Jednostka Wojskowa GROM: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M
Znacznik: edytor źródłowy
 
(Nie pokazano 4 wersji utworzonych przez 4 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
{{sur|jednostki wojskowej|inne|Grom}}
{{sur|jednostki wojskowej|inne|Grom}}
{{nonnews|[[NonNews:Zmiany w dowództwie GROM|Zmiany w dowództwie GROM]]}}
{{nonnews|[[NonNews:Zmiany w dowództwie GROM|Zmiany w dowództwie GROM]]}}
'''GROM''' – [[polska]] [[grupa antyterrorystyczna]], wyspecjalizowana w robieniu ''łubudu''. Ich motto brzmi: ''najpierw strzelaj, potem pytaj''. Jest to jedyny oddział militarny, potrafiący używać [[broń|broni]] – wedle własnej oceny. GROM znany jest na całym świecie ze swych rozwałek, za co ceni go wiele państw. Jest wynajmowany na imprezy okolicznościowe w całej Europie, a jako, że ma własną [[kapela|kapelę]] i dwóch kuchcików – zapewnia kompleksową obsługę [[wesele|weseli]]. Ludzie w GROMie szkolą się dziesięć lat, aby w ciągu kolejnych pięciu dać się zabić, ewentualnie nabyć trwałe kalectwo. Niektórzy tłumaczą ową niecodzienną nazwę jako inaczej piorun powiązany z ich zdolnością bojową. Inni zaś jako skrót od Grupa Rumunów Odśnieżających Miasto (również powiązane z ich zdolnością bojową).
'''GROM''' – [[polska]] [[grupa antyterrorystyczna]], wyspecjalizowana w robieniu 100% [[headshot]]ów. Ich motto brzmi: ''najpierw strzelaj, potem pytaj''. Jest to jedyny oddział militarny, potrafiący używać [[broń|broni]] – wedle własnej oceny. GROM znany jest na całym świecie ze swych rozwałek, za co ceni go wiele państw. Jest wynajmowany na imprezy okolicznościowe w całej Europie, a jako, że ma własną [[kapela|kapelę]] i dwóch kuchcików – zapewnia kompleksową obsługę [[wesele|weseli]]. Ludzie w GROMie szkolą się dziesięć lat, aby w ciągu kolejnych pięciu dać się zabić, ewentualnie nabyć trwałe kalectwo. Niektórzy tłumaczą ową niecodzienną nazwę jako inaczej piorun powiązany z ich zdolnością bojową. Inni zaś jako skrót od Grupa Rumunów Odśnieżających Miasto (również powiązane z ich zdolnością bojową).


== Operacje w których uczestniczył GROM ==
== Operacje w których uczestniczył GROM ==
Linia 10: Linia 10:
* '''Szturm na magazyny Ikei''' – GROM-owcy dostali za zadanie przeprowadzić szturm na magazyny Ikei, ponieważ jak donosił ich wywiad, pewien urwis trzymał tam mleko prosto od krowy, co jest wbrew prawom Unii Europejskiej. Akcja w 100% udana, przechwyciliśmy 10 litrów krowiego mleka i 2 gramy kokainy. Bandyta otrzymał karę śmierci.
* '''Szturm na magazyny Ikei''' – GROM-owcy dostali za zadanie przeprowadzić szturm na magazyny Ikei, ponieważ jak donosił ich wywiad, pewien urwis trzymał tam mleko prosto od krowy, co jest wbrew prawom Unii Europejskiej. Akcja w 100% udana, przechwyciliśmy 10 litrów krowiego mleka i 2 gramy kokainy. Bandyta otrzymał karę śmierci.


== GROM – prawie nieśmiertelni ==
{{stub|woj}}
<small> To ''prawie'' robi wielką różnicę.</small>
{{Organizacje}}
W przeciwieństwie do amerykańskich [[Marines]], żaden GROMowiec nie zginął w czasie akcji. No, może tylko jeden.

W Afganistanie w 2013 roku przesiadywała grupa operacyjna GROMowców. Jako że cały roczny zapas Żubrówki [[Chlanie|magicznie zniknął]] już po miesiącu, komandosi musieli zdać się na miejscowy bimber od [[Terrorysta|miłego pana w turbanie]]. Ledwo zdążyli się nacieszyć [[Wpierdol|skuteczną transakcją]] w celu zdobycia trunku, aż tu nagle Hamerykańskie dowództwo nakazało Polaczkom aresztować jakichś trzech [[Mudżahedin|bombowych ziomków]] na zadupiu nie wiadomo gdzie.

