozim głosem mocno wspomaganym autotune'm ten bez akordeonu. |
||
– Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! – zawyłem mimo woli, ale mój krzyk i tak zginął wśród zgiełku radosnej muzyki ludowej. |
– Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! – zawyłem mimo woli, ale mój krzyk i tak zginął wśród zgiełku radosnej muzyki ludowej. |
||
<br clear="all" /> |
<br clear="all" /> |
||
Linia 95: | Linia 93: | ||
– Żartujesz? Tak dobrze się nie bawiłem odkąd nasikałem ci do porannej kawy, a ty nic nie zauważyłeś! Muzyko graj! – odrzekł po czym wstukał coś na pilocie. Coś trzasnęło u góry, a ja znalazłem się w czymś, co wyglądało na studio telewizyjne. |
– Żartujesz? Tak dobrze się nie bawiłem odkąd nasikałem ci do porannej kawy, a ty nic nie zauważyłeś! Muzyko graj! – odrzekł po czym wstukał coś na pilocie. Coś trzasnęło u góry, a ja znalazłem się w czymś, co wyglądało na studio telewizyjne. |
||
– Witam państwa, Marzena Słupkowska. Dostajemy się pod wpływ aktywnego niżu, który w nocy znajdzie się nad Bałtykiem… – zaczęła jakaś kobieta pokazując kreski i literki na wielkim ekranie. Coś zaczęło mi świtać, a gdyby tak… Rzuciłem się w kierunku studia emisyjnego w gorączkowym poszukiwaniu pilota od telewizora. Wydawało mi się to głupie, ale z drugiej strony nie miałem zbyt wiele innych możliwości. Gdzieś po drodze w biegu potrąciłem jakiś kabel |
– Witam państwa, Marzena Słupkowska. Dostajemy się pod wpływ aktywnego niżu, który w nocy znajdzie się nad Bałtykiem… – zaczęła jakaś kobieta pokazując kreski i literki na wielkim ekranie. Coś zaczęło mi świtać, a gdyby tak… Rzuciłem się w kierunku studia emisyjnego w gorączkowym poszukiwaniu pilota od telewizora. Wydawało mi się to głupie, ale z drugiej strony nie miałem zbyt wiele innych możliwości. Gdzieś po drodze w biegu potrąciłem jakiś kabel, a na ekranie za babą wyskoczył błąd. |
||
– Na Pomorzu i Podlasiu należy |
– Na Pomorzu i Podlasiu należy spodzewać się StackOverflowException – kontynuowała niezrażona pogodynka. – W całym kraju możliwe przelotne 0x10FF. |
||
Jest! Znalazłem pilota! Rzuciłem się ku niemu, a że prognoza pogody miała się ku końcowi, wstukałem byle co i cały świat zawirował. Wydaje mi się, że usłyszałem też wściekłe prychnięcie kota gdzieś z oddali. |
Jest! Znalazłem pilota! Rzuciłem się ku niemu, a że prognoza pogody miała się ku końcowi, wstukałem byle co i cały świat zawirował. Wydaje mi się, że usłyszałem też wściekłe prychnięcie kota gdzieś z oddali. |
||
Linia 114: | Linia 112: | ||
Stwierdziłem, że nie mam siły tego roztrząsać i włączyłem pierwszy lepszy kanał w telewizji. |
Stwierdziłem, że nie mam siły tego roztrząsać i włączyłem pierwszy lepszy kanał w telewizji. |
||
</poem> |
</poem> |
||
{{Książki}} |
{{Książki}} |
||
[[Kategoria:Nonźródła – |
[[Kategoria:Nonźródła – epika]] |