Nonźródła:Baśń o trzech braciach i królewnie: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(poprawki, cudzysłowy)
M (Wycofano ostatnie edycje autorstwa 45.158.109.70; przywrócono ostatnią wersję autorstwa PajakNietoperz.)
Znacznik: rewert
 
(Nie pokazano 16 wersji utworzonych przez 13 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
{{Dla dorosłych}}
{{Dla dorosłych}}
{{Wulgaryzmy}}
{{Wulgaryzmy}}
'''Baśń o trzech braciach i królewnie'''
'''Baśń o trzech [[brat|braciach]] i królewnie'''


<code><poem>
<i><poem>
Mrok wieczorny, babcia siwa
Mrok wieczorny, babcia siwa
Przy kominku głową kiwa.
przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk, okulary,
Nos jak haczyk, okulary,
Coś pierdoli babsztyl stary.
coś pierdoli babsztyl stary.
Snuje bajdy niestworzone
Snuje bajdy niestworzone
O królewnie Pizdolonie,
o królewnie Pizdolonie,
O trzech braciach, jak niewielu,
o trzech braciach, jak niewielu,
O matuli ich z burdelu
o matuli ich z burdelu
Opowiada stare dzieje,
opowiada stare dzieje,
A na dworze wicher wieje.
a na dworze wicher wieje.
Siądźcie społem panny, smyki,
Siądźcie społem panny, smyki,
Młodojebce, stare pryki,
młodojebce, stare pryki,
I nastawcie dobrze uszy,
i nastawcie dobrze uszy,
Choć na polu śnieżek prószy.
choć na polu śnieżek prószy.
W domu ciepło i wygodnie,
W domu ciepło i wygodnie,
Zostaw pan w spokoju spodnie,
zostaw pan w spokoju spodnie,
Bo się wnet zawoła mamy.
bo się wnet zawoła mamy.
Cyt, uwaga, zaczynamy.
Cyt, uwaga, zaczynamy.
Za lasami, za górami,
Za lasami, za górami,
Za morzami, za rzekami,
za morzami, za rzekami,
Żył przed bardzo wielu laty
żył przed bardzo wielu laty
Król potężny i bogaty.
król potężny i bogaty.
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
Lecz niezmiernie rozżalony,
lecz niezmiernie rozżalony,
Z racji córki Pizdolony,
z racji córki Pizdolony,
Która chociaż dobra, miła,
która chociaż dobra, miła,
Niepomiernie się kurwiła,
niepomiernie się kurwiła,
A dawała bez wyboru:
a dawała bez wyboru:
I rycerzom, panom dworu
i rycerzom, panom dworu
I kucharzom, i stolarzom,
i kucharzom, i stolarzom,
Czasem nawet i malarzom.
czasem nawet i malarzom.
Na leżąco, na stojaka,
W dupę, w cycki i na raka.
Czy na dworze, czy w salonie,
Czy w klozecie, czy na tronie,
W każdej chwili, w każdym czasie
W każdej chwili, w każdym czasie
Wciąż myślała o kutasie.
wciąż myślała o kutasie.
Próżno mówił jej król stary,
Próżno mówił jej król stary,
Że we wszystkim trzeba miary,
że we wszystkim trzeba miary,
Nie wypada bowiem pannie
Nie wypada bowiem pannie
Tak się dupczyć nieustannie.
tak się dupczyć nieustannie.
Na nic się to wszystko zdało,
Na nic się to wszystko zdało,
Bo królewnie wciąż za mało.
bo królewnie wciąż za mało.
Wszyscy byli wyjebani.
Wszyscy byli wyjebani.
Nawet księża-kapelani.
Nawet księża-kapelani.
Raz ją tak swędziała dupa
Raz ją tak swędziała dupa,
Że zgwałciła i biskupa,
że zgwałciła i biskupa,
A że ten ją zerżnął marnie,
a że ten ją zerżnął marnie,
Poszła dawać pod latarnie
poszła dawać pod latarnie.
Aż z burdeli wszystkich w mieście
Aż z burdeli wszystkich w mieście
Do samego króla wreszcie
do samego króla wreszcie
Od kurewskiej całej nacji
od kurewskiej całej nacji
Przyszły kurwy w delegacji.
przyszły kurwy w delegacji.
Ta najbardziej rozjebana,
Ta najbardziej rozjebana,
Padłszy przed nim na kolana,
padłszy przed nim na kolana,
Z trudem wielkim tłumiąc łkanie
z trudem wielkim tłumiąc łkanie
Rzecze: „Królu nasz i Panie,
rzecze: „Królu nasz i Panie,
Ty panując od lat wielu
ty panując od lat wielu
Byłeś ojcem dla burdelu.
byłeś ojcem dla burdelu.
Upadają obyczaje,
Upadają obyczaje,
Twoja córka dupy daje
twoja córka dupy daje
Na ulicy, bez pieniędzy,
na ulicy, bez pieniędzy,
Przez co wpycha nas do nędzy.
przez co wpycha nas do nędzy.
Nikt nas dziś już nie pierdoli,
Nikt nas dziś już nie pierdoli,
Bo darmochę każdy woli”
bo darmochę każdy woli”.
Król, na łzy kurewskie czuły,
Król, na łzy kurewskie czuły,
Kazał dać ze swej szkatuły
kazał dać ze swej szkatuły
Każdej kurwie po dukacie,
każdej kurwie po dukacie,
Po czym zamknął się w komnacie
po czym zamknął się w komnacie.
I tam siedział przez dzień cały,
I tam siedział przez dzień cały,
mu jaja posiwiały.
mu jaja posiwiały.
Król choć płakał ze zmartwienia,
Król choć płakał ze zmartwienia,
Zamknął córkę do więzienia
zamknął córkę do więzienia,
By się więcej nie puszczała.
by się więcej nie puszczała.