Jak im kazano, tak uczynili. Pojawili się pod jakimś domem, z którego było słychać odgłosy modłów arabskich [[Dżihad|w intencji pokoju na świecie]]. Pan kapitan pod wpływem [[Bimber|napoju bogów]] uznał, że n{{cenzura2}}e z erkaema stojąc co najmniej 10 metrów przed swoim oddziałem to dobry pomysł. Zatem z całej pety zaczął opróżniać taśmę to taśmie. Wybił tak z 15 ludzi. Mało brakowało mu do wyrżnięcia połowy garnizonu, gdy zorientował się nagle, że ma wpakowany cały magazynek z kałacha w swoją owłosioną klatę. Ułożył się zatem taktycznie na piach z donośnym głosem.

Jego podwładni przez pół minut nie wiedzieli, cóż mają robić. W końcu ktoś krzyknął: „E, panowie, może zrobimy to taktycznie zgodnie z procedurą A113 paragrafu 5 z kodeksu taktyk Armii Amerykańskiej?” Biedny żołnierz. Reszta była tak wkurwiona po tym, jak ich kapitan oberwał, że za sam pomysł [[Debilizm|pr0 t4ctic4l 3ntry]] jego krzywa morda spotkała się ostro z kolbami karabinów jego kolegów. Wszyscy potem i tak zaczęli wkraczać do budynku. Jako że wszystkich mudżahedinów z bronią pan kapitan już zdołał posłać na tamten świat, GROMowcy wyrzucili swoje karabiny i zorganizowali muslimom [[Wpierdol|after party jak po dobrym meczu ŁKS z Legią Warszawa]] – przecież trza grać honorowo, c'nie?

Dopiero gdy skuli groźnych wybranych przestępców, zauważyli, że ich dowódca leży w kałuży krwi. Próbowano go reanimować – nic. Próbowano powiedzieć mu dowcip o Polaku, Niemcu i Rusie - nic. Dopiero gdy motywowali go [[Wódka|świętym napojem]] i nie wstał, to dostrzegli, że to coś poważnego i wezwali sanitariuszy. Jednak pojawił się problem logistyczny – faceta z takimi wielkimi jajami przecież trudno jest unieść na noszach. Wezwano zatem cały samolot po tym, jak nawet helikopter nie wyrobił z ciężarem. Zawieziono go do szpitala polnego, gdzie zamiast go porządnie zoperować, dano mu [[Piwo|lekarstwo]] i zalecili trzy Zdrowaśki. Następnego dnia i tak zmarł.

W tej misji zginął tylko pan kapitan Woźniak. Żaden komandos nie został ranny. No dobra, jeden się skarżył, że włos mu z głowy spadł podczas akcji, ale potem lekarze i naukowcy zbadali, że to przez mefedron, więc wszystko było okej.

Mimo to, i tak bardziej chwaleni są [[Marines]] za byle strzelaninę z muslimami. Taki lajf.

[[Kategoria:Siły specjalne]]
[[Kategoria:Siły specjalne]]

Aktualna wersja na dzień 11:21, 7 wrz 2021

NonNews
Zobacz w NonNews temat:

GROMpolska grupa antyterrorystyczna, wyspecjalizowana w robieniu 100% headshotów. Ich motto brzmi: najpierw strzelaj, potem pytaj. Jest to jedyny oddział militarny, potrafiący używać broni – wedle własnej oceny. GROM znany jest na całym świecie ze swych rozwałek, za co ceni go wiele państw. Jest wynajmowany na imprezy okolicznościowe w całej Europie, a jako, że ma własną kapelę i dwóch kuchcików – zapewnia kompleksową obsługę weseli. Ludzie w GROMie szkolą się dziesięć lat, aby w ciągu kolejnych pięciu dać się zabić, ewentualnie nabyć trwałe kalectwo. Niektórzy tłumaczą ową niecodzienną nazwę jako inaczej piorun powiązany z ich zdolnością bojową. Inni zaś jako skrót od Grupa Rumunów Odśnieżających Miasto (również powiązane z ich zdolnością bojową).

