Dyskusja Nonsensopedia:Moderacja: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M
Linia 16: Linia 16:
:Niesprawdzone artykuły byłyby rzeczywiście dobrym pomysłem, ale w odwrotnej sytuacji: gdyby 90% było sprawdzonych, a tylko 10% nie. Wtedy można by odróżnić niesprawdzoną mniejszość od sprawdzonej większości, ale obecnie większość jest niesprawdzona.
:Niesprawdzone artykuły byłyby rzeczywiście dobrym pomysłem, ale w odwrotnej sytuacji: gdyby 90% było sprawdzonych, a tylko 10% nie. Wtedy można by odróżnić niesprawdzoną mniejszość od sprawdzonej większości, ale obecnie większość jest niesprawdzona.
:Z drugiej strony, oczywiście, funkcję szablonów ostrzegawczych pełnią {{s|redakcja}} i {{s|czyszczenie}}.
:Z drugiej strony, oczywiście, funkcję szablonów ostrzegawczych pełnią {{s|redakcja}} i {{s|czyszczenie}}.
:Natomiast jeżeli chodzi o przechodzenie do kolejnego hasła: kto przechodzi? Nie ten, kto chce po prostu poczytać, czyli większość, bo jak zobaczy jeden, drugi, trzeci zły artykuł, bo pójdzie szukać rozrywki gdzie indziej. Więc może ten, kto poprawia? Też nie bardzo, bo jak ten, kto poprawia, trafi na artykuł do poprawienia, to go poprawi, a nie pójdzie dalej.
:Natomiast jeżeli chodzi o przechodzenie do kolejnego hasła: kto przechodzi? Nie ten, kto chce po prostu poczytać, czyli większość, bo jak zobaczy jeden, drugi, trzeci zły artykuł, to pójdzie szukać rozrywki gdzie indziej. Więc może ten, kto poprawia? Też nie bardzo, bo jak ten, kto poprawia, trafi na artykuł do poprawienia, to go poprawi, a nie pójdzie dalej.
:Ja oczywiście rozumiem, że ludziom się może nie podobać, że im się hasła usuwa, ale znów: nie mamy czasu i sił, aby każdemu tłumaczyć dokładnie, co zrobił źle i jak ma to zrobić dobrze, bo to nie szkółka pisarska i zamiast tłumaczyć, szybciej byłoby to po prostu napisać od zera albo nie pisać w ogóle, bo uzasadnienie ludzie chcą słyszeć głównie po to, aby udowodnić, że jest błędne. A na takie udowadnianki czasu nie mamy tym bardziej. A więc: jedna strona nie bardzo chce uczyć, druga nie bardzo chce się uczyć, więc dyskusja nad tym, czemu coś usunięto lub cofnięto będzie bezprzedmiotowa albo będzie chęcią wzięcia odwetu za usunięcie genialnych wypocin.
:Ja oczywiście rozumiem, że ludziom się może nie podobać, że im się hasła usuwa, ale znów: nie mamy czasu i sił, aby każdemu tłumaczyć dokładnie, co zrobił źle i jak ma to zrobić dobrze, bo to nie szkółka pisarska i zamiast tłumaczyć, szybciej byłoby to po prostu napisać od zera albo nie pisać w ogóle, bo uzasadnienie ludzie chcą słyszeć głównie po to, aby udowodnić, że jest błędne. A na takie udowadnianki czasu nie mamy tym bardziej. A więc: jedna strona nie bardzo chce uczyć, druga nie bardzo chce się uczyć, więc dyskusja nad tym, czemu coś usunięto lub cofnięto będzie bezprzedmiotowa albo będzie chęcią wzięcia odwetu za usunięcie genialnych wypocin.
:Wierzę, że są osoby, które rzeczywiście posiadają predyspozycje do tego, aby szybko podłapać sporo z tego, jak się hasła powinno pisać, ale nie mamy ich po czym poznać, dlatego na wstępie traktujemy wszystkich podobnie. Jeżeli ktoś zechce być potraktowany inaczej, z pewnością znajdzie metody, aby wykazać, że nie jest jednym z grupy markotnych i wiecznie niezadowolonych gimnazjalistów, czego przykładem jest ta dyskusja. Bo nie jest tak, że nie odpowiadam na żadne zarzuty albo że inni tego nie robią. Przywykliśmy po prostu ignorować te głupie.
:Wierzę, że są osoby, które rzeczywiście posiadają predyspozycje do tego, aby szybko podłapać sporo z tego, jak się hasła powinno pisać, ale nie mamy ich po czym poznać, dlatego na wstępie traktujemy wszystkich podobnie. Jeżeli ktoś zechce być potraktowany inaczej, z pewnością znajdzie metody, aby wykazać, że nie jest jednym z grupy markotnych i wiecznie niezadowolonych gimnazjalistów, czego przykładem jest ta dyskusja. Bo nie jest tak, że nie odpowiadam na żadne zarzuty albo że inni tego nie robią. Przywykliśmy po prostu ignorować te głupie.

Wersja z 22:20, 15 lis 2007

Moje spostrzeżenia

"(...) moderacja ze względów jakościowych na portalach tworzonych przez społeczności decyduje o ich sukcesie i przesądza o porażce." chyba nie do końca, czego przykładem jest bezprecedensowy na ja polskie warunki sukces pełnej naprawdę okropnie napisanych, (nie)sformatowanych, pełnych pierdół artykułów polskiej wersji Wikipedii. Gdy przeglądam kategorię haseł wymagających poprawy tu i tam, i gdy porównuję ilość artykułów, to tu nie jest tak źle :) Także - sukces portalu tworzonego przez społeczność leży w pierwszym rzędzie w społeczności, która swoją naturą prędzej czy później "wykrusza się" i poprawia błędy tych którzy jak pokazał czas nie załapali o co chodzi.

"Podobnie Nonsensopedia jest moderowana ze względów jakościowych, bo jakość jest na niej priorytetem. Wielokrotnie przekonaliśmy się, jak wiele osób przyciągają do siebie dobre hasła i jak szybko ludzie wychodzą, trafiając na złe."

dlatego powinna być sytuacja odwrotna do obecnej - złe artykuły powinny trafiać do kategorii "Złe artykuły"/"Niezmoderyzowane artykuły/...". Rachunek jest prosty: widząc szablon ostrzegający i wiedząc, że to wikia ("nie musisz się nawet logować by edytować!") osoba przejdzie do kolejnego hasła. Jeżeli ta osoba stworzy nowe hasło i zostanie potraktowana tak jak niektórzy (kasowanie artykułów z powodu subiektywnych powodów, lub, o! zrozo! powołując się na nieomylność swojej osoby) to powie, że z tym "nie musisz się nawet logować by edytować!" to jakiś pic na wodę fotomontaż a tutejsi admini to buce (proszę się na mnie nie denerwować, ja wiem, że 99% revertowanych i kasowanych przez Was edycji to syf, ale czasem zachowujecie się jakby za 5 minut miała tu być inspekcja Wallesa i do tego czasu żadne trochę gorsze hasło nie może zostać). Przecież jest (biorąc pod uwagę ilość kasowanych artykułów kompletnie lekceważony mechanizm SdU który pozwala skasować artykuł w ciągu 24h w sposób demokratyczny bez powoływania się na kontrowersyjną tezę nieomylności admina) CDN. Darth Xi 16:35, 12 lis 2007 (UTC)

Jeżeli przez sukces rozumiemy sukces jakości, to Wikipedia jest porażką. Sukcesu strony nie można mylić z ani jej popularnością, ani z wielkością zasobów. Strony internetowe mają to do siebie, że najpierw są małe i nieznaczące, a w pewnym punkcie są na tyle duże, że mogą się już rozwijać siłą bezwładności, tak jak teraz rozwija się Wikipedia.
Wikipedia nigdy nie była mocno moderowana, zgodnie z przypuszczeniem, że ileś kolejnych edycji doprowadzi hasło do wysokiej jakości. I byłoby tak zapewne, ale jest nie tylko tak: nie wzięto bowiem pod uwagę tego, że przyrost jakości w hasłach będzie wolniejszy, niż przyrost haseł o miernej jakości. Lub inaczej: że przyrost treści o miernej jakości będzie szybszy, niż przyrost treści o wysokiej jakości (czy to nowych, czy zastępujących te o niskiej jakości).
O co w ogóle chodzi z tym tworzeniem przez społeczność? Są dwa modele.
Pierwszy model to model portalu społecznościowego typu MySpace, gdzie każdy ma własny profil, a kontent tworzy przez śmiganie po cudzych profilach, zapraszanie do przyjaciół itd. W tym modelu ilość informacji wprowadzonych przez użytkowników i tworzących treść portalu jest taka sama.
Drugi model to model open source'owy, gdzie o stopniu uczestnictwa w tworzeniu kontentu stanowią wyłącznie kompetencje uczestnika projektu. Wiadomo, słabe pomysły są odrzucane, dobre – jeszcze doskonalone.
Na Nonsensopedii istnieje drugi model, ale społeczność trzeba tutaj pojmować co najmniej dwojako. Po pierwsze są to osoby, które rzadziej lub częściej edytują, czyli są to albo użytkownicy bez konta, którzy czasem poprawią szyk zdania, usuną zdechły link do YouTube'a lub dopiszą gdzieś zdanie, albo ci, którzy maja do napisania kilka haseł, a chęci na stałe uczestnictwo nie mają. Po drugie społeczność należy pojmować jako osoby, które chęć na stałe uczestnictwo mają, ale czasu i sił mają mniej lub więcej.
Po prostu inaczej być nie może, że największą szansę na wpływanie na kształt haseł mają ci, którzy poświęcają im najwięcej czasu. Aby stale mieli chęć, by czas poświęcać, muszą mieć przekonanie o tym, że ich edycje są przydatne, a więc że zawyżają poziom, zamiast go zaniżać. Dlatego dobrze edytorzy zostają adminami, średni edytorzy są zachęcani do zostania najpierw dobrymi edytorami, a źli i bardzo źli są delikatnie lub mniej delikatnie zniechęcani do dalszego edytowania. Brzmi to cokolwiek brutalnie, ale sytuacja wygląda tak, że nie mamy czasu i sił, żeby każdego nauczyć pisać, dlatego chętniej patrzymy na tych, którzy już coś potrafią, a tym, którzy nic nie potrafią, o ile nie uczą się bardzo szybko, raczej nie stworzymy warunków do tego, aby długotrwałą metodą prób i błędów mogli zostać dobrymi edytorami.
Niesprawdzone artykuły byłyby rzeczywiście dobrym pomysłem, ale w odwrotnej sytuacji: gdyby 90% było sprawdzonych, a tylko 10% nie. Wtedy można by odróżnić niesprawdzoną mniejszość od sprawdzonej większości, ale obecnie większość jest niesprawdzona.
Z drugiej strony, oczywiście, funkcję szablonów ostrzegawczych pełnią {{redakcja}} i {{czyszczenie}}.
Natomiast jeżeli chodzi o przechodzenie do kolejnego hasła: kto przechodzi? Nie ten, kto chce po prostu poczytać, czyli większość, bo jak zobaczy jeden, drugi, trzeci zły artykuł, to pójdzie szukać rozrywki gdzie indziej. Więc może ten, kto poprawia? Też nie bardzo, bo jak ten, kto poprawia, trafi na artykuł do poprawienia, to go poprawi, a nie pójdzie dalej.
Ja oczywiście rozumiem, że ludziom się może nie podobać, że im się hasła usuwa, ale znów: nie mamy czasu i sił, aby każdemu tłumaczyć dokładnie, co zrobił źle i jak ma to zrobić dobrze, bo to nie szkółka pisarska i zamiast tłumaczyć, szybciej byłoby to po prostu napisać od zera albo nie pisać w ogóle, bo uzasadnienie ludzie chcą słyszeć głównie po to, aby udowodnić, że jest błędne. A na takie udowadnianki czasu nie mamy tym bardziej. A więc: jedna strona nie bardzo chce uczyć, druga nie bardzo chce się uczyć, więc dyskusja nad tym, czemu coś usunięto lub cofnięto będzie bezprzedmiotowa albo będzie chęcią wzięcia odwetu za usunięcie genialnych wypocin.
Wierzę, że są osoby, które rzeczywiście posiadają predyspozycje do tego, aby szybko podłapać sporo z tego, jak się hasła powinno pisać, ale nie mamy ich po czym poznać, dlatego na wstępie traktujemy wszystkich podobnie. Jeżeli ktoś zechce być potraktowany inaczej, z pewnością znajdzie metody, aby wykazać, że nie jest jednym z grupy markotnych i wiecznie niezadowolonych gimnazjalistów, czego przykładem jest ta dyskusja. Bo nie jest tak, że nie odpowiadam na żadne zarzuty albo że inni tego nie robią. Przywykliśmy po prostu ignorować te głupie.
Myślę, że co do załatwiania petentów po łebkach, troszczymy się o to, aby w momencie, kiedy Nonsensopedia będzie w punkcie, w którym nie da się jej już zatrzymać, miała odpowiednio wysoki poziom, aby dalej go szlifować, a nie poświęcać cały posiadany czas na rozpaczliwą walką z najbardziej dennymi hasłami. Jak było, mówię ze swojego doświadczenia, w przeszłości, a teraz jest już lepiej. Projekt może się udać albo nie, a każda strata czasu przybliża nas do tego, żeby się nie udał, jeżeli czas nie jest poświęcany na poprawianie haseł.
Mechanizm SdU z pewnością wróci do łask, jak tylko będzie coś, co można z jego pomocą, tj. po uprzedniej dyskusji, usuwać. Obecnie, ponieważ ustaliliśmy pewne standardy (np. hasłami o subkulturach), po prostu staramy się, żeby jak najwięcej haseł je dotrzymywało. Kiedy pojawią się problemy, których nie będzie można usunąć przez podpatrzenie dobrych rozwiązań w innych hasłach, SdU wróci do łask. Nie ma natomiast powodu, żeby przedłużać usunięcie hasła, skoro np. głosują 4 osoby, czyli tyle, ile można zapytać o zdanie w pięć minut na kanale IRC. Szoferka 17:51, 12 lis 2007 (UTC)