Cytaty:Spadkobiercy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Linia 95: Linia 95:


Warren: Czapka z czopk?w
Warren: Czapka z czopk?w
McPherson: Rzeczywistość jest wynikiem braku alkoholu.

McPherson: Dziecko napoczętę - nienarodzone

Niania: Ma zmary (o Johnatanie)
George: Ma zmary, bo jest stary!

Billy: Naniu ja pamiętam z dzieciństwa taką wyliczankę: Chodzą łosie z watą w nosie, jak to szło?

Niania: Zawsze żeście się kochali.. Raz was nakryłam...
George: Kołdrą!
Johnatan: Przypomnieliście sobie coś ciekawego?

Warren: Tak jak w piwnicy próbowaliśmy!
Johnatan: Co wy próbowaliście?
Warren: Konfitury!

Billy: Zróbmy kupę na George'a!

Hariett: Wyjechałam, bo nie chcę, żeby dziecko było podobne do ciebie (...) żeby było tak niskie!

Dealey: Dlaczego te butelki się nie przewracają?!

Edward: Może ja też coś zbiję?
Dealey: Zbij się!

Edward: Nie mogę tego zrobić, bo stracę pracę!
Dealey: Stracisz pracodawcę, nie pracę!

Johnatan: Powinniśmy się jakoś zachować.
George: Czyli co, nie pijemy?

George: Zróbmy mu wieczór kawalerski! Zaprosimy paru gejów.
Billy: Paru, czyli ilu?
George: Nie wiem, ty i...

George: Może dajmy im szkło! Po co im cała firma, gdzie oni to postawią?!


[[Kategoria:Cytaty|{{PAGENAME}}]]
[[Kategoria:Cytaty|{{PAGENAME}}]]

Wersja z 04:38, 1 lut 2010

Spadkobiercy – cytaty.

Dealey – Widzę, że chodziłeś na angielski... Jonathan – Trudno nie chodzić na angielski, jak się mieszka w Los Angeles Jonathan – Zatkało cię, co? Dealey – Nie, po prostu gram pauzą. Jonathan – Chyba menopauzą. Jonathan – Jak można się narazić na śmierć leżąc w ryżu? Dealey – W Wietnamie można! Jakby była wojna w Polsce, to byś się w ziemniakach narażał

Dorin – Tato, spuentuj sytuację! dr. Dreyfus – Wiadro nie kłamie

Georgr - Nazywam się... no i właśnie

Warren - Czapka z czopków

dr. Dreyfus - Wy jako Owensy... owie

Dealey (do Johnatana) - To jest nas wr?g! Nas..sz! Nasz wr?g! Johnatan - Nas wr?g, taaaa... McPherson - Nie przejmuj si?, ch?d?.

Johnatan - Wiesz, co trupy robi? w szoku?

Billie - Nie mo?na gra? kijem, kt?ry stanowi 2/3 wysoko?ci cia?a. Johnatan - Billie, przynie? pi?k?! Billie - Poczekaj, wytr?, bo wpad?a w kup?! Johnatan - Nie wycieraj, damy Dealeyowi.

Dealey: George, ty chyba za d?ugo siedzia?e? w tej ?azience. George: To nie ja siedzia?em w ?azience, to Dorin. Dorin: Tak, to ja siedzia?am w ?azience. Ken (z mokrymi w?osami i w szlafroku) - To JA siedzia?em w ?azience!

Johnatan: Kochasz moj? c?rk?? Ken: Tak. Johnatan: Wi?c je?li j? kochasz, to oddasz ca?? swoj? krew George'owi. Worren: Ale on umrze i przestanie j? kocha?! B?d? zacznie kocha? jak zombie!

Dorin: Worren, ty grzebiesz n??k?! Worren: Ona sama grzebie, zwariowa?a.

Dealey: Johnatan, pami?tasz... Johnatan: Nie przypominaj mi Wietnaaaaamuu! Znowu b?d? te ckliwo?ci, przyja??, telegrafistka, a id? ty w...

Ken: Dorin, jest jedno s?owo na M... George: W mord?!

Doktor: Wy jako Owensy... Owensowie... Macie grup? krwi 0Rh-, a George, mimo ?e te? jest Owensem, ma grup? 00,2Rh-.

Harriet: Dealey, wida? mi ty?ek, popraw mi!

Dealey: Co to jest, Johnatan? Twoje ksi??ki? Johnatan: Nie, pami?tniki z Wietnamu. Dealey: Drukiem?

Worren: Je?li pozwolisz sobie i?? do ko?ca mostu, spotkasz kaczk?. Nie szcz?d? jej chleba, a ona odrzuci ci dobre rad?. Okiem. Bo to fi?ska kaczka.

Dealey: Gram pauz?. Johnatan: Chyba menopauz?.

Billie: George, przesta? udawa?, ?e si? przejmujesz. George: Nie przestaj? uda... Znaczy, nie udaj?. McPherson: Cz?owiek strzela, pan b?g kule nosi...

Dealey: To sam si? przytul? !

George: Ty onanisto ! Dealey: Ty jednak co? dzisiaj pali?e? !

Dorin: Strzeli?e? tutaj pr?dem... Dealey: Poczu?em Dorin. Kopiesz mnie.

Jonathan: To my?my j? zbudowali. IV Ameryka !

Jonathan: I co, zatka?o ci? ? Dealey : Nie, po prostu gram pauz? ! Jonathan: Chyba menopauz?...

McPherson: To sie nazywa antygwa?tki.

Jonathan: Przyszed?em tutaj po to, ?eby? mnie zobaczy?.

George: Jako? si? policzymy, b?dzie pan zadowolony.

Warren: Co si? sta?o ?!

Jonathan: A ty co robi?e?, co robi?e? w Wietnamie ?! Dealey: Ja si? nara?a?em ! (legendarny 70 odcinek)

Ken: Sk?d ty tutaj ?! Warren: Jestem tam, gdzie s? problemy !

Jonathan: Na jakich studiach... Mechanik pojazdowy, czo?gowy... ooo panie in?ynierze !

Warren: Czapka z czopk?w McPherson: Rzeczywistość jest wynikiem braku alkoholu.

McPherson: Dziecko napoczętę - nienarodzone

Niania: Ma zmary (o Johnatanie) George: Ma zmary, bo jest stary!

Billy: Naniu ja pamiętam z dzieciństwa taką wyliczankę: Chodzą łosie z watą w nosie, jak to szło?

Niania: Zawsze żeście się kochali.. Raz was nakryłam... George: Kołdrą! Johnatan: Przypomnieliście sobie coś ciekawego?

Warren: Tak jak w piwnicy próbowaliśmy! Johnatan: Co wy próbowaliście? Warren: Konfitury!

Billy: Zróbmy kupę na George'a!

Hariett: Wyjechałam, bo nie chcę, żeby dziecko było podobne do ciebie (...) żeby było tak niskie!

Dealey: Dlaczego te butelki się nie przewracają?!

Edward: Może ja też coś zbiję? Dealey: Zbij się!

Edward: Nie mogę tego zrobić, bo stracę pracę! Dealey: Stracisz pracodawcę, nie pracę!

Johnatan: Powinniśmy się jakoś zachować. George: Czyli co, nie pijemy?

George: Zróbmy mu wieczór kawalerski! Zaprosimy paru gejów. Billy: Paru, czyli ilu? George: Nie wiem, ty i...

George: Może dajmy im szkło! Po co im cała firma, gdzie oni to postawią?!