Operacje w których uczestniczył GROM[edytuj • edytuj kod]

  • Dorwać Bin Ladena – to właśnie dlatego Amerykanie nie mogą odnaleźć ciała Bin Ladena, ponieważ jako pierwsi odnaleźli go żołnierze GROM-u. Jako że podczas misji mieli spory zapas C4 postanowili nafaszerować Bin Ladena od strony zadu, aby przed śmiercią też mógł się rozerwać.
  • Odbijanie zakładników z ambasady – w 1995 roku żołnierze mieli odbić zakładników z opanowanej ambasady amerykańskiej. Niestety, gdy terroryści dowiedzieli się, że zaraz wpada GROM, złożyli broń i postanowili się poddać. Niepocieszeni komandosi postanowili wtedy, że jeśli terroryści nie chcą z nimi walczyć to chociaż zabawią się w rzucanie nożami do nieruchomego celu. Terroryści przeżyli, lecz mogą teraz służyć jako durszlak do odcedzania potraw.
  • Przegonić ekologów z Rospudy – GROM-owcy tak wzięli sobie tę misję do serca, że po ich akcji nie ma już ani ekologów, ani Rospudy.
  • Polowanie na teletubisia – to chyba nie wymaga komentarza.
  • Szturm na magazyny Ikei – GROM-owcy dostali za zadanie przeprowadzić szturm na magazyny Ikei, ponieważ jak donosił ich wywiad, pewien urwis trzymał tam mleko prosto od krowy, co jest wbrew prawom Unii Europejskiej. Akcja w 100% udana, przechwyciliśmy 10 litrów krowiego mleka i 2 gramy kokainy. Bandyta otrzymał karę śmierci.

GROM – prawie nieśmiertelni[edytuj • edytuj kod]

To prawie robi wielką różnicę. W przeciwieństwie do amerykańskich Marines, żaden GROMowiec nie zginął w czasie akcji. No, może tylko jeden.

W Afganistanie w 2013 roku przesiadywała grupa operacyjna GROMowców. Jako że cały roczny zapas Żubrówki magicznie zniknął już po miesiącu, komandosi musieli zdać się na miejscowy bimber od miłego pana w turbanie. Ledwo zdążyli się nacieszyć skuteczną transakcją w celu zdobycia trunku, aż tu nagle Hamerykańskie dowództwo nakazało Polaczkom aresztować jakichś trzech bombowych ziomków na zadupiu nie wiadomo gdzie.

Jak im kazano, tak uczynili. Pojawili się pod jakimś domem, z którego było słychać odgłosy modłów arabskich w intencji pokoju na świecie. Pan kapitan pod wpływem napoju bogów uznał, że nBlad.pnge z erkaema stojąc co najmniej 10 metrów przed swoim oddziałem to dobry pomysł. Zatem z całej pety zaczął opróżniać taśmę to taśmie. Wybił tak z 15 ludzi. Mało brakowało mu do wyrżnięcia połowy garnizonu, gdy zorientował się nagle, że ma wpakowany cały magazynek z kałacha w swoją owłosioną klatę. Ułożył się zatem taktycznie na piach z donośnym głosem.

Jego podwładni przez pół minut nie wiedzieli, cóż mają robić. W końcu ktoś krzyknął: „E, panowie, może zrobimy to taktycznie zgodnie z procedurą A113 paragrafu 5 z kodeksu taktyk Armii Amerykańskiej?” Biedny żołnierz. Reszta była tak wkurwiona po tym, jak ich kapitan oberwał, że za sam pomysł pr0 t4ctic4l 3ntry jego krzywa morda spotkała się ostro z kolbami karabinów jego kolegów. Wszyscy potem i tak zaczęli wkraczać do budynku. Jako że wszystkich mudżahedinów z bronią pan kapitan już zdołał posłać na tamten świat, GROMowcy wyrzucili swoje karabiny i zorganizowali muslimom after party jak po dobrym meczu ŁKS z Legią Warszawa – przecież trza grać honorowo, c'nie?

Dopiero gdy skuli groźnych wybranych przestępców, zauważyli, że ich dowódca leży w kałuży krwi. Próbowano go reanimować – nic. Próbowano powiedzieć mu dowcip o Polaku, Niemcu i Rusie - nic. Dopiero gdy motywowali go świętym napojem i nie wstał, to dostrzegli, że to coś poważnego i wezwali sanitariuszy. Jednak pojawił się problem logistyczny – faceta z takimi wielkimi jajami przecież trudno jest unieść na noszach. Wezwano zatem cały samolot po tym, jak nawet helikopter nie wyrobił z ciężarem. Zawieziono go do szpitala polnego, gdzie zamiast go porządnie zoperować, dano mu lekarstwo i zalecili trzy Zdrowaśki. Następnego dnia i tak zmarł.

W tej misji zginął tylko pan kapitan Woźniak. Żaden komandos nie został ranny. No dobra, jeden się skarżył, że włos mu z głowy spadł podczas akcji, ale potem lekarze i naukowcy zbadali, że to przez mefedron, więc wszystko było okej.

Mimo to, i tak bardziej chwaleni są Marines za byle strzelaninę z muslimami. Taki lajf.