Tam codziennie dostawała,
Tam codziennie dostawała,
Prócz świetnego utrzymania
prócz świetnego utrzymania,
Tysiąc świec do brandzlowania,
tysiąc świec do brandzlowania,
Wazeliny beczkę całą,
wazeliny beczkę całą,
Lecz jej ciągle było mało.
lecz jej ciągle było mało.
Ciągle płacze, ciągle krzyczy:
Ciągle płacze, ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy”.
„To za mało dla mej piczy”.
W nocy zaś przywołał swego
W nocy zaś przywołał swego
Astrologa nadwornego,
astrologa nadwornego,
By ten, patrząc w gwiezdne szlaki
by ten, patrząc w gwiezdne szlaki
Znalazł wreszcie sposób jaki,
znalazł wreszcie sposób jaki,
By królewnę można było,
by królewnę można było,
Dobrowolnie, czy tez siłą,
dobrowolnie, czy tez siłą,
Wrócić znów do cnoty granic,
wrócić znów do cnoty granic,
Lub gdy to się nie zda na nic
lub gdy to się nie zda na nic,
Niech przynajmniej w swojej sferze
niech przynajmniej w swojej sferze
Obłapników sobie bierze.
obłapników sobie bierze.
Więc astrolog, wziąwszy lupę,
Więc astrolog, wziąwszy lupę,
Zajrzał raz królewnie w dupę,
zajrzał raz królewnie w dupę,
Wielkim cyrklem pizdę zmierzył,
wielkim cyrklem pizdę zmierzył,
Po czym zamknął się w swej wieży.
po czym zamknął się w swej wieży.
Tak był w pracy pogrążony,
Tak był w pracy pogrążony,
Taki przy tym roztargniony,
taki przy tym roztargniony,
Że szukając gwiazd na niebie
że szukając gwiazd na niebie
W roztargnieniu srał pod siebie.
w roztargnieniu srał pod siebie.
Kręcił, wiercił teleskopem,
Kręcił, wiercił teleskopem,
W końcu wrócił z horoskopem.
w końcu wrócił z horoskopem.
I rzekł: „Smutną wieść niestety
I rzekł: „Smutną wieść niestety
Objawiły mi planety
objawiły mi planety,
Że królewny nic nie wstrzyma,
że królewny nic nie wstrzyma,
Na jej szał lekarstwa ni ma,
na jej szał lekarstwa ni ma,
Chyba, że się znajdzie jaki,
chyba, że się znajdzie jaki,
Tęgi jebak nad jebaki,
tęgi jebak nad jebaki,
Który tak ją zerznie pięknie,
który tak ją zerznie pięknie,
Że królewnie pizda pęknie,
że królewnie pizda pęknie,
Na kawały się rozwali,
na kawały się rozwali,
Żywym ogniem się zapali.
żywym ogniem się zapali.
Wówczas będzie Pizdolona
Wówczas będzie Pizdolona
Z czaru swego wyzwolona
z czaru swego wyzwolona
I znów stanie się prawiczką
i znów stanie się prawiczką
Z malusieńką, ciasną piczką”.
z malusieńką, ciasną piczką”.
Wszystkim było ogłoszone,
Wszystkim było ogłoszone,
Że kto zbawi Pizdolonę,
że kto zbawi Pizdolonę,
Ten otrzyma za podziękę
ten otrzyma za podziękę
Pół królestwa i jej rękę.
pół królestwa i jej rękę.
Więc zjeżdżają się jebacze,
Więc zjeżdżają się jebacze,
Czarodzieje, zaklinacze,
czarodzieje, zaklinacze,
Rycerze i królewicze,
rycerze i królewicze,
By królewnie zerżnąć piczę.
by królewnie zerżnąć piczę.
Każdy sił swych próbuje
Każdy sił swych próbuje
I choć tęgie mieli huje,
i choć tęgie mieli chuje,
Na nic się to wszystko zdało,
na nic się to wszystko zdało,
Bo jej ciągle było mało.
bo jej ciągle było mało.
A tymczasem heroldowie
A tymczasem heroldowie
W całym kraju w piśmie, w mowie
w całym kraju w piśmie, w mowie
Wieści dziwne rozgłaszali
wieści dziwne rozgłaszali
Coraz dalej, dalej, dalej.
coraz dalej, dalej, dalej.
Aż dotarły hen, daleko
Aż dotarły hen, daleko
Gdzie za siódmą górą, rzeką,
gdzie za siódmą górą, rzeką,
Stała sobie stara chatka,
stała sobie stara chatka,
W niej mieszkała stara matka
w niej mieszkała stara matka
Ze synami swymi trzema,
ze synami swymi trzema,
Którym równych w świecie nie ma.
którym równych w świecie nie ma.
Każdy dzielny, tęgi, zwinny,
Każdy dzielny, tęgi, zwinny,
Ale każdy z nich był inny.
ale każdy z nich był inny.
I w tym nie ma nic dziwnego,
I w tym nie ma nic dziwnego,
Każdy z ojca był innego,
każdy z ojca był innego,
Bo w młodości swojej czasie
bo w młodości swojej czasie
Matka strasznie puszczała się.
matka strasznie puszczała się.
Syn najstarszy miał chuj długi
Syn najstarszy miał chuj długi
I gruby na kształt maczugi,
i gruby na kształt maczugi,
A po bokach jego były
a po bokach jego były
Jak postronki grube żyły,
jak postronki grube żyły,
Jakieś więzy, jakieś guzy,
jakieś więzy, jakieś guzy,
Jaja miał jak dwa arbuzy.
jaja miał jak dwa arbuzy.
A że ciągle mu bez mała
A że ciągle mu bez mała
Ta ogromna pyta stała
ta ogromna pyta stała,
Chujogromem go nazwano.
Chujogromem go nazwano.
Pizdoliza nosił miano
Pizdoliza nosił miano
Syn następny, bo lizanie
syn następny, bo lizanie
Stawiał wyżej nad jebanie
stawiał wyżej nad jebanie
I nie było mistrza w świecie
i nie było mistrza w świecie,
By prześcignąć go w minecie.
by prześcignąć go w minecie.
