Nonźródła:Dowcipy o Janie i hrabim: Różnice pomiędzy wersjami
(<br> → <br />, lit., int., półpauzy, linie poziome, kolejność alfabetyczna) |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{dowcipy}} |
{{dowcipy}} |
||
⚫ | Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia:<br />– ''O rany, sir, co się panu stało?'' – pyta Jan.<br />– ''Dostałem w twarz od barona Stefana.<br />– Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku.<br />– Miał. Łopatę.<br />– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?<br />– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje.'' |
||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
⚫ | Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamerdyner:<br />– ''Janie, czy moja żona jest w domu?<br />– Tak, proszę pana.<br />– Czy jest ze swoim kochankiem?<br />– Tak, proszę pana.<br />– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?<br />– Tak, proszę pana.<br />– To zabij tego chama.''<br>Po chwili:<br />– ''Zrobione, proszę pana.<br />– Hmm... Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.''<br />Chwilę później:<br />– ''Zrobione, proszę pana.<br />– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.<br />– Przecież pańska żona nie miała psa.<br>– Zaraz... Czy to na pewno numer 666 767 766?'' |
||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
⚫ | |||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
⚫ | |||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
⚫ | Hrabia wrócił po długiej nieobecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana:<br />– ''No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności?<br />– A nic panie hrabio... tylko... Azorek zdechł.<br />– Azorek? Mój ukochany piesek? Jak?<br />– Nażarł się końskiej padliny, to zdechł.<br />– A skąd na dworze końska padlina?<br />– Konie się poparzyły, to zdechły.<br />– Jak to konie się poparzyły?<br />– Podczas pożaru stajni.<br />– A kto podpalił stajnię?<br />– Od płonącego dworu się zajęło.<br />– A dwór jak spłonął?!<br />– Bo świeczka na trumnie pana teścia się wywaliła i firanki się zajęły.<br />– A dlaczego mój teść umarł?<br />– Bo jaśnie panienka uciekła z tym żołnierzem, co pana z nim przez trzy lata zdradzała.<br />– Przez trzy lata mnie zdradzała! Przecież to nic nowego.<br />– No właśnie mówię, że nic nowego się nie wydarzyło.'' |
||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
⚫ | Hrabina mówi do hrabiego:<br />– ''Hrabio, może podam obiad?<br />– Bez sensu.<br />– No to może, hrabio, pójdziemy na spacer?<br />– Bez sensu.<br />– No to może opowiem zagadkę?<br />– Dobra, niech będzie.<br />– Co to jest: ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury?<br />– Chuj.<br />– A nie, bo myszka!<br />– Mysz w piździe? Bez sensu.'' |
||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
⚫ | |||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | Świeżo upieczony hrabia był ciekaw, jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu.<br />– ''Masz najnowszego Mercedesa?<br />– No... nie.<br />– Masz dwupiętrową willę?<br />– No... nie.<br />– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?<br />– No... nie.<br />– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.''<br />Dzwoni więc do swojego służącego:<br />– ''Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą.<br />– Dobrze, panie...<br />– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.<br />– Dobrze, panie... Coś jeszcze?<br />– Ta... zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.'' |
||
---- |
|||
⚫ | |||
---- |
|||
⚫ | Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa:<br >''– No i co, Janie, kupiłeś?<br />– Tak, jaśnie panie, kupiłem.<br />– A dużo to kosztowało?<br />– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem...'' |
||
⚫ | |||
⚫ | |||
[[Kategoria:Serie dowcipów]] |
[[Kategoria:Serie dowcipów]] |
||
⚫ |
Wersja z 18:49, 17 kwi 2012
Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia:
– O rany, sir, co się panu stało? – pyta Jan.
– Dostałem w twarz od barona Stefana.
– Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku.
– Miał. Łopatę.
– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje.
Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamerdyner:
– Janie, czy moja żona jest w domu?
– Tak, proszę pana.
– Czy jest ze swoim kochankiem?
– Tak, proszę pana.
– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?
– Tak, proszę pana.
– To zabij tego chama.
Po chwili:
– Zrobione, proszę pana.
– Hmm... Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.
Chwilę później:
– Zrobione, proszę pana.
– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.
– Przecież pańska żona nie miała psa.
– Zaraz... Czy to na pewno numer 666 767 766?
Hrabia mówi do Jana:
– Janie, jajka!
– Przynieść, czy podrapać?
Hrabia pyta kamerdynera:
– Janie, czy cytryna ma nogi?
– Raczej nie, proszę pana.
– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty.
Hrabia wrócił po długiej nieobecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana:
– No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności?
– A nic panie hrabio... tylko... Azorek zdechł.
– Azorek? Mój ukochany piesek? Jak?
– Nażarł się końskiej padliny, to zdechł.
– A skąd na dworze końska padlina?
– Konie się poparzyły, to zdechły.
– Jak to konie się poparzyły?
– Podczas pożaru stajni.
– A kto podpalił stajnię?
– Od płonącego dworu się zajęło.
– A dwór jak spłonął?!
– Bo świeczka na trumnie pana teścia się wywaliła i firanki się zajęły.
– A dlaczego mój teść umarł?
– Bo jaśnie panienka uciekła z tym żołnierzem, co pana z nim przez trzy lata zdradzała.
– Przez trzy lata mnie zdradzała! Przecież to nic nowego.
– No właśnie mówię, że nic nowego się nie wydarzyło.
Hrabina mówi do hrabiego:
– Hrabio, może podam obiad?
– Bez sensu.
– No to może, hrabio, pójdziemy na spacer?
– Bez sensu.
– No to może opowiem zagadkę?
– Dobra, niech będzie.
– Co to jest: ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury?
– Chuj.
– A nie, bo myszka!
– Mysz w piździe? Bez sensu.
Jan mówi do hrabiego:
– Posłałem panu spanie.
– Dziękuję, Janie.
– Płoszę bardzo.
– Janie, dzisiejszej nocy miałem przypadkowy wytrysk.
– Tak, już pędzę zmienić prześcieradło.
– Baldachim, idioto!
– Janie, przynieś szklankę wody... Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody.
– Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro?
– Janie, nie dyskutuj ze mną, kiedy biblioteka płonie.
Markiz de Téléchargement powiada do kamerdynera:
– Jean, jestem zmuszony zwolnić cię ze służby.
– A to dlaczego, jaśnie panie?
– Bo się upijasz w te same dni co ja.
– To chyba nie moja wina, że jaśnie pan upija się codziennie?
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:
– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...
– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.
Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera:
– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?
– Nie, proszę pana.
– A niech ich... Znowu mnie przywieźli w bagażniku.
Rozmawia dwóch hrabiów:
– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem...
– Smutne.
– E, tam, i tak miałem go zwolnić.
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw, jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu.
– Masz najnowszego Mercedesa?
– No... nie.
– Masz dwupiętrową willę?
– No... nie.
– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?
– No... nie.
– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.
Dzwoni więc do swojego służącego:
– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą.
– Dobrze, panie...
– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.
– Dobrze, panie... Coś jeszcze?
– Ta... zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.
Wchodzi hrabia do pokoju. Na środku – wielka kupa:
– Janie! – woła.
– Ja też nie! – odpowiada Jan.
Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa:
– No i co, Janie, kupiłeś?
– Tak, jaśnie panie, kupiłem.
– A dużo to kosztowało?
– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem...