Wybory: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 5: | Linia 5: | ||
== Historia == |
== Historia == |
||
Pierwsze wybory miały miejsce w [[prehistoria|prehistorii]]. Ich zadaniem było ustalenie co na [[obiad]], ale niestety zostały one sfałszowane i <s>ostatecznie do władzy doszedł [[Jarosław Kaczyński]]</s> trzeba było je powtórzyć w przeciągu dwóch miesięcy. Przez ten czas większość wyborców nic nie jadła i w dniu wyborów nie miał kto zagłosować. Dlatego właśnie zapomniano o nich na kilkaset tysięcy lat, aż do czasów starożytnej [[Grecja|Grecji]]. Wtedy właśnie <s>[[Sokrates]]</s> <s>[[Aleksander Macedoński]]</s> jakiś gościu wymyślił, aby zagłosować nad jakąś ustawą. O dziwo się udało (na serio) i została ona uchwalona. Po upływie dwudziestu kilku wieków wybory stały się rozrywką w [[Polska|państwie polskim]] i nie tylko, oraz sposobem, na zabicie czasu. Na przykład znudzeni stagnacją i nudą w miarę dostatniego życia mieszczańskiego Niemcy zagłosowali w większości na Hitlera. Ten kandydat prezentował się najefektowniej: wrzeszczał, obwiniał, wygrażał. Był oryginalny i ciągle obiecywał, że jak zostanie wybrany, to już nikt z Niemców nie będzie się nudził. O sukcesie tego kandydata zadecydowała pracowicie obmyślana kampania przedwyborcza, której hasło brzmiało: "Zero nudy". Sztab wyborczy harował po 24 godziny na dobę, aby spełnić obietnicę głoszoną przez hasło. Udało się spalić tysiące książek, urządzić nocne festyny rodzinne z pochodniami, a sam kandydat był charyzmatyczny dzięki wąsikowi, który polecili zapuścić mu specjaliści od PR. Ten skuteczny przykład pracy PR - owców i oddanych partii członków (nie tylko męskich) znalazł się na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o udane kampanie wyborcze, prowadzące do zwycięstwa w wyborach. |
Pierwsze wybory miały miejsce w [[prehistoria|prehistorii]]. Ich zadaniem było ustalenie co na [[obiad]], ale niestety zostały one sfałszowane i <s>ostatecznie do władzy doszedł [[Jarosław Kaczyński]]</s> trzeba było je powtórzyć w przeciągu dwóch miesięcy. Przez ten czas większość wyborców nic nie jadła i w dniu wyborów nie miał kto zagłosować. Dlatego właśnie zapomniano o nich na kilkaset tysięcy lat, aż do czasów starożytnej [[Grecja|Grecji]]. Wtedy właśnie <s>[[Sokrates]]</s> <s>[[Aleksander Macedoński]]</s> jakiś gościu wymyślił, aby zagłosować nad jakąś ustawą. O dziwo się udało (na serio) i została ona uchwalona. Po upływie dwudziestu kilku wieków wybory stały się rozrywką w [[Polska|państwie polskim]] i nie tylko, oraz sposobem, na zabicie czasu. Na przykład znudzeni stagnacją i nudą w miarę dostatniego życia mieszczańskiego Niemcy zagłosowali w większości na Hitlera. Ten kandydat prezentował się najefektowniej: wrzeszczał, obwiniał, wygrażał. Był oryginalny i ciągle obiecywał, że jak zostanie wybrany, to już nikt z Niemców nie będzie się nudził. O sukcesie tego kandydata zadecydowała pracowicie obmyślana kampania przedwyborcza, której hasło brzmiało: "Zero nudy". Aby zjednoczyć rzesze ludzi zainteresowanych kandydatem wymyślono trik, który przeszedł do historii propagandy i PR - u. Wymyślono hasło: "Hitler wie najlepiej" i podnoszono przy tym rękę do góry. Dla bardziej sprawnych fizycznie zaistniała wersja z podnoszeniem obu rąk do góry, a czasem też i jednej nogi, albo obu nóg. Po tych zabiegach mężczyzni tracili zdolność erekcji ("...nie chce się podnieść..."), a kobiety nie mogły spożywać alkoholu. Sztab wyborczy harował po 24 godziny na dobę, aby spełnić obietnicę głoszoną przez hasło. Udało się spalić tysiące książek, urządzić nocne festyny rodzinne z pochodniami, a sam kandydat był charyzmatyczny dzięki wąsikowi, który polecili zapuścić mu specjaliści od PR. Ten skuteczny przykład pracy PR - owców i oddanych partii członków (nie tylko męskich) znalazł się na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o udane kampanie wyborcze, prowadzące do zwycięstwa w wyborach. |
||
Przykład ten, wielokrotnie analizowany przez psychiatrów, psychologów, socjologów i politologów doprowadził naukowców tych dziedzin do wniosku, że im więcej paranoi w kampanii wyborczej, tym dla wyniku wyborczego lepiej. |
Przykład ten, wielokrotnie analizowany przez psychiatrów, psychologów, socjologów i politologów doprowadził naukowców tych dziedzin do wniosku, że im więcej paranoi w kampanii wyborczej, tym dla wyniku wyborczego lepiej. |
Wersja z 08:36, 24 wrz 2011
Na wybory do obory, poszły z kołka dyrektory, popatrzyli powąchali, swoje typy pozgłaszali.
- Bohdan Smoleń o wyborach
Szablon:Trodzaj dojścia do porozumienia poprzez większość głosów (tzw. demokracja). W wyborach uczestniczą wszyscy obywatele danego państwa z wyjątkiem niewolników, dzieci, kobiet i mężczyzn.
Historia
Pierwsze wybory miały miejsce w prehistorii. Ich zadaniem było ustalenie co na obiad, ale niestety zostały one sfałszowane i ostatecznie do władzy doszedł Jarosław Kaczyński trzeba było je powtórzyć w przeciągu dwóch miesięcy. Przez ten czas większość wyborców nic nie jadła i w dniu wyborów nie miał kto zagłosować. Dlatego właśnie zapomniano o nich na kilkaset tysięcy lat, aż do czasów starożytnej Grecji. Wtedy właśnie Sokrates Aleksander Macedoński jakiś gościu wymyślił, aby zagłosować nad jakąś ustawą. O dziwo się udało (na serio) i została ona uchwalona. Po upływie dwudziestu kilku wieków wybory stały się rozrywką w państwie polskim i nie tylko, oraz sposobem, na zabicie czasu. Na przykład znudzeni stagnacją i nudą w miarę dostatniego życia mieszczańskiego Niemcy zagłosowali w większości na Hitlera. Ten kandydat prezentował się najefektowniej: wrzeszczał, obwiniał, wygrażał. Był oryginalny i ciągle obiecywał, że jak zostanie wybrany, to już nikt z Niemców nie będzie się nudził. O sukcesie tego kandydata zadecydowała pracowicie obmyślana kampania przedwyborcza, której hasło brzmiało: "Zero nudy". Aby zjednoczyć rzesze ludzi zainteresowanych kandydatem wymyślono trik, który przeszedł do historii propagandy i PR - u. Wymyślono hasło: "Hitler wie najlepiej" i podnoszono przy tym rękę do góry. Dla bardziej sprawnych fizycznie zaistniała wersja z podnoszeniem obu rąk do góry, a czasem też i jednej nogi, albo obu nóg. Po tych zabiegach mężczyzni tracili zdolność erekcji ("...nie chce się podnieść..."), a kobiety nie mogły spożywać alkoholu. Sztab wyborczy harował po 24 godziny na dobę, aby spełnić obietnicę głoszoną przez hasło. Udało się spalić tysiące książek, urządzić nocne festyny rodzinne z pochodniami, a sam kandydat był charyzmatyczny dzięki wąsikowi, który polecili zapuścić mu specjaliści od PR. Ten skuteczny przykład pracy PR - owców i oddanych partii członków (nie tylko męskich) znalazł się na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o udane kampanie wyborcze, prowadzące do zwycięstwa w wyborach.
Przykład ten, wielokrotnie analizowany przez psychiatrów, psychologów, socjologów i politologów doprowadził naukowców tych dziedzin do wniosku, że im więcej paranoi w kampanii wyborczej, tym dla wyniku wyborczego lepiej.
Funkcjonalność
- obecnie żadna
Wybory w przyszłości
A skąd ja mam to wiedzieć, co ja medium ka jestem?!