Cieszą matkę takie dzieci,
Cieszą matkę takie dzieci,
Lecz niestety smuci trzeci,
lecz niestety smuci trzeci,
Który rodu był zakałą,
który rodu był zakałą,
Bo miał pałę całkiem małą.
bo miał pałę całkiem małą.
Cienką, krótką, na kształt glisty
Cienką, krótką, na kształt glisty
I nie palił się do pizdy.
i nie palił się do pizdy.
Dobrze, że z matczynej woli
Dobrze, że z matczynej woli
Raz na miesiąc popierdoli.
raz na miesiąc popierdoli.
A że mało tak obłapia,
A że mało tak obłapia,
Bracia mieli go za gapia.
bracia mieli go za gapia.
No i matka nawet z czasem
No i matka nawet z czasem
Nazywała go głuptasem.
nazywała go głuptasem.
Tak im słodko życie idzie
Tak im słodko życie idzie,
Ani w zbytku, ani w bidzie
ani w zbytku, ani w bidzie,
Starsze bowiem dwa chłopaki
starsze bowiem dwa chłopaki
Zarabiały w sposób taki,
zarabiały w sposób taki,
Że cnotliwe starsze panie
że cnotliwe starsze panie
Brały ich na utrzymanie,
brały ich na utrzymanie,
A i matka chociaż stara,
a i matka chociaż stara,
Dała dupy za talara
dała dupy za talara
Na stojaka gdzieś w klozecie.
na stojaka gdzieś w klozecie.
Lecz najmłodszy, głupek przecie
Lecz najmłodszy, głupek przecie
Tylko trzeci syn - wyskrobek
Choć podobał się niewiastom,
Wypinał się na zarobek.
Dawał dupy pederastom
choć podobał się niewiastom,
I ku matki wielkiej złości,
dawał dupy pederastom.
Nie brał nic od swoich gości,
i ku matki wielkiej złości,
dotarła i w ich strony
nie brał nic od swoich gości,
Wieść o losie Pizdolony.
dotarła i w ich strony
wieść o losie Pizdolony.
Na pieniądze wnet łakoma,
Na pieniądze wnet łakoma,
Woła matka Chujogroma
woła matka Chujogroma
I tak rzecze: „Ty mój synu
I tak rzecze: „Ty mój synu
Idź dokonaj tego czynu”.
idź dokonaj tego czynu”.
Gdy spierdolisz Pizdolonę,
To dostaniesz ją za żonę.
Pół królestwa twoim będzie!
Tak królewskie brzmi orędzie.”
Olbrzym wnet posłuchał matki,
Olbrzym wnet posłuchał matki,
Zaraz włożył czyste gatki,
zaraz włożył czyste gatki,
Wymył chuja i bez zwłoki
wymył chuja i bez zwłoki
Raźno ruszył w świat szeroki.
raźno ruszył w świat szeroki.
A gdy przybył do stolicy,
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy
zaraz poszedł do ciemnicy,
Gdzie się święcą rozkraczona
gdzie się święcą rozkraczona
Brandzlowała Pizdolona.
brandzlowała Pizdolona.
Pyta dawno mu stanęła,
Pyta dawno mu stanęła,
Więc się ostro wziął do dzieła
więc się ostro wziął do dzieła
I za pierwszym sztosem leci
i za pierwszym sztosem leci
Błyskawicznie drugi, trzeci,
błyskawicznie drugi, trzeci,
Czwarty piąty, aż nareszcie
czwarty piąty, aż nareszcie
Wyrżnął sztosów tysiąc dwieście
wyrżnął sztosów tysiąc dwieście
I utracił siłę całą.
i utracił siłę całą.
A królewnie wciąż za mało.
A królewnie wciąż za mało.
Tak był przy tym osłabiony,
Tak był przy tym osłabiony,
Że zleźć nie mógł z Pizdolony
że zleźć nie mógł z Pizdolony
I musiały dworskie ciury
i musiały dworskie ciury
Ściągnąć go za dupę z dziury
ściągnąć go za dupę z dziury
I zabrały omdlałego
i zabrały omdlałego
Do szpitala zamkowego.
do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy:
A królewna ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy”.
„To za mało dla mej piczy”.
Prędko, prędko baśń się baje,
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje.
nie tak prędko kutas staje.
Baśń się baje, czas ucieka,
Baśń się baje, czas ucieka,
Chujogroma matka czeka
Chujogroma matka czeka
I już martwić się zaczyna:
i już martwić się zaczyna:
„Coś nie widać skurwysyna”.
„Coś nie widać skurwysyna”.
Aż ją doszły straszne wieści.
Aż ją doszły straszne wieści.
Powstrzymując łzy boleści,
Powstrzymując łzy boleści,
Pizdoliza matka wzywa
Pizdoliza matka wzywa
I w te słowa się odzywa:
i w te słowa się odzywa:
„Bratu - rzecz to nie do wiary!
„Bratu - rzecz to nie do wiary!
Nie udały się zamiary,
Nie udały się zamiary,
Kutas zmarniał mu niestety,
kutas zmarniał mu niestety,
Idź wiec ty - spróbuj minety”.
idź wiec ty - spróbuj minety”.
I Pizdoliz wnet bez zwłoki
I Pizdoliz wnet bez zwłoki
Ruszył prędko w świat szeroki.
ruszył prędko w świat szeroki.
W końcu zaszedł do stolicy,
W końcu zaszedł do stolicy,
Tam się udał do ciemnicy
tam się udał do ciemnicy,
Gdzie się święcą rozkraczona
gdzie się święcą rozkraczona
Brandzlowała Pizdolona.
Brandzlowała Pizdolona.
Zaraz ją za dupę łapie
Zaraz ją za picze łapie
I minetę tego chlapie.
i minetę tego chlapie.
Język jego na kształt węża,
Język jego na kształt węża,
To się spręża, to rozpręża,
to się spręża, to rozpręża,
To się wije jak sprężyna,
to się wije jak sprężyna,
W pizdę wwiercać się zaczyna,
w pizdę wwiercać się zaczyna,
Kręci na kształt kołowrotka,
kręci na kształt kołowrotka,
To od zewnątrz, to od środka.
to od zewnątrz, to od środka.
To się zwija znów jak fryga,
że gdy patrzeć — w oczach miga.
Doba tak za dobą mija,
Doba tak za dobą mija,
On jęzorem wciąż wywija.
on jęzorem wciąż wywija.
Aż utracił siłę całą.
Aż utracił siłę całą.
A królewnie wciąż za mało.
A królewnie wciąż za mało.
Tak był przy tym osłabiony,
Tak był przy tym osłabiony,
Że zleźć nie mógł z Pizdolony,
że zleźć nie mógł z Pizdolony,
Więc i jego dworskie ciury
Więc i jego dworskie ciury
Ściągnęły za dupę z dziury
ściągnęły za dupę z dziury
I wyniosły omdlałego
i wyniosły omdlałego
Do szpitala zamkowego.
do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy:
A królewna ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy”.
„To za mało dla mej piczy”.
Prędko, prędko baśń się baje,
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje.
nie tak prędko kutas staje.
Baśń się baje, czas ucieka,
Baśń się baje, czas ucieka,
Pizdoliza matka czeka
Pizdoliza matka czeka
I już martwić się zaczyna,
i już martwić się zaczyna,
Bo nie widać skurwysyna.
bo nie widać skurwysyna.
W końcu widząc, że nie wraca
Myśli: „Na nic moja praca…
Biedna dola jest matczyna
Oto już drugiego syna.
Ze złości zaciska zęby,
Ze złości zaciska zęby,
Że dwóch synów, niby dęby,
że dwóch synów, niby dęby,
Losy wzięły jej zdradziecko...
losy wzięły jej zdradziecko...
„Jedno mi zostało dziecko
„Jedno mi zostało dziecko
I do tego całkiem głupie”!
I do tego całkiem głupie”!
Głuptak miał to wszystko w dupie.
Głuptak miał to wszystko w dupie.
Raz w niedzielę, po jedzeniu
Raz w niedzielę, po jedzeniu
Chciał pochrapać sobie w cieniu.
chciał pochrapać sobie w cieniu.
Coś mu jednak spać nie daje,
Coś mu jednak spać nie daje,
Coś go ciągle gryzie w jaje.
coś go ciągle gryzie w jaje.
Więc się prędko zrywa z trawy,
Patrzy - a tu mała menda,
Co po jajach mu się szwenda.
W portki patrzy się ciekawy,
A tu się po jajach szwenda
Głuptak już rozpinał gacie,
Niby chrabąszcz — wielka menda!
By ją otruć w sublimacie,
Głuptas już rozpinał gacie,
Gdy wtem menda nieszczęśliwa
By ją zgubić w sublimacie,
Ludzkim głosem się odzywa:
gdy wtem menda nieszczęśliwa
ludzkim głosem się odzywa:
„Czemu pragniesz mojej zguby?
„Czemu pragniesz mojej zguby?
Nie zabijaj chłopcze luby.
Nie zabijaj chłopcze luby.
Menda też stworzenie boże,
Menda też stworzenie boże,
Że inaczej żyć nie może,
że inaczej żyć nie może,
I że czasem w jajo utnie,
i że czasem w jajo utnie,
Nie gubże jej tak okrutnie”.
nie gubże jej tak okrutnie”.
Głuptak myśli - „cóż to złego,
Głuptak myśli:
„Cóż to złego,
Przecie nie zje mnie całego.
przecie nie zje mnie całego.
Nie potrzebna mi twa zguba,
Niepotrzebna mi twa zguba,
Idź więc z Bogiem, mendo luba”.
idź więc z Bogiem, mendo luba”.
A tu nagle menda znika
A tu nagle menda znika
I się zmienia w czarownika.
i się zmienia w czarownika.
Czarownika - czarodzieja
Czarownika - czarodzieja
I do swego dobrodzieja,
i do swego dobrodzieja,
Co się w strachu z miejsca zrywa,
co się w strachu z miejsca zrywa,
W takie słowa się odzywa:
w takie słowa się odzywa:
„Że litości miałeś względy
„Że litości miałeś względy
Dla bezbronnej słabej mendy,
dla bezbronnej słabej mendy,
I żeś jej darował życie,
i żeś jej darował życie,
Wynagrodzę cię sowicie.
wynagrodzę cię sowicie.
Dam ci ja wskazówki pewne
Dam ci ja wskazówki pewne
Jak spierdolić masz królewnę.
jak spierdolić masz królewnę.
Sił twych mało tu potrzeba
Sił twych mało tu potrzeba,
Dam kondoma samojeba,
dam kondoma samojeba,
Który ma tą dziwną siłę,
który ma tą dziwną siłę,
Że gdy włożysz na swą żyłę
że gdy włożysz na swą żyłę
I rozkażesz, on za ciebie
i rozkażesz, on za ciebie
Sztos za sztosem ciągle jebie
sztos za sztosem ciągle jebie
Czarodziejska mocą cudu.
Czarodziejską mocą cudną!
Ale zdobyć go jest trudno.
Ale zdobyć go jest trudno...
Dupa strzeże go zaklęta
Dupa strzeże go zaklęta
Na przechodniów wciąż wypięta
Na przechodniów wciąż wypięta,
Z której mocą złego ducha
z której mocą złego ducha
Ustawicznie ogień bucha.
ustawicznie ogień bucha.
I czy z bliska, czy z daleka
I czy z bliska, czy z daleka
Żarem swoim wszystko spieka.
żarem swoim wszystko spieka.
