Nonźródła:Dowcipy o Janie i hrabim: Różnice pomiędzy wersjami
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(dopisany dowcip o płonącej bibliotece) |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{dowcipy}} |
{{dowcipy}} |
||
* Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa: |
|||
- No i co, Janie, kupiłeś? |
|||
- Tak, jaśnie panie, kupiłem |
|||
- A dużo to kosztowało? |
|||
- Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem... |
|||
* Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:<br>– ''No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...''<br>– ''Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.'' |
* Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:<br>– ''No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...''<br>– ''Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.'' |
Wersja z 12:26, 25 mar 2009
- Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa:
- No i co, Janie, kupiłeś? - Tak, jaśnie panie, kupiłem - A dużo to kosztowało? - Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem...
- Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:
– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...
– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy. - Hrabia pyta kamerdynera:
– Janie, czy cytryna ma nogi?
– Raczej nie, proszę pana.
– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty. - Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera:
– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?
– Nie, proszę pana.
– A niech ich... Znowu mnie przywieźli w bagażniku. - Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamedyner.
– Janie, czy moja żona jest w domu?
– Tak, proszę pana.
– Czy jest ze swoim kochankiem?
– Tak, proszę pana.
– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?
– Tak, proszę pana.
– To zabij tego chama.
Po chwili:
– Zrobione, proszę pana.
– Hmm... Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.
Chwilę później:
– Zrobione, proszę pana.
– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.
– Przecież pańska żona nie miała psa.
– Zaraz... Czy to na pewno numer 666 767 766? - Rozmawia dwóch hrabich:
– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem...
– Smutne.
– E, tam, i tak miałem go zwolnić. - Świeżo upieczony hrabia był ciekaw jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu.
– Masz najnowszego Mercedesa?
– No... nie.
– Masz dwupiętrową willę?
– No... nie.
– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?
– No... nie.
– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.
Dzwoni więc do swojego służącego:
– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą.
– Dobrze Panie...
– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.
– Dobrze Panie... Coś jeszcze?
– Ta... zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź. - – Hrabio! Co to jest: „małe i wchodzi do dziurki”?
– Penis!
– A nie, panie hrabio, bo mysz!
– Mysz do pizdy? Bez sensu. - Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia
- O rany, sir, co się panu stało? - pyta Jan.
- Dostałem w twarz od barona Stefana
- Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku
- Miał. Łopatę
- A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
- Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje. - Wchodzi hrabia do pokoju. Na środku - wielka kupa.
- Janie! - woła.
- Ja też nie - odpowiada Jan. - - Janie, dzisiejszej nocy miałem przypadkowy wytrysk.
-Tak, już pędzę zmienić prześcieradło.
- Baldachim idioto! - - Janie, przynieś szklankę wody.
- Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody.
- Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro?
- Janie, nie dyskutuj ze mną kiedy biblioteka płonie.