Gra:Fantasy/strona 411: Różnice pomiędzy wersjami
(nowa strona) Znacznik: edytor źródłowy |
M Znacznik: edytor źródłowy |
||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{GFStrażnik |
{{GFStrażnik |
||
|kat=411 |
|kat=411 |
||
|tekst=< |
|tekst=<onlyinclude> |
||
Wracasz do komendanta Gorlasa. |
Wracasz do komendanta Gorlasa. |
||
:– ''Znalazłem list adresowany do niejakiego Andrzeja'' – mówisz. |
:– ''Znalazłem list adresowany do niejakiego Andrzeja'' – mówisz. |
||
Linia 19: | Linia 19: | ||
Udajesz się do wskazanego przez karczmarza pokoju. Drzwi są zamknięte na klucz, ale dobywszy miecza, otwierasz je jak na strażnika przystało – kopniakiem. Na łóżku siedzi wielki facet z toporem na kolanach. |
Udajesz się do wskazanego przez karczmarza pokoju. Drzwi są zamknięte na klucz, ale dobywszy miecza, otwierasz je jak na strażnika przystało – kopniakiem. Na łóżku siedzi wielki facet z toporem na kolanach. |
||
:– Gdzie twój szef? |
:– ''Gdzie twój szef?'' |
||
:– Gdzieś, gdzie nigdzie nie dotrzesz. |
:– ''Gdzieś, gdzie nigdzie nie dotrzesz.'' |
||
Bandyta rzuca się na ciebie z rykiem godnym niedźwiedzia. |
Bandyta rzuca się na ciebie z rykiem godnym niedźwiedzia. |
||
Linia 44: | Linia 44: | ||
</option><option> |
</option><option> |
||
Zbijasz cios topora. I jeszcze jeden. I następny. W końcu twój przeciwnik przełamuje obronę. Ostatnie, co widzisz, to [[Gra:Fantasy/strona śmierć|ostrze topora zmierzające w twoją stronę]]. |
Zbijasz cios topora. I jeszcze jeden. I następny. W końcu twój przeciwnik przełamuje obronę. Ostatnie, co widzisz, to [[Gra:Fantasy/strona śmierć|ostrze topora zmierzające w twoją stronę]]. |
||
</option></choose> |
</option></choose></onlyinclude> |
||
}} |
}} |
||
Aktualna wersja na dzień 16:22, 14 cze 2015
- – Znalazłem list adresowany do niejakiego Andrzeja – mówisz.
- – Andrzej? Gdzieś słyszałem to imię... Zdaje się, że karczmarz je wymieniał ostatniej nocy czy kiedy tam... W karczmie zazwyczaj mam problemy z jasnością myślenia, jeśli rozumiesz, co mam na myśli.
Uradowany, że nie musisz walczyć z ludźmi Andrzeja, udajesz się do karczmy.
- – Czy imię Andrzej coś ci mówi? – pytasz.
Karczmarz rozgląda się nerwowo, po czym stwierdza:
- – To szemrany typ, ale sprzedaje niezłe wino po dobrej cenie.
- – Wiesz gdzie go mogę znaleźć?
- – Nie, zawsze kontaktuje się ze mną przez pośrednika o imieniu Zybert. Też kawał skurczybyka, z tych, którzy gotowi cię zabić, bo nie podoba im się twoja gęba.
- – Dobrze, gdzie znajdę tego Zyberta?
- – Wynajmuje u nas pokój... Nie próbuj go prowokować, niedawno myłem podłogę, nie zamierzam jej czyścić z twoich wnętrzności.
- – Zobaczymy po kim będziesz sprzątał.
Udajesz się do wskazanego przez karczmarza pokoju. Drzwi są zamknięte na klucz, ale dobywszy miecza, otwierasz je jak na strażnika przystało – kopniakiem. Na łóżku siedzi wielki facet z toporem na kolanach.
- – Gdzie twój szef?
- – Gdzieś, gdzie nigdzie nie dotrzesz.
Bandyta rzuca się na ciebie z rykiem godnym niedźwiedzia. Zbijasz cios topora. I jeszcze jeden. I następny. Twój przeciwnik jest potwornie szybki i silny, ale nawet on z czasem się męczy. Udaje ci się przełamać jego obronę i w ferworze walki odcinasz mu głowę. Nie znajdujesz w pokoju żadnych informacji, dlatego musisz wrócić do kanałów i tam zaczajasz się na bandziorów Andrzeja.
Usadawiasz się wygodnie w siedzibie Villena, tak aby mieć dobry widok na cały teren i aby bandyci nie mogli cię łatwo dosięgnąć. Nie potrafisz wyczuć ile czasu minęło, ale w pewnym momencie słyszysz głosy. Zmierza w twoją stronę co najmniej pięciu ludzi.