I w tym mocnym, wielkim żarze
I w tym mocnym, wielkim żarze
Dupa się całować każe.
dupa się całować każe.
Lecz gdy powiesz do niej słowa:
Lecz gdy powiesz do niej słowa:
"Niech się ogień w dupie schowa,
«Niech się ogień w dupie schowa,
Sama się pocałuj właśnie"
sama się pocałuj właśnie»,
Wtedy ogień w dupie zgaśnie.
wtedy ogień w dupie zgaśnie.
I powoli, z dobrej woli
I powoli, z dobrej woli
Kondom zabrać ci pozwoli.
kondom zabrać ci pozwoli.
Za twą dobroć ja ci mogę
Za twą dobroć ja ci mogę
Do tej dupy wskazać drogę.
do tej dupy wskazać drogę.
Weź ten kłębek z sobą razem,
Weź ten kłębek z sobą razem,
On ci będzie drogowskazem.
on ci będzie drogowskazem.
Rzuć na ziemię i idź wszędzie
Rzuć na ziemię i idź wszędzie,
Gdzie się kłębek toczyć będzie.
gdzie się kłębek toczyć będzie.
Lecz pamiętaj zawsze święcie
Lecz pamiętaj zawsze święcie
Czarodziejskie to zaklęcie.”
czarodziejskie to zaklęcie.”
Tu czarownik, niby mara,
Tu czarownik, niby mara,
Zniknął, rozwiał się jak para.
zniknął, rozwiał się jak para.
Głuptak wstaje ucieszony,
Głuptak wstaje ucieszony,
Bierze kłębek rozbawiony
bierze kłębek rozbawiony
I nie mówiąc nic nikomu
i nie mówiąc nic nikomu,
Po kryjomu znika z domu.
po kryjomu znika z domu.
Prędko, prędko baśń się baje,
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje.
nie tak prędko kutas staje.
Głuptak idzie, nie ustaje,
Głuptak idzie, nie ustaje,
Coraz nowsze mija kraje.
coraz nowsze mija kraje.
Gdy stu granic minął słupy,
Gdy stu granic minął słupy,
Zaszedł wreszcie aż do dupy,
zaszedł wreszcie aż do dupy,
Z której ogień wieczny tryska,
z której ogień wieczny tryska,
A podszedłszy do niej z bliska,
a podszedłszy do niej z bliska,
Rozżarzonej nad pojęcie
rozżarzonej nad pojęcie,
Czarodziejskie swe zaklęcie
czarodziejskie swe zaklęcie
Głuptak z całej siły wrzaśnie:
Głuptak z całej siły wrzaśnie:
"Sama się pocałuj właśnie!"
„Sama się pocałuj właśnie!
Wtedy dupa zawstydzona
Wtedy dupa zawstydzona
Puściła go do kondoma.
puściła go do kondoma.
Więc z kondomem ucieszony,
Więc z kondomem ucieszony,
Pędzi wnet do Pizdolony.
pędzi wnet do Pizdolony.
A gdy przyszedł do stolicy,
A gdy przyszedł do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy,
zaraz poszedł do ciemnicy,
Gdzie się święcą rozkraczona
gdzie się święcą rozkraczona
Brandzlowała Pizdolona.
brandzlowała Pizdolona.
Wkłada kondom, niecierpliwy,
Wkłada kondom, niecierpliwy,
A tu patrzcie - czary, dziwy!
a tu patrzcie - czary, dziwy!
Chuj, co zawsze był jak z ciasta,
Chuj, co zawsze był jak z ciasta,
Na sto chujów się rozrasta.
na sto chujów się rozrasta.
Każdy gruby jak ta bela,
Każdy gruby jak ta bela,
Każdy piczę jej rozdziera,
każdy piczę jej rozdziera,
Każdy twardy jak ze stali,
każdy twardy jak ze stali,
Każdy długi na sto cali.
każdy długi na sto cali.
Wszystkie huje z całej siły
Wszystkie chuje z całej siły
Na królewnę uderzyły.
na królewnę uderzyły.
Każdy w pizdę jej się wwierca,
Każdy w pizdę jej się wwierca,
Każdy końcem sięga serca,
każdy końcem sięga serca,
Każdy jej się w piczy grzebie,
każdy jej się w piczy grzebie,
Każdy jebie, jebie, jebie!
każdy jebie, jebie, jebie!
Głuptas leży bez wysiłku,
Czasem klepnie ją po tyłku,
Czasem w cycki pocałuje,
A samojeb piczę pruje.
Aż królewna Pizdolona,
Aż królewna Pizdolona,
Rozjebana, spierdolona,
rozjebana, spierdolona,
Od jebania ledwie żywa
od jebania ledwie żywa,
Krzyczy – cipa się rozrywa!
krzyczy: „cipa się rozrywa!
Takie przy tym tarcie było,
Takie przy tym tarcie było,
Że się w dupie zapaliło.
że się w dupie zapaliło.
By ugasić pożar ciała,
By ugasić pożar ciała,
Straż zamkowa przyjechała
straż zamkowa przyjechała
Z toporami, z bosakami
z toporami, z bosakami,
Z sikawkami i kubłami
z sikawkami i kubłami,
Słowem z całym inwentarzem
słowem z całym inwentarzem
Stosowanym przy pożarze.
stosowanym przy pożarze.
I po długiej ciężkiej pracy
I po długiej ciężkiej pracy
Ugasili ją strażacy.
ugasili ją strażacy.
Tak została Pizdolona
Tak została Pizdolona
Z czaru swego wyzwolona
z czaru swego wyzwolona
I znów stała się prawiczką
i znów stała się prawiczką
Z malusieńką ciasną piczką.
z malusieńką ciasną piczką.
Głuptas dostał zaś w podziękę
Głuptas dostał zaś w podziękę
Pół królestwa i jej rękę.
pół królestwa i jej rękę.
Król był taki ucieszony
Król był taki ucieszony
Ze zbawienia Pizdolony,
ze zbawienia Pizdolony,
Że pomimo swej starości
że pomimo swej starości
Kapucyna ciął z radości
kapucyna ciął z radości
Bez ustanku tydzień cały
bez ustanku tydzień cały,
mu jaja odsiwiały,
mu jaja odsiwiały,
Mimo, ze już nie był młody.
Mimo, ze już nie był młody,
Potem zaraz sprawił gody
potem zaraz sprawił gody
Głuptakowi z Pizdoloną.
Głuptakowi z Pizdoloną.
Mnie na gody zaproszono,
Mnie na gody zaproszono,
Więc jak mówię, też tam byłam.
więc jak mówię, też tam byłam.
Jadłam, piłam, pierdoliłam,
Jadłam, piłam, pierdoliłam,
Bawiłam się z nimi społem,
bawiłam się z nimi społem,
zasnęłam gdzieś pod stołem...
zasnęłam gdzieś pod stołem...

Tu bajka dobiega końca.
Już za oknem patrzeć słońca,
przy kominku babcia siwa
coś mamrocze, głową kiwa,
dając dziatwie pouczenia
o rozkoszach chędożenia.


Których i Wam czytelnicy
Tu bajka dobiega końca
Autor tej powiastki życzy!
Już za oknem patrzeć słońca
</poem></i>
Przy kominku babcia siwa
Coś mamrocze, głową kiwa
Dając dziatwie pouczenia
O rozkoszach chędożenia.


Autor: Aleksander Fredro
</poem></code>
<br>
Autor: [[Aleksander Fredro]]


[[Kategoria:Nonźródła – liryka‎]]
{{book|K}}
[[Kategoria:Inne nonźródła|{{PAGENAME}}]]

Aktualna wersja na dzień 22:25, 25 wrz 2024

18.png Ten artykuł przeznaczony jest tylko dla bardzo dorosłych czytelników! Całuski i zmykaj na dobranockę, maluchu.


Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznane za wulgarne!
Jeżeli nie jesteś pełnoletni lub Cię to razi – zajmij się czymś typowym dla nastolatków, np. oglądaniem stron z gołymi babami!

Baśń o trzech braciach i królewnie

Mrok wieczorny, babcia siwa
przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk, okulary,
coś pierdoli babsztyl stary.
Snuje bajdy niestworzone
o królewnie Pizdolonie,
o trzech braciach, jak niewielu,
o matuli ich z burdelu
opowiada stare dzieje,
a na dworze wicher wieje.
Siądźcie społem panny, smyki,
młodojebce, stare pryki,
i nastawcie dobrze uszy,
choć na polu śnieżek prószy.
W domu ciepło i wygodnie,
zostaw pan w spokoju spodnie,
bo się wnet zawoła mamy.
Cyt, uwaga, zaczynamy.
Za lasami, za górami,
za morzami, za rzekami,
żył przed bardzo wielu laty
król potężny i bogaty.
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
lecz niezmiernie rozżalony,
z racji córki Pizdolony,
która chociaż dobra, miła,
niepomiernie się kurwiła,
a dawała bez wyboru:
i rycerzom, panom dworu
i kucharzom, i stolarzom,
czasem nawet i malarzom.
Na leżąco, na stojaka,
W dupę, w cycki i na raka.
Czy na dworze, czy w salonie,
Czy w klozecie, czy na tronie,
W każdej chwili, w każdym czasie
wciąż myślała o kutasie.
Próżno mówił jej król stary,
że we wszystkim trzeba miary,
Nie wypada bowiem pannie
tak się dupczyć nieustannie.
Na nic się to wszystko zdało,
bo królewnie wciąż za mało.
Wszyscy byli wyjebani.
Nawet księża-kapelani.
Raz ją tak swędziała dupa,
że zgwałciła i biskupa,
a że ten ją zerżnął marnie,
poszła dawać pod latarnie.
Aż z burdeli wszystkich w mieście
do samego króla wreszcie
od kurewskiej całej nacji
przyszły kurwy w delegacji.
Ta najbardziej rozjebana,
padłszy przed nim na kolana,
z trudem wielkim tłumiąc łkanie
rzecze: „Królu nasz i Panie,
ty panując od lat wielu
byłeś ojcem dla burdelu.
Upadają obyczaje,
twoja córka dupy daje
na ulicy, bez pieniędzy,
przez co wpycha nas do nędzy.
Nikt nas dziś już nie pierdoli,
bo darmochę każdy woli”.
Król, na łzy kurewskie czuły,
kazał dać ze swej szkatuły
każdej kurwie po dukacie,
po czym zamknął się w komnacie.
I tam siedział przez dzień cały,
aż mu jaja posiwiały.
Król choć płakał ze zmartwienia,
zamknął córkę do więzienia,
by się więcej nie puszczała.
Tam codziennie dostawała,
prócz świetnego utrzymania,
tysiąc świec do brandzlowania,
wazeliny beczkę całą,
lecz jej ciągle było mało.
Ciągle płacze, ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy”.
W nocy zaś przywołał swego
astrologa nadwornego,
by ten, patrząc w gwiezdne szlaki
znalazł wreszcie sposób jaki,
by królewnę można było,
dobrowolnie, czy tez siłą,
wrócić znów do cnoty granic,
lub gdy to się nie zda na nic,
niech przynajmniej w swojej sferze
obłapników sobie bierze.
Więc astrolog, wziąwszy lupę,
zajrzał raz królewnie w dupę,
wielkim cyrklem pizdę zmierzył,
po czym zamknął się w swej wieży.
Tak był w pracy pogrążony,
taki przy tym roztargniony,
że szukając gwiazd na niebie
w roztargnieniu srał pod siebie.
Kręcił, wiercił teleskopem,
w końcu wrócił z horoskopem.
I rzekł: „Smutną wieść niestety
objawiły mi planety,
że królewny nic nie wstrzyma,
na jej szał lekarstwa ni ma,
chyba, że się znajdzie jaki,
tęgi jebak nad jebaki,
który tak ją zerznie pięknie,
że królewnie pizda pęknie,
na kawały się rozwali,
żywym ogniem się zapali.
Wówczas będzie Pizdolona
z czaru swego wyzwolona
i znów stanie się prawiczką
z malusieńką, ciasną piczką”.
Wszystkim było ogłoszone,
że kto zbawi Pizdolonę,
ten otrzyma za podziękę
pół królestwa i jej rękę.
Więc zjeżdżają się jebacze,
czarodzieje, zaklinacze,
rycerze i królewicze,
by królewnie zerżnąć piczę.
Każdy sił swych próbuje
i choć tęgie mieli chuje,
na nic się to wszystko zdało,
bo jej ciągle było mało.
A tymczasem heroldowie
w całym kraju w piśmie, w mowie
wieści dziwne rozgłaszali
coraz dalej, dalej, dalej.
Aż dotarły hen, daleko
gdzie za siódmą górą, rzeką,
stała sobie stara chatka,
w niej mieszkała stara matka
ze synami swymi trzema,
którym równych w świecie nie ma.
Każdy dzielny, tęgi, zwinny,
ale każdy z nich był inny.
I w tym nie ma nic dziwnego,
każdy z ojca był innego,
bo w młodości swojej czasie
matka strasznie puszczała się.
Syn najstarszy miał chuj długi
i gruby na kształt maczugi,
a po bokach jego były
jak postronki grube żyły,
jakieś więzy, jakieś guzy,
jaja miał jak dwa arbuzy.
A że ciągle mu bez mała
ta ogromna pyta stała,
Chujogromem go nazwano.
Pizdoliza nosił miano
syn następny, bo lizanie
stawiał wyżej nad jebanie
i nie było mistrza w świecie,
by prześcignąć go w minecie.
Cieszą matkę takie dzieci,
lecz niestety smuci trzeci,
który rodu był zakałą,
bo miał pałę całkiem małą.
Cienką, krótką, na kształt glisty
i nie palił się do pizdy.
Dobrze, że z matczynej woli
raz na miesiąc popierdoli.
A że mało tak obłapia,
bracia mieli go za gapia.
No i matka nawet z czasem
nazywała go głuptasem.
Tak im słodko życie idzie,
ani w zbytku, ani w bidzie,
starsze bowiem dwa chłopaki
zarabiały w sposób taki,
że cnotliwe starsze panie
brały ich na utrzymanie,
a i matka chociaż stara,
dała dupy za talara
na stojaka gdzieś w klozecie.
Lecz najmłodszy, głupek przecie
Tylko trzeci syn - wyskrobek
Wypinał się na zarobek.
choć podobał się niewiastom,
dawał dupy pederastom.
i ku matki wielkiej złości,
nie brał nic od swoich gości,
aż dotarła i w ich strony
wieść o losie Pizdolony.
Na pieniądze wnet łakoma,
woła matka Chujogroma
I tak rzecze: „Ty mój synu
idź dokonaj tego czynu”.
Gdy spierdolisz Pizdolonę,
To dostaniesz ją za żonę.
Pół królestwa twoim będzie!
Tak królewskie brzmi orędzie.”
Olbrzym wnet posłuchał matki,
zaraz włożył czyste gatki,
wymył chuja i bez zwłoki
raźno ruszył w świat szeroki.
A gdy przybył do stolicy,
zaraz poszedł do ciemnicy,
gdzie się święcą rozkraczona
brandzlowała Pizdolona.
Pyta dawno mu stanęła,
więc się ostro wziął do dzieła
i za pierwszym sztosem leci
błyskawicznie drugi, trzeci,
czwarty piąty, aż nareszcie
wyrżnął sztosów tysiąc dwieście
i utracił siłę całą.
A królewnie wciąż za mało.
Tak był przy tym osłabiony,
że zleźć nie mógł z Pizdolony
i musiały dworskie ciury
ściągnąć go za dupę z dziury
i zabrały omdlałego
do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy”.
Prędko, prędko baśń się baje,
nie tak prędko kutas staje.
Baśń się baje, czas ucieka,
Chujogroma matka czeka
i już martwić się zaczyna:
„Coś nie widać skurwysyna”.
Aż ją doszły straszne wieści.
Powstrzymując łzy boleści,
Pizdoliza matka wzywa
i w te słowa się odzywa:
„Bratu - rzecz to nie do wiary!
Nie udały się zamiary,
kutas zmarniał mu niestety,
idź wiec ty - spróbuj minety”.
I Pizdoliz wnet bez zwłoki
ruszył prędko w świat szeroki.
W końcu zaszedł do stolicy,
tam się udał do ciemnicy,
gdzie się święcą rozkraczona
Brandzlowała Pizdolona.
Zaraz ją za picze łapie
i minetę tego chlapie.
Język jego na kształt węża,
to się spręża, to rozpręża,
to się wije jak sprężyna,
w pizdę wwiercać się zaczyna,
kręci na kształt kołowrotka,
to od zewnątrz, to od środka.
To się zwija znów jak fryga,
że gdy patrzeć — w oczach miga.
Doba tak za dobą mija,
on jęzorem wciąż wywija.
Aż utracił siłę całą.
A królewnie wciąż za mało.
Tak był przy tym osłabiony,
że zleźć nie mógł z Pizdolony,
Więc i jego dworskie ciury
ściągnęły za dupę z dziury
i wyniosły omdlałego
do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy”.
Prędko, prędko baśń się baje,
nie tak prędko kutas staje.
Baśń się baje, czas ucieka,
Pizdoliza matka czeka
i już martwić się zaczyna,
bo nie widać skurwysyna.
W końcu widząc, że nie wraca
Myśli: „Na nic moja praca…
Biedna dola jest matczyna
Oto już drugiego syna.
Ze złości zaciska zęby,
że dwóch synów, niby dęby,
losy wzięły jej zdradziecko...
„Jedno mi zostało dziecko
I do tego całkiem głupie”!
Głuptak miał to wszystko w dupie.
Raz w niedzielę, po jedzeniu
chciał pochrapać sobie w cieniu.
Coś mu jednak spać nie daje,
coś go ciągle gryzie w jaje.
Więc się prędko zrywa z trawy,
W portki patrzy się ciekawy,
A tu się po jajach szwenda
Niby chrabąszcz — wielka menda!
Głuptas już rozpinał gacie,
By ją zgubić w sublimacie,
gdy wtem menda nieszczęśliwa
ludzkim głosem się odzywa:
„Czemu pragniesz mojej zguby?
Nie zabijaj chłopcze luby.
Menda też stworzenie boże,
że inaczej żyć nie może,
i że czasem w jajo utnie,
nie gubże jej tak okrutnie”.
Głuptak myśli:
„Cóż to złego,
przecie nie zje mnie całego.
Niepotrzebna mi twa zguba,
idź więc z Bogiem, mendo luba”.
A tu nagle menda znika
i się zmienia w czarownika.
Czarownika - czarodzieja
i do swego dobrodzieja,
co się w strachu z miejsca zrywa,
w takie słowa się odzywa:
„Że litości miałeś względy
dla bezbronnej słabej mendy,
i żeś jej darował życie,
wynagrodzę cię sowicie.
Dam ci ja wskazówki pewne
jak spierdolić masz królewnę.
Sił twych mało tu potrzeba,
dam kondoma samojeba,
który ma tą dziwną siłę,
że gdy włożysz na swą żyłę
i rozkażesz, on za ciebie
sztos za sztosem ciągle jebie
Czarodziejską mocą cudną!
Ale zdobyć go jest trudno...
Dupa strzeże go zaklęta
Na przechodniów wciąż wypięta,
z której mocą złego ducha
ustawicznie ogień bucha.
I czy z bliska, czy z daleka
żarem swoim wszystko spieka.
I w tym mocnym, wielkim żarze
dupa się całować każe.
Lecz gdy powiesz do niej słowa:
«Niech się ogień w dupie schowa,
sama się pocałuj właśnie»,
wtedy ogień w dupie zgaśnie.
I powoli, z dobrej woli
kondom zabrać ci pozwoli.
Za twą dobroć ja ci mogę
do tej dupy wskazać drogę.
Weź ten kłębek z sobą razem,
on ci będzie drogowskazem.
Rzuć na ziemię i idź wszędzie,
gdzie się kłębek toczyć będzie.
Lecz pamiętaj zawsze święcie
czarodziejskie to zaklęcie.”
Tu czarownik, niby mara,
zniknął, rozwiał się jak para.
Głuptak wstaje ucieszony,
bierze kłębek rozbawiony
i nie mówiąc nic nikomu,
po kryjomu znika z domu.
Prędko, prędko baśń się baje,
nie tak prędko kutas staje.
Głuptak idzie, nie ustaje,
coraz nowsze mija kraje.
Gdy stu granic minął słupy,
zaszedł wreszcie aż do dupy,
z której ogień wieczny tryska,
a podszedłszy do niej z bliska,
rozżarzonej nad pojęcie,
czarodziejskie swe zaklęcie
Głuptak z całej siły wrzaśnie:
„Sama się pocałuj właśnie!”
Wtedy dupa zawstydzona
puściła go do kondoma.
Więc z kondomem ucieszony,
pędzi wnet do Pizdolony.
A gdy przyszedł do stolicy,
zaraz poszedł do ciemnicy,
gdzie się święcą rozkraczona
brandzlowała Pizdolona.
Wkłada kondom, niecierpliwy,
a tu patrzcie - czary, dziwy!
Chuj, co zawsze był jak z ciasta,
na sto chujów się rozrasta.
Każdy gruby jak ta bela,
każdy piczę jej rozdziera,
każdy twardy jak ze stali,
każdy długi na sto cali.
Wszystkie chuje z całej siły
na królewnę uderzyły.
Każdy w pizdę jej się wwierca,
każdy końcem sięga serca,
każdy jej się w piczy grzebie,
każdy jebie, jebie, jebie!
Głuptas leży bez wysiłku,
Czasem klepnie ją po tyłku,
Czasem w cycki pocałuje,
A samojeb piczę pruje.
Aż królewna Pizdolona,
rozjebana, spierdolona,
od jebania ledwie żywa,
krzyczy: „cipa się rozrywa!”
Takie przy tym tarcie było,
że się w dupie zapaliło.
By ugasić pożar ciała,
straż zamkowa przyjechała
z toporami, z bosakami,
z sikawkami i kubłami,
słowem z całym inwentarzem
stosowanym przy pożarze.
I po długiej ciężkiej pracy
ugasili ją strażacy.
Tak została Pizdolona
z czaru swego wyzwolona
i znów stała się prawiczką
z malusieńką ciasną piczką.
Głuptas dostał zaś w podziękę
pół królestwa i jej rękę.
Król był taki ucieszony
ze zbawienia Pizdolony,
że pomimo swej starości
kapucyna ciął z radości
bez ustanku tydzień cały,
aż mu jaja odsiwiały,
Mimo, ze już nie był młody,
potem zaraz sprawił gody
Głuptakowi z Pizdoloną.
Mnie na gody zaproszono,
więc jak mówię, też tam byłam.
Jadłam, piłam, pierdoliłam,
bawiłam się z nimi społem,
aż zasnęłam gdzieś pod stołem...

Tu bajka dobiega końca.
Już za oknem patrzeć słońca,
przy kominku babcia siwa
coś mamrocze, głową kiwa,
dając dziatwie pouczenia
o rozkoszach chędożenia.

Których i Wam czytelnicy
Autor tej powiastki życzy!

Autor: Aleksander